Ciekawostki Historyczne

Na początku XX wieku „nawet w kołach lekarskich” termin ten był „obcy i niezrozumiały”. Leon Wachholz, wpływowy biegły sądowy z Krakowa, twierdził, że dla jego kolegów masochizm brzmi jak coś „asyryjskiego, semickiego, w ogóle wschodniego”. Ale na pewno nie seksualnego.

Określenie masochizm zrodziło się w głowie jednego z najważniejszych pionierów badań nad ludzkim życiem płciowym. Richard von Krafft-Ebing odpowiadał za najwcześniejszą naukową klasyfikację perwersji i za pierwsze fachowe badania nad homoseksualizmem. Dzisiaj w poczet jego zasług zalicza się także zwrócenie uwagi na seksualne parafilie związane z cierpieniem. A przy okazji: wyrobienie osobliwej renomy dwóm kontrowersyjnym pisarzom

Mężczyzna na czworakac ujeżdzany przez kobietę z pejczem. XIX-wieczna grafika ze zbiorów prof. Kraffta-Ebinga.

Mężczyzna na czworakac ujeżdzany przez kobietę z pejczem. XIX-wieczna grafika ze zbiorów prof. Kraffta-Ebinga.

.

Osoby zażywające rozkoszy na skutek zadawania bólu Krafft-Ebing nazwał sadystami od francuskiego libertyna Markiza de Sade. Z kolei ci, których podniecało to, że są bici i mieszani z błotem, byli dla niego masochistami. Określenie pochodziło od nazwiska Leopolda von Sacher-Masocha. Nowelisty, który miał bardzo wiele wspólnego z Austrią, ale zupełnie nic z bliskowschodnią Asyrią.

Od czyjego nazwiska pochodzi masochizm?

Twórca ten, jak nikt przed nim, odmalował oblicze cierpiętniczych perwersji. W 1870 roku wydał Wenus w futrze. Historię Seweryna, który pragnie być poniżany, bity, pozbawiany choćby strzępów ludzkiej godności. Bohater powieści podkreśla: „W miłości nie ma równouprawnienia”. I wie, że nie jest mu pisana rola tyrana, lecz karconego, skomlącego psa.

Leopold von Sacher-Masoch na fotografii portretowej

Leopold von Sacher-Masoch na fotografii portretowej

Partnerka mężczyzny, Wanda, wybucha śmiechem, gdy słyszy, czego się od niej oczekuje. Tylko żartem rzuca: „Ja na przykład mam talent do despotyzmu!”. Szybko jednak odkrywa, że w istocie go ma. I zaczyna zgłębiać stronę swej natury, której istnienia nigdy się nawet nie spodziewała: 

Ukląkłem u jej stóp w nadziei, że mnie obdarzy pieszczotami — lecz odtrąciła mnie brutalnie i poruszyła dzwonkiem, na którego dźwięk wbiegły do pokoju trzy Murzynki, czarne jak wykrojone z hebanu, ubrane w czerwone szaty. Rzuciły się, by mnie spętać. Zrozumiałem swoje położenie i chciałem się podnieść, ale surowy, piorunujący wzrok mojej bogini jakby mnie przygwoździł. Ani się spostrzegłem, kiedy krępe Murzynki obezwładniły mnie, związały ręce i nogi.

— Podaj mi bat, Heydee — rozkazała Wanda jednej z niewolnic ze spokojem i zimną krwią.

Murzynka wypełniła rozkaz w okamgnieniu, podając na klęczkach bat srogiej władczyni.

— Zdejmij ze mnie futro i podaj mi szal gronostajowy — rozkazywała dalej, a Murzynka uwijała się jak łasica, zwinnie i zgrabnie.

— Uwiążcie go tu do słupa — brzmiał głos kobiety, otulającej się w gronostaje. Murzynki przywiązały mnie w pasie do słupa, który podpierał baldachim nad ozdobnym łóżkiem, urządzonym w stylu starowłoskim, po czym zniknęły wszystkie, jakby się ziemia pod nimi rozstąpiła.

Wanda podeszła do mnie szybko, roztaczając tren atłasowej sukni niby pawi ogon. Jej rude włosy, zda się, sypały iskrami. Chwyciła bat, oparła jedną rękę na biodrze i pozostając w tej pozycji, zaczęła się śmiać.

