Ciekawostki Historyczne

Porywano ich z rodzinnych miejscowości, bito, gwałcono, pędzono pieszo setki kilometrów i jak zwierzęta sprzedawano na targu. Potem musieli ciężko pracować dla swoich właścicieli. Setki tysięcy mieszkańców Rzeczypospolitej trafiło do tatarskiej, a potem tureckiej niewoli i już nigdy nie wróciło do ojczyzny. O ich losie mało kto dziś pamięta.

Od końca XV wieku Rzeczpospolita zaczęła zmagać się z nową plagą – najazdami tatarskimi. Dla zamieszkujących Krym Tatarów rabunkowe wyprawy na ziemie polskie stały się sposobem na życie i ważną – o ile nie najważniejszą – częścią gospodarki. Ten prowadzący koczowniczy tryb życia lud nie uprawiał ziemi i niczego nie wytwarzał, dlatego napady na sąsiadów i ich grabienie uczynił podstawą swojej egzystencji. Potężna terytorialnie i politycznie Polska okazała się pod tym względem zadziwiająco bezbronnym przeciwnikiem.

Tatarzy pod Warszawą?

Pierwszy duży najazd tatarski spadł na nasz kraj w 1474 roku, po nim zaś przyszły następne. Jak szacują historycy, do 1586 roku odbyło się od 150 do nawet 300 znaczących wypraw na Rzeczpospolitą. A mówimy tylko o końcówce XVI wieku! Ataki kontynuowane były też w następnym stuleciu – to właśnie wtedy przypadło ich apogeum. Czambuły dochodziły do Lwowa, Przemyśla i Rzeszowa (!). W 1620 roku strach przed Tatarami stał się tak wielki, że zaczęto fortyfikować Warszawę.

Tatarzy w XVII wieku porwali setki tysięcy mieszkańców Rzeczpospolitej. Na ilustracji obraz Antoniego Piotrowskiego fot.domena publiczna

Tatarzy w XVII wieku porwali setki tysięcy mieszkańców Rzeczpospolitej. Na ilustracji obraz Antoniego Piotrowskiego „W jasyr”.

Zwykle przybysze z Krymu dokonywali dwóch najazdów rocznie, ale zdarzały się lata, gdy bywało ich nawet po pięć. Te mniejsze, zwane „besz besz” (czyli pięć głów), podejmowane były przez wojowników z własnej inicjatywy. W ich trakcie porywano od kilkudziesięciu do około 300 osób. Te większe – „czapuły” (to od tego słowa pochodzi polskie „czambuł”) – urządzali lokalni dostojnicy, bejowie i mirzowie. Uprowadzały one do trzech tysięcy jeńców.

Były wreszcie wyprawy walne, nazywane „sefer”. Organizowali je chanowie – wtedy na Polskę spadała cała tatarska potęga. W jasyr brano od kilku do kilkudziesięciu tysięcy osób. Na przykład w bitwie pod Łopusznem w 1512 roku siły polskie odbiły 16 tysięcy ludzi. Z kolei według różnych relacji podczas najazdu z 1575 roku Tatarzy zagarnęli od 19 do 55 tysięcy jeńców. Ten ostatni szacunek daje wyobrażenie nie tylko o skali szkód, ale także o trudnościach z dokładnym ustaleniem liczby strat.

W literaturze oblicza się, że Rzeczpospolita mogła utracić w wyniku tatarskich najazdów w I połowie XVII wieku aż 300 tysięcy ludzi. Z kolei straty z lat 1648-1699 mogły przekroczyć pół miliona. Niektórzy badacze twierdzą wręcz, że pół miliona ludzi poszło w niewolę tylko podczas powstania Chmielnickiego. Faktem jest, że na skutek wrogich rajdów wiele obszarów na Kresach południowo-wschodnich uległo wyludnieniu.

