Zapach octu przyprawia cię o mdłości, jesteś na diecie bezglutenowej, a w dodatku akurat się pochorowałeś? Jako niewolnik w starożytnym gospodarstwie rolnym nie przetrwałbyś miesiąca. Po prostu umarłbyś z głodu.
Przynajmniej co czwarty mieszkaniec Imperium Romanum oraz co drugi mieszkaniec jego stolicy był niewolnikiem. Ich los bywał różny. Wykwalifikowani, mieszkający w miastach, pracowali w warsztatach, domach swych właścicieli, czy walczyli na arenach jako gladiatorzy. Poza miastem dominowali niewolnicy zatrudnieni w latyfundiach. To ich praca dostarczała żywności mieszkańcom Imperium, choć oni sami jadali raczej podle.
Po co karmić do syta chorego niewolnika?
Dzięki licznym starożytnym poradnikom poświęconym prowadzeniu gospodarstwa i ekonomii odtworzenie diety niewolnika zatrudnionego w latyfundium, czyli wielkim gospodarstwie rolnym, nie jest trudne. Oczywiście dane różnią się ze względu na poglądy autorów. Marek Terencjusz Warron, człowiek uważany za jednego z najlepiej wykształconych Rzymian, uznawał niewolnika za nic innego jak narzędzie mówiące (instrumentum vocale).
Słynny mówca Katon, pragmatyczny i oszczędny, uważał, że nie należy marnować pożywienia na chorych i niepracujących niewolników. Ci nie powinni nigdy jeść do syta. Zupełnie innego zdania był Kolumella, który stworzył dwunastotomowe dzieło o gospodarstwie wiejskim. Zalecał, by niewolników traktować z życzliwością. Tłumaczył, że:
życzliwość właściciela może złagodzić ich ustawiczny trud. […] Czasami również żartowałem i im samym pozwalałem częściej żartować.
Choć wiele zależało od podejścia konkretnego właściciela, podstawą wyżywienia był chleb i wino. Dietę niewolników dostosowywano do konkretnych potrzeb. Ci pracujący najciężej otrzymywali bardziej obfite racje, które zwiększano lub zmniejszano w zależności od pory roku. Niewolnik taki zjadał od 35 do 40 litrów pszenicy miesięcznie, czyli ok. 1 kilograma dziennie.
Pszenica nie była jednak jedynym zbożem jakim karmiono niewolników. Dieta gladiatorów opierała się na jęczmieniu, któremu zawdzięczali oni swą nazwę ludzi jęczmienia (hordearii). Wspomagał on budowę tkanki mięśniowej.
Wino, czyli ocet
Chleb przepijano winem, które podobnie jak pszenicę wydawano w różnych porcjach, zależnie od pory roku, średnio jednak było to około pół litra na dobę. Wino owo odbiegało jednak od tego, do którego przyzwyczajone są nasze podniebienia, nawet te najmniej wybredne. Sposób jego przygotowania Katon opisuje następująco:
Wlej do kadzi dziesięć kwadrantali moszczu [prawdopodobnie wino z domieszką miodu – D.B.], dwa kwadrantale ostrego octu, dwa kwadrantale przegotowanego moszczu [po przegotowaniu wino stawało się słodsze – D.B.] i pięćdziesiąt kwadrantali słodkiej wody. Mieszaj to drągiem trzy razy dziennie przez pięć dni pod rząd. Następnie dodaj sześćdziesiąt cztery sekstariusze przestałej wody morskiej, przykryj kadź i po dziesięciu dniach zapieczętuj.
To czego nie wypiła czeladź było następnie wykorzystywane jako kwaśny ocet, który Katon nazywa „wybornym”.
Posiłki z chleba i wina urozmaicano oliwą, ale w bardzo niewielkiej ilości i tylko tą wyrabianą ze spadów, tj. owoców, które spadły z drzewa i po prostu zgniłyby na ziemi, gdyby nie dano ich niewolnikom. Gdy zaś zabrakło oliwy niewolnik mógł liczyć na ocet winny lub marynat rybny (hallex). Sól, podstawowy konserwant i przyprawę starożytności, wydawano w ilościach wynoszących ok. 200 gramów miesięcznie.
Mięso stanowiło luksus niedostępny dla niewolników. Czasem mogli liczyć na odrobinę koniny lub mięsa osła, ale tylko dlatego, że wolni i zamożni Rzymianie uważali je za niegodne swych stołów. Dobry pan pozwalał czasem swym podwładnym posiadać niewielką własność, dzięki czemu mogli uprawiać ogrody, hodować drób i świnie, ci bardziej uprzywilejowani mogli nawet oddalać się od gospodarstwa i polować w okolicznych lasach.
Kiedy głodzić niewolników?
W wyjątkowo korzystnej sytuacji znajdowali się nadzorcy niewolników, sami będący niewolnikami lub wyzwoleńcami. Mogli liczyć na podwójny przydział żywności. Z drugiej strony, niepokorni lub leniwi niewolnicy powinni spodziewać się, że ich racje zostaną obcięte. Było to najlepszą formą zaprowadzania dyscypliny. Jak zauważył Arystoteles, życie niewolnika składa się tylko z trzech elementów: pracy, kary i jedzenia. I nic nie stało na przeszkodzie, by punkt drugi łączyć z trzecim.
