Ciekawostki Historyczne

W chrześcijańskiej Europie bigamia oficjalnie była zakazana, a żeby ślub był ważny, musiał odbyć się uroczyście. Tyle w teorii. Praktyka – szczególnie wśród najuboższych – rządziła się własnymi prawami. Zawieranie kontraktu małżeńskiego w karczmie i inne kontrowersyjne obyczaje nikogo nie dziwiły…

Wśród zardzewiałych starych narzędzi pozostawionych przez poprzedniego gospodarza była kosa – osadzone na długim drzewcu ostrze, dzięki któremu można było żąć zboże, nie pochylając się. Edgar wyczyścił ostrze, naostrzył je i osadził na nowym drzewcu. Bracia kosili na zmianę. Nie padało, więc trawa wyschła i matka sprzedała siano Bebbe za tłustą świnię, beczkę węgorzy, koguta i sześć kur.

Po skoszeniu owsa przyszedł czas na młócenie. Z dwóch patyków Edgar zrobił cep z długim dzierżakiem i krótkim bijakiem połączonymi skórzanym rzemieniem, który zapomniał oddać Bebbe.

Wypróbował cep w wietrzny dzień pod czujnym okiem Brindle. Rozłożył kłosy owsa na równym spłachetku wyschniętej ziemi i począł je uderzać. Nie był rolnikiem, słuchał więc rad matki. Narzędzie spełniało swoje zadanie: małe i suche ziarna oddzielały się od łupin, które ulatywały z wiatrem.

W chrześcijańskiej Europie bigamia oficjalnie była zakazana, a żeby ślub był ważny, musiał odbyć się uroczyście.fot.Niccolò da Bologna/domena publiczna

W chrześcijańskiej Europie bigamia oficjalnie była zakazana, a żeby ślub był ważny, musiał odbyć się uroczyście.

Edgar odpoczął przez chwilę, ciesząc się promieniami słońca. Mięso węgorzy w potrawce dodało mu sił. Matka uwędziła większość tych ryb, wieszając je na krokwiach nad paleniskiem. Kiedy je zjedzą, będą mogli zabić świnię i uwędzić boczek. Potem przyjdzie kolej na kury, zanim to jednak nastąpi, mogli jeść jaja. Jedzenia było zbyt mało, by wyżywić cztery dorosłe osoby, ale mając owies, może przetrwają zimę i nie umrą z głodu.

Z marnej ziemi marny plon

Dom nadawał się teraz do zamieszkania. Edgar załatał dziury w ścianach i dachu, a klepisko wyłożono świeżym sitowiem. Mieli kamienne palenisko i stertę chrustu przyniesioną z lasu. Edgar nie chciał tak żyć, miał jednak przeczucie, że on i jego rodzina przetrwali najgorsze (…).

Dobrze mi idzie? – spytał.
Tak. I cep spisuje się jak należy. Ale widzę, że ziarna są dość małe. Zimą będziemy chodzić głodni. (…)
Może za rok będzie lepiej.
Nawieziemy ziemię, zanim znowu ją zaorzemy. To powinno pomóc, chociaż z marnej ziemi plony będą niewielkie.

Matka była bystra i energiczna jak zawsze, lecz Edgar martwił się o nią. Po śmierci ojca zmieniła się. Wydawała się bardziej krucha. Zawsze była silna, ale teraz spieszył jej z pomocą, kiedy próbowała dźwignąć ciężkie polano albo wracała znad rzeki z wiadrem pełnym wody.

Nie mówił jej o swoich obawach, wiedział bowiem, że nie spodoba jej się to, co usłyszy. Pod tym względem przypominała mężczyznę. Nie mógł jednak przestać myśleć o tym, że kiedyś przyjdzie im żyć bez niej.

Ujadanie Brindle wyrwało go z zamyślenia. Edgar zmarszczył brwi: psy wcześniej niż ludzie wyczuwają, że coś jest nie tak. Chwilę później usłyszał krzyki – nie podniesione głosy, lecz wściekłe wrzaski. To jego bracia się o coś kłócili (…). Kątem oka zobaczył matkę, która w pośpiechu zbierała ziarna owsa, żeby uchronić je przed ptakami.

Zobacz również:

Żona nie dla każdego

Erman i Eadbald tarzali się po ziemi przed stodołą, okładając się pięściami i wrzeszcząc z wściekłości. Z piegowatego nosa Eadbalda ciekła krew, a Erman miał otarte czoło. – Przestańcie! – krzyknął Edgar, lecz go zignorowali. Co za głupcy, pomyślał. Potrzebujemy sił, żeby przetrwać na tej przeklętej farmie (…).

Głupie dzieciaki, natychmiast przestańcie! – zagrzmiała matka, wychodząc zza domu. Erman i Eadbald zamarli.
Zepsuła pani zabawę! – oburzyła się Cwenburg.
Ubierz się, ty bezwstydna dziewczyno – ofuknęła ją Mildred.

Przez chwilę Cwenburg wyglądała tak, jakby miała ochotę się jej sprzeciwić i posłać ją do diabła, lecz się nie odważyła. Odwróciła się, weszła do stodoły i pochyliła się, żeby podnieść sukienkę. Zrobiła to powoli, tak by wszyscy zobaczyli jej nagie pośladki. Zaraz potem znowu się odwróciła i włożyła sukienkę przez głowę, unosząc ramiona i eksponując piersi (…).

Jestem najstarszy – odezwał się Erman. – Ja pierwszy powinienem wziąć żonę.
Kto ci nagadał takich głupot? – rzucił Eadbald, parsknąwszy pogardliwym śmiechem. – Ożenię się, kiedy będę chciał, a nie wtedy, kiedy mi pozwolisz.
Ale mnie stać na żonę, a ciebie nie. Nie masz nic. Ja pewnego dnia odziedziczę farmę.

