Jesteś świeżo upieczonym, dumnym rodzicem? Doskonale. Nie mogłaś trafić w lepsze miejsce. Mamy dla ciebie doskonałe metody, które pozwolą z troską pielęgnować twoje dziecko. Będzie Ci potrzebna siarka, zarazki ospy i odrobina mirry. Wszystko sprawdzone – 300, 400 lat temu. Zapraszamy na kolejną odsłonę Historycznej Szkoły Rodzenia.
Nie jest prawdą, że 300 czy 400 lat temu ludzie się nie myli. A już na pewno – że nie myli małych dzieci. Wręcz przeciwnie. W epoce renesansu kąpano dwa, trzy razy dziennie, w letniej wodzie. Najlepiej, aby kąpiel odbyła się tuż po przebudzeniu dziecka.
Dziewczynki przez pierwsze sześć tygodni myto w wodzie z dodatkiem leszczyny, której liście poza tym podkładano pod głowę. Miało to gwarantować, że w przyszłości dziewczynka będzie miała piękne włosy. Zalecane były także kąpiele w zimnej wodzie, jako wzmacniające zdrowie dziecka.
AAA Mamkę dobrą zatrudnię…
W czasach, kiedy nie istniały jeszcze tak popularne dzisiaj gotowe mieszanki, jedynym możliwym pokarmem dla niemowlęcia było mleko. Oczywiście najlepiej, by było ono matczyne. Co jednak w sytuacji gdy matka nie mogła lub nie chciała karmić dziecka? Wtedy należało zatrudnić mamkę. I wcale nie była to łatwa sprawa.
Uważano, że na mamkę należy wybierać kobietę w wieku od 25 do 30 lat, która rodziła najpóźniej przed dwoma miesiącami. Oczywiście musiała także cieszyć się dobrym zdrowiem i mieć nienaganne maniery, aby dziecko nie wyssało złego zachowania wraz z jej mlekiem.
Często kwestię manier rozciągano także na przodków. W rodzinach panujących i wśród arystokracji w roli mamek zatrudniano wyłącznie kobiety wysoko urodzone i dobrze skoligacone. Był to zawód bardzo intratny.
Jak pisze Kamil Janicki w książce „Damy złotego wieku”, królowa Bona Sforza wypłacała szlachciance opiekujące się Zygmuntem Augstem, Ewie Łosińskiej, okrągłą sumę 240 florenów. Nawet na najlepszych dworskich stanowiskach nie dało się wyciągnąć równie wysokiej pensji! Śmiało można powiedzieć, że w polskiej historii żadna matka nie zapłaciła za mleko dla niemowlęcia tyle co Bona – podkreśla autor (na temat renesansowych zarobków przeczytaj w innym naszym artykule).
Nowożytni eksperci radzili, żeby dziecko było przystawiane do piersi do drugiego roku życia. Mamki nie mogły narzekać na zarobki, ale praca wymagała niemałych wyrzeczeń. Kiedy dziecko chorowało, lekarstwa starano się podawać wraz z mlekiem, w związku z czym gorzkie napary musiała przyjmować właśnie piastunka.
W dodatku karmione przez inną kobietę maleństwo, miało słabszą więź z matką. Tym jednak nowożytni pedagodzy nie zaprzątali sobie głowy. Odradzano, szczególnie w odniesieniu do synów, zbyt czułe, „pieszczone” wychowanie. Przestrzegano też przed całowaniem dzieci. To przecież niehigieniczne.
Nie podawać lekarstw!
Powszechnie znaną prawdą jest to, że dzieci chorują i to często. Skąd biorą się ich dolegliwości? Nowożytni eksperci twierdzili, iż najważniejszym powodem chorób wewnętrznych u małych dzieci jest gorączka. Uważano, że występuje tak często, gdyż w młodym wieku gęstość ciała jest inna niż w okresie późniejszym i przez to, ciepło nie może wydostać się z organizmu.
