Rok 44 p.n.e. popchnął losy świata na zupełnie nowe tory. 23 ciosy zadane Cezarowi przez grupę wysoko urodzonych zamachowców doprowadziły do upadku rzymskiej republiki. Upadł ustrój, powstało cesarstwo... ale co z ludźmi, którzy zgładzili najpopularniejszego polityka całej tej epoki?
Rzymskie pospólstwo zaraz po uroczystościach pogrzebowych ruszyło szukać mordu. Najpierw zaatakowało domy należące do przywódców spisku – Brutusa i Kasjusza. Atak się nie powiódł, ale po drodze udało się znaleźć inną ofiarę. Dość przypadkową.
Niejaki Helwiusz Cynna naprawdę znalazł się w złym miejscu i w najgorszym czasie. Wzięto go za konsula Korneliusza Cynnę, który niedawno ostro występował przeciwko Juliuszowi Cezarowi. Nie zdążył wyjaśnić, że zwie się Helwiusz, a nie Korneliusz. „Cynnę rozerwano w jednej chwili, głowę jego wbito na ostrze włóczni i obnoszono po mieście”.
Likwidacją morderców Cezara musieli zająć się profesjonaliści. W 43 roku przed Chrystusem, rok po morderstwie, przyjęto Lex Pedia. Na mocy tej ustawy wszystkich spiskowców skazano na banicję. W rolę głównych mścicieli wcielili się Oktawian August, adoptowany syn Cezara, i Marek Antoniusz, zaufany dowódca i zarazem daleki krewny zamordowanego. Wcześniej pozostawali ze sobą w konflikcie, ale zdecydowali się połączyć siły.
Oczywiście, czym innym było przeprowadzenie odpowiedniej uchwały w rzymskim Senacie, a czym innym wprowadzenie jej w życie. W spisku na życie Cezara brało udział około 60 senatorów (może nawet 80, jeśli zawierzyć innym przekazom), jakby nie patrzeć przedstawicieli rzymskich elit, a śmierć Juliusza stała się początkiem wojny domowej. Lex Pedia była prawnym orężem w rękach Oktawiana i Antoniusza, lecz w celu wyegzekwowania jej postanowień musieli sięgnąć po oręż w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Treboniusz traci głowę
Jeszcze przed wydaniem Lex Pedia, w styczniu 43 przed Chrystusem, życie stracił pierwszy ze spiskowców – Gajusz Treboniusz. Przez wiele lat służył pod komendą Cezara, później dzięki niemu osiągnął godność konsula, a następnie został prokonsulem Azji, czyli namiestnikiem dzisiejszej zachodniej Turcji. Zanim wyruszył do prowincji, wziął udział w zabójstwie dobrodzieja. Kiedy pozostali spiskowcy mordowali Cezara, Treboniusz zatrzymał rozmową Marka Antoniusza, zmierzającego na spotkanie z Juliuszem. Gdyby dotarł szybciej, być może udałoby się powstrzymać morderców…
Następnie Treboniusz wyjechał do Azji i zamknął się w Smyrnie (dzisiejszy Izmir). Pewnej nocy do niestrzeżonego miasta wdarły się oddziały konsula Dolabelli, człowieka zmieniającego stronnictwa jak rękawiczki, tym razem występującego jako zwolennik Marka Antoniusza.
Treboniusz nie miał czasu na ucieczkę; został złapany we własnym łóżku. Nie stawiał oporu, powiedział, że dobrowolnie pójdzie do Dolabelli. Ależ idź – odparł jeden z centurionów – tylko tu zostaw głowę, bo mamy rozkaz dostarczyć nie ciebie, ale twoją głowę. I odciął mu czerep. Następnego dnia żołnierze znieważali ciało Treboniusza, a głową jakby piłką rzucali ze śmiechem po wyłożonych kamieniami ulicach miasta, aż ją zniekształcili i rozbili.
Rzymianin, który udawał Gala
Osiem miesięcy później, we wrześniu 43 p.n.e., zginął kolejny zabójca – Decymus Juniusz Brutus, mniej znany krewny Marka, jednego z przywódców spisku. W skali niewdzięczności przebijał zdecydowanie Treboniusza. Cezar dał mu namiestnictwo nad Galią Przedalpejską, a w testamencie uwzględnił w gronie „rezerwowych” spadkobierców.
Decymus bronił się przez jakiś czas w Galii, ale koniec końców został opuszczony przez swoich żołnierzy i wyczekiwał upadku z zaledwie 10 towarzyszami. Znał język miejscowych, więc przebrał się w strój galicki i udając Gala myślał, że jakoś wymknie się oddziałom Marka Antoniusza. Plan się udał częściowo, bo nie wpadł w ręce Rzymian, lecz niejakiego Kamilusa, wodza pewnego galijskiego plemiona, z którym znał się z dawnych lat.