Zobacz również:

Worek pełen dzieci

Jaki był los tych, którzy mieli nieszczęście trafić do tatarskiej niewoli? Bez nadmiernej przesady można stwierdzić, że ofiary najazdów czekało piekło na ziemi. Błyskawicznie poruszający się przeciwnicy spadali zwykle na wieś lub miasteczko jak grom z jasnego nieba. Starszych i niesprawnych mieszkańców od razu zabijali, młodych brali w jasyr, kobiety gwałcili, a zabudowania puszczali z dymem.

Jeńcom zakładano powrozy na szyję i pędzono pospiesznie na południe, by uniknąć odbicia przez ewentualną odsiecz. Wokół kolumny więźniów krążyli Tatarzy, którzy poganiali ich nahajkami. Ci, którzy osłabli i padli, byli zabijani.

Tatarzy regularnie wyprawiali się po jeńców na tereny Rzeczpospolitej.fot.Józef Brandt/domena publiczna

Tatarzy regularnie wyprawiali się po jeńców na tereny Rzeczpospolitej.

Równie okrutnie obchodzono się z małymi dziećmi. Sposób ich transportowania opisał w 1689 roku Jakub Kazimierz Haur. Otóż Tatar brał poszewkę pierzyny, wkładał do środka kilkoro maluchów, robił dziury dla dostępu powietrza, a następnie przewieszał przez konia na kształt juków i tak ruszał w drogę.

Oczywiście część najmłodszych nie przeżywała takiej podróży. Ich zwłoki po prostu wyrzucano. Po najeździe z grudnia 1666 roku na drogach odwrotu Tatarów natrafiono na zwłoki prawie 500 zmarłych z zimna dzieci…

Niewolnictwo w Europie

Porwanych sprzedawano na krymskich targach niewolników. Ludzie byli poszukiwanym towarem nie tylko w Nowym Świecie, ale także na sporych obszarach Europy. Jeńców dzielono na grupy przeznaczone na Krym, do Konstantynopola i do azjatyckiej Anatolii. Handel odbywał się w określone dni tygodnia.

„Jak u nas na zboża, na bydła różne targi abo jarmarki, tak tam u nich jest kiermasz niewolniczy” – relacjonował Haur. Pojawiali się na nim tureccy, ormiańscy i żydowscy kupcy, którzy wyszukiwali najlepszych brańców. W cenie byli młodzi i silni mężczyźni oraz młode, urodziwe kobiety. Mniej płacono za dzieci i ludzi starszych. Porównanie do targu bydlęcego było przy tym jak najbardziej zasadne. Ludzki towar poddawano ocenie tak, jak czyni się to ze zwierzętami. Haur opowiadał:

Z którymi to ludźmi mizernymi, już nie po ludzku, ale prawie natenczas po bestyjalsku, obchodzą się; targując ich i kupując, oględują wszędzie i rewidują, jako rostrucharz [handlarz końmi – przyp. PS] jakiego konia abo jako rzeźnik wołu, i upatrują w nim zaraz, do czego z nich który może być sposobnym: jeżeli na galery, jeżeli do rzemiosła abo do paszenia bydła, abo też do jakiej domowej wysługi.

Powrót po tatarskim najeździe na rysunku Leopolda Löfflera. Może i dobytek został zniszczony, ale przynajmniej zrozpaczeni nie trafili na targ niewolników.fot.domena publiczna

Powrót po tatarskim najeździe na rysunku Leopolda Löfflera. Może i dobytek został zniszczony, ale przynajmniej zrozpaczeni nie trafili na targ niewolników.

Na placu dochodziło do dantejskich scen: „Kto nie widział owego bazaru, ten niczego nie widział na świecie. Matkę odrywają tam od syna i córki, syna – od ojca i brata i sprzedają ich pośród lamentu, wołania o ratunek, jęków i płaczu” – pisał Turek Ewlija Czelebi.

W imperium osmańskim niewolnicy wykorzystywani byli powszechnie. Zwykle kupieni od Tatarów mężczyźni trafiali jako wioślarze na galery. Był to ciężki los. W opinii ówczesnych równał się niemal wyrokowi śmierci. Tak opisywał nieszczęśników polski poseł do Porty, Wojciech Miaskowski:

Przyszedłszy na galerę, widzieliśmy chrześcijaństwa kilkaset w łańcuchach za nogi spętanych, u łopat (wioseł) siedzących po pięciu po jednej i drugiej stronie. Tak też dwóch katów na przemian z kijami albo stryczkami smarowanymi smołą chodzących, a to tego to inszego po gołem ciele bijących.