Ekspertom zdarzało się też formułować opinie nieco bardziej sensowne. Niektórzy zdawali sobie sprawę z faktu, że organizm dziecka funkcjonuje inaczej niż osoby dorosłej. Ale już ich wnioski przyprawiają o gęsią skórkę. Twierdzili, że w związku z tym dziecku nie należy podawać żadnych leków! Jak widać, w Polsce od zawsze, żeby chorować trzeba było mieć końskie zdrowie.
Wielka wojna ze szczepionkami? To już było
Jedną ze szczególnie rozpowszechnionych chorób wieku dziecięcego jest ospa. Nie inaczej było kilkaset lat temu, choć wówczas ospa była znacznie groźniejsza. W dodatku niemal każdy, kto ją przeszedł, do końca życia nosił pamiątkę w postaci charakterystycznych blizn.
Nowożytni medycy opracowali szczegółowe zalecenie odnośnie leczenia najmłodszych pacjentów. Według nich pokój chorującego dziecka powinien być jasny, obszerny i średnio ogrzany. Drzwi należy zasłonić dywanem lub firaną, aby nie dopuścić do przeciągu. Temperatura w pomieszczeniu powinna być umiarkowana. Dziecka nie należy okrywać zbyt mocno, aby go nie przegrzać. Należało ponadto zapewnić mu spokój i nie narażać na negatywne emocje.
Aby dodatkowo wspomóc malca w walce z chorobą, stosowano popularne upuszczanie krwi oraz stawianie baniek. Niektórzy proponowali także przebijanie pęcherzyków ospowych, mające uchronić przed powstawaniem blizn. Medycy zgodnie twierdzili, że chory powinien często pić. Na gorączkę proponowano stosować recepturę, którą przyrządzano w następujący sposób:
spirytus, siarki uncję, czyli 2 łuty i syropu fiałkowego łutów 12 i zmieszać a dla uboższych dekolt jęczmienny i spirytus koperwasu [siarczan miedzi].
W XVIII wieku zaczęto nawet stosować swego rodzaju szczepienia przeciw ospie, popularne w wielu krajach Europy. Choć bardziej przypominały one magiczny rytuał niż nowoczesną terapię:
Prowadzono dziecię do inszego na dobrą ospę chorującego i proszono o przedanie 5 albo 7 krost. Pieniądze o które się zgodzono kładli na dościgłą, przelęknioną ospę, aby ta materia do tych pieniędzy przyłączyła; te pieniądze przyłożono potym dziecięciu do nogi zarażano je ospą.
Często takie szczepienie kończyło się tym, że dziecko rzeczywiście zapadało na ospę, a w wielu przypadkach następnie na nią umierało… Trudno się więc dziwić, że szczepienia nie przyjęły się powszechnie.
Niezawodny sposób na biegunkę
Jedną z bardziej powszechnych wśród niemowląt dolegliwości są biegunki. Jak zwalczano je dawniej? Aby złagodzić objawy robiono ciepłe okłady, które składały się z placka z oliwy, mąki oraz żółtka jajka. Inna mieszanka okładu robiona była z utłuczonego kminu, anyżu, czerwonej róży, kadzidła i mirry gotowanych w wodzie lub w occie.
Inną chorobą, która nękała dzieci była malaria. Dzisiaj choroba ta kojarzy się z Afryką, ale w XVI-XVIII stuleciu w Rzeczypospolitej panowały idealne warunki do jej rozprzestrzeniania się. Na dziecięcą malarię stosowano specjalną dietę. Nie należało podawać mleka, ryb, solonego i wędzonego mięsa a także niegotowanych owoców i twardych jajek. Medykamentem, który stosowano przynajmniej od połowy XVII stulecia była chinina, zwana kiną lub kinkiną. Zgodnie z przepisem dla najlepiej sytuowanych warstw, należało ją ugotować, a następnie zmieszać z syropem pomarańczowym.
