Obrzezanie kobiet kojarzy nam się z zacofanymi kulturami i religijnymi fanatykami. Nic bardziej mylnego. Jeszcze w XIX wieku wycięcie damskich genitaliów uważano w Europie i USA za uniwersalny sposób leczenia chorób. I praktykowano ten makabryczny zabieg na masową skalę.

Współcześnie, według danych UNICEF, na świecie żyje co najmniej dwieście milionów obrzezanych kobiet. Klitoridektomia jest popularna głównie w krajach Afryki i Bliskiego Wschodu. Zrobiło się o niej głośno za sprawą Waris Dirie, modelki pochodzącej z Somalii, która opowiedziała o własnym okaleczeniu w wywiadzie udzielonym „Marie Claire” w 1997 roku.
Wraz ze zwiększającą się populacją imigrantów z Trzeciego Świata w państwach Europy Zachodniej ten okrutny zwyczaj powraca na stary kontynent. Powraca? Dokładnie tak! W XIX wieku nawet szanowani lekarze przeprowadzali takie zabiegi. W trosce o pacjentki i w obawie przed wyimaginowanymi chorobami.
Matka wszystkich chorób – histeria
W XIX wieku wszelkie dolegliwości, które przytrafiały się kobietom, wrzucano do pojemnego worka z napisem „histeria”. Choć wiele mówiło się o tej „chorobie”, trudno dotrzeć do konkretnej definicji wraz z zamkniętą listą objawów.

Choć dziś obrzezanie kobiet wydaje się szczytem barbarzyństwa, jeszcze przed wiekiem „cywilizowani” ludzie Zachodu uważali je za świetne panaceum. Billboard kampanii przeciw klitoridektomii w Ugandzie (fot. Amnon Shavit, lic. CC BY-SA 3.0).
Histerią mogło być niemal wszystko. Harvey Kellogg, wynalazca słynnych płatków owsianych, oddany członek Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, pisał o tej przypadłości:
Fazy, które przyjmuje, są tak liczne, że nie będziemy próbować dokładnie ich opisywać; nie jest to konieczne, ponieważ istnieje niewielu, którzy nie byliby zaznajomieni z jej osobliwymi przejawami.
Wygodne, prawda? Dodatkowo miała to być bardzo podstępna choroba, mogąca podszywać się pod inną dolegliwość, na przykład zapalenie płuc. To spotkało jedną z pacjentek Kelloga, która co prawda kaszlała i skarżyła się na ból w klatce piersiowej, a jednak doktor nie potrafił potwierdzić tych objawów. Po zdiagnozowaniu histerii i zastosowaniu odpowiedniej kuracji wszystko przeszło jak ręką odjął.

John Harvey Kellogg – wynalazca płatków kukurydzianych i otwarty przeciwnik łechtaczek (źródło: domena publiczna).
Winą za tę straszną chorobę obarczano narządy intymne kobiety. Przez wieki seksualność płci pięknej była demonizowana, tłumiona, wypaczana, a przede wszystkim – kompletnie niezrozumiana.
Winna clitoris
Diane Ducret, autorka bestsellerowej książki „Zakazane ciało. Historia męskiej obsesji”, tak wyjaśnia to zjawisko:
Kobiecą rozkosz obciąża się winą, ponieważ – jako niezależna od mężczyzny – zagraża zdrowiu tej, która oddaje się takim praktykom, a przy tym zaburza ład moralny społeczeństwa.
Po wnikliwym zbadaniu sprawy kompetentni uczeni doszli do wniosku, że głównym winowajcą jest jeden, wydawałoby się niepozorny, szczegół anatomiczny – łechtaczka. Rozwiązanie problemu zatem narzuca się samo: usunąć – pisze Ducret.
Przetestowania terapii podjął się wiedeński chirurg Gustav Braun. W 1869 roku opublikował wyniki swoich badań i rezultaty zabiegów. Okazało się, że skuteczność była stuprocentowa. Wycięcie clitoris i mniejszych warg sromowych leczyło z groźnego onanizmu, który uważano za jedną z przyczyn równie groźnej histerii.
Metoda wydała się obiecująca również innemu lekarzowi, Anglikowi Isaakowi Bakerowi Brownowi. Niezwykle popularny w swoim czasie lekarz-purytanin również okaleczał kobiety, chcąc wyleczyć je z nieistniejących chorób.
Jego pierwsza pacjentka przez trzy dni od zabiegu cierpiała na krwotok. Doktor nie pozostawał obojętny na jej cierpienia: aby uśmierzyć ból, zalecił wcierać oliwę w klatkę piersiową. Jakimś cudem kobieta po dwóch miesiącach doszła do siebie. Dla Browna był to dowód na skuteczność jego metody.

