Jeżeli właśnie dostałeś się do niewoli, to wcale nie oznacza, że wojna dla Ciebie się skończyła, nie będzie Twojego nazwiska w książkach, czy w Wikipedii. Pamiętaj tylko o kilku zasadach. Wyczekuj bomb i dżdżystych dni, nie zaniedbuj gimnastyki i... zachowaj angielską flegmę!
Wyobraź sobie, że jesteś angielskim dżentelmenem i oficerem wojsk Imperium Brytyjskiego, walczącego przeciw Państwom Osi na trzech kontynentach i trzech oceanach. Z pewnością oczekiwałeś solidnej dawki przygód. I jakaś głupia niewola nie odbierze Ci tego!
Weźmy na przykład gen. por. Adriana Cartona de Wiarta. Ten sześćdziesięciolatek, a zarazem bohater kilku wojen został wzięty do niewoli przez Włochów w kwietniu 1941 roku. Do zdarzenia doszło w Afryce Północnej. I warto wykorzystać doświadczenia generała.
1. Szukaj okazji, jeszcze nim znajdziesz się w obozie
Czekałem, kiedy bomba trafi wreszcie w nasz statek, co dawałoby jakieś szanse na ucieczkę w powstałym zamieszaniu. Statek w końcu zapełnił się jeńcami i wypłynęliśmy do Neapolu, mając nadzieję, że po drodze zatopi go jeden z naszych okrętów podwodnych. Niestety żaden się nie pojawił – narzekał brytyjski generał w swych wspomnieniach zatytułowanych „Moja Odyseja”.
Ty jednak myśl pozytywnie – skoro nie udało Ci się uciec od razu, to może jednak ta sztuka uda się nieco później. W końcu Włochy to nie Syberia, a i z Syberii udawało się uciec.
2. Zorientuj się, na czym stoisz
Dopiero zamknięty w przestrzeni ciasnego pokoiku, poczułem, że znalazłem się w potrzasku, i uświadomiłem sobie, że jestem jeńcem. (…) Byłem o krok od rozpaczy – wspominał gen. de Wiart. Ale generalnie nie jest źle. Chronią Cię przepisy międzynarodowe – konwencje genewskie z 29 lipca 1929 roku, które uczyniły los jeńców bardziej humanitarnym. Niemcy i później Japończycy prawo to często łamali, więc tym bardziej ciesz się, że trafiłeś w ręce Włochów.
Będą Cię karmić, będziesz dostawał paczki żywnościowe z kraju za pośrednictwem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. W obozie będziesz miał wielu kolegów, a nawet ordynansa! Da się wyżyć.
3. Bądź gotowy
Życie codzienne w obozie jenieckim składało się z drobiazgów. Były apele, posiłki, spacery, ale tak naprawdę, jak twierdził nie bez racji de Wiart, godziny się wloką, ale tygodnie upływają szybko i potrzeba chwycić się jakieś konkretnej idei lub zacząć do czegoś dążyć, by nie ulec demoralizacji. Można np. zająć się… hodowlą królików. Byleby nie zniechęcać ich swoim widokiem do kopulacji, jak jeden z kolegów generała.
Warto też zadbać o kondycję fizyczną: Gimnastykowałem się codziennie – wspominał w „Mojej Odysei” generał – [i oszczędzałem] energię na intensywne marszobiegi. Miał rację. Twoja wolność może być w Twoich nogach, więc warto być przygotowanym, kiedy już wzejdzie dla Ciebie jutrzenka swobody. Warto też na wszelki wypadek poćwiczyć spuszczanie się na linie – przykład de Wiarta (któremu przed laty amputowano kończynę) pokazuje, że można to robić nawet jedną ręką!
4. Miej plan
Wiadomo, o co chodzi. Chcesz dotrzeć domu, a droga tam wiedzie przez kraje neutralne – Szwecję, Szwajcarię, Hiszpanię lub Portugalię. Trzeba więc przygotować plan, jak tam dotrzeć, co Ci jest do tego potrzebne i jak uniknąć przeciwności.
Warto pogadać z kolegami, ale na pewno nie należy spisywać Waszych pomysłów na papierze. A jeśli popełnicie ten błąd, to zadbajcie o naprawdę dobrą kryjówkę. W przypadku rewizji znalezienie takich ustaleń grozi wsypą. A strażnicy potrafią je znaleźć nawet pod dachówką.
