Imigranci z krajów arabskich stanowią nawet 20% ludności niektórych miast w Skandynawii. Ich populację w poszczególnych krajach regionu liczy się w setkach tysięcy. Jak do tego doszło i jakie są tego konsekwencje?
Na początku tego roku Fundacja Muzułmańska w szwedzkim mieście Växjö złożyła do policji wniosek o zezwolenie na nadawanie w każdy piątek trzyminutowego wezwania do islamskiej modlitwy z głośnika na meczecie w dzielnicy Araby. „Chcemy tylko, aby Szwecja zezwoliła muzułmanom w Växjö, aby mogli czuć się bardziej jak u siebie. Społeczność muzułmańska powinna być dumna ze swojej kultury i nie czuć, że musi się ukrywać” – powiedział miejscowy imam Ismail Abu Helal. „Muzułmanie nie są gośćmi w Växjö, mieszkamy tutaj” – dodał.
To nie pierwsza tego typu wypowiedź przedstawiciela islamskiej społeczności w tym kraju. W 2013 roku głośne stało się stwierdzenie imama Malmö Adly Abu Hajara, który nazwał Szwecję „najlepszym państwem islamskim”. Kraj ten rzeczywiście zajmuje pierwsze miejsce w Skandynawii pod względem liczby przebywających w nim na stałe muzułmanów.
Mieszka ich tam około 460 tysięcy, co stanowi 4,6% populacji. Z kolei w Norwegii żyje około 250 tysięcy wyznawców Proroka, czyli 5% wszystkich mieszkańców, a w Danii – ponad 200 tysięcy, co daje 4,1% populacji (są tam też drugą co do wielkości wspólnotą religijną). Skąd biorą się tak duże liczby?
Europa potrzebuje pracowników
Po II wojnie światowej zachodnia i północna część Europy weszła w okres dynamicznego rozwoju gospodarczego. Odbudowa wspierana przez amerykańskie pieniądze z Planu Marshalla nakręcała koniunkturę. Produkcja i sprzedaż rosły, a wraz z nimi PKB i pensje pracowników. Społeczeństwa stawały się coraz zamożniejsze. Powojenne Niemcy, Francja czy kraje Beneluksu stały się symbolami ekonomicznego sukcesu. W pewnym momencie okazało się jednak, że w rozpędzonej gospodarce brakuje rąk do pracy. Antidotum na ten problem stali się imigranci.
Wielka Brytania, Francja, Holandia, Belgia, Szwecja zaczęły zapraszać do siebie obywateli krajów trzeciego świata, w tym wielu muzułmanów. Zatrudniano ich w przemyśle, budownictwie, usługach. Im szybszy był rozwój gospodarczy, tym większe było na nich zapotrzebowanie. Z czasem zaś mieszkańcy ubogich krajów, także arabskich, zachęceni wysokim poziomem życia w Europie Zachodniej sami zaczęli szukać lepszej przyszłości nad Sekwaną, Tamizą i Tybrem. Do tego doszedł jeszcze jeden czynnik.
W latach 70. i 80. XX wieku okazało się, że zamożne społeczeństwa zachodnie zaczynają się starzeć. Tym mocniej odczuwano potrzebę napływu młodych ludzi z zagranicy.
W ten sposób w krajach zachodniej i północnej Europy szybko doszło do powstania liczących setki tysięcy, a obecnie nawet miliony ludzi (przynajmniej we Francji i w Niemczech) społeczności muzułmańskich. Wraz ze zmianami ekonomicznymi ich sytuacja zaczęła się pogarszać. Redukcja wielkiego przemysłu zatrudniającego tanią siłę roboczą doprowadziła do tego, że dla większości islamskich imigrantów nie ma już na Zachodzie pracy…
Z czasem zmieniło się też nastawienie napływowej ludności. O ile pierwsze pokolenia starały się jak najszybciej wtopić w nowe społeczeństwo, to następne – rozczarowane biedą, nierównymi szansami i nieformalną, choć cały czas obecną dyskryminacją – zwróciły się przeciw niemu. Sfrustrowani bezrobociem i brakiem perspektyw młodzi muzułmanie coraz częściej wchodzili w konflikty z prawem, a w ostatnich latach zwrócili się w stronę religijnego radykalizmu.