Zawieranie kontraktu małżeńskiego w karczmie, porwanie panny młodej czy inne kontrowersyjne obyczaje nikogo nie dziwiły…fot.domena publiczna

Zawieranie kontraktu małżeńskiego w karczmie, porwanie panny młodej czy inne kontrowersyjne obyczaje nikogo nie dziwiły…

Eadbald gotował się ze złości. – Matka ma trzech synów – przypomniał bratu. – Kiedy umrze, choć mam nadzieję, że przeżyje jeszcze wiele, wiele lat, podzielimy farmę między siebie.

Nie bądź głupi, Eadbaldzie – wtrącił Edgar. – Już teraz ciężko nam się tu utrzymać. Jeśli każdy z nas będzie próbował wykarmić własną rodzinę na jednej trzeciej ziemi, wszyscy pomrzemy z głodu.
Mamy zatem żyć w celibacie, jak mnisi w klasztorze?
– Mam nadzieję, że nie.
– Więc co zrobimy?

Odpowiedź matki zaskoczyła Edgara. – Porozmawiamy z rodzicami Cwenburg. Chodźcie.

Wszystkim trzeba się dzielić…

Edgar nie był pewny, czy to pomoże. Obawiał się, że Dreng, który nie należał do ludzi rozsądnych, będzie się przemądrzać. Leaf była mądrzejsza i milsza. Ale matka trzymała coś w zanadrzu, choć nie miał pojęcia co. Głos zabrała Leaf: – Cwenburg musi wkrótce wyjść za mąż. Inaczej zajdzie w ciążę z którymś z przejeżdżających tędy wędrowców, który zniknie i zostawi nam bękarta na wychowanie.

Bękarta, który będzie twoim wnukiem, miał ochotę powiedzieć Edgar, lecz przezornie ugryzł się w język (…).

Wszyscy chcemy, żeby wyszła za mąż, ale jak będzie żyła? – przerwała mu Mildred. – Moje gospodarstwo nie wyżywi kolejnej gęby, nie mówiąc o dwóch. (…) milczała przez chwilę. – Cwenburg musi poślubić Ermana i Eadbalda – odezwała się w końcu. (…) – Słyszałam o takich małżeństwach – ciągnęła Mildred ze spokojem. – Tak się dzieje, kiedy dwóch albo trzech braci dziedziczy farmę zbyt małą dla więcej niż jednej rodziny.

Ale jak to działa? – spytał Eadbald. – To znaczy… nocą…

Bracia sypiają z żoną na zmianę – wyjaśniła matka. (…) – Tak powinno być – orzekła Mildred. – Kiedy urodzą się dzieci, nikt nie będzie wiedział, który brat jest ojcem, a który wujkiem. I jeśli oni mają trochę oleju w głowach, nie będą się tym przejmować. Po prostu wychowają dzieci jak swoje (…).

Więc ślub? – spytała Leaf.
Jutro – odparła Mildred. – W południe (…).
Ślub może być u nas – wtrącił Edgar. – Ludzie dowiedzą się o nim później.
Zgoda – odparła i wstała. – W takim razie oczekujemy was jutro w południe.

Jej trzej synowie również wstali i wszyscy czworo ruszyli do domu. Nie jestem już farmerem, pomyślał Edgar.

Źródło:

Powyższy tekst stanowi fragment najnowszej powieści Kena Folletta „Niech stanie się światłość”, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Albatros. Osadzona w Anglii u zarania nowej epoki: średniowiecza książka opowiada o wydarzeniach poprzedzających historię opisaną w bestsellerowych „Filarach Ziemi”.

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Zobacz również

Średniowiecze

Krwawa masakra, która przesądziła o losach potężnego kraju. Przez tego władcę Anglia wpadła w ręce wikingów

Trudno się dziwić, że potomni nadali mu przydomki Bezradny, Nieporadny oraz Gnuśny. Był gotów płacić gigantyczny haracz, byle nie stawać do walki. Doprowadził do krwawej...

15 października 2020 | Autorzy: Maria Procner

Średniowiecze

Śmierć oswojona – wypadki, wojny, choroby codziennością średniowiecza

Z jednej strony zarazy, głód i wojny, z drugiej - proza życia. Sprawunki, miłości, relacje rodzinne. Jak to wyglądało w średniowieczu? Ne pewno będziesz zaskoczony!

16 lutego 2020 | Autorzy: Frances Gies

Średniowiecze

Wiciędze – słowiańscy pogromcy wikingów

Była niedziela roku pańskiego 1136 roku, gdy na horyzoncie, na rzece Göta älv, która uchodzi do morskiej cieśniny Kattegat - pojawił się zarys statków, przyozdobionych...

8 stycznia 2020 | Autorzy: Marcin Moneta

Średniowiecze

Czy w średniowieczu były emerytury? Kto opiekował się starymi ludźmi tysiąc lat temu?

Jako że w średniowieczu nie istniał ZUS ani żaden jego odpowiednik, ciężar utrzymania starzejących się rodziców spoczywał w całości na dzieciach – szczególnie na wsi....

5 lipca 2019 | Autorzy: Frances Gies

Średniowiecze

7 powodów, dla których chciałbyś zostać średniowiecznym wieśniakiem

Brud, głód i poddaństwo? Niekoniecznie! Życie średniowiecznych wieśniaków miało swoje zalety, i to niemałe. Udowodnimy Ci to w 7 punktach.

7 lipca 2018 | Autorzy: Redakcja

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.