— Skończyła się między nami zabawa i gra w ciuciubabkę — mówiła zimno, przez zaciśnięte zęby. — Oddałeś się sam w moje ręce, bez zastrzeżeń; wykorzystuję to i czynię zadość twoim pragnieniom z rozkoszą (…). Otóż nie jesteś już teraz moim kochankiem, lecz niewolnikiem i poznasz, kim ja jestem.

Kobieta w futrze. Pocztówka z przełomu XIX i XX wieku

Kobieta w futrze. Pocztówka z przełomu XIX i XX wieku

Powieść spotkała się z dokładnie takim odbiorem, jakiego należałoby oczekiwać. Oburzenie mieszało się z niesmakiem. Ale to nie był żaden natychmiastowy bestseller. Znacznie więcej było osób komentujących półgębkiem ekscesy bohaterów niż tych, które w istocie przeczytały książkę. Na ziemiach polskich przez 40 lat nie znalazł się nawet nikt zainteresowany przetłumaczeniem Wenus w futrze. To była literatura marginesu.

Stanu rzeczy nie zmieniły ani badania Krafft-Ebinga, ani fakt, że Sacher-Masoch jeszcze za życia stał się ojcem chrzestnym gorszącego społeczeństwo „masochizmu”. Tak losy miotanego namiętnościami Seweryna, jak i nowa klasyfikacja zboczeń weszły do głównego nurtu dopiero za sprawą pewnej niezwykle zachłannej i zdemoralizowanej hrabiny. Kobiety, która w pojedynkę uosabiała zepsucie rosyjskiej arystokracji. I w której sylwetce obijała się – w chorej, wyolbrzymionej mutacji – postać Wandy, odkrywającej swoje ciągoty do pomiatania mężczyznami.

Zobacz również:

Wampirzyca i jej niewolnicy? Historia hrabiny Marii Tarnowskiej

Życie Marii Nikołajewny Tarnowskiej obfitowało w erotyczne wybryki. Była żoną zamożnego oficera, Wasyla Tarnowskiego. Ten związek jej jednak nie wystarczał. Adorował ją własny szwagier, ale zamiast niego na kochanka wybrała sobie bajecznie bogatego barona, Stefana Borzewskiego. Nie ocierała łez, gdy odtrącony amant popełnił samobójstwo. Nie zmroziła jej nawet wizyta męża, który przyjechał tylko po to, by… zamordować szargającego jego honor Borzewskiego. Rozwód rozpustnej hrabiny odbił się echem w całej Europie. Podobnie zresztą jak jej kolejne miłostki.

Richard von Krafft-Ebing na fotografii portretowej

Richard von Krafft-Ebing na fotografii portretowej

Mężczyźni, których omotywała, byli gotowi skakać za nią w ogień. Wyzbywali się majątku, narażali życie w szaleńczych widach, oferowali, że się zabiją, byle tylko Tarnowska zwróciła na nich uwagę. Ona zmieniała ich niczym rękawiczki. Na dłużej zajęła się dopiero Pawłem Kamarowskim. Był to kolejny rosyjski magnat, nawet zamożniejszy od poprzednich. Nie tylko zaproponował jej ślub, ale też zgodził się podpisać polisę ubezpieczeniową na życie na olbrzymią kwotę miliona rubli. Gdyby coś mu się stało, wszystkie pieniądze miała otrzymać ponętna hrabina.

Na tragiczny koniec Kamarowskiego nie trzeba było długo czekać. Tarnowska znalazła sobie powolne narzędzie w osobie zatrudnionego przez męża guwernera, Nikołaja Naumowa. Od mężczyzny oczekiwano, że będzie dawać lekcje dzieciom hrabiny. Zamiast tego zakrzątnął się wokół swej olśniewającej i otoczonej wianuszkiem adoratorów pracodawczyni. Nie trzeba było wiele czasu, by na jaw wyszły perwersyjne skłonności tutora.