Na gruźlicę zaś stosowano mleko ośle lub kozie. Katar leczono nacierając nos masłem zmieszanym z majerankiem. Kaszel leczono naparami z kwiatu bzu. Wiele z tych metod współcześnie wydaje się nam dziwne, czy wręcz kuriozalne, jak choćby oddawanie dziecka mamce i celowe zarażanie go ospą. Jak się okazuje, nie ma co potępiać wszystkich w czambuł, bo… wracają. Tylko przerażająca śmiertelność wśród dzieci i niemowląt na szczęście pozostaje sprawą odległej przeszłości (przeczytaj więcej na ten temat!).
Źródła:
- Kamil Janicki, Damy złotego wieku, Kraków 2014.
- Beata Klukowska, Higiena dziecka i choroby wieku dziecięcego na ziemiach polskich w świetle osiemnastowiecznych poradników medycznych [w:] Wśród córek Eskulapa. Szkice z dziejów medycyny i w Rzeczypospolitej XVI-XVIII wieku, Warszawa 2009.
- Katarzyna Surdyk, Leczenia i pielęgnacja niemowląt w świetle wybranych prac lekarskich z XV i XVI wieku [w:] Szkice z zakresu historii medycyny, red. J. Supady, Łódź 2010.
KOMENTARZE (11)
Tyle lat, a ciemnota ciągle na topie. =)
spirytus, siarki uncję, czyli 2 łuty i syropu fiałkowego… podoba mi sie ten przepis ale ogranicze go do pierwszego skladnika
dobrze, że żyjemy w czasach kiedy medycyna zrobiła znaczny postęp ;)
Napar z bzu i masc majerankowa jest w uzyciu i dzis, ta druga jest bardzo skuteczna leczeniu kataru u niemowlakow. Choc czesc wymienionych praktyk jest „kontrowersyjna”
spirytus dopisz
Napar z bzu i masc majerankowa jest w uzyciu i dzis, ta druga jest bardzo skuteczna leczeniu kataru u niemowlakow. Choc czesc wymienionych praktyk jest „kontrowersyjna”
Nie jestem pewna postępu w medycynie. Dla przykładu: Leczenie chorób serca – http://www.stachurska.eu/?p=1970 .
Najwyraźniej nie ma Pani rzetelnej wiedzy na temat postępu, jaki dokonał się w medycynie. Z całego serca doradzam, by nie czerpała jej Pani z losowych blogów w Internecie.
Co do celowego zarazania ospa: jesli wierzyc angielskim zrodla, smiertelnosc wsrod zarazonych w ten sposob dzieci byla niewielka i dotyczyla zazwyczaj dzieci majacych juz jakies schorzenia. Tym czasem epitemie ospy powtarzealy sie regolarnie, a smiertelnosc wynosila czasem ponad 30%. (Mowimy wszak o ospie prawdziwej, czarnej, a nie o popolarnej dzis wietrznej). Ludzie dosc dobrze zdawali sobie sprawe, ze jesli dziecko „szczepienia” nie przezyje, to na pewno nie przezylo by tez kolejnej epidemi. Co dziekawe metoda zostala przyniesiona do Europy z Turcji (z panstwa Otomanskiego) przez zone brytyjskiego ambasadora i zastosowana na dzieciach nastepcy tronu (oczywiscie po uprzednim przetestowaniu na wiezniach). Dopiero jakies 80 lat pozniej Jenner odkryl, ze mozna w tym celu wykozystac wirusa krowianki (znikoma smiertelnosc i mniejsza szansa na powiklania) i tym samym otworzyl furtke do walki z wieloma chorobami dziesiatkujacymi uwczesne spoleczenstwo.
jeszcze parę lat i ospa czarna wróci.. wszystko za sprawą nowomodnych mamusiek, które nie szczepią dzieci i zakazują jedzenia mięs, ryb i jaj (veganie)…ciemnogród powraca
Mamki to były kobiety z ludu, a nie szlachcianki!
Dziecko mamki było „rodzeństwem mlecznym:” dla jej wychowanka.