Skandynawia bogata i opiekuńcza
Podobne procesy zachodziły także w krajach skandynawskich: Danii, Szwecji i Norwegii. Państwa te podczas II wojny światowej uniknęły zniszczeń, dzięki czemu ich rozwój gospodarczy był jeszcze szybszy. Szwecja na wojnie wręcz się dorobiła: nie była zaangażowana w działania wojenne, lecz prowadziła zyskowny handel ze wszystkimi stronami, budując swój dobrobyt.
Nic dziwnego, że w okresie powojennym Skandynawia stała się jednym z najzamożniejszych regionów Europy i świata. Dzięki dużym dochodom tamtejsze władze mogły sobie pozwolić na stworzenie rozbudowanego systemu opieki socjalnej dla swoich obywateli. Powstałe w ten sposób państwa opiekuńcze przyciągały emigrantów z różnych stron świata, w tym także z krajów arabskich.
Dodatkową zachętą dla przybyszów była otwartość i liberalizm północnych społeczeństw. Indywidualizm i nastawienie na samorealizację wykluczały zmuszanie imigrantów do przyjmowania miejscowych wartości. Ich religijna odmienność nie wydawała się zeświecczonym mieszkańcom Skandynawii zbyt ważna. Wieloletnie rządy socjaldemokratów kładły nacisk raczej na tolerancję, rozwijanie swobód i wolności obywatelskich i kwestie socjalne.
Podejście to obejmowało rzecz jasna także wyznawców islamu. Dobrze widać to na przykładzie Szwecji. Do kraju tego muzułmanie przybyli w czterech głównych falach. Pierwsza nastąpiła po II wojnie światowej i obejmowała głównie tureckich Tatarów. Druga pojawiła się w latach 60., a tworzyli ją Jugosłowianie, Turcy, Albańczycy i Pakistańczycy. Trzecia, z lat 80., składała się głównie z uchodźców politycznych z Iranu, Iraku i Libanu. Czwarta miała miejsce w ostatnich latach i objęła uciekinierów z ogarniętych wojami Syrii, Iraku, Afganistanu oraz krajów afrykańskich. Jak pisze profesor Agnieszka Gromkowska-Melosik z UAM w Poznaniu:
Jako główne przyczyny imigracji muzułmanów do Szwecji podaje się względy ekonomiczne, czyli emigrację o charakterze zarobkowym oraz korzyści płynące z życia w opiekuńczym państwie dobrobytu tzw. welfare state. Druga przyczyna wiąże się z uchodźstwem politycznym, przy czym Szwecja ze swoją polityką otwartości stanowiła zawsze symbol azylu dla prześladowanych politycznie.
Asymilacja? Niekoniecznie
Na czym polega wspomniana polityka otwartości? Przyjmuje się, że „jednostka ma prawo do podjęcia własnej decyzji w kwestii potwierdzania własnej źródłowej tożsamości kulturowej (w tym etnicznej) lub przyjęcia tożsamości szwedzkiej”. A zatem asymilacja nie jest wymagana! Można pozostać przy swojej kulturze i religii.
Mało tego, dopuszczalne jest nawet izolowanie się od miejscowych wartości. Wszystko to sprawia, że Szwecja chętnie była i jest wybierana przez muzułmanów. Zwłaszcza, że tradycyjnie liberalne podejście władz pozwala uzyskiwać dla miejscowych społeczności islamskich kolejne prawa i przywileje.
Obecnie muzułmanie w Szwecji skupieni są w trzech największych miastach kraju: Sztokholmie, Göteborgu i Malmö. Ostatnie z nich zamieszkuje 80 tysięcy wyznawców islamu. Stanowi to aż 25% mieszkańców miasta! To najwyższy procent w całej Skandynawii. Jedna z dzielnic, Rosengård, została prawie w pełni zasiedlona przez przybyszów z krajów arabskich.
Z kolei w drugim co do wielkości szwedzkim mieście, Göteborgu, naśladowcy proroka Mahometa to niemal 20%. populacji. W samym Sztokholmie żyje natomiast ponad połowa całej szwedzkiej społeczności islamskiej. Całe przedmieścia stolicy, takie jak Rinkeby, Husby czy Norsborg stały się zamkniętymi dzielnicami, do których obywatele innego wyznania często boją się zaglądać.