Miaskowski dowiedział się też, że „który to Polak nie umie na galerach jakiego rzemiosła, musi umrzeć od głodu, bo oni więźniom dają tylko trochę sucharu a wody”.

Jak można było uniknąć galer? Pomagało posiadanie jakiejś praktycznej umiejętności, najlepiej rzemieślniczej. Takich jeńców kupowano chętnie i zwykle mogli liczyć na lepsze warunki życia. Towarzysz husarski Jan Zygmunt Druszkiewicz, który dwa razy trafił do tatarskiej niewoli, wspominał, że za pierwszym razem nabył go pewien życzliwy Turek. „Ale jako syna mnie traktował, i zarabiałem sobie: z rzemienia uzdeczki, kańczuki robiłem, sianem przekupowałem (handlowałem), pieniądze miałem”. Inni trafiali do pracy na roli, zostawali służącymi lub prostymi robotnikami.

Polacy byli dość cenieni w Turcji i mieli szanse na dobre traktowanie. Mogli też poprawić swoje położenie, przyjmując islam, na co wielu się decydowało. Otwierało to drogę do lepszego życia, a nawet do kariery – choć nie zawsze do wolności.

W dokumentach z epoki można napotkać wiele opisów tak zwanych poturczeńców. To właśnie Polacy, którzy przeszli na wiarę Proroka i awansowali w imperium osmańskim, zostając urzędnikami czy nawet wojownikami. Trzeba jednak pamiętać, że istniał jeden haczyk. Zmiana wiary zamykała drogę do ewentualnego powrotu do kraju, gdyż zwalniania takich jeńców zabraniały tureckie władze.

Niewolnik poddany liftingowi

Kupione na targu kobiety mogły trafić do haremu i służyć jako seksualne niewolnice, rodząc panu kolejne dzieci. Te starsze i brzydsze kierowano do prac gospodarczych. Chyba, że próbowano je odsprzedać – wtedy stosowano szereg sztuczek, by poprawić ich wygląd (podobnie działano zresztą w przypadku mężczyzn). Ewlija Czelebi opisywał:

Niewiastę taką, co już siedem albo osiem razy rodziła, z piersiami niczym torby obwisłymi, prowadzą do łaźni, a po kąpieli poddają jej twarz, oczy i dolną część ciała wzmiankowanym zabiegom za pomocą koperwasu, barwnika, pestek z pigwy, ałunu i brzytwy. Tymże sposobem przeobrażają ją w niewinną dziewicę o licach jak rubiny i piersiach jak pomarańcze, po czym przyoblekają ją w suknie obcisłe i barwne oraz na ławę sadzają, gdzie się niewolników sprzedaje. Potem taka stara, wynędzniała kobieta urodziwą dzieweczkę udaje.

Porwane z ziem polskich, moskiewskich czy węgierskich dzieci obrzezywano, a następnie „turczono”, wychowując na wiernych wyznawców Mahometa. Tworzono z nich specjalne oddziały wojskowe, zwane janczarami. Wcześniej jednak zdarzało się, że wykorzystywano je seksualnie, tak jak dorosłych. „Z dziatkami niewinnymi jak z cielętami obchodzą się, a nie tylko, że ich na swoją aplikują wiarę i obyczaje grubiańskie, ale też tako się z nimi sprawują, aże groza pisać i jaką zmiankę uczynić” – pisał wstrząśnięty Jakub Haur.

Czasem sprzedanych w niewolę brańców można było odkupić. Za tych bogatszych pieniądze wykładała rodzina. Dla innych uzyskiwali wolność polscy posłowie przybywający do Stambułu, choć to ostatnie wywoływało u Turków niezadowolenie – w końcu pozbawiało ich pracowników, za których zapłacili. Wykupywaniem zajmowali się też niektórzy ormiańscy kupcy oraz zakon trynitarzy.

