Podręczniki budują obraz Napoleona Bonaparte jako zbawcy Polaków, który niczym rycerz na białym koniu wyzwolił ich spod zaborczego jarzma. Prawda jest jednak zupełnie inna. A francuskie wojska częściej witano okrzykami przerażenia, niż wiwatami.
Gdy Napoleon zdecydował się zaatakować Rosję, wśród najwyższych warstw polskiego społeczeństwa zapanowała radość. Polska szlachecka przejawiała niemały zapał patriotyczny czy nawet amok, zgodnie z tytułem nowej książki Sławomira Leśniewskiego. Cesarz spodziewał się, że w kraju dołączą do niego tysiące rekrutów. Jak opisuje to Jakub Hermanowicz w swoim przewodniku historycznym prezentującym pobyt Bonapartego w Polsce:
Całą Wielkopolskę ogarnął patriotyczny szał: młodzi mężczyźni szturmowali punkty werbunkowe, kobiety masowo oddawały klejnoty na potrzeby formującego się wojska, ziemianie dobrowolnie uchwalali podatki wyższe od oczekiwanych. Polacy faktycznie zdecydowali się udowodnić Napoleonowi, iż są godni bycia narodem.
Po tym komentarzu wydawać by się mogło, że francuskiego Boga Wojny wszyscy przyjmowali niczym zbawiciela. Nic bardziej mylnego. Na Rosję maszerowało 600 000 żołnierzy, za którymi ciągnęły tysiące cywili i tabory. Plan Napoleona zakładał szybkie dotarcie do granicy rosyjskiej, przekroczenie jej i pobicie cara. Cesarz, znany dotychczas jako geniusz wojskowy, zdawał się zupełnie zapomnieć o jednej rzeczy – wojsko musi jeść.
Magazyny żywnościowe tworzone z rozkazu Bonapartego przeznaczone były wyłącznie dla wojsk francuskich, tymczasem na wschód szli z nim też przedstawiciele innych nacji. Jak opisuje to Digby Smith w książce poświęconej tak zwanej drugiej wojnie polskiej, zapewnienie wyżywienia „Złotej Ordzie” Napoleona na ziemiach zrujnowanego gospodarczo Księstwa Warszawskiego było po prostu niemożliwe:
W tej sytuacji dowódcy nieszczęsnych oddziałów liniowych, pozbawieni dostaw z magazynów, stanęli przed trudnym wyborem: siłą wziąć to, czego potrzebują, od tych chłopów, którzy z własnej woli nie oddaliby swojego nielicznego inwentarza składającego się z krów, owiec, drobiu, albo też głodować.
Niby wyzwoliciele, a jednak bandyci?
Wojskowi nie zamierzali ani sami cierpieć, ani tym bardziej narażać na niedostatek swoich żołnierzy. Rozpoczęła się zatem fala grabieży, jakiej ziemie polskie dawno nie widziały. Wsie i miasteczka były doszczętnie plądrowane. Ludność miejscową, teoretycznie należącą do sojuszniczego narodu, traktowano jak mieszkańców kraju podbitego. Chłopów wyrzucano z domów i rozbierano ich chaty, zabierając budulec potrzebny do wznoszenia obozów wojskowych.
Kolumny Wielkiej Armii nie zważały na to, że maszerują przez środek pola. Żołnierze wypasali swoje konie na młodym zbożu. Plony tego roku miały być wyjątkowo mizerne, bo tego, czego zwierzęta nie zjadły, tratowały kopytami. Także dla koni źle się to kończyło – niedojrzałe zboże jest szkodliwe, więc zapadały na ciężkie kolki, przez co kawalerzyści zaczęli tracić swoje wierzchowce zanim zdążyli zetrzeć się z wrogiem. Dowódca jednego z pułków, pochodzący z Piemontu Giuseppe Venturini, relacjonował, że:
Dokonując zgodnie z otrzymanymi rozkazami rekwizycji produktów żywnościowych, „skazał dwieście lub trzysta rodzin na żebractwo”. Miejscowa ludność nie chciała sprzedawać ani oddawać swych głodowych zapasów, żołnierze więc zabierali je siłą. Francuski system zaopatrzenia samoczynnie przybierał formę rabunku. A sytuacja szybko się pogarszała.
