Ciekawostki Historyczne

Tortuga. Baza piratów, która mogła bronić się miesiącami i której nikt nie śmiał zaatakować? Twórcy „Piratów z Karaibów” chyba przesadzili. Ale czy na pewno?

Wyspa Tortuga to po hiszpańsku Isla Tortuga, czyli po prostu wyspa żółwia. Jej nazwa prawdopodobnie wzięła się stąd, że wyglądem przypomina nieco skorupę tego zwierzęcia. Położona jest na północny zachód od Hispanioli. Północna część Tortugi jest raczej górzysta i skalista. W części południowej odnajdziemy swoisty naturalny port. Sama wyspa ma powierzchnię około 179 km2.

Obecnie należy do Haiti, ale przez kilkadziesiąt lat przechodziła z rąk do rąk. Obecni byli na niej Anglicy, Francuzi, Holendrzy, Hiszpanie. No i oczywiście piraci. Dysponującymi listami kaperskimi lub nawet bez nich. Skąd w ogóle się tam wzięli? Cóż, spora w tym zasługa Hiszpanów, którzy chcieli pozbyć się niepożądanego elementu z Hispanioli. A że na Tortugę było stosunkowo niedaleko… Zresztą i stamtąd Hiszpanie próbowali ich wykurzyć. Piraci utrzymywali się na wyspie także z łowiectwa i hodowli zwierząt. I właśnie w to ich źródło zaopatrzenia postanowiono uderzyć.

Wymordowano znajdujące się na wyspie bydło i trzodę chlewną. Tyle tylko, że zamiast zagłodzić w ten sposób piratów, Hiszpanie jedynie… porządnie ich wkurzyli, sprawiając, że podjęli się rabowania na pełny etat. Co z kolei było na rękę Francuzom, którzy nawet wystawiali niektórym z piratów listy kaperskie, byleby tylko łupili hiszpańską flotę. W międzyczasie przez wyspę przewinęli się także Anglicy, ale nie odegrali takiej roli w historii Tortugi jak Francuzi i Hiszpanie.

Metody działania i pierwsze sukcesy

Lokalizacja Tortugi w korzystnym miejscu Cieśniny Zawietrznej (Windward Passage), pomiędzy Hispaniolą a Kubą, gdzie przepływało sporo hiszpańskich statków, dawała piratom spore możliwości „wzbogacenia się”. Atakowali zazwyczaj w nocy, a to ze względu na wiatr. Po zmroku wiał on w kierunku Atlantyku, pomagając statkom chcącym wypłynąć na ocean. W ciągu dnia kierunek wiatru był odwrotny, a dla piratów ważniejsze były statki płynące do nich z Europy. To na ich pokładzie znajdował się cenny łup.

Wyspa Tortuga to po hiszpańsku Isla Tortuga, czyli po prostu wyspa żółwia.fot.domena publiczna

Wyspa Tortuga to po hiszpańsku Isla Tortuga, czyli po prostu wyspa żółwia.

Za „protoplastę” poważnej działalności piratów na tym obszarze można uznać Pierre’a le Granda. Wraz z 28 ludźmi udało mu się opanować galeon, który był jednocześnie okrętem flagowym wiceadmirała. W tamtym momencie sytuacja żywnościowa tej grupy piratów była wręcz podbramkowa. Żeby dodatkowo się zmotywować, wywiercili otwory w swojej łodzi, aby naprawdę nie mieć odwrotu. Kapitana i jego oficerów dorwali w trakcie gry w karty i z łatwością przejęli okręt. Co ciekawe, sam le Grand był na tyle z siebie dumny, że spoczął na laurach i już nigdy nie zaatakował żadnego innego statku.

Zobacz również:

Piraci i… niebezpieczne związki

Wcześni piraci z Tortugi zwykle żyli w grupkach 6–8-osobowych. Panowała wśród nich zasada dzielenia się wszystkim, co mają. Interesujący jest fakt, że niektórzy z nich żyli w związkach homoseksualnych. Było to znane jako – gdyby spróbować stworzyć polskie określenie – matelotaż, od francuskiego słowa matelotage. Przyjmowano, że ten z partnerów, który będzie żył dłużej – dziedziczy wszystko.

Na pewnym etapie na wyspie zaczęły się pojawiać kobiety. Doprowadziło to jednak tylko do wprowadzenia modyfikacji: jeżeli któryś z partnerów by się ożenił, żona również miała być… wspólna. Skąd zaś wzięły się tam panie? Otóż mniej więcej w połowie XVII wieku francuski gubernator Bertrand d’Ogéron postanowił spróbować zaprowadzić na wyspie heteroseksualizm (według innej wersji ten nietypowy „prezent” miał uspokoić piratów) i „eksportował” tam kilkaset prostytutek.

Czytaj też: Ching Shih – królowa piratów

A jednak forteca?

