Kazirodztwo i chów wsobny - tak najkrócej można streścić politykę dynastyczną Habsburgów. I choć dzięki temu dzierżyli w swych rękach pół Europy, to spoglądając w wybałuszone oczy habsburskich władców i władczyń, uwiecznionych na portretach, trzeba zapytać: czy było warto?
Małżeńskie sukcesy Habsburgów, które zapewniły im panowanie w kolejnych krajach, miały kłopotliwy efekt uboczny – trudno było im znaleźć równą stanem katolicką narzeczoną. A że z Francją byli wiecznie skłóceni, wybór ograniczał się niemal wyłącznie do własnej dynastii.
Za poślubianiem Habsburżanek przemawiała też spójność rodu. Habsburgowie rozumowali, że jeśli co najmniej raz na pokolenie wezmą ślub w rodzinie, to będą stanowić monolit, zachowają terytorialne dziedzictwo oraz czystą krew królewską.
I choć wyznaczone cele polityka małżeńska osiągnęła, skutki uboczne okazały się dla rodu zabójcze. Przyjrzyjmy się zatem najbardziej kazirodczemu momentowi w historii dynastii.
Jak nie do kuzyna, to do wujka
Zacznijmy od pewnej romantycznej pary. Cesarz Ferdynand III mocno kochał swą żonę, Marię Annę Hiszpańską. Wcale nie przeszkadzało mu, że była jego cioteczną siostrą. Małżonkowie mieli kilkoro dzieci, w tym Mariannę i Leopolda.
Brat Marii Anny, król Hiszpanii Filip IV, miał syna, pięć lat starszego od Marianny. Szybko dogadał się z cesarzem co do ślubu dzieci.
Plany te przerwała w 1646 roku nagła śmierć siedemnastoletniego hiszpańskiego infanta. Podstarzały wdowiec Filip IV pozostał bez następców i to wtedy, gdy przegrywał z kretesem walkę o Niderlandy. Po zgonie syna był u kresu sił. Godzinami włóczył się po krypcie królewskiej w Escorialu, zaglądając do zwłok swego ojca i dziada, i płakał w niszy przygotowanej na własną trumnę.
Z dołka wyciągnął go Ferdynand III. Zaoferował Filipowi, że wyśle mu pomoc wojskową i… zostanie jego teściem. W końcu Marianna i tak miała pojechać do Hiszpanii, by zostać żoną infanta. Filip zaakceptował obie oferty i zamknął krypty.
W tym misternym planie nikt nie zapytał Marianny, czy chce dzielić łoże z trzydzieści lat od niej starszym bratem jej matki. Gdy dotarła do Hiszpanii, miała zaledwie piętnaście lat. W drodze do męża została pouczona, że jako królowa może najwyżej nieznacznie się uśmiechać. Nie wiedziała, że niewiele czeka ją ku temu okazji.
Co się z tego urodzi?
Związek siostrzenicy z wujkiem nie układał się dobrze. Filip IV chciał mieć synów. Poza tym nie potrzebował małżonki – do miłości miał inne partnerki. Nawet w korespondencji nie nazywał Marianny żoną, tylko bratanicą. Jeśli akurat nie znajdował się z nią w łóżku, uważał ją za towarzyszkę zabaw swej córki z pierwszego małżeństwa.
Małżeństwo wujka i siostrzenicy nie wróżyło nic dobrego. O dziwo, pierwsze ich dziecko, urodzona w 1651 roku Małgorzata Teresa, było pozbawione większych defektów i chowało się zdrowo.
Później było tylko gorzej. Kolejne latorośle rodziły się słabe i umierały w dzieciństwie. Marianna często roniła ciąże. A gdy wreszcie urodziła syna Karola, który przeżył okres dziecięcy, chłopiec okazał się opóźniony fizycznie i umysłowo. Karmiono go piersią do trzeciego roku życia, dopiero rok później zaczął chodzić. Nigdy nie nauczył się czytać ani pisać.
