Ponoć każdy, kto z nią ucztował, najpierw spisywał testament. Miała wpuszczać do łoża zarówno ojca, jak i swoich braci. Uwiecznili ją na kartach swoich powieści Hugo i Dumas, Dionizetti poświęcił jej operę, a Byron był nią tak zafascynowany, że ukradł pukiel jej blond włosów. O kim mowa? Oczywiście o Lukrecji Borgii!
Papieski Mistrz Ceremonii Burchard oraz inni kronikarze opisywali Lukrecję jako Messalinę swojego stulecia, nawiązując do rzymskiej cesarzowej słynnej ze swoich intryg i rozwiązłości. Guicciardini na przykład przypisywał papieskiej córce stosunki seksualne nie tylko z własnym ojcem Aleksandrem VI, ale również z braćmi: Cezarem i Juanem.
Dlaczego współcześni uparli się, by sportretować tę perłę między niewiastami jako trucicielską menadę i bachantkę, skłonną splamić się każdym odrażającym czynem?
Kwiat pośród ropuch
Lukrecja przyszła na świat 18 kwietnia 1480 roku, gdy jej ojciec, kardynał Rodrigo Borgia, miał lat 49, a matka – 39. Przyszło jej żyć w trudnej epoce, w której papiestwo było dalekie od świętości, a zepsucie szerzyło się na każdym kroku.
Młodziutka Lukrecja otrzymała gruntowne wykształcenie. Z ojcem i braćmi rozmawiała po hiszpańsku, ale mówiła płynnie także po włosku i francusku, znała łacinę i nieco greki. Pisała poezje w kilku językach, uczyła się muzyki i rysunku, pięknie haftowała i wspaniale tańczyła.
Zachowało się kilkaset jej listów, z których wyłania się obraz kobiety wrażliwej, skromnej, pełnej szacunku do innych. Być może złą opinię zawdzięczała środowisku, z jakiego wyrosła? W „Córce papieża” Dario Fo wkłada w usta jednego z bohaterów słowa: zrodziłaś się pośród wstrętnych ropuch, które gotowe są zabić każdego, kto staje im na przeszkodzie.
Młodziutka Lukrecja szybko miała się przekonać, że z ojcem i bratem nie ma żartów, a ona jest dla nich przede wszystkim narzędziem walki politycznej, w której wszelkie chwyty są dozwolone.
O włos od wdowieństwa
Lukrecja została wydana za mąż po raz pierwszy mając niespełna 13 lat, rok po wyborze jej ojca na papieża. Gdy jej małżonek – Giovanni Sforza – popadł w niełaskę i postanowiono wysłać go na tamten świat, to ona ocaliła mu życie.
Pewnego wieczora, w trakcie wizyty Cezara, szambelan jej męża Jacomino ukrył się na rozkaz swojej pani za kotarą. Brat powiedział jej, że wydano rozkaz zabicia Giovanniego. Jacomino ostrzegł Sforzę, a ten zbiegł. W rezultacie papież wymusił na swoim zięciu unieważnienie małżeństwa, które miało nie zostać nigdy skonsumowane z powodu impotencji męża Lukrecji.
Giovanni zemścił się za upokorzenie, rozpowszechniając paskudne plotki o Borgiach. Był na tyle skuteczny, że kronikarz Francesco Matarazzo uznał twierdzenie o dziewictwie Lukrecji za niedorzeczne, Pisał, iż cały kraj pękał ze śmiechu, gdyż wiadomym było wszem i wobec, że była ona i nadal pozostaje największą wszetecznicą, jaka kiedykolwiek żyła w Rzymie.
Bratobójstwo przez… szwagierkę?
Skandal małżeński spowodował ochłodzenie rodzinnych stosunków, ale szykowała się gorsza tragedia. Zamordowany został Juan Borgia – i to przez zazdrosnego o pozycję dziedzica rodu brata. Niektórzy współcześni przypisywali Cezarowi zgoła inne motyw, tj. zazdrość o względy siostry. Jeśli jednak Cezar mógł być o kogoś zazdrosny, to raczej o… ich wspólną szwagierkę, Sanchę.
Jedynym świadkiem morderstwa był niejaki Schiavoni, handlarz drewnem, który widział nocą zwłoki wrzucane do Tybru. Spytany, dlaczego nie zgłosił tego władzom, stwierdził, że widział już ponad sto trupów w rzece i nikt się nimi nie interesował.
Juana wyłowiono z poderżniętym gardłem i sakwą z 30 dukatami za paskiem. Papież pogrążył się w żałobie, a poeci wyśmiewali go jako „następcę św. Piotra, rzeczywiście będącego rybakiem ludzi”. I choć wszyscy domyślali się, że to Cezar zabił brata, sprawie ukręcono łeb.
Drugi mąż? Do piachu z nim!
Drugim mężem Lukrecji został Alfonso d’Aragon, książę Bisceglii, którego Cezar szczerze nienawidził. Pewnej nocy, gdy Alfonso był w drodze do Watykanu i do żony, został zaatakowany na stopniach Bazyliki św. Piotra przez zbirów. Ci ranili go sztyletami i zostawili na śmierć. Jakimś cudem księciu udało się doczołgać aż do apartamentów papieskich, gdzie znalazła go Lukrecja.