Około roku 1640 na Tortudze w istocie powstało coś w rodzaju twierdzy, która została zbudowana pod kierunkiem Jeana le Vasseura, z zawodu inżyniera. Przybył na wyspę z około setką ludzi i wzniósł na niej uzbrojoną kamienną fortecę, do której można było się dostać, wspinając się na nią. Mieszanka angielskich, francuskich i holenderskich piratów znalazła w tym czasie bezpieczne schronienie na wyspie. Oczywiście zadowoleni z takiego stanu rzeczy nie mogli być Hiszpanie. Podjęli nawet próbę zaatakowania wyspy, wysyłając tam okręty z 500 ludzi na pokładach, ale natrafili na zaciekłą obronę.

Wcześni piraci z Tortugi zwykle żyli w grupkach 6-8-osobowych. Panowała wśród nich zasada dzielenia się wszystkim, co mają.fot.Howard Pyle /domena publiczna

Wcześni piraci z Tortugi zwykle żyli w grupkach 6-8-osobowych. Panowała wśród nich zasada dzielenia się wszystkim, co mają.

Jeden z hiszpańskich okrętów został zatopiony. Ci, którzy wylądowali na wyspie, wpadli w zasadzkę i zostali zmuszeni do ucieczki z powrotem na Hispaniolę. Nawiasem mówiąc, hiszpańskie próby opanowania wyspy jeszcze z lat 30. również nie były zbyt udane. Le Vassuer rósł w siłę we własnych oczach. I to go zgubiło. Zaczął się bowiem zachowywać jak tyran i w końcu przesadził. W roku 1653 zgwałcił kobietę jednego ze swoich oficerów i został za to zamordowany.

Czytaj też: Nie tylko Magellan. Kto jeszcze wyruszał na wyprawy dookoła świata?

Kodeks również istniał

Oczywiście nie z taką otoczką, jaka została pokazana w filmie „Piraci z Karaibów” – i kapitanem Edwardem Teague’iem trzymającym nad nim pieczę. Kodeks ten nosił nazwę „Custom of the Coast” i powstał w tym samym okresie (około roku 1640), kiedy ulokowani na Tortudze piraci zaczęli nazywać siebie Braćmi Wybrzeża – Brethren of the Coast. W kodeksie zawarto m.in. zasady wyboru kapitanów. Kluczowa była oczywiście kwestia podziału łupów. Obowiązywała zasada: nie ma zdobyczy – nie ma zapłaty. Kapitan mógł liczyć na dodatkowy udział. Ustaloną z góry stawkę dostawał szkutnik odpowiadający za naprawy i uzbrojenie okrętu. Było warto być dobrym w „wytęż wzrok”, ponieważ ten, kto jako pierwszy dostrzegł ukryty łup, otrzymywał premię.

Kluczowa była oczywiście kwestia podziału łupów. Obowiązywała zasada: nie ma zdobyczy – nie ma zapłaty.fot.N. C. Wyeth – Beinecke Library/domena publiczna

Kluczowa była oczywiście kwestia podziału łupów. Obowiązywała zasada: nie ma zdobyczy – nie ma zapłaty.

Kodeks przewidywał także pewien system odszkodowań za okaleczenia, których pirat doznał w czasie „akcji”. I tak: za utratę prawej ręki – 600 części z ośmiu (ponieważ ówczesny hiszpański dolar cięty bywał właśnie na 8 części) lub 6 niewolników, lewej – 500 lub pięciu, za utratę nóg: prawej – 500 lub 6 niewolników, lewej – 400 lub czterech, a za utratę oka lub palca – 100 części lub 1 niewolnik. Wszystko płatne ze wspólnej kasy. No właśnie: wspólnej. Od piratów bezwzględnie oczekiwano bowiem (!) uczciwości. Zabronione było nawet używanie kłódek. I żadnego rabowania na własną rękę czy kradzieży pomiędzy piratami. Przyłapanemu po raz pierwszy obcinano nos i uszy. Recydywę karano zaś pozostawieniem na bezludnej wyspie.

Czytaj też: Okrutne rabunki, szał destrukcji i… morze rumu. Czy „złoty wiek” piractwa faktycznie był złoty?

Najlepszy pirat z Tortugi

Kandydatów do tego tytułu było wielu. Chociażby słynny Walijczyk Henry Morgan. Warto jednak zwrócić uwagę na innego rozbójnika mórz. Jego imię brzmiało Jean-David Nau, chociaż bardziej znany był jako François l’Olonnais. W pierwszy statek (jeszcze zanim zaczął piracką „karierę”) wyposażył go wspomniany gubernator Bertrand d’Ogéron. Szkolny błąd…

François l’Olonnais stał się znany zarówno z powodu swoich spektakularnych i zakrojonych na szeroką skalę „przedsięwzięć”, jak i niezwykłej brutalności. Lepiej było nie stać się jego więźniem. Pojmani przez niego ludzie trafiali na tortury. Pirat nie wahał się odcinać kawałków ciała, a nawet całych kończyn. Przy okazji najazdu na Nikaraguę ponoć wyciął serce wciąż żyjącego więźnia i zjadł je na oczach jego kompanów, by ich przekonać, że nie żartuje. Nie wytrzymała tego część jego podkomendnych. Odpłynęli z jego pierwszym oficerem Mosesem van Vinem.