Naumow prosił Tarnowską, by ta gasiła papierosy na jego ramionach i wbijała mu ostrza w skórę. Wył z rozkoszy, gdy ona okładała go pejczem. Wreszcie, znalazłszy się już zupełnie pod władzą sadystycznej kobiety, zgodził się zabić jej świeżo poślubionego męża. Dopiero gdy kule przeszyły ciało Kamarowskiego, do Naumowa dotarło, co uczynił. Schwytany przez policję, wyjawił wszystkie szczegóły swojego związku z bezwzględną hrabiną.

„Sprawia mu to przyjemność, gdy czuje się niewolnikiem kobiety”. Prasa odkrywa sado-maso

Do morderstwa doszło w roku 1907. Proces ruszył jednak dopiero w 1910. Prowadzono go przed trybunałem w Wenecji i stał się jedną z największych sensacji ostatniej dekady przed wybuchem wielkiej wojny. O kondycji morderczej pary wypowiadały się największe sławy psychiatrii. Przytaczano teorie Krafft-Ebinga i Zygmunta Freuda. Masochizm, znajdujący się dotąd na poboczach nauki, szturmem wziął wyobraźnię dekadenckiej epoki.

W kwietniu 1910 roku „Gazeta Lwowska” szczegółowo zreferowała orzeczenia biegłych. „Należy go uważać za człowieka anormalnego” – mówił o Naumowie jeden z włoskich ekspertów. – „Widoczne są u niego nerwowe drgania muskułów twarzy, trzęsą mu się ręce (…). Jest masochistą, to znaczy iż sprawia mu to przyjemność, gdy czuje się niewolnikiem kobiety”.

Maria Tarnowska na fotografii zamieszczonej w prasie

Maria Tarnowska na fotografii zamieszczonej w prasie

Krakowskie dzienniki „Naprzód” i „Nowa Reforma” przytaczały z kolei zeznania samej Tarnowskiej. Wynikało z nich, że Naumow, niczym Seweryn przed Wandą, obnażył przed zepsutą arystokratką wszystkie swe sekrety. Sam nazywał się masochistą, sam tłumaczył jej, z czym wiąże się to zboczenie i jak ona najłatwiej może nad nim zapanować.

„Osobnik pęta swe ręce i nogi, knebluje usta”. Lekarze o masochizmie

Odtąd odruchowo dopatrywano się masochistycznego tła we wszystkich podobnych historiach. Wskazywali na nie świadkowie, specjaliści, a nawet sami oskarżeni, liczący na kurację w szpitalu zamiast kary więzienia. Psychiatrzy i seksuolodzy przeszli od ignorancji do absolutnej fascynacji nowo zdiagnozowanym odchyleniem.

Ta obsesja wcale nie słabła wraz z upływem czasu. W roku 1934 psychiatra Albert Dryjski był już przekonany, że wiele zupełnie zdrowych dzieci przejawia silne tendencje masochistyczne. Swoich pierwszych w życiu wrażeń seksualnych doznają one „pod wpływem bicia po pośladkach”, „uderzania w twarz” lub „bicia po plecach”. Nawet w niewinnych zabawach, w których zdarza się koleżeńskie poklepywanie rówieśników, warszawski doktor dopatrywał się erotycznego kontekstu.

„Osoby, które (…) praktykowały tego rodzaju rozrywki, stwierdzają niejednokrotnie domieszkę seksualną do odczuwanego bólu. Manipulacje powyższe wykazują także, że jedne dzieci biorą w nich udział przeważnie jako sadyści, inne znowu jako masochiści” – tłumaczył na kartach Zagadnień seksualizmu dziecka i młodzieży szkolnej.

Mężczyzna w damskim grosecie, z pejczem w dłoni. XIX-wieczna fotografia ze zbiorów prof. Kraffta-Ebinga.

Mężczyzna w damskim grosecie, z pejczem w dłoni. XIX-wieczna fotografia ze zbiorów prof. Kraffta-Ebinga.

Dla przykładu przytoczył historię 11-latka, który „doznał po raz pierwszy sensacji płciowych” już od samego patrzenia na to, jak ojciec pierze jego brata po tyłku. Pobudzająco działała myśl, że mógłby się znaleźć w tej samej sytuacji. Z kolei pewnej 5-letniej dziewczynce wystarczało, że wyobraziła sobie, iż jest małym, konającym zwierzątkiem, a już doznawała „przyjemnego drżenia” połączonego z „uczuciem rozkoszy seksualnej”.