Ciężko rannym zaopiekował się papież, a przed drzwiami do komnaty czuwało aż szesnastu strażników. Jego posiłki w obawie przed trucizną przygotowywały siostra i żona. Cezar szybko stracił cierpliwość i złożył wizytę zdrowiejącemu szwagrowi. Pod byle pretekstem wyrzucił z komnaty kobiety, a jego zaufany – Miguel de Corella zwany Michelotto – udusił Alfonsa bez zbędnych ceregieli. Czy spotkała go kara? Oddajmy głos Dario Fo, który w pisze „Córce papieża”:
Ojciec wpierw udaje oburzenie, później przymyka oko i ogłasza pokój. Syn-morderca przysięga, że nie popełnił żadnej zbrodni, że musiał się tylko bronić, gdyż ofiara pozwoliła sobie mu grozić, a nawet chciała nadziać go na strzałę z łuku. Co jednak najbardziej wstrząsające, po tak bestialskiej zbrodni, która wzbudziłaby oburzenie pośród poddanych każdego innego kraju, w Rzymie epoki humanizmu po tym morderstwie atmosferę wypełnia lepka maź, która pozbawia wszystko ciężaru i kształtu. Zapomnienie.
Trzeci mąż? Wreszcie trafiony!
Pod koniec roku 1501 pewien rzymski baron przebywający na wygnaniu pisał w liście atakującym Borgiów:
Mylisz się, drogi przyjacielu, jeśli sądzisz, że ułożysz się z tym potworem. […] Nie ma takiego występku, jaki nie byłby otwarcie praktykowany w Pałacu Papieskim. Perfidie Scytów i Kartagińczyków, bestialstwa i barbarzyństwa Nerona i Kaliguli, są wobec nich niczym.
Z taką opinią ciągnącą się za rodziną, nawet papieżowi trudno było wyswatać córkę. Aleksander VI jednak się nie zrażał. Trzecim mężem Lukrecji miał zostać książę Ferrary, ale propozycja nie została ciepło przyjęta przez panujący tam stary ród d’Este, który miał o Borgiach najgorszą z możliwych opinii.
Jednak książęta Ferrary sami byli dalecy od ideału, a przyszły zięć papieża miał ponoć dwie pasje: odlewanie armat i spacerowanie nocami po mieście z mieczem w jednej dłoni i członkiem w drugiej. Jego zmarła żona również stała się tematem skandalu. Zaniedbywana przez męża, zaprosiła do łoża młodą Murzynkę. Po długich negocjacjach 21-letnia Lukrecja znów stanęła na małżeńskim kobiercu.
O dziwo, małżeństwo z przyszłym księciem Ferrary było udane. Swoją urodą, ciepłem i osobowością Lukrecja urzekła wszystkich, a pobożność zjednała jej tych najbardziej niechętnych. W Wielki Czwartek w pierwszym roku małżeństwa publicznie umyła nogi 160 biedakom. Gdy Ferrarę nawiedziła klęska głodu, księżna zastawiła swoje kosztowności, aby udzielić pomocy najbiedniejszym.
W późniejszych latach Lukrecja korespondowała z papieżem Leonem X, który rozpływał się w zachwytach nad jej przymiotami charakteru. Trudno uniknąć wrażenia, że niegdyś odsądzana od czci i wiary córka Rodriga Borgii stała się pod koniec życia jedną z najbardziej poważanych kobiet swoich czasów i nic nie było w stanie położyć się cieniem na jej reputacji.
Lukrecja zapisała się w historii jako trucicielka i morderczyni, ale łatkę tę należy raczej przypiąć jej bratu – Cezarowi. Godność kardynała, a później kondotiera i księcia Romanii, nie przeszkadzała mu w dążeniu do swoich celów po trupach. Ponoć gdy nie mógł uzyskać ręki Carlotty Aragońskiej, wyładował swoją wściekłość na legacie papieskim, któremu podał dawkę trucizny, jaką zawsze miał w gotowości dla tych, którzy go obrazili. Pechowy legat zmarł kilka dni później w mękach.
Mówiono, że cały Rzym żył w strachu przed trucizną Cezara i jego bezwzględnymi bandziorami, gotowymi bez mrugnięcia oka wyeliminować każdą przeszkodę. Nawet ojciec nie był w stanie nad nim zapanować, a Lukrecja – mimo że kochała brata – doskonale wiedziała, do czego był zdolny.
Nadużyciem byłoby jednak twierdzić, że papież wraz z synem truli na potęgę nieprzychylnych im purpuratów. Zdaniem badaczy umieralność kardynałów nie zmieniła się w czasach pontyfikatu Aleksandra VI, brak też dowodów ich śmierci wskutek zażycia trucizny.
Zbrodnie i występki, czy powiązane w jakikolwiek sposób z jej rodziną, czy nie, odbiły się na reputacji Lukrecji. Poszukując prawdy, warto zdać się na opinię Ferdinanda Gregoroviusa, historyka i protestanta, zajadłego wroga papiestwa oraz rodu Borgiów.