Kamilus przyjął Decymusa życzliwie, ale potajemnie dał znać Antoniuszowi, jakiego gościa ma u siebie. Odpowiedź byłą jednoznaczna: „Przyślij mi jego głowę”. Krótko potem łepetyna Decymusa znalazła się w rękach Marka Antoniusza. Mniej więcej w tym samym czasie życie stracił inny morderca Cezara. Senator Minucjusz Bazylus został „zamordowany przez swych niewolników, kiedy kilku z nich skazał na kastrację”.
Danie główne
Jeżeli smakowanie się zemstą porównać do jedzenia, to Treboniusz, Decymus i Bazylus byli przystawkami, a daniem głównym Gajusz Kasjusz i Marek Juniusz Brutus, przywódcy spisku na życie Cezara. Obaj zginęli jesienią 42 roku w bitwach pod Filippi. W pierwszej bitwie zmierzyli się Antoniusz i Kasjusz, w drugiej Oktawian i Brutus.
Zmierzając w kierunku Filippi Kasjusz wygłosił mowę, jakby wyjętą z epickiego filmu historycznego.
Jeżeli kto z was był kiedyś żołnierzem Cezara, niech sobie z tego nie robi skrupułów. Bo przecież nie jemu służyliśmy wówczas, ale ojczyźnie, a przyznane nagrody i dary nie od Cezara pochodziły, ale ze skarbu; tak samo i teraz nie jesteście wojskiem Kasjusza czy Brutusa, ale raczej narodu rzymskiego, a my, wodzowie rzymscy, jesteśmy waszymi towarzyszami broni – zagrzewał do boju legionistów.
Na temat śmierci Kasjusza krążyły sprzeczne relacje. Jedna z nich mówi, że wziął zmierzających w kierunku jego namiotów jeźdźców Brutusa za żołnierzy wroga. Pomyłka miała tragiczne konsekwencje. Nie chcąc wpaść w ręce Oktawiana i Antoniusza, kazał się zabić swojemu niewolnikowi.
Brutus po przegranej bitwie zorientował się, że jego ludzie nie chcą dalej walczyć. W takiej sytuacji poprosił swojego przyjaciela, niejakiego Stratona, aby go zabił. Kiedy ten mówił, aby jeszcze się namyślił, Brutus zawołał jednego z niewolników. Wtedy Straton zaprotestował: Nie trzeba niewolnika, do spełnienia ostatnich twych zaleceń nie może ci zabraknąć usług przyjaciela, jeśli już zapadło takie postanowienie. I wbił miecz w bok Brutusa.
Pomnik dla Poncjusza
Większość zabójców Cezara została ukarana na mocy Lex Pedia. Wśród nich znalazł się Serwiusz Sulpicjusz Galba. Ironią losu jest fakt, że prawnuk i imiennik Galby, tak bardzo nienawidzącego jedynowładztwa i broniącego Republiki, został w 68 roku cesarzem.
Wyjątkowo potoczyły się losy Poncjusza Akwili, przypuszczalnie krewnego najsłynniejszego z Poncjuszów – Piłata. Był trybunem ludowym i jako jedyny z tego urzędniczego grona nie wstał, kiedy Cezar odbywał triumfalny wjazd do Rzymu. Juliusz zachował urazę i dość często składał obietnice z ironicznym zastrzeżeniem „jeśli uzyskam zgodę Poncjusza Akwili”.
Akwila w tym wielkim chaosie, jaki zapanował w Republice Rzymskiej po śmierci Cezara, stracił życie w bitwie pod Mutiną w kwietniu 43 przed Chrystusem, walcząc przeciwko Markowi Antoniuszowi pod komendą… Oktawiana. Dopiero po tej bitwie zbiegły się polityczne drogi Antoniusza i Oktawiana. Dla rodziny Poncjusza Akwili było szczęściem, że poległ właśnie wtedy, a nie w innym starciu. Zamiast potępienia i konfiskaty majątku czekały pośmiertna chwała i profity finansowe. Oktawian kazał wystawić Poncjuszowi pomnik, a jego spadkobiercom zwrócić pieniądze, które zmarły zainwestował w walkę z Antoniuszem.
Kasjusz Parmeński ginie ostatni
Żaden z morderców nie przeżył Cezara dłużej niż trzy lata i nie zginął śmiercią naturalną – pisał rzymski historyk Swetoniusz. – Wszyscy, wyrokiem prawa zasądzeni, stracili życie w różnych okolicznościach: część podczas rozbicia okrętu, część w walce orężnej, niektórzy sami sobie odebrali życie tym samym sztyletem, którym cios zadali Cezarowi.