Źródła podobnych odruchów pozostawały tematem zażartych dyskusji. Oświatowcy woleli jednak dmuchać na zimne. Na łamach „Nauczyciela Pomorskiego” przestrzegano pedagogów przed nadmiernym biciem dzieci, bo przecież: „Nauka wykazała, że pomiędzy konstytucją seksualną a bólem fizycznym istnieje bliski związek. Ból fizyczny może doprowadzić do zwyrodnień seksualnych, jak sadyzm, masochizm i tym podobne”.

Strona tytułowa pierwszego wydania przełomowej pracy Kraffta-Ebinga.

Strona tytułowa pierwszego wydania przełomowej pracy Kraffta-Ebinga.

Masochizmem zajmowano się w najpoważniejszych pracach seksuologicznych. Autorzy Encyklopedii wiedzy płciowej z 1937 roku wyjaśniali: „Służyć ślepo, niewolniczo umiłowanej czy umiłowanemu, spełniać najgorszą robotę, najniższe posługi, być wiązanym i bitym, być służącym i paziem, psem lub koniem, być źle traktowanym lub nawet stracić życie. Oto treść najbardziej rozpowszechnionych fantazji masochistycznych”. Łódzki wenerolog Paweł Klinger przytoczył w pracy Vita Sexualis. Prawda o życiu płciowym człowieka podobną definicję, podkreślając jeszcze, że „traktowanie jak psa” należy rozumieć zupełnie dosłownie.

Skąd się bierze skłonność do masochizmu?

Masochistyczną przyjemność starano się wyjaśniać nie tylko skłonnościami kryjącymi się gdzieś głęboko w ludzkim umyśle, ale też prostą, fizjologiczną reakcją. Oczywiście zaznaczając, że wyłącznie ludzie zwyrodniali mogą przejawiać ku niej tendencję. „Bicie pośladków sprowadza do bitej części ciała duży wpływ krwi” – tłumaczono. – „Krew ta rozchodzi się wokoło odbytnicy, trafia w okolice organów rodnych i powoduje podniecenie i pragnienie płciowe, którego w normalnych warunkach wyczerpany mózg i zwiotczałe zmysły nie są w stanie wywołać”.

Uważna lektura prasy codziennej potwierdza, że w przedwojennej Polsce nie brakowało mężczyzn przyznających, że lubią być pomiatani. I że marzą nie tyle o partnerce, co o dominie.

W numerze z 18 lipca 1932 roku „Ilustrowany Kuryer Codzienny” zamieścił anonse aż dwóch takich dżentelmenów. Pierwszy z nich podkreślał, że reprezentuje „typ kobiecy”, jest uległy i pragnie się dostosować „do przejawów zupełnie nieprzeciętnych gustów i pragnień”. Drugi oznajmiał, że chce się znaleźć „pod pantofelkiem”, że śni mu się niewola i szuka kobiety o „specjalnych gustach”. Odpowiedzi należało wysyłać z dopiskiem „ZMIENIONE ROLE”.

***

Dawne uprzedzenia i fantazje. Historia polskiej seksuologii to jednocześnie dzieje strachu przed własnym ciałem i przed tym, co kryje się w zakamarkach ludzkiego umysłu. W swojej nowej książce „Epoka milczenia”. Kamil Janicki opowiada, jak myślano i pisano o seksie niemal sto lat temu. Czego obawiali się nasi pradziadkowie? Co ich pociągało? Jakie były ich najciemniejsze myśli?

Bibliografia:

Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką „Epoka milczenia. Przedwojenna Polska, o której wstydzimy się mówić”.