Uczony ten przeczył wszelkim oskarżeniom wobec Lukrecji. W swoim obszernym opracowaniu poświęconym jej życiu napisał, że stała się ona ofiarą opłacanych piór wrogów swojego ojca. Zapłaciła wysoką cenę za żądzę władzy i tyranię krewnych, którzy w swoich ambicjach nie liczyli się nawet z członkami własnej rodziny.
Bibliografia:
- Sarah Bradford, Lucrezia Borgia. Life, Love and Death in Renaissance Italy, Penguin, London 2005.
- Dario Fo, Córka papieża, Znak Horyzont, Kraków 2015.
- Christopher Hibbert, The Borgias and Their Enemies (1431–1519), Harcourt Inc., New York 2008.
- Arnold H. Mathew, The Life and Times of Rodrigo Borgia, Pope Alexander VI, Brentano’s, New York 1910.
KOMENTARZE (13)
Witam.
Zaciekawiło mnie kim jest tajemniczy Byron pojawiający się w pierwszym akapicie artykułu.
Chodzi o słynnego angielskiego pisarza Lorda George’a Byrona, którego dziełem był m.in. „Giaur”. A jako romantyczny skandalista interesował się takimi mrocznymi historiami…
Chodzi o to, że mam wątpliwości do następującego zdania: „[…], a Byron był nią tak zafascynowany, że ukradł pukiel jej blond włosów.”. Jeżeli rzeczywiście mowa w tym zdaniu o lordzie George’u G. Byronie (później: G. G. Noel – Byron) – znanym poecie, który urodził się w 1788r., to w jaki sposób mógł on ukraść pukiel włosów Lukrecji Borgii (urodzona 18 kwietnia 1480 roku). Stąd moje pytanie o osobę Byrona.
Tak, chodzi o tego Byrona i nie ma tutaj błędu :) Korespondencję Lukrecji przechowywano w Biblioteca Ambrosiana w Mediolanie, a Byron miał okazję czytać jej listy w 1816 bodajże roku. Pukiel jej włosów był do niej dołączony i stamtąd go wykradł.
Komentarz do artykułu z profilu „Historia jakiej nie poznasz w szkole”
https://www.facebook.com/historiajakiejniepoznasz/posts/1504533913172668
Mikołaj C.:
„Baldrick, to będzie największa próba masowego trucicielstwa od czasu gdy Lukrencja Borgiia zaprosiła przyjaciół na wino w wąglikiem” ~ Kapitan Czarna Żmija
Dzień dobry, prosiłbym o wskazanie źródła przytoczonego cytatu w tekście:
„Mylisz się, drogi przyjacielu, jeśli sądzisz, że ułożysz się z tym potworem. […] Nie ma takiego występku, jaki nie byłby otwarcie praktykowany w Pałacu Papieskim. Perfidie Scytów i Kartagińczyków, bestialstwa i barbarzyństwa Nerona i Kaliguli, są wobec nich niczym.”
Pozdrawiam.
jaja sobie robicie? Czlowiek prosi…
Szanowny Panie, nikt sobie „jaj” nie robi. Autorka wskazała w tekście, że cytat pochodzi z listu rzymskiego barona z początku XVI wieku oraz zamieściła pozycje bibliograficzne na końcu, w których informacje te znalazła. Co do szczegółów – tylko Autorka może odpowiedzieć. Pozdrawiamy.
Szkoda, że w artykule nie ujęto nieco innego spojrzenia na rodzinę Borgiów, którego źródłem jest G.J. Meyer z jego książką „Borgiowie”. Pozdrawiam.
Drogi Anonimie, bibliografia, na jakiej postanawia oprzeć się Autor piszący artykuł to jego indywidualna decyzja. Czy jednak jest Pan/Pani pewny/a, że książka o której Pan/Pani wspomniał/a przedstawia całkowicie inną sylwetkę Lukrecji niż ta, jaką Autorka przywołała w tekście?
Portret Lukrecji, jaki znamy jest wynikiem czarnego PR, o czym wspomina autorka, natomiast wedle badań Meyera Juan, Cesare, Lukrecja i Jofre nie byli dziećmi Rodriga Borgii.Złą sławę cała rodzina, w tym Lukrecja, zawdzięcza działaniom della Rovere i Burcharda. Meyer wywodzi czyimi dziećmi prawdopodobnie byli młodzi Borgiowie i skąd wzięła się czarna legenda, która od wieków ciąży na tym rodzie. Święci nie byli i nie odbiegali od standardów epoki, jednak kiedy odbierze się im skandalizujące piętno „dzieci papieża”, historia wygląda jeszcze ciekawiej :)
Drogi Anonimie, bardzo dziękujemy za to uzupełnienie. Rzeczywiście porównanie różnych narracji rzuca nowe światło na historie, które wszystkim wydają się powszechnie znane i oczywiste. Serdecznie pozdrawiamy :)
Fantastyczna książka
Bardzo polecam