Aleksandra Szczerbińska nie spodziewała się, że będzie „tą drugą”. Tym bardziej nie spodziewała się, że wpadnie w oko Piłsudskiemu. On w każdym razie w pierwszym momencie wcale jej nie zawrócił w głowie.
23-letnia Aleksandra Szczerbińska była postacią niemałego kalibru. Historia zapamięta ją tylko jako kochankę, a potem żonę „Komendanta”. Tymczasem już w tym młodym wieku uchodziła za kobietę niezależną, buntowniczą, pełną wprost szaleńczej brawury, a przede wszystkim – niezwykle ważną dla polskiego podziemia.
Skończyła szkołę handlową, ale zamiast zostać sekretarką czy buchalterką, zaangażowała się w działalność nielegalnej, niepodległościowej Bojówki zorganizowanej pod egidą Polskiej Partii Socjalistycznej. W 1906 roku, po serii aresztowań i ucieczek bardziej doświadczonych działaczy, niespodziewanie (chyba nawet dla siebie samej!) awansowała na stanowisko szefowej partyjnych składów broni.
Podlegały jej nielegalne magazyny, w których przechowywano nie jakieś pojedyncze rewolwery, ale tysiące sztuk broni i materiałów wybuchowych, a do tego setki tysięcy sztuk amunicji. To właśnie w tej roli poznała Józefa Piłsudskiego – człowieka, który niedawno przejął kontrolę nad „Organizacją Bojową”, ale w całej partii cieszył się raczej dyskusyjnym poparciem.
Szef na inspekcji
Spotkali się, bo zwierzchnik – 38-latek zaniepokojony tym, że traci wpływy na rzecz przedstawicieli młodszego pokolenia – wiosną 1906 roku postanowił przeprowadzić dokładną inspekcję oddziałów Bojówki.
W maju wizytował warszawskie składy broni. I tym samym po raz pierwszy uścisnął dłoń ich kierowniczce.
Olka podkreśliła po latach, że spotkanie miało charakter oficjalny, wręcz szorstki. Pozbawione było jakichkolwiek „momentów osobistych”. „Byliśmy dwojgiem ludzi pracujących dla tej samej sprawy, członkami jednej partii i nic poza tym” – wspominała. Rozmawiali „w wiosenne popołudnie, wśród kilku karabinów, między koszami z browningami, mauzerami i z amunicją”.
Olka była zaintrygowana gościem. Słyszała, że to człowiek, „którego Syberia złamać nie zdołała”. Zarazem jednak… była też chyba trochę rozczarowana. Liczyła, że zobaczy mężczyznę „wysokiego i mocno zbudowanego”. Piłsudski tymczasem miał posturę mało imponującą, całą twarz nieporządnie zarośniętą, a głowę wyraźnie mniejszą, niż można by oczekiwać.
Wydawał jej się dość stary, a lewa ręka drżała mu nerwowo. Wprawdzie „miał dużo wdzięku i elegancji w ruchach”, jednak na jego widok wcale nie poczuła, że kolana się pod nią uginają. Przez godzinę wspólnie liczyli rewolwery. Po czym się pożegnali.
Rozmowa w pociągu
Baczniejszą uwagę zaczęła na niego zwracać dopiero po tym, jak parę miesięcy później spotkali się raz jeszcze, w pociągu jadącym z Krakowa do Zakopanego. „W czasie podróży miałam możność zrewidowania swego wrażenia z pierwszego spotkania” – wspominała panna Szczerbińska.
Przy bliższym poznaniu przywódca Bojówki wydał jej się człowiekiem znacznie młodszym, niż wcześniej przypuszczała. „Doszłam do przekonania, że mógł mieć lat czterdzieści i tylko broda, wąsy i krzaczaste brwi nad głęboko osadzonymi oczyma nadawały mu wygląd człowieka o wiele starszego” – stwierdziła. – „Gdy śmiał się, co zdarzało się często, słychać było głos człowieka młodego”.
Pomimo różnicy wieku i stanowisk szybko znaleźli wspólny język. Aleksandra, pamiętająca szorstkiego służbistę, który rozliczał ją wśród koszów z rewolwerami, z zaskoczeniem odkryła, że jej zwierzchnik potrafi też być człowiekiem wesołym i zajmującym. Najbardziej jednak zdziwiła się tym, że to nie żaden fanatyk, który poza partią i polityką świata nie widzi.
Opowiadał jej z polotem o pięknie Syberii, o tamtejszych malowniczych równinach i groźnych szczytach pokrytych śnieżną czapą oraz o potężnych rzekach, „gdzie lody pękają na wiosnę z hukiem armat”. „Gdy mówił, twarz jego promieniała zachwytem” – wspominała po latach.
Była pod wrażeniem. Na tyle dużym, że nawet nie dostrzegała, iż rozmówcy brakuje przednich zębów, a cerę ma niezdrowo ziemistą. To jednak jeszcze wcale nie oznacza, że Piłsudski zawrócił jej w głowie. Jak sama wspominała, nie w głowie jej były miłostki. Tym bardziej nie myślała wiązać się z żonatym panem w średnim wieku. Gdy w kolejnym, 1907 roku Piłsudski oświadczył, że ją kocha… nie mogła wyjść ze zdziwienia.
Źródło:
Artykuł powstał w oparciu o pamiętniki Aleksandry Piłsudskiej. Najnowsze wydanie: A. Piłsudska, Wspomnienia, LTW, Łomianki 2004.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.