Powielanie starych błędów
Tymczasem po Ferdynandzie III tron cesarski przejął jego syn Leopold. Jak przystało na członka kazirodczej rodziny, nowy władca był niski i monstrualnie brzydki. Ziemista twarz z wystającym podbródkiem i zębami, haczykowatym nosem, obwisłymi ustami i nawet jak na habsburskie standardy bardzo wydatną dolną wargą, wyglądała wręcz groteskowo szpetnie.
Zamknięty w sobie, mściwy i niezręczny, był jednak pracowitym władcą i mecenasem sztuki. Wierny mąż, dobry ojciec… Jego życie rodzinne nie budziłoby zastrzeżeń, gdyby nie to, kogo poślubił…
W 1659 roku Leopold otrzymał z Hiszpanii portret swojej ośmioletniej siostrzenicy pędzla Velazqueza. Obraz uroczej Małgorzaty Teresy otrzymał między innymi dlatego, że… siostra chciała za niego wydać swoją córkę!
Dziewiętnastoletni Leopold był równocześnie wujkiem i kuzynem dziewczynki (jako siostrzeniec Filipa IV), ale Marianna, sama wydana za wujka, nie uważała tego za problem. Bardziej niepokoił ją ślub jej pasierbicy z królem Francji Ludwikiem XIV. Ponieważ sukcesja hiszpańska była niepewna, istniała groźba, że Król Słońce dzięki żonie opanuje Iberię. By temu zapobiec, Marianna postanowiła naraić bratu Małgorzatę.
W 1665 roku zmarł Filip IV, a już rok później Marianna dopięła swego: piętnastoletnia Małgorzata Teresa została żoną swego wujka. Jej wjazdowi do Wiednia towarzyszyły płonące na niebie litery AEIOU. Skrót, który można odczytywać „Przeznaczeniem Austrii są rządy nad światem”…
Marianna stała się teściową swojego brata. Gdyby żył jej mąż, zostałby teściem dla swego szwagra i siostrzeńca zarazem. Najprościej rzecz ujmując.
Siostrzenica, którą pokochałem
Leopold zapałał szczerym uczuciem do swej kazirodczej i (jak na habsburskie standardy) ładnej żony. Miłość małżeńska w połączeniu z rodzinną sprawiły, że stracił dla niej głowę.
Nie dziwi więc, że w krótkim czasie Małgorzata urodziła czwórkę dzieci. Krótkim, bo po sześciu latach małżeństwa „ukochana i niestety już nie żona” zmarła.
Zostawiła swego wujko-kuzyno-męża w nieutulonym żalu. Cesarz zaszył się, by komponować „Mszę za Zmarłą”, ignorując sugestie dworzan, że powinien ponownie się ożenić.
Z jego dzieci z Małgorzatą wiek niemowlęcy przeżyła jedynie Maria Antonia – dziewczynka, którą z powodu małej liczby przodków wszyscy monarchowie powinni byli omijać szerokim łukiem. Była jednak łakomym kąskiem dla każdego, kto czyhał na związki z Habsburgami i marzył o koronie hiszpańskiej. W tym dla Sobieskich!
Ręką jedynej wnuczki chciała też dysponować Marianna. Marzyła, by dziewczynka poślubiła… swego wujka (i kuzyna, itd.), słabowitego Karola! Ostatecznie Maria Antonia została księżną bawarską. Zmarła przy trzecim porodzie, a żadne z jej dzieci nie dożyło dorosłości.
Następca potrzebny od zaraz
Opór Leopolda wobec małżeństwa udało się zdusić po pół roku. Poślubił wtedy… kolejną Habsburżankę! Klaudia Felicitas była nieco dalszą krewną cesarza (ich ojcowie byli kuzynami), a ponadto jedyną dziedziczką Tyrolu.
Młoda i atrakcyjna Klaudia dla Leopolda i tak nie była „jak moja jedyna Małgorzata”. Jej dwie córeczki zmarły w niemowlęctwie, a ona sama odeszła z tego świata w wieku zaledwie dwudziestu dwóch lat.