Na efekty takiego zachowania żołnierzy cesarza Francuzów nie trzeba było długo czekać. Jeszcze niedawno Wielką Armię i dowodzącego nią Napoleona witano w polskich miastach łukami triumfalnymi i iluminacjami. Gdy ludność miejscowa przekonała się czym pachnie francuskie „wyzwolenie spod władzy zaborcy” szybko zmieniła nastawienie. Bardzo dosadnie opisywał to Adam Zamoyski:
Polski oficer, jadący przez kraj, by dogonić armię, znalazł się na obszarze objętym totalną dewastacją. Wszystkie okna były wybite, wszystkie płoty rozebrane na opał, a liczne domy w połowie zburzone; trupy oraz głowy i skóry zarżniętego bydła leżały na poboczu dróg, obgryzane przez psy i rozdziobywane przez drapieżne ptaki; ludzie uciekali na widok umundurowanego jeźdźca.
Chlebem i solą?
Gdy Wielka Armia przekroczyła Niemen, żołnierzom dano do zrozumienia, że znaleźli się na terytorium wroga. Wówczas pokazali co potrafią. Nie przejmując się losem ludności, używali jak tylko mogli. W pamiętnikach pisano o ekscesach obejmujących rabunek kościołów, znieważanie cmentarzy i gwałty. Doskonale postawę żołnierzy Napoleona ukazuje przypadek niejakiego Józefa Eysmonta.
Ów ziemianin niezwykle się ucieszył z przybycia francuskich oddziałów. Powitał je nawet w swoich włościach tradycyjnie chlebem i solą. Francuzi pięknie mu za to podziękowali – opróżniając jego stodoły i stajnie, ścinając dojrzewające na polach zboże, rabując jego dom i niszcząc wszystko to, czego nie udało im się zabrać, a nawet – wybijając wszystkie okna. Wyzwoliciele zostawili jego i okolicznych chłopów w kompletnej ruinie. Nikt nie mógłby winić tych Polaków, gdyby zmienili front i zaczęli przeklinać Napoleona i dzień, w którym usłyszeli jego imię!
Żołnierze Napoleona byli zmęczeni, a w dodatku, jak podaje Sławomir Leśniewski w nowej książce 'Napoleoński amok Polaków„, zwyczajnie słabi fizycznie. Władze cywilne na ziemiach polskich prowadząc pobór rekrutów nie zwracały uwagi na ich zdrowie. Co więcej:
Swoje dołożyło ziemiaństwo, „które nazbyt często biedaka-włóczęgę, zwerbowanego za skromny napiwek, podstawiało w miejsce potrzebnego na roli parobka-rekruta”. W konsekwencji po drodze pozostały tysiące chorych i maruderów, którzy nie wytrzymali trudów marszu po bezdrożach, najpierw w strumieniach deszczu, a później w palącym słońcu.
Z każdym kolejnym kilometrem armia topniała. 23 czerwca V (polski) korpus armii Napoleona liczył 30 000 żołnierzy. Na początku sierpnia 1812 roku, książę Poniatowski miał zaledwie 751 oficerów i 22 629 żołnierzy mogących stanąć w polu. Jak komentuje to Sławomir Leśniewski w „Napoleońskim amoku Polaków”, w stosunku do stanu pierwotnego ubytki były tak duże, jak po wyjątkowo krwawej bitwie.
O stratach wśród żołnierzy pisze każdy autor. O wiele rzadziej poruszany jest temat spustoszenia, jakie przemarsz wojsk Napoleona spowodował wśród ludności cywilnej. Biorąc pod uwagę słabe zbiory w 1811 roku, roznoszone przez wojsko choroby, doszczętnie ograbione gospodarstwa i spalone domy, bilans musiał być tragiczny. Jak komentowali to w listach polscy oficerowie:
Wprawdzie nie spotykamy w mieszkańcach tutejszych przychylności, jakiej byśmy się spodziewać winni, ale właśnie dlatego nie należy ich sobie narażać.
Niestety oficerowie nie byli w stanie w żaden sposób zapanować nad rozpasaniem żołnierzy. Napoleon wściekał się i kazał zabijać odpowiedzialnych za grabieże. Nic to nie dawało. Początkowo entuzjastycznie nastawieni Polacy czuli coraz większą niechęć do Bonapartego i jego wojsk. Chłopi kpili, że oto cesarz przyjechał by zdjąć im kajdany… od razu z butami. Reszta zaczęła narzekać na to, że Rosjanie odeszli, stwierdzając wprost, ze za panowania cara było im lepiej.
