Ogrzewanie podłogowe i bieżąca woda. Potrawy gotowane na mleku migdałowym i doprawiane szafranem. Może jednak życie pana na średniowiecznym zamku nie było tak barbarzyńskie, jak sugerują popularne filmy? Czy dzisiejsi milionerzy mają czego zazdrościć krezusom sprzed tysiąca lat?
Średniowieczne zamki, które oglądamy na takich filmach jak „Robin z Sherwood” czy „Królowie przeklęci”, zieją grozą. Są wilgotne, zimne, ciemne, a przede wszystkim brudne. Kamera z uporem maniaka daje zbliżenia na wiązki zgniłej słomy walające się po kamiennej posadzce, na niedojedzone, śmierdzące kości porozrzucane pod stołami i na wszechobecne szczury, które nie gardzą ludzkim mięsem. Nie ma w tym krzty romantyzmu, widocznego choćby na obrazach XIX-wiecznych malarzy, którzy portretowali ruiny dawno opuszczonych budowli. A przecież zamek średniowieczny wcale nie był barbarzyński!
1. Ozdobny hall – tłoczny i hałaśliwy
W każdej siedzibie średniowiecznych wielmożów ważną funkcję pełnił hall. To w nim koncentrowało się życie zamku. Pomieszczenie to wykończone było ze szczególną pieczołowitością. Podłogę stanowiła starannie wypolerowana posadzka, wykonana z zaprawy gipsowej lub wapiennej albo wykładana kamiennymi płytami. Kładziono na niej zwierzęce skóry lub wełniane kobierce. Tkaniny zawieszano też za plecami stolca, na którym zasiadał pan zamku. Ściany ozdabiano malarstwem geometrycznym bądź figuralnym.
W hallu nie było bynajmniej mroczno. W ciągu dnia światło dostawało się przez okna, a wieczorem w kolistych, przypominających korony świecznikach zapalano mnóstwo świec. Pomieszczenie rozjaśniał również płomień kominka.
To właśnie tutaj tłocznie i hałaśliwie śniadano i obiadowano. Ale posiłki to już osobny temat. Nawet jeśli wziąć pod uwagę zmianę gustów kulinarnych i możliwości technologicznych, które dzielą naszą epokę od tamtych czasów, średniowieczne potrawy zaskakują fantazją.
2. Mleko migdałowe, anyż i szafran
Serwowano na przykład pastę z kurczaka i ryżu ugotowanego w mleku migdałowym, doprawioną cukrem i anyżem. Albo podawany do mięsa sos na bazie soku z niedojrzałych winogron, doprawiany octem winnym, imbirem, szafranem, cebulą, goździkami, cynamonem i gorczycą.
Wielką popularnością, zwłaszcza w okresach postnych, cieszyły się najróżniejsze ryby: od zwykłego pstrąga po jesiotry, walenie i morświny. Te ostatnie gatunki, choć zgodnie z naszą wiedzą należą do ssaków, zyskały nawet miano „ryb królewskich”. Angielski król rozsmakował się z kolei w minogach. Frances i Joseph Gies przytaczają w książce „Życie w średniowiecznym zamku” jego rozkaz z 1230 roku, skierowany do szeryfa Gloucester:
Jako że po skosztowaniu minogów wszystkie ryby zdają się już mdłe królowi i jego pani, szeryf powinien zdobyć poprzez zakup lub w jakiś inny sposób tak wiele minogów, jak tylko zdoła w swoim okręgu. Po umieszczeniu ich w maśle i galarecie winien wysłać je do króla.
Pełna fantazji była także technika kuchmistrzowska. Nie znano jeszcze przecież szybkowarów, lodówek, piecyków dwuobiegowych czy robotów kuchennych. Znajdowano jednak inne rozwiązania. Tak kuchnię zamkową opisują Giesowie:
W kuchni kucharz i jego pomocnicy obracali na ruszcie mięso (wieprzowe, baranie, drobiowe lub dziczyznę) oraz przygotowywali gulasze i zupy w wielkich żeliwnych kotłach zawieszonych nad ogniem na hakach i łańcuchach. Wszystko było tak skonstruowane, że kotły można było unosić lub obniżać w zależności od potrzebnej do osiągnięcia temperatury.