Kilka miesięcy później trzydziestopięcioletni cesarz ożeni się trzeci raz. Ponieważ poza jego siostrami i córkami nie było już żadnych wolnych Habsburżanek, musiał wyjść poza rodzinę. Postanowił poślubić córkę swego współpracownika, Filipa Wilhelma, palatyna Neuburga.
Wybrance, Eleonorze Magdalenie, wcale nie podobała się wizja poślubienia cesarza. Nie, nie dlatego, że był obciążony genetycznie i brzydki jak noc. Pobożna panna pragnęła po prostu wstąpić do klasztoru. Tuż przed zaręczynami tak długo siedziała na słońcu, aż dostała oparzeń. Miała nadzieję, że oszpecona twarz odstraszy cesarza. Nie wiedziała, że dla Habsburgów wygląd praktycznie się nie liczył…
Poślubienie Eleonory Magdaleny okazało się strzałem w dziesiątkę. Leopold wreszcie został ojcem zdrowego syna, a potem jeszcze dziewięciorga innych dzieci. Dopływ świeżej krwi było widać natychmiast: ich potomkowie nie mieli karykaturalnej, wsobnej urody.
Hiszpański epilog
Tymczasem król Hiszpanii, Karol II, poślubił bratanicę Ludwika XIV. Niezaspokojona przez niezdolnego do pełnego pożycia męża kobieta nieraz na sam widok Karola dostawała ataków wściekłości i płaczu. Ale Hiszpanie i tak wierzyli, że rzucono na tę parę urok, by nie mogli mieć dzieci.
Po śmierci francuskiej żony Karol poślubił siostrę cesarzowej Eleonory. Druga małżonka wybuchami płaczu i wściekłości przewyższała poprzedniczkę. Przeobraziła Escorial w małżeńskie piekło, biegając po komnatach i w furii niszcząc szkła i talerze. Tymczasem Karol, jak pisał w 1697 roku angielski ambasador Stanhope:
ma nieposkromiony apetyt i połyka wszystko w całości, gdyż dolna szczęka tak mu wystaje, że oba rzędy zębów nie spotykają się. Rekompensuje mu to niezwykle szerokie gardło, (…) a ponieważ jego słaby żołądek nie zawsze jest w stanie posiłek strawić, opróżnia go w ten sam sposób.
Słabowity król co chwila zmieniał testament. W przypadkowo ostatniej woli wyznaczył na następcę księcia francuskiego. 1 listopada 1700 roku zmarł. Jedną z zagadek historii jest to, jakim cudem przeżył aż trzydzieści dziewięć lat. Po jego śmierci Leopold I – który był mu wujkiem, kuzynem i dwukrotnym szwagrem, spróbował zająć hiszpańskie posiadłości. Bezskutecznie.
Smutny koniec rodu…
Żadna dynastia w Europie nie wypracowała tak pojemnego pojęcia „potęgi krwi”, jak Habsburgowie. Uważali się za grupę stojącą ponad wszelkimi zasadami, obowiązującymi innych ludzi. Skutki ich małżeństw, zawieranych w latach 1548-1673, pokazały, że nie mieli racji.
Związki te przyniosły choroby umysłowe, zniekształcenia ciała, braki charakterologiczne i bezpłodność. Habsburgowie hiszpańscy wymarli jako kompletni degeneraci, a z domu austriackiego wkrótce pozostały tylko kobiety.
***
Eleonora, przyrodnia siostra cesarza Leopolda I, była jedną z nielicznych Habsburżanek wydanych poza zaklęty krąg rodzinny. Jako królowa Polski musiała wiele poświęcić, by utrzymać panowanie męża. Niezwykła powieść Roberta Forysia, „Gambit Hetmański” to historia kobiet, które nade wszystko pragną władzy. Gotowe są za nią zapłacić złotem, krwią, trucizną, a nawet – własnym ciałem.
Bibliografia
[expand title=”Artykuł został oparty na szerokiej bibliografii. Kliknij, aby ją rozwinąć.”]
- Hellmut Andics, Kobiety Habsburgów, Ossolineum 1991.
- Włodzimierz Dworzaczek, Genealogia, PWN 1959.