Źródła:
- Hermanowicz J., Napoleon na ziemiach polski. Przewodnik historyczny, Novae Res 2017.
- Leśniewski S., Napoleoński amok Polaków, Wydawnictwo Literackie 2019.
- de Saint-Hilaire E.M., Historia Napoleona, Finna 2013.
- Smith D., Napoleon przeciwko Rosji 1812. Druga wojna polska, Replika 2012.
- Zamoyski A., 1812. Wojna z Rosją, Znak 2017.
KOMENTARZE (23)
Doskonały artykuł. Pasuje jak ulał do wpółczesnej sytuacji. Rzekomy sojusznik jest po stokroć gorszy od rzekomego wroga.
Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy!
Polska wystawiła około 100 tysięcy żołnierzy podczas gdy Austria tylko 30 tysięcy, natomiast Prusy zaledwie 20 tysięcy. Ponadto Prusy nie zapłaciły nałożonej na nich kontrybucji po przegranej wojnie. Więc przemarsz hunów Napoleona powinien odbywać się na terenie Prus bardziej na północ, dokąd żywność można było dostarczyć morzem, a nie przez ziemie Księstwa Warszawskiego. Ciekawe jak sobie Napoleon wyobrażał powrót z Rosji po tym jak już w drodze do Rosji zrujnowal i ograbil ziemię Księstwa Warszawskiego. Sam natomiast pomysł marszu na Moskwę świadczy tylko o głupocie i megalomanii Napoleona. Po co on chciał zdobyć tę Moskwę jeśli stolica Rosji był w tym czasie Petersburg ? Ponadto powinna mu dać coś do myślenia stosowana przez Rosjan taktyka spalonej ziemi, która możliwość zaopatrzenia na terenie Rosji sprowadziła do zera. A Napoleon pomimo tego dalej pchnął się w głąb Rosji. Atak na Rosję nazwał mały Korsykanin szumnie Wojna Polską, a to nawet nie była Wojna Księstwa Warszawskiego. Napoleon wcale nie chciał odbudowy Polski tylko utworzenia wasalnego Księstwa Warszawskiego które miało dostarczać żołnierzy i żywność. Kiedy minister Napoleona proponował przyłączenie do KW tzw. Galicji w zamian za Dalmacje, ten nie był tym zainteresowany. Nie brał wcale pod uwagę że tylko Polska odbudowana z zaborów Austriackich i Pruskich, z Prusami Książecymi może zapewnić bezpieczeństwo Francji Napoleona od wschodu.
dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy!
Za 200 lat ukażą się artykuły, dlaczego Polacy tak nienawidzili Jana Pawła II. Na razie o nienawiści do Napoleona.
W „Panu Tadeuszu” o tym nic nie było ;)
…rekwizycjami i kontrybucjami każda wojna stoi. Np. Armia polska we wrześniu 39. ponoć była tutaj bardziej bezwzględna niż jeszcze wówczas czasami i rycerski (choć już popełniający zbrodnie) Wermacht, a nawet sowieci.
…pamiętajmy też, że tylko dzięki Napoleonowi Polska całkowicie nie znikła z mapy Europy, co zakładały traktaty rozbiorowe, a Warszawa… przestała być pruska! Gdyby więc nie Napoleon pisalibyśmy być może te komentarze po niemiecku ;(
W tym kontekście książka Leśniewskiego jawi mi się głównie jako efekt pogoni za maksymalną „czytalnością”, czyli taką prawie za wszelką cenę.
Cóż jak przeczytam może zmienię zdanie ale na razie…
…ad meritum: Księstwo Warszawskie dało tysiące poborowych ale było zbyt słabe ekonomicznie aby wykarmić napoleońską armię – powolne ocieplanie się klimatu i upowszechnienie się uprawy ziemniaków, przyszły niestety za późno…
Lepiej aby warszawa była pruska niż rosyjska. Rosjanie zdegenerowali polską kulturę polityczną i prawną wszelkie absurdy polskiego prawa i to ze do polskiej polityki dostają się takie a nie inne osobniki zawdzięczamy właśnie Rosji czy to carskiej czy sowieckiej.
Czyżby? Po wojnach napoleońskich to właśnie Rosja w osobie Aleksandra I utworzyła wbrew całej Europie Królestwo Polskie. z polskim wojskiem, rządem i szkolnictwem. To dzięki temu przetrwała polskość.