Na temat utrzymywania właściwego balansu wiele pisał rzymski patrycjusz Marek Sydoniusz Semp* w swoim antycznym poradniku tresury niewolników. Gdy przeszkolisz niewolników, daj im wystarczająco dużo jedzenia, by wykonywali swoje obowiązki, ale nie tak dużo, żeby się rozleniwili – wyjaśniał. Odniósł się także do poglądów Arystotelesa:
Są trzy rzeczy, o których myśli niewolnik: jedzenie, praca i kara. Jeśli dasz im pożywienie, ale żadnej pracy do wykonania, rozleniwią się i rozzuchwalą. Jeśli zapewnisz im pracę i karę, ale bez jedzenia, to ich prędko osłabi, tak samo jak brutalne ataki. Zdecydowanie najlepszym postępowaniem jest powierzenie im zarówno pracy, jak i wystarczającej ilości pożywienia. Nie możesz kierować ludźmi, jeśli ich nie nagradzasz, a jedzenie jest dla niewolnika nagrodą.
Niewolnicy są dokładnie tacy sami jak zwykli ludzie – sprawują się kiepsko, jeśli (…) nie ma żadnej kary za niepowodzenie. (…) Przywileje powinno się rozdzielać zgodnie z tym, czy sobie na to zasłużyli. Pożywienie stanowi dobry dodatek za zadowalające zachowanie. Lubię nagradzać niewolników domowych resztkami z moich uczt, gdy służyli mi dobrze.
Całokształt postępowania z dietą niewolników Marek Sydoniusz Semp porównał do pracy lekarza, skrupulatnie wystawiającego swoje recepty. Z wielką troską należy upewnić się, że każdy niewolnik dostaje to, co jest dla niego zarówno godziwe, jak i to, co jest stosowne do jego niskiej pozycji – wyjaśniał. – Pożywienie niewolników winno być praktyczne, nie zbytkowne. Polecam dietę podstawową składającą się z suchego chleba, soli, winogron, oliwy, papki oliwnej i suszonych owoców.
Na koniec zajął się jeszcze szczegółem organizacyjnym. Dieta dietą, ale przede wszystkim -nie wolno pozwalać, by niewolnicy jedli w dzień razem w jednym miejscu. Niech spożywają posiłki w samotności i szybko. Tak, by nie trwonili czasu na rozmowy i plotki. Chodzące narzędzia nie do tego przecież służą.
Bibliografia:
[expand title=”Artykuł został oparty na szerokiej bibliografii. Kliknij, aby ją rozwinąć.”]
Źródła:
- Marek Porcjusz Katon, O gospodarstwie wiejskim, przeł. Łoś S., Wrocław, 2006.
- Marek Tuliusz Cyceron, O prawach, przeł. Żółtkowska I., Kęty, 1999.
- Lucjusz Juliusz Moderatus Kolumella, O rolnictwie, przeł.Mikołajczyk I., t. I, Wrocław 1991, t. II, Toruń 1991
- Marek Terencjusz Warron, O gospodarstwie rolnym, przeł. Ireneusz Mikołajczyk, Wrocław 1991
Opracowania:
- Bieżuńska-Małowist I., Małowist M., Niewolnictwo, Wrocław, 1987.
- Grant M., Gladiatorzy, Łódź, 1987, Wrocław 1979.
- Kunderewicz C., Rzymskie prawo prywatne, Łódź, 1995.
- Schumacher L., Niewolnictwo antyczne. Dzień powszedni i los niewolnych, Poznań, 2005.
- Semp*, Marek Sydoniusz, Wytresuj swoich niewolników… czyli starożytna sztuka zarządzania, Znak Horyzont, Kraków 2015.
- Winniczuk L., Ludzie. Zwyczaje. Obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu, cz. II, Warszawa, 1985.
- Zabłoccy M. i J., Ustawa XII tablic. Tekst-tłumaczenie-objaśnienia, Warszawa, 2003.
- Bradley K., Cartledge P. (ed.), The Cambridge World History of Slavery, Volume 1. The Ancient Mediterranean World, Cambridge 2011.
*Marek Sydoniusz Semp to w rzeczywistości brytyjski historyk dr Jerry Toner – wcielający się w rolę antycznego właściciela niewolników i piszący stylizowany poradnik w oparciu o szeroką bazę autentycznych źródeł z epoki.
[/expand]
KOMENTARZE (4)
„Wlej do kadzi dziesięć kwadrantali moszczu [prawdopodobnie wino z domieszką miodu – D.B.],” http://pl.wikipedia.org/wiki/Moszcz – nie trzeba daleko szukać w zawiłościach pamięci, wystarczy wiki
Metodologia prosta jak „znajomość” sztuki zarządzania wielu właścicieli/zarządzających w firmach w PL. Tylko narzędzia inne.
Wybrane komentarze do artykułu z naszego facebookowego profilu, które mogą Was zaciekawić
http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/03/04/po-tej-diecie-na-pewno-schudniesz-wyzywienie-niewolnikow-w-starozytnym-rzymie/
Maksym K.:
W sumie jak juz zarobiles na niewolnika i wydales zarobione pieniadze to kapke idiotycznym zachowaniem bylo glodzenie i dreczenie niewolnikow. Dbano o nich dobrze! Tak ja sie dba o krowy osly itp.
Jacek N.:
… może jestem trochę przeczulony ale wydaje mi się, że ciekawostki historyczne podsuwają polskim pracodawcom gotowy patent na jeszcze tańszego pracownika …
Rzymianie w I wieku traktowali niewolników i tak o wiele lepiej niż cywilizowani Niemcy w XX wieku. Ot, co.