Dla muzułmanów drzwi chętnie otwierała też Dania. W 2014 roku kraj ten przyjął najwięcej imigrantów ze wszystkich państw Europy. Oferowano im bardzo dobre warunki socjalne: 1600 dolarów miesięcznie na osobę lub ponad 4000 dolarów dla rodziny, pod warunkiem, że rodzice przekroczyli 30 rok życia. Wielu przyjezdnych wykorzystywało jednak ten system, pobierając zasiłki i nie kwapiąc się z podjęciem pracy.
Wielodzietne rodziny uczyniły sobie z tego po prostu sposób na życie. Tak jak we Francji, Niemczech czy Szwecji, w duńskich miastach powstały muzułmańskie getta. Ludność żyje w nich w izolacji, nie integrując się, a czasem nawet otwarcie lekceważąc prawo państwa, które ich przyjęło.
Koniec niewinności
Niestety duża liczba muzułmanów stopniowo staje się dla krajów skandynawskich coraz bardziej problematyczna. Niezasymilowane społeczności stają się bowiem zapleczem dla islamskich radykałów. Tam właśnie rekrutuje się kandydatów do przeprowadzania zamachów terrorystycznych i walki w oddziałach Państwa Islamskiego. W szwedzkich gettach pojawiają się radykałowie. Tak o ich działaniach opowiada w książce „Strzały w Kopenhadze” szwedzki dziennikarz Niklas Orrenius:
Prowadzą podwójną grę. Kiedy robiony jest z nimi wywiad w szwedzkich mediach, mówią że są za integracją i budowaniem mostów. Z kolei podczas wykładów dla muzułmanów przeciwstawiają się wszelkim formom dialogu. Atakują społeczeństwo szwedzkie.
Ten sam autor zwraca uwagę na przypadek miasta Örebro, które stało się dla Państwa Islamskiego jedną z największych baz rekrutacyjnych w Szwecji. „W ostatnich latach przeszło dwadzieścioro młodych mężczyzn i kobiet z tego miasta pojechało do Syrii, żeby dołączyć do ISIS albo powiązanych z Al Kaidą organizacji ekstremistycznych” – pisze Orrenius.
Radykalni islamiści zdobywają w kraju coraz silniejszą pozycję. Gdy w 2007 roku szwedzki artysta Lars Vilks narysował karykaturę Mahometa, przedstawiając go jako psa, dokonano na niego kilku zamachów. Został więc objęty ścisłą ochroną przez policję i ukrywa się niczym inny ścigany przez terrorystyczne muzułmańskie organizacje twórca – Salman Rushdie. Jak mówił w wywiadzie udzielonym autorowi „Strzałów w Kopenhadze”:
Nie jestem wolnym człowiekiem. Spójrz, gdzie siedzimy. To miejsce bardzo przypomina areszt. Tkwię w zamknięciu, mogę wychodzić jedynie w towarzystwie strażnika. Krótki spacer i znowu do środka. A jeśli mam się z kimś zobaczyć wszystko musi zostać zaplanowane.
„Vilks jest więźniem we własnym kraju” – komentuje Orrenius. On sam uważa odizolowane i radykalizujące się społeczności muzułmańskie w Szwecji jako poważne zagrożenie dla państwa i społeczeństwa. Podobnie reagują inni. W ostatnich latach tolerancyjne wobec imigrantów podejście Skandynawów zaczęło się zmieniać. Prawicowe ugrupowania polityczne, domagające się usunięcia islamistów i zatrzymania imigracji, rosną w siłę. A polityka otwartości staje się coraz mniej popularna…
Bibliografia
- Niklas Orrenius, Strzały w Kopenhadze, Wydawnictwo Poznańskie 2018.
- Agnieszka Gromkowska-Melosik, Mniejszość muzułmańska w Szwecji: między ekstremistycznym izolacjonizmem a procesami reprodukcji ekonomicznej, „Studia Edukacyjne” nr 26 (2013).
- kło//kdj, Muzułmański problem Szwecji. Płonące przedmieścia Sztokholmu, TVN24.pl 27.09.2014.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.