No czy aby naprawdę była to zasługa Aleksandra? Powstanie Księstwa Warszawskiego wymuszone zostało w Wiedniu na carze Aleksandrze przez Austrię Prusy i Anglię (spotkanie Metternicha, Hardenberga i Casleraghh-a 23. X.1814), miało być ono wolne i dużo większe „… nowe Królestwo Polskie było znacznie mniejsze, niż obiecywał car (tylko ok. 3 mln ludności zamiast 10 lub 11 milionów). Co więcej jego nowa konstytucja stwierdzała, że pozostaje ono połączone z Rosją …” (David King, Wiedeń 1814). Nie dziwota więc, że już w 1830 wybuchło pierwsze powstanie przeciw Rosji. Nic Moskalom nie mamy do zawdzięczenia, no może uwolnienie chłopstwa po 1863, ale to też nie był specjalny akt łaski tylko dobrze politycznie obliczone działanie na niekorzyść Polaków i Polski….
Do Klusownik… 1830 to była głupota i była wywołana przez zachód, aby nam zaszkodzić, a Rosję od bliskiego wschodu odciągnąć. Polacy jak zwykle dali się wykorzystać.
Gdzietapseudopisarkauczylasiehistorii.wstydzatepisarke
Nie było jeszcze na świecie takiej armii w której żołdacy nie znęcali by się na ludności cywilnej.
kolejna kretynka z wyższym wykształceniem.
nic o blokadzie kontynentalnej?
a co to?
haha
nic o kryzysie we Francji w latach 1809-1812?
a co to kryzys?co to siła nabywcza?
haha
żal!
kolejny kretyn bez wykształcenia:/
NIC o blokadzie kontynentalnej, bo artykuł jest o czym innym
NIC o kryzysie we Francji, bo artykuł jest o czym innym
haha
żal
Cóż, może zostało to ujęte mocno dosadnie, jednak Jeremi ma sporo racji – w krótkim artykule na kilka tysięcy znaków nie sposób jest poruszyć wszystkich kwestii, natomiast gorąco zachęcamy do sięgania po literaturę, która stanowi bazę naszych publikacji – i znajduje się na końcu każdego wpisu. Książki z pewnością (choćby z uwagi na objętość) oferują głębsze i szersze ujęcie tematu, a poczucie nienasycenia artykułem, w którym siłą rzeczy nie da się zmieścić absolutnie każdego aspektu (nawet wypunktowując je w formie bezokoliczników), nie usprawiedliwia obrażania autorów.
Autorka powyższego steku bzdur Aleksandra Zaprutko-Janicka – Autorka „Okupacji od kuchni” i „Piękna bez konserwantów”. W 2017 roku ukazała się jej najnowsza książka „Dwudziestolecie od kuchni. Kulinarna historia przedwojennej Polski” może lepiej niech wróci do kuchni a nie zajmuje się tematem, którego najwyraźniej nie zna.
Napoleon myślał tylko o sobie i Francji a polscy zaslepieni słuzyli mu za mięso armatnie ale niestety jesteśmy naiwnym narodem kierującym się emocjami a nie rozumem i pragmatyzmem
Cóż za głupi komentarz świadczący o kompletnej nieznajomości ówczesnych wydarzeń i realiów epoki. Polecał bym postudiowanie zagadnienia a nie powielanie ahistorycznych stereotypów :)
Co jest kłamstwem? Napoleon myślał tylko o sobie i to jest prawda. Polacy dali się wykorzystać, jak zawsze! Obecnie dy… się nas tak samo, jak przez stulecia.
wymagający są tutaj czytelnicy
jakże łatwo i dosadnie wyrażają swoje opinie..
Ciekawe ilu maruderow z tzw Wielkiej Armii zabili Polscy chłopi za kradzież i zniszczenie zbiorów ,spalenie chałup ,zgwalcenie żon i córek przez wielonarodowa hołote Napoleona ? Podczas drogi powrotnej spod Moskwy ,Polscy chłopi zabijał te dzicz tak samo jak Szwedów podczas Potopu.
Kompletna bzdura i szukanie pseudo-sensacji. Z resztą autor był już kiedyś deprecjonowany przez uznanych badaczy tego okresu. Z resztą bardzo fanie zebrał to wszystko powołując się na konkretne źródła Waldemar Łysiak w książce „Cesarski poker” … polecam swoją drogą.