Zdradził? Zawsze możesz wystawić mu walizki za drzwi, albo jego wystawić, a resztę gratów wyekspediować przez okno. XIX-wieczne damy miały