Informacja jest nieścisła, bo jeden z morderców przeżył. Nazywał się Kasjusz Parmeński i dysponował całkiem niezłą flotą. Po bitwach pod Filippi nawiązał współpracę z Sekstusem Pompejuszem, władcą pirackiego państwa na Sycylii. Kilka lat później wojska Oktawiana Augusta rozbiły siły Pompejusza, więc Kasjusz Parmeński musiał poszukać nowego sojusznika.
W tym czasie na rzymskiej scenie politycznej zostało tylko dwóch wielkich przywódców – Oktawian i Marek Antoniusz. Drogi niedawnych sojuszników rozeszły się. Kasjusz Parmeński nie miał dużego pola manewru: swego czasu spod jego pióra wyszedł list, zarzucający Oktawianowi niskie pochodzenie.
Tak więc Kasjusz Parmeński sprzymierzył się z Markiem Antoniuszem. Po jego klęsce w bitwie pod Akcjum w 31 przed Chrystusem schronił się w Atenach, gdzie wpadł w ręce ludzi Oktawiana i został stracony.
***
„Cesarstwo” to sześcioodcinkowy serial, który przenosi nas w czasy starożytnego Rzymu. Bohaterem jest gladiator Tyrannus — zaufany człowiek Cezara, który po jego śmierci staje u boku Oktawiana. Młody patrycjusz stawia dopiero pierwsze kroki w polityce, musi również zmierzyć się z groźnymi przeciwnikami. Twórcy serialu sięgają do historii Cesarstwa Rzymskiego, choć fakty i prawdziwe postacie są tu punktem wyjścia dla wciągającej opowieści o władzy, polityce, miłości.
Bibliografia:
Źródła:
- Appian z Aleksandrii, Historia rzymska.
- Kasjusz Dion, Historia rzymska.
- Swetoniusz, Żywoty Cezarów.
- Wellejusz Paterkulus, Historia rzymska.
Opracowania:
- Dictionary of Greek and Roman Biography and Mythology, t. 1, red. William Smith, London 1844.
- Rogosz Norbert, Kwestia tajności sprzysiężenia M. Juniusza Brutusa i G. Kasjusza Longinusa, „Wieki Stare i Nowe”, t. 3 (8), 2011, s. 9-35.
- Rogosz Norbert, Udział i rola cezarian w zamachu na G. Juliusza Cezara (15 marca 44 roku), „Wieki Stare i Nowe”, t. 1 (6), 2009, s. 39-56.
KOMENTARZE (9)
„Nazywał się Kasjusz Parmeński i dysponował całkiem niezłą flotą.”
To on był Polakiem?
W polskich opracowaniach występuje jeszcze jako „Kasjusz z Parmy”. W oryginale brzmi bardziej „po rzymsku: Cassius Parmensis ;)
Super artykuł.
Dzięki!
Kasjusz Parmeński czy był Polakiem? Spuśćmy kurtynę milczenia nad tym pytaniem,bo aż wstyd,że niektórzy nie odróżniają przydomków od nazwisk.Przepraszam od imion…w starożytnym Rzymie pierwsze wymieniano nazwisko o ile pamiętam z lektury prof.Krawczuka.
Rzymskie nazewnictwo jest faktycznie dosyć różne od naszego. Przede wszystkim przez to, że trójczłonowe.
Praenomen, pierwsza część, to imię z wąskiej listy o kilkunastu pozycjach. Często synowie otrzymywali je po ojcach czy sławnych krewnych.
Drugie, nomen, można uznać za odpowiednik polskiego nazwiska, bo było dziedziczone z ojca na synów. Od nomen tworzono jednak „imiona” kobiet, a dziś wiele z nomen funkcjonuje jako imiona (jak Juliusz i Julia, Klaudiusz i Klaudia, Antoniusz i Antonia, Oktawiusz i Oktawia).
Trzecie, cognomen, pochodziło zwykle od przydomków i zasadniczo przysługiwało arystokracji. Do cognomen należało m.in. Caesar i Cicero.
Dziękuję, Pani Agnieszko może komentujący się czegoś z pani wpisu nauczą?
Artykuł ciekawy, ale określenia „czerep” i „łepetyna” nie bardzo tutaj pasują…
Brawo!!! Dzięki za ten artykuł!! Starożytność zawsze była dla mnie porywająca. Wielka szkoda że rozwój cywilizacji nie zatrzymał się na tym poziomie. WIELKIE DZIĘKI MIŁOŚNICY I ZNAWCY IMPERIUM ROMANUM!!!