François l’Olonnaisfot.domena publiczna

François l’Olonnais

Raz uratował się od niechybnej śmierci z rąk Hiszpanów, brudząc się krwią i piaskiem i ukrywając wśród trupów. Następnie uciekł wraz z francuskimi niewolnikami i powrócił na Tortugę. Miał też na swoim koncie liczne sukcesy. W roku 1667 wspólnie z Michelem le Basque i ponad 700 ludźmi dopadł w Cieśninie Mona (pomiędzy Hispaniolą a Portoryko) uzbrojony hiszpański okręt wiozący kakao. Po pościgu i 2–3-godzinnej walce piraci go przechwycili. Gdy odprowadzali go na Tortugę w celu rozładunku, napotkali inny okręt, wiozący wypłaty dla garnizonów w Santo Domingo i Cumanie. Jego również zatrzymali.

François l’Olonnais nie wahał się atakować Hiszpanów na lądzie. Przykładem może być bitwa o znajdujący się obecnie na terenie Wenezueli Gibraltar (w pobliżu jeziora Maracaibo). Poległo wówczas 40 piratów i aż 500 Hiszpanów. Natomiast koniec tego nieustraszonego pirata był zaskakujący: wpadł w ręce Indian, którzy ponoć… upiekli go kawałek po kawałku.

Kres ery piractwa

Póki mocarstwa kolonialne walczyły ze sobą, póty piraci na Tortudze zawsze mogli jakoś znaleźć dla siebie lukę – i rabować dalej. Ale w pewnym momencie zdarzyła się tragedia: nastał pokój. W latach 90. XVII wieku Francja i Hiszpania postanowiły się dogadać, a piraci utracili swoje łatwe źródło dochodów. Zaczęto ich też wyłapywać – i wieszać. W roku 1697 Hiszpania ostatecznie odstąpiła wyspę Francji. Odtąd sława Tortugi jako pirackiej kryjówki żyła już tylko na kartach powieści oraz oczywiście na taśmie filmowej. W mniej lub bardziej podkoloryzowanej wersji.

Bibliografia

  1. Cawthorne, Pirates: The Truth Behind the Robbers of the High Seas, Arcturus Publishing Limited, London 2019.
  2. Hamilton, History of Pirates, ABDO Publishing, Edina 2007.
  3. Hollick, Pirates: Truth and Tales, Amberley Publishing, Stroud 2017.
  4. K. Kim, The History of Piracy and Navigation, Novum Publishing, London 2020.
  5. Lassieur, Pirate Hideouts: Secret Spots and Shelters, Capstone Press, Mankato 2007.

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tomi

Warto dodać jeszcze, że wielu piratów było zwykłymi przestępcami. Nie mieli oni zasad moralnych czy sumienia. Obecnie pokazuje się ich jako sympatycznych ludzi. Nie ma filmów czy książek pokazujących prawdziwe oblicze. Nie spotkałem się jeszcze z prawdziwym obrazem piratów.

Zobacz również

Historia najnowsza

Dlaczego Wenezuela nie zaatakuje Gujany? Odpowiedź kryje się w burzliwej historii tych krajów

Gujana zyskała uwagę świata dopiero niedawno – kiedy odkryto tam złoża ropy, a Wenezuela zagroziła inwazją. O co chodzi w tym dziwnym konflikcie?

16 stycznia 2024 | Autorzy: Michał Piorun

XIX wiek

Kapitan, jego żona i dwuletnia córeczka wraz z całą załogą przepadli bez wieści. Czy wreszcie udało się rozwiązać zagadkę najsłynniejszego statku widmo w dziejach?

Chyba każdy zna mroczną legendę o Latającym Holendrze – skazanym na tułaczkę statku widmo. W historii żeglugi morskiej zdarzył się podobny wypadek...

2 marca 2023 | Autorzy: Piotr Dróżdż

Czy najsłynniejszej morskiej katastrofy można było uniknąć?

Noc z 14 na 15 kwietnia 1912 roku „niezatapialny” RMS Titanic spoczął na dnie Atlantyku. Dlaczego doszło do katastrofy? I czy można było jej uniknąć?

9 lutego 2023 | Autorzy: Tomek Sowa

XIX wiek

Historia prostytutki, która stała się... królową piratów

Na czele armady trzymającej w garści najbardziej znane morskie floty XIX wieku stała kobieta – Ching Shih. Warunki dyktowała do samego końca...

27 marca 2022 | Autorzy: Anna Baron-Jaworska

Nowożytność

Największe imperium w historii ludzkości powstało dzięki... piratom

Jak mały wyspiarski naród zawładnął aż jedną czwartą globu? Jakim cudem zdołał podporządkować sobie narody z pięciu kontynentów? Imperium Brytyjskie było największą potęgą nowożytnego świata...

10 lipca 2021 | Autorzy: Marcin Moneta

Nowożytność

Największy rabunek piracki w dziejach. Złupił skarb o wartości 400 milionów dolarów i nigdy nie został złapany

Kariera Henry’ego Every'ego nie była zbyt długa. Według większości podań korsarskie rzemiosło praktykował od 1694 do 1695 roku. Mimo krótkiego stażu „pracy” Every uznawany jest...

8 czerwca 2021 | Autorzy: Paweł Filipiak

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.