3. Czyste ręce i paznokcie
Na średniowiecznej uczcie ważna była też atmosfera. A ta daleko odbiegała od spopularyzowanych przez współczesne seriale pijatyk i orgii. Obowiązywała etykieta: potrawy podawano w odpowiedniej kolejności, mężczyzna usługiwał kobiecie, młodszy starszemu.
Dobre wychowanie wymagało przestrzegania całego szeregu zasad. Zwracano uwagę na czystość rąk i paznokci, na wycieranie ust chusteczką. Nie wolno było trzymać łokci na stole ani mieszać mięsa w naczyniu z solą. Starano się o odpowiednie tematy do konwersacji. Czas umilała też gościom muzyka.
4. Latryna ze spłukiwaniem
Nieprawdziwe jest również utarte mniemanie, że człowiek średniowiecza nie przejmował się otaczającym go brudem. Wprawdzie ówczesny poziom techniki nie pozwalał na wszystko, ale starano się zapewnić mieszkańcom zamku jak największy komfort, a więc także możliwość zadbania o własną higienę.
Dużym wyzwaniem dla budowniczych były latryny. Dyskretnie ukrywano je w wykuszach, osłoniętych cienkimi ścianami na wąskich wspornikach. Wykonywano je tak, by ekskrementy spadały na dół, poza obręb zamku – bez kontaktu z murem. Zdarzało się też, że deszczówka z rynien albo woda z kuchni spłukiwała szyb ustępu.
Jak ważna była dla mieszkańców zamków kwestia urządzeń sanitarnych, świadczy jeden z rozkazów Henryka III Plantageneta, króla Anglii w latach 1216-1272. Nakazywał on, by w jego londyńskiej rezydencji jak najszybciej zbudowano nowy ustęp. Stary bowiem, podkreślał monarcha, „usytuowany jest w nieprzystosowanym i niewłaściwym miejscu, co sprawia, że źle pachnie”. Władca przeznaczał na ten cel niebagatelną sumę stu funtów. W zamian żądał jedynie, by prace zakończono, zanim jeszcze zawita do domu.
5. Dostęp do bieżącej wody
Powszechnie dostępna była także na zamkach świeża woda. We wnętrzu donżonu, czyli zamkowej wieży mieszkalno-obronnej, znajdowała się zazwyczaj studnia. Punkty czerpania umieszczano na każdym piętrze. Kąpiele brano w drewnianej balii, osłoniętej namiotem bądź baldachimem, wyłożonej często delikatnym płótnem.
Jeśli pogoda dopisywała, toalety dopełniano w ogrodzie. Zimą balię ustawiano tuż przy kominku. Wspomniany wyżej Henryk III, niewątpliwie w sposób szczególny zwracający uwagę na higienę, miał nawet w Londynie… osobną łazienkę z ciepłą bieżącą wodą. Czerpano ją ze zbiorników napełnianych wodą podgrzewaną w specjalnym kotle.
6. Średniowieczne ogrzewanie podłogowe
W niektórych średniowiecznych zamkach stosowano system ogrzewania podłogowego zwany hypokaustum (lub hipokaustum). Pod podłogą znajdowała się pusta przestrzeń, do której za pomocą specjalnego kanału z pieca doprowadzano gorące powietrze. Wawel ocieplano w ten sposób już w XI wieku. System zastosowano też na zamkach w Malborku i we Wleniu.
7. Sen w puchowych pieleszach
Po kąpieli można było udać się na spoczynek. Miejsca do tego przeznaczone były imponujące, co doskonale pokazuje średniowieczne malarstwo. Łoża pojawiały się na przykład w scenach Zwiastowania czy Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Jak referują Frances i Joseph Giesowie, mebel ten zwykle miał ciężką drewnianą ramę i sprężyny z linek bądź pasków skóry:
Na to kładło się puchowy materac, prześcieradła, kołdry, skórzane przykrycia i poduszki. Tego typu łóżka mogły zostać rozłożone na części i zabrane w podróż podczas licznych wyjazdów, jakie wielki lord odbywał do swych innych zamków i dworów. Łoże otoczone było lnianymi zasłonami, które zwijało się na dzień a zaciągało na noc, by zapewnić prywatność oraz ochronę przed przeciągami.
8. Prywatność w jedwabiu i diamentach
Możliwość zasłonięcia łoża była wyrazem rodzącej się potrzeby prywatności. W XIII wieku była ona już na tyle duża, że zaczęto projektować niewielkie pomieszczenia, które rodzinie feudała zapewnić miały maksimum dyskrecji. W dalekiej przyszłości miały przekształcić się w gabinet pana domu i buduar jego żony. Na razie były nowym wyrazem luksusu.