5. Wymyśl, jak dostać się na zewnątrz
Twój obóz jest z pewnością w miejscu utrudniającym jego opuszczenie, chroniony drutem kolczastym, wartownikami i reflektorami. Ważniejszych jeńców często honoruje się obozem w jakimś zamczysku – owszem malowniczym, za to na skale, wysoko nad rzeką. Ani się podkopać, ani opuścić na linie.
Niektórzy jeńcy preferują działania zaimprowizowane. Może da się wyjść na bezczelnego? Może jesteś podobny do któregoś z wartowników? Może część kolegów przebierze się za wartowników i wyprowadzi kilku jeńców na zewnątrz pod pretekstem deratyzacji pomieszczeń? Może będą Cię wieźli do dentysty lub na przesłuchanie poza obóz? Może wskoczysz do wyjeżdżającej ciężarówki?
W niemieckim Colditz dwaj brytyjscy lotnicy przygotowali sobie nawet szybowiec z elementów łóżek, desek podłogowych, przewodów elektrycznych i poszew. W obozie Sagan (teraz Żagań) wykorzystali to, że lotnicze mundury holenderskie i niemieckie były niemal bliźniaczo podobne. Możesz też poświęcić prześcieradła i skręcić sobie sznur. Na pewno widziałeś na filmach, jak to się robi.
Nie da się? Trudno, musisz rozważyć dłuższe przygotowania. Chociażby – wykopanie tunelu.
6. Zakasaj ręce do pracy!
Najlepiej działać w grupie, np. w komitecie ucieczkowym, skupiającym więcej jeńców. Każdy z nich może coś wnieść do sprawy ucieczki. Mają różne doświadczenia zawodowe, pomysły i talenty. Warto to wykorzystać. Tym bardziej, że tunel to tylko początek.
Potrzebne Ci będą narzędzia do kopania – gen. de Wiart i koledzy mieli tylko kilka połamanych noży kuchennych i niewielki łom. Przez siedem długich miesięcy, co najmniej po cztery godziny dziennie, kopali, wiercili, kuli i dłubali swoją trasę do wolności. W dobrym tygodniu posuwali się do przodu o parę metrów, w złym – o parę centymetrów. Pamiętaj tylko o zagłuszaniu odgłosów pracy podziemnej i dyskretnym chowaniu wygrzebanej ziemi.
7. Korzystaj z białego wywiadu
Warto czytać prasę. Własna nie dociera, bo jest zakazana, ale nawet we wrogiej można znaleźć przydatne informacje. Dowiesz się, jakie miasto było bombardowane – warto go unikać, by nie utknąć tam przy przerwanych liniach komunikacyjnych.
Na pożyczenie mapy od wroga nie masz co liczyć, ale możesz sporządzić własne. Jeśli pozwalają Wam opuszczać obóz albo Twoi koledzy próbowali już ucieczki, to pewnie zobaczyli parę rzeczy, np. dokąd wiedzie droga, którędy na stację albo gdzie stoją posterunki.
8. Gadżety
Broń Ci zabrali, nie wolno Ci mieć pieniędzy, ubrań cywilnych, map, kompasów, latarek elektrycznych, czy plecaków, ale ojczyzna o Ciebie dba. Powołała nawet specjalną sekcję Wywiadu – MI9 – by pomagać jeńcom, którzy pragną wyrwać się na wolność.
Stąd w przysyłanych do obozu paczkach znajdziesz przydatne gadżety np. koperty z mapami i banknotami wtopione w płyty gramofonowe, fajki i ołówki z wbudowanymi kompasami. Fajki dało się palić, ołówki trzeba było przełamać w miejscu oznaczonym pierwszą literą producenta.
Poza tym, zainteresuj się grami karcianymi i planszowymi. Karty często były owijane specjalną wytrzymałą bibułką przygotowaną specjalnie do rysowania map. W grach typu „Monopoly” ukrywano prawdziwe banknoty wśród tych służących do zabawy, a w figurkach elementy do budowy radia. Cenne były też adresy miłych ludzi z Podziemia zapisane atramentem sympatycznym na opakowaniach zup w kostkach. Oni mogą dać Ci nocleg, cywilne ciuchy, zorganizować przewodników.