Trzeba jednak pamiętać, że uwalnianie jeńców zawsze natrafiało w Turcji na opór. Ceny za wykupywanych były trzy-, czterokrotnie wyższe od kosztów zwykłego niewolnika kupowanego na targu. Nie wszystkich udawało się wyzwolić. Niektórzy trafiali w odległe obszary imperium: do Egiptu, Tunisu, Algieru. Pieniędzy na wykup zawsze zaś brakowało. Normą była więc sytuacja, że Polacy spędzali w niewoli dziesiątki lat.

Tylko nieliczni mogli liczyć na wykupienie z tatarskiej niewoli. Powyżej rysunek fot.domena publiczna

Tylko nieliczni mogli liczyć na wykupienie z tatarskiej niewoli. Powyżej rysunek „Powrót z jasyru” autorstwa Leopolda Löfflera.

Gdy w 1727 roku do Warszawy przywieziono 61 wyzwolonych z Turcji Polaków, połowę z nich stanowili starcy powyżej 60 roku życia. Najstarszy z nich, Stanisław Komorowski, miał 90 lat, a w niewoli przesiedział lat 48. Inni spędzili w Turcji 36, 40 lub 44 lata. Znawca Turcji Jerzy S. Łątka referował:

Młodszy od nich, bo tylko 60-letni wyzwoleniec Antoni, uprowadzony dziecięciem, nie wiedział zgoła, jak się nazywa, szlachcic czy nieszlachcic. Jego 50-letni kompan, także jako dziecko uprowadzony, wiedział, że nazywa się Zaleski….

Można bez fałszu powiedzieć, że większość spośród setek tysięcy tatarskich brańców uprowadzonych na ziemiach Rzeczypospolitej pozostała w niewoli na zawsze. Nigdy już nie ujrzeli ojczyzny.

Bibliografia:

  1. Jerzy S. Łątka, Odaliski, poturczeńcy i uchodźcy. Z dziejów Polaków w Turcji, Universitas 2001.
  2. Leszek Podhorecki, Chanat Krymski i jego stosunki z Polską w XV-XVIII w., Książka i Wiedza 1987.
  3. Andrzej Fedorowicz, Dokąd trafiali polscy niewolnicy?, Focus.pl 30.07.2018 (dostęp 20.06.2019).
  4. Radosław Sikora, Targi białych niewolników, Kresy.pl 20.04.2015 (dostęp 20.06.2019).

KOMENTARZE (15)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

aw

Tatarzy, Turcy – wszystko muzułmanie, handlem chrześcijańskimi niewolnikami zajmowali się głównie Żydzi. Bardzo tendencyjny i ksenofobiczny artykuł.

    Dominik Jachaś

    (°ロ°)☝

    Anonim

    WTF??

    Andrzej Dąbrowski

    Masz 100 % słuszności, podobnie czynili w koloniach amerykańskich.

    Wojtek

    Po co te brednie? Tatarzy sprzedający jasyr to żydzi? Przecież jedni drugich się brzydzą. Nie twierdzę, że wszyscy żydzi są święci, jednak to jest po prostu chamota (ciemnota i zło) co piszesz.

    Karol

    Żydzi i muzłumanie mają na koncie miliony niewolników. Dwór osmański to nie są żydzi, to muzłumanie.
    Miliony porwanych z Europy zachodniej chrześcijan przez muzłumańskich Berberów z ziem obecnego Maroka to też nie są żydzi, tylko muslimy.

Robson

Handlem owszem, ale porwaniami trudnili się Tatarzy Krymscy, nic ksenofobicznego i tendencyjnego tu nie widzę.

