Dziecięce główki na łodygach i Stalin łapiący motyle? Radzieckie plakaty propagandowe obfitują w obrazki, które aż w głowie się nie mieszczą. Zatem i my postanowiliśmy pokazać je ze sporym przymrużeniem oka...
Przyniesione przez dzieci naręcza kwiatów sprawiły chyba Stalinowi ogromną przyjemność. Na to przynajmniej wskazuje jego delikatny uśmiech. A może po prostu cieszył się, że „artysta” przedstawił go znacznie większego nie tylko od dzieci, ale i od budynku w tle?
Obraz Borysa Władymirskiego to klasyka propagandy. Jest tu wszystko: imponujący przywódca, szczęśliwe dzieci, kwiaty w rozkwicie i błękitne niebo. Aż chciałoby się wiedzieć, jak na socrealistyczne dzieło zareagował sam Stalin. Bo postać na obrazie zdaje się kwiatów w ogóle nie zauważać. Ani dzieci, jeśli już o tym mowa.
Socrealizm bywał nieubłagany. Nawet oseski musiały dawać Stalinowi kwiatki. A w drugiej rączce obowiązkowo trzymać flagę ZSRR. Dobrze, że to tylko obraz, bo prawdziwe dziecko z przejęcia mogłoby coś upuścić i przy okazji uszkodzić trzymającego je pana z wąsem… Ale może dzięki takiemu doświadczeniu jego pierwsze słowo brzmiałoby: „Stalin”?
Afekt malujący się na twarzy chłopca nie pozostawia wiele pola dla wyobraźni. Młodzieniec bardzo się cieszy z możliwości przytulania się do wodza. Mamy jednak wątpliwości co do dziewczynki. Naszym zdaniem mówi coś w rodzaju: „Stalinie, mam dwie sprawy. Po pierwsze, czy mogę dotknąć róży? Po drugie, czy weźmiesz mój bukiecik, mimo że się nie umywa do twojego?”. My na jej miejscu chyba balibyśmy się pytać.
Na obrazie Konstantyna Titowa do tradycyjnych kwiatów i dzieci dołączył chłopczyk grający na trąbce. Niestety koncert chyba nie wyszedł najlepiej, sądząc po minie dziewczynki znajdującej się tuż nad instrumentem. Na dodatek część zgromadzonej młodzieży straciła… twarze. Ze szczęścia?
Kolejny koncert na cześć Stalina… i kolejne podejrzenia, że nie była to uczta dla koneserów. Bo co innego może oznaczać ręka generalissimusa, spoczywająca na uchu młodzieńca z modelem radzieckiego samolotu w rękach? „No już, maleńki! Zasłonię ci uszka, nie będziesz musiał słuchać tego rzępolenia” – usłyszał pewnie chłopiec parę chwil wcześniej…
Istna poranna sielanka. Józef Stalin, Wiaczesław Mołotow i trójka dzieci przemierzają ukwieconą łąkę. W planach, jak widać, nawet łapanie motyli. Oczywiście jeśli Stalin nie zaleje się wcześniej potem. Bo przecież skwar się z nieba leje, a on nie dość, że zapięty pod szyję, to jeszcze z zimowymi buciorami na nogach…
Co zrobić, gdy w krzakach czai się Stalin? Najlepiej podejść, przytulić się i zaprezentować swoje zabawki. Szczególnie, jeśli są wystarczająco patriotyczne, jak stateczek czy samolocik. Albo pochwalić się rysunkiem Kremla. Kto nie ma nic do pokazania, jak biedna stojąca z tyłu dziewczynka, słusznie się czerwieni.
Jak wyglądała radziecka codzienność według Wiktora Konowałowa? Stalin siedzi sobie na ławeczce w parku, wokół niego zbiega się gromadka dzieci i zasypuje go swoim szczebiotem. Po prostu dzień jak co dzień. Zresztą może nie tylko radziecki, ale i polski, bo przecież Stalin to także „ojciec wszystkich polskich dzieci”.
Nie ma Boga. Zatem nie ma Bożego Narodzenia. Dziadka Mroza chyba też już nie ma. Jest za to choinka, a na niej oczywiście takie świąteczne ozdoby, jak samoloty, spadochrony i rybki. A także znacznie bardziej tradycyjne gwiazdki, oczywiście w kolorze czerwonym. Ale dzieci chyba nie mają z czego się cieszyć, bo wygląda na to, że wszystkie prezenty w tym roku dostanie Stalin. Zwyczajowe kwiaty i flagi już na niego czekają.
Bez Stalina nie mogły się też obejść obchody Nowego Roku. Nawet jeśli obecność wodza symbolizował jedynie portret wiszący na ścianie. Na obrazie Konstantina Iwanowa brakuje kwiatów, ale zachęcamy do przyjrzenia się ozdobom choinkowym. Chyba komuś pomyliły się pory roku…
Gdyby dziewczynka z obrazu mogła mówić, zadeklamowałaby pewnie: Choć ze mnie mała dziecina / Znam rozum i czyny Stalina. Albo: Przeszła zima, będzie lato, Dzięki Stalinowi za to!
Jak widać, dzieci-kwiaty pojawiły się w Związku Radzieckim już w erze stalinowskiej. Przewodziła im głowa Stalina zatknięta na szpicy wieży. Dla niepoznaki została osadzona na wieńcu laurowym. Ale to nie wszystko – znano też dzieci-owoce! Najlepiej różnokolorowe winogrona i brzoskwinie.
Bibliografia:
- Catriona Kelly, Children’s World: Growing up in Russia, 1890 – 1991, Yale University Press 2007.
- Anita Pisch, The Personality Cult of Stalin in Soviet Posters, 1929–1953, ANU Press 2016.
KOMENTARZE (9)
Chcialbym zapytac co autor mial na mysli podpisujac jeden z obrazow? ” „Stalin i dzieci”. Olej na kanwach autorstwa Konstantyna Titowa z 1950 roku.”
Autor dał się złapać w tłumaczeniową pułapkę tzw. „fałszywego przyjaciela”. Chodziło oczywiście o olej na płótnie, poprawka została wprowadzona.
Czy dziewczynka na pierwszym plakacie pozdrawia Stalina niemieckim pozdrowieniem?
Raczej nie, to bardziej ręka zgięta w łokciu. Wygląda mi bardziej na to, że próbuje osłonić oczy przed blaskiem słońca (narodów).
Bardzo ciekawy dobór ilustracji. Większości nie znam.
Szczególnie dzieci na patyczkach (na „piku”) mnie zaintrygowały:-)
Bardzo mi miło to czytać :) właśnie o to mi chodziło, by były maksymalnie niezwykłe i kuriozalne. Zdecydowanie zgadzam się – dzieci na patyczkach są niesamowite i wciąż trudno mi powiedzieć, co autor miał w głowie rysując ;)
Komentarze autora tak usilnie próbują być zabawne, że stają się żałosne… Po prostu czuć, że autor nic ciekawego nie znalazł, a jakiś „czepialski” tekst musiał wymyślić. Jego wypociny są równie kuriozalne co prezentowane zdjęcia, poziom równie niski.
I, biedaku, uraził twojego djeduszkę Stalina. Co ty teraz poczniesz? Będziesz popłakiwał po kątach czy pomodlisz się pod portretem generalissimusa?
HAHAHA