- Emil Franzel, Habsburgowie, Oficyna Historii XIX i XX Wieku 1999.
- Stanisław Grodziski, Habsburgowie. Dzieje dynastii, PAU 2013.
- Mirosława Kamecka-Skrajna, Królowa Eleonora Maria Józefa Wiśniowiecka (1653-1697), Wyd. Adam Marszałek 2007.
- Michał Komaszyński, Teresa Kunegunda Sobieska, PIW 1982.
- Wojciech St. Magdziarz, Ludwik XIV, Ossolineum 2004.
- Edward Rudzki, Polskie królowe. Żony królów elekcyjnych, Instytut Prasy i Wydawnictw „Novum” 1990.
- Marta Schad, Habsburgowie, KDC 2003.
- Aleksandra Skrzypietz, Jakub Sobieski, Wydawnictwo Poznańskie 2015.
- John P. Spielman, Leopold I. Zur Macht nicht geboren, Styria 1981.
- Andrew Wheatcroft, Habsburgowie, Wydawnictwo Literackie 2000.
[/expand]
KOMENTARZE (29)
Ludzie niczym bydło. A człowiek myślał, że to Hitler i ten drugi z wąsem byli skręceni na punkcie nowego człowieka. A tu proszę, Habsburgowie też bawili się w hodowców.
I tak się kończy zabawa z genetyką i stawianie siebie ponad innymi :)
A poziom niektórych koligacji to taki, ze Ridż i Bruke by się nie powstydzyli :p
Żadna tam zabawa w hodowców, żadna zabawa genetyką, żadne tam tworzenie „nowego człowieka” tylko najzwyklejsza w świecie polityka.
To właśnie genetyce zawdzięczamy wiedzę dlaczego tak się dzieje w kontaktach kazirodczych.
(Jej wjazdowi do Wiednia towarzyszyły płonące na niebie litery AEIOU. Skrót, który można odczytywać „A ty, szczęśliwa Austrio, żeń się”…)
AEIOU – to skrót od Austriae est imperare omni universo, tymczasem rzekome rozwinięcie skrótu odpowiada łacińskiej frazie „Bella gerant alli, tu felix Austria nube!”. Obydwie były swoistym programem politycznym Habsburgów, ale ich utożsamianie ze sobą to gruba pomyłka…
Dziękuję za zauważenie tej pomyłki. Jest już poprawiona.
A. E. I. O. U. skrót ten ma ponad 300 znaczeń i ograniczenie go do Austriae est imperare omni universo jest dla mnie wielką ciekawostką albo brakiem wiedzy.
„Co się z tego urodzi?”
Cóż za prostacki styl.
O ludziach mówi się KTO a nie CO, pani magister.
Proszę też nie szafować określeniem „kazirodztwo”, skoro pani nie douczyła się co ten termin naprawdę oznacza.
„Definicja legalna kazirodztwa obejmuje swym zakresem zachowanie osób spokrewnionych ze sobą w linii prostej bez ograniczeń, w linii bocznej tylko rodzeństwa, oraz osób pozostających ze sobą w stosunku przysposobienia, polegające na obcowaniu płciowym.”
Zgadzam się z autorką to był chów wsobny na potrzeby autriackiej dynastii a czy ci hodowcy byli ludzmi to już dyskuysyjna kwestia!i.
„Co się z tego urodzi?” – a cóż w tym złego, panie licencjacie? Dobór słowa znakomicie podkreśla potworność tego procederu, zaś terminem „kazirodztwo” nikt tu nie szafuje. Ono po prostu trafnie określa charakter relacji w tym zdegenerowanym rodzie (o ile nie jest za łagodne) i nie sposób go uniknąć.
Nie wszyscy sa tak madrzy jak pan, dla nas laikow jwst to swietny opis zwiazkow malzenskich dynastii Habsburgow . Panska agresja jest zupelnie zbedna.
Co się z tego (związku) urodzi -myslę że autor miał na mysli związek małżeński a nie dziecko..
Co to znaczy „chów wsobny”, w kontekście rodu królewskiego?!