Kiedy Władysław Jagiełło dowiedział się, że Jadwiga Andegaweńska oczekuje dziecka, uszczęśliwiony, postanowił obić taką jej prywatną komnatę jedwabiem z naszytymi nań szlachetnymi kamieniami. Rozsądna i pobożna królowa nie pozwoliła jednak na ten gest, obawiając się, że byłby to zły omen.
Bibliografia
- Georges Duby, Czasy katedr. Sztuka i społeczeństwo 980-1420, przeł. Krystyna Dolatowska, Państwowy Instytut Wydawniczy 1986.
- Joseph Gies, Frances Gies, Życie w średniowiecznym zamku, przeł. Jakub Janik, Znak Horyzont 2017.
- Kamil Janicki, Damy ze skazą. Kobiety, które dały Polsce koronę, Znak Horyzont 2016.
- Hanna Kóčka-Krenz, Wyposażenie palatiów w Europie Środkowej, „Archaeologia Historica Polonia”, tom 14 (2004), s. 11-26.
- Jerzy Niegoda, Jerzy Piekalski, Zamek we Wleniu, [w:] Kultura średniowieczna Śląska i Czech. Zamek, red. Krzysztof Wachowski, Wrocław 1996.
- Régine Pernoud, Philippe Brochard, Patrice Pellerin, W średniowiecznym zamku, przeł. Daria Demidowicz-Domanasiewicz, Wydawnictwo Dolnośląskie 1993.
- Klaudia Stala, Fenomen „sali o 24 słupach”. Reinterpretacja reliktów romańskiego palatium na Wzgórzu Wawelskim, „Wiadomości Konserwatorskie” nr 33 (2013).
KOMENTARZE (8)
„Wielką popularnością, zwłaszcza w okresach postnych, cieszyły się najróżniejsze ryby: od zwykłego pstrąga po jesiotry, walenie i morświny.” Od kiedy waleń albo morświn jest rybą? A swoją drogą ciekawe jak podawano wala błękinego? Na tacy? albo jak w tym kawale „Z ryb to najbardziej lubię „walenie””.
W średniowieczu traktowano jak ryby wszystkie stworzenia wodne, niezależnie od ich pochodzenia. Nie tylko mowa tu o ssakach wodnych, ale i bobrzym ogonie (z racji, że bóbr spędza mnóstwo czasu w wodzie, a ogon pokryty jest łuską jak ryba), a także mięczakach i rakach. Natomiast co do waleni – wiele z nich jest mniejsze od tuńczyków, które jadamy często i w różnych postaciach.
Wystarczyło napisać, że tak traktowano te ssaki w średniowieczu. Artykuł jest czytany przez ludzi którzy niekoniecznie muszą znać średniowieczną klasyfikację. Nie zgodziłbym się z tym, że walenie mniejsze od tuńczyków jadamy często i w różnych postaciach. Jest ich po prostu za mało. Najmniejszych waleni – delfinów maui w 2016 roku było około 42. Morświnów około 472. Ludzi obecnie żyje około 7 500 000 000 i niewielu z nich ma szansę zobaczyć najmniejszego walenia nie mówiąc o jego zjedzeniu. Chyba źle zrozumiałem ostatnie zdanie bo jeśli chodzi o to, że zjadamy tuńczyki to w pełni się z tym zgadzam.
„Te ostatnie gatunki, choć zgodnie z naszą wiedzą należą do ssaków, zyskały nawet miano „ryb królewskich”.”
Bardzo ciekawe. Jako pasjonatowi bardzo przydatne artykuły. Rozjasniaja wiedzę o mrocznych wiekach średnich.
Jestem ciekawa co w tym czasie jedli chłopi, którzy obrabiali pola panów?
Myślę, że opisane wyposażenie zamku dostępne było tylko dla nie mnie licznych nawet bogatych ludzi. Pamiętajmy, że polscy wielmoże często mieli do dyspozycji jedynie wieżę, bo na zbudowanie całego zamku nie było ich stać.
Z racji wykonywanego zawodu zaciekawił mnie fragment dot. zdobienia ścian. Obecnie również modne są wzory geometryczne. Wieki mijają a geometria cieszy niezmiennie.