Czytacz

AW dobrze się czujesz? Policzono, że Tatarzy i Turcy mieli miliony chrześcijańskich niewolników!

gnago

I za wyjątkiem piratów berberyjskich handlem niewolnikami zajmowali się Żydzi.ok 97procent .
Z faktami się nie dyskutuje. Dowiedz się zanim zaczniesz negację

    Autor

    Niewolnikami handlowali Turcy, Tatarzy, Ormianie, Kozacy, w X-XIII w. władcy słowiańscy w Europie Wschodniej, a w XVII w. Anglicy, Hiszpanie, Holendrzy, Portugalczycy i Francuzi.
    Dobrze byłoby podawać całą prawdę, a nie tylko jej wygodną część.

      jzzg

      Jak wynika z tytułu, autor ograniczył się do pewnego fragmentu historii. Opisanie czasów od Mieszka i od Anglików z Francuzami przerasta chyba rozmiary artykułu.

        Autor

        Moja uwaga odnosiła się do wpisu niejakiego „aw”: Tatarzy, Turcy – wszystko muzułmanie, handlem chrześcijańskimi niewolnikami zajmowali się głównie Żydzi. Bardzo tendencyjny i ksenofobiczny artykuł.

Anonim

To kiedy Polska wystapi o reparacje?

Czingis chan

Tatarzy i nie tylko Tatarzy nie prowadzili wojen zimą (z wyjątkami) Konie zimą nie miały co jeść Coś ktoś nazmyślał

Pl

ta głupia rzeczplita nie umiała se poradzić przez parę wieków z tą hołota tatarską…caryca se poradziła szybko…mynkole te lachy te durne szlachetki na zagrodzie .. .krnąbrne nieusłuchy

Zobacz również

Starożytność

Kastracja, kara chłosty, piętnowanie, czyli jak znęcano się nad niewolnikami i karano przestępców

Ludzkość przez tysiące lat opracowywała, udoskonalała i stosowała formy kary czy przemocy cielesnej. Najpopularniejszym i najdłużej utrzymującym się sposobem zadawania cierpień była kara chłosty, ale...

14 kwietnia 2020 | Autorzy: Sławomir Żywczak

XIX wiek

Z kołyski do… fabryki lub kopalni. Najniebezpieczniejsze zawody wykonywane dawniej przez dzieci

Rewolucja przemysłowa zmieniła świat – choć nie zawsze na lepsze. Dla milionów dzieci oznaczała nędzę i konieczność szukania zatrudnienia. Mali robotnicy masowo zaludnili fabryki, kopalnie...

3 lipca 2019 | Autorzy: Maria Procner

Średniowiecze

Bitwa pod Rogami Hittinu. Największa klęska krzyżowców

W tym starciu, w wyniku zadziwiającej lekkomyślności dowódców, największa armia, jaką kiedykolwiek wystawili krzyżowcy poniosła druzgocącą klęskę. Jej skutkiem stała się rzecz niewyobrażalna - muzułmanie...

2 czerwca 2019 | Autorzy: Paweł Stachnik

Nowożytność

Sztuka wojny Sobieskiego. Gdzie tkwił sekret sukcesów Lwa Lechistanu w walce z Turkami?

Skuteczność Jana Sobieskiego na polu walki była legendarna. Niezależnie od tego, gdzie i w jakich warunkach toczył boje, raz za razem zwyciężał. Trudno się dziwić,...

14 kwietnia 2019 | Autorzy: Piotr Kroll

Średniowiecze

Nie tylko husaria. Najskuteczniejsze polskie formacje wojskowe

Rycerze z długimi kopiami i skrzydłami u boków stanowią dumną kartę historii polskiego oręża. Ale nie byli jedyni – w dziejach naszego kraju nie brakowało...

3 grudnia 2018 | Autorzy: Marcin Moneta

Nowożytność

Do odsieczy wiedeńskiej mogło nigdy nie dojść. Francuzi oferowali Sobieskiemu ogromną łapówkę za porzucenie cesarza

Szarżująca husaria. Uciekający w popłochu Turcy i jedno z największych zwycięstw polskiego oręża. Możliwe, że to wszystko nigdy nie miałoby miejsca, gdyby agentom Ludwika XIV...

17 września 2018 | Autorzy: Rafał Kuzak

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.