Literatura:

  1. A. Dryjski, Zagadnienia seksualizmu dziecka i młodzieży szkolnej. Biologja, psychologja, pedagogika, Nasza Księgarnia, Warszawa 1934.
  2. P. Klinger, Vita sexualis. Prawda o życiu płciowem człowieka, Księgarnia Karola Neumillera, Łodź 1935.
  3. R. von Krafft-Ebing, Psychopathia Sexualis, with especial reference to the antipathic sexual instinct, a medico-forensic study, Rebman Company, New York 1899.
  4. A. Kronfeld, Masochizm [w:] Encyklopedia wiedzy seksualnej, t. III, oprac. M. Marcuse, oprac. wyd. pol. S. Higier, Wydawnictwo Lekarskie „Eskulap”, Warszawa 1937.
  5. A. Moore, Rethinking Gendered Perversion and Degeneration in Visions of Sadism and Masochism 18861930, „Journal of the History of Sexuality”, t. 18 (2009).
  6. J.R. Nash, Naumoff, Nicolas and Tarnowska, Marie Nicolaievna, and Prilukoff Donat [w:] tegoż, World Encyclopedia of 20th Century Murder, Rowman & Littlefield, London 1992.
  7. M. Ryczakowicz, Dzieci upośledzone umysłowo w szkołach normalnych, „Nauczyciel Pomorski”, nr 4 (1932).
  8. W. Sabitzer, Verhängnisvolle Affären, „Öffentliche Sicherheit”, nr 1-2 (2015).
  9. L. Wachholz, Sacher Masoch i masochizm : szkic literacko-psychiatryczny według collegium publicum, Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1907.
  10. S. Weismann, Beyond Masochism: New Thoughts about Leopold von Sacher-Masoch, „East Central Europe”, t. 40 (2013).

Artykuły prasowe z epoki:

  1. Czy Nowaczyński przesadza?, „Nowiny Codzienne”, nr 83 (1932).
  2. Matrymonialne, „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, nr 197 (1932).
  3. Proces Tarnowskiej, „Gazeta Lwowska”, nr 85 (1910).
  4. Proces Tarnowskiej w Wenecyi, „Nowa Reforma”, nr 122 (1910).
  5. Proces hr. Tarnowskiej, „Naprzód”, nr 63 (1910).
  6. Z izby sądowej, „Gazeta Lwowska”, nr 124 (1911).

KOMENTARZE (2)

Skomentuj Jarek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jarek

„Maria Nicolalevna Tarnowska”

WTF? Otcziestwo w transkrypcji angielskiej, a nazwisko w transkrypcji polskiej?

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Drogi Panie Jarku, taki napis widnieje na fotografii, która znalazła się w ówczesnej prasie. Tego niestety poprawić nie możemy :) Pozdrawiamy serdecznie.

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

„Szczególna kategoria fetyszystów”. Erotyczne ocieractwo, froteryzm w przedwojennej Polsce [18+]

„W miejscach publicznych stają z tyłu za kobietą, możliwie tęgą” – tłumaczył zachowanie froterystów słownik z 1933 roku. A wpływowy badacz dopowiadał: „fetyszyzm tego rodzaju...

3 lipca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

„Wyjmowałem je wiele razy i całowałem”. Przy tych zboczeńcach sprzed stulecia żadna dziewczyna w modnej fryzurze nie była bezpieczna

Przedwojenna Polska borykała się z pedofilią, z plagą ekshibicjonistów, a nawet ze zwyrodnialcami „sromiącymi zwłoki”. Jedna dewiacja nie przetrwała jednak próby czasu. Bo kto dzisiaj...

24 maja 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Dlaczego nie wolno brać słodyczy od nieznajomych? To napomnienie ma w Polsce długą historię o przerażających korzeniach [18+]

Każdy z nas słyszał od rodziców, że nie powinien brać słodyczy od obcych. Pamiętamy o tym, choć przypadki, gdy zboczeńcy przekupują dzieci cukierkami nie zdarzają...

20 maja 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Gwałty na mężczyznach w przedwojennej Polsce [18+]

„Również i mężczyzna może być przedmiotem nadużycia płciowego. Może się zdarzyć, że kobieta dopuści się czynów lubieżnych względem mężczyzny, którego w tym celu wprawi w...

15 maja 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

„W życiu tych zboczeńców ogromną rolę odgrywają lustra”. Dziwaczna dewiacja seksualna, której dzisiaj już nie ma [18+]

Niemieccy psychiatrzy twierdzili, że jeden taki zboczeniec przypada na trzysta osób. Na początku XX wieku była to jedna z najgłośniej komentowanych dewiacji. I choć wierzył...

6 maja 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.