Isaac Baker Brown. Kolejny szanowany lekarz przekonany, że wycięcie łechtaczki jest dobre na wszystko (źródło: domena publiczna).
Sukces zachęcił go do eksperymentowania. Klitoridektomię zaczął traktować jako remedium na rozmaite choroby, a nawet stosował ją prewencyjnie. Dziwny był przypadek pewnej dwudziestojednoletniej dziewczyny, która trafiła do kliniki, bo po zdjęciu z ognia ciężkiego garnka bolały ją plecy. Lekarz postanowił wyciąć kobiecie część genitaliów.
Moda na wycinanie łechtaczki skończyła się w Europie, gdy pewna kobieta została „zoperowana” wbrew jej woli. Dopiero wówczas środowisko lekarskie zareagowało oburzeniem, a Baker został wykreślony ze spisu położników.
Z Europy do Nowego Świata
Gdy w Europie przyszło już opamiętanie, makabryczna „moda na operacje” zaczęła być popularna w Stanach Zjednoczonych. Robert Battey, chirurg z Rome w stanie Georgia, leczył kobiety z bolesnych miesiączek… kastrując je.
Skoro problemy emocjonalne wiążą się z cyklem menstruacyjnym, trzeba uwolnić kobietę od tego, co go wywołuje – innymi słowy, od jajników – pisze Diane Ducret w książce „Zakazane ciało. Historia męskiej obsesji” – Przy okazji zaś, jako że jajniki wytwarzają testosteron, hormon pożądania, kastracja kobiety rozwiązuje też problem pobudzenia seksualnego.
Wspomniany już Harvey Kellog, purytanin, dla którego odpowiednia częstotliwość zbliżeń między małżonkami to raz w miesiącu, zalecał polewanie kobiecych narządów płciowych fenolem. Według doktora stosowanie czystego kwasu karbolowego na clitoris niezawodnie ucisza wszelkie nienormalne podniecenie.

Artykuł powstał między innymi na podstawie książki Diane Ducret „Zakazane ciało. Historia męskiej obsesji” (Znak Horyzont 2016).
Jeszcze bardziej radykalny był doktor Demetrius Zambaco. Chcąc wyleczyć dziewczynki ze straszliwego zwyczaju masturbacji, zalecał wypalenie części intymnych rozpalonym żelazem. Tak opisuje „leczenie” pewnej sześciolatki, u której zaniepokojeni rodzice zauważyli ocieranie się genitaliami o różne przedmioty:
Przytykam trzy węgle do każdej z większych warg sromowych i łechtaczki, a żeby ukarać dziewczynkę za nieposłuszeństwo, przypalam też żelazem pośladki i lędźwie. Przysięga, że więcej już tego nie zrobi.
Pacjentka została wyleczona po trzech zabiegach.
Naukowo potwierdzona ignorancja
Zakazane ciało kobiety jeszcze w XIX wieku stanowiło dla lekarzy zagadkę. Niby wiedziano, jak zbudowana jest „tam” płeć piękna, jednak nie do końca rozumiano, jak to wszystko działa. Damska seksualność była wówczas dla większości prawdziwą terra incognita.
Nawet wykształceni lekarze w swoich naukowych opracowaniach zamieszczali tezy, na które dziś można reagować tylko śmiechem. Uważali na przykład, iż kobiety ze względu na budowę anatomiczną nie powinny spacerować. Że oddychają inaczej niż mężczyźni. Że od chwili nadejścia menopauzy szkodliwe jest utrzymywanie przez panie stosunków seksualnych.

Panie powinny zachowywać się statecznie, bo nawet spacery szkodzą na ich zdrowie. Tak przynajmniej uważali XIX-wieczni lekarze. Na obrazie dwórki cesarzowej francuskiej Eugenii (autor: Franz Xaver Winterhalter; domena publiczna).
Każdą z tych bzdur uczeni opatrywali odpowiednimi objaśnieniami z użyciem wielu specjalistycznych wyrażeń oraz rezultatami rzekomych badań, mających nadać stawianym tezom rangę faktów naukowych. Fałszywe przekonania nie dotyczyły tylko kobiecej seksualności. Z całą powagą twierdzono na przykład, że jedną z głównych przyczyn podniecenia u mężczyzn są zaparcia.
O ile mężczyznom zalecano jednak co najwyżej niezbyt przyjemne lodowate okłady na wiadome części ciała, o tyle w przypadku kobiet lekarze nie byli tak zachowawczy. Zakazane ciało, jako budzące lęk i niepewność, należało po prostu usuwać.
Bibliografia:
- I. Baker Brown, On The Curability of Certain Forms of Insanity, Epilepsy, Catalepsy, and Hysteria in Females, London 1866.
- Diane Ducret, Zakazane ciało. Historia męskiej obsesji, Znak Horyzont, Kraków 2016.
- Female Genital Mutilation/Cutting: A Global Concer, UNICEF, New York, 2016.
- J.H. Kellogg, Plain Facts for Old and Young, Burlington, Iowa 1881.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.