Warto też było mieć swoje własne gadżety – jak np. bambusową laskę, we wnętrzu której gen. de Wiart schował banknoty. Później zaszył je sobie w rozporku. Jeśli czegoś brakowało, to może mają to wartownicy. Za kawę, czy czekoladę, którą dostawałeś w paczkach, mogłeś od nich dostać prawie wszystko.
Zapasy żywności na wędrówkę musisz zgromadzić sam. Najlepsze na długie spacery są konserwy wołowe, suchary i czekolada.
9. Zadbaj o dokumenty i języki obce
Nie można dopuścić do tego, by zgarnął Cię pierwszy lepszy patrol, tylko dlatego, że nie możesz okazać dokumentu. Pomóc może np. utalentowany artystycznie kolega jeniec, który na podstawie zwędzonemu komuś dokumentu wyprodukuje niemal identyczny, tyle że z Twoim (lub podobnym do Twojego) zdjęciem.
Mój sobowtór przypominał ponurego zbira, ale reszta uznała, że podobieństwo jest uderzające użalał się de Wiart, ale jednocześnie dumnie oświadczył Włochom: Nie zamierzam się uczyć waszego cholernego języka! Pamiętaj jednak, że nie wszyscy mówią po angielsku.
Gdy uciekniesz już z obozu, to nawet jeśli masz kompana, który nauczył się mówić w języku tubylców, to i tak raczej staraj się ich unikać. Jeszcze Cię zagadają i co wtedy? Nie uciekaj w mundurze, a już zwłaszcza w szkockim kilcie! Kolega, który umie szyć, jest bezcenny. Pomoże ci uszyć ubranie, by upodobnić się do prostych robotników lub rolników, i plecak.
10. Działaj dyskretnie
Kluczem jest pogoda. Najlepiej wybrać deszczową, wietrzną noc, podczas której w zamku upiornie wyło i gwizdało, bo wartownikom nie będzie chciało się wychylać nosa poza wartownię. Warto po wyjściu z tunelu zamaskować jego otwór wyjściowy. Po co wartownicy mają się zastanawiać, skąd w pobliżu obozu nagle znalazła się jakaś duża dziura. Zyskujesz dzięki temu czas na oddalenie się od miejsca udręki.
11. Nie gap się w witryny
Wziąłem głęboki oddech i nagle poczułem, jakbym stał się trzykrotnie wyższy! Byliśmy wolni… a wolność to rzecz bezcenna (…). W tamtej chwili miałem w ustach jej wyjątkowy smak – wspominał gen. de Wiart. Pamiętaj jednak, by ten oszałamiający dopływ endorfin nie uśpił Twojej czujności.
Gen. Johna Combe’a, który uciekł tej samej nocy co gen. de Wiart, schwytano następnego dnia. Tylko dlatego, że zbyt intensywnie wpatrywał się w sklepową witrynę na ulicy w Mediolanie. Za to zachowujących ostrożność i uciekających we dwóch gen. Adriana de Wiarta i gen. Richarda O’Connora zgubiła dopiero intuicja włoskich karabinierów, którzy zażądali ich dokumentów i coś im zaczęło „śmierdzieć”. Na wolności byli aż osiem dni.
12. Mimo wszystko warto próbować
Pamiętaj, ucieczka jest ważna nie tylko dla Ciebie. Każda udana próba podnosi też na duchu kolegów pozostających w niewoli. A pomyśl, jak się ucieszą, gdy za pośrednictwem Czerwonego Krzyża przyślesz im pozdrowienia z Londynu! Możesz też pomyśleć o wysłaniu pozdrowień komendantowi obozu, choć ten raczej nie podzieli entuzjazmu Twoich kolegów.
Jeśli Ci się nie uda, to koledzy i tak będą Cię podziwiać, a i los czasem bywa łaskawy. Gen. de Wiarta Włosi uwolnili sami. Pół roku po nieudanej ucieczce poprosili go, by poleciał wraz z ich przedstawicielem do Londynu negocjować warunki włoskiej kapitulacji.
Bibliografia
- Adrian Carton de Wiart, Moja Odyseja, Warszawa 2016.
- Tomasz Owoc, Jeńcy wojenni w okupowanym Krakowie 1939-1945, Kraków 2016.
- Rajmund Szubański, Pięćdziesięciu z Żagania, Warszawa 1987.
KOMENTARZE (1)
Pochwalasz tych nieudaczników, czy mi się tylko wydaje? Z tych zdrajców mamy brać przykład? Masz c… wiedzę o historii II WŚ.