Jak pani śmie?!
Określenie to stosuje się w terminologii związanej z chowem bydła, a nie w stosunku do ludzi! I to w dodatku z dynastii królewskiej!
Tylko prymitywny plebs pozwala sobie na tego rodzaju sformułowania i spoufalanie się. Proszę się opamiętać.
Co za brak taktu …
Jakiś, jak mi się wydaje, Habsburg się odezwał? Pokaż zdjęcie!
(zdaję sobie sprawę, że posty mój i powyższy to ironia)
Toż to gorsze od bydła, a ponoć światli to byli „ludzie”….
Monarchista z bólem dupy? Urocze….
Ludzie, opamiętajcie się i nie obrażajcie innych! Wypominać brak taktu i wyzywać od prymitywów jednocześnie????
Przyszło mi na myśl, że twórcy Shreka mogli inspirowac się wizerunkiem Leopolda konstruując postac lorda Farquada…
Oj tam, oj tam. Farquad miał tylko jeden, mały problem XD
A swoją drogą ciekawe, gdyby Fiona wyszła za niego, nie za Shreka, to jakby wyglądała genetyka ich dzieci. U Fiony wszak dochodzilby element genomu ogra, no i jeszcze fakt, że jej ojciec naprawdę był żabą…
Kto by się tam połapał w tych koligacjach…
Nieudacznicy już się dowartościowali dowalając zmarłym monarchom?
Nie mogę uwierzyć, że publicyści tego żałosnego portalu ukończyli moją szacowną uczelnię.
Jak można pisać tak prostackim i prymitywnym stylem?
Tyłu kabotynow dało głos w ” obronie” świętości że aż pociemniało.
Zupełnie nie przeszkadza im okrycienstwo,
wobec dzieci.Jak innaczej wyglądałaby Polska gdyby królami ,zostawali ludzie
mądrzy , odważni, szlachetni, a nie ” szlachetnie urodzeni” to samo z kapłanami
którzy powinni być magami a są piborcami podatkow i żydowskich midraszy.
Matka Boska też miała 11 – 13 lat jak ja wydali za Józefa to samo z Aisza zboczeńca Mahometa.
niestety nasz król Zygmunt August również nie zważał na to że żeni się z ciotkami Habsburżankami, córkami Anny Jagiellonki, i o ile wiem to później także Władysław IV ożenił się z ciotką z domu Habsburg, bo ojciec Zygmunt był również potomkiem Jagiellonów a matka z Habsburgów, ładna rodzinka
co prawda władca ów był niepłodny ale jakby jednak był to co by się mogło urodzić?
Anna Jagiellonka, matka habsburskich żon Zygmunta Augusta, była jego siostrą stryjeczną, więc pokrewieństwo jednak nieco dalsze od opisywanych w tekście (piąty stopień pokrewieństwa wobec trzeciego). Pierwsza żona Władysława IV była jego siostrą wujeczną (czwarty stopień pokrewieństwa). To bardzo bliskie pokrewieństwa, ale w tamtych czasach stosunkowo często zawierano takie małżeństwa. Natomiast nigdy żaden król Polski nie próbował poślubić własnej siostrzenicy – ani ciągnąć małżeństw w rodzinie w nieskończoność…
Nie Król Słońca, ale Król Słońce. Proszę poprawić.
Dziękuję za zauważenie tej pomyłki. Jest już poprawiona.
Pani Agnieszko napisała Pani: „Leopold wreszcie został ojcem zdrowego syna, a potem jeszcze dziewięciu innych dzieci”. Pozwolę sobie poprawić – dziewięciu mogłoby być, gdyby to były tylko córki lub tylko synowie (wtedy zdanie brzmiałoby – dziewięciu innych córek/synów. Jeśli mowa o dzieciach – to potem został ojcem DZIEWIĘCIORGA innych dzieci. Pozdrawiam
Dziękuję ślicznie, faktycznie nie zwróciłam uwagi na implikacje tego słowa – a chodziło dokładnie o siedem córek i dwóch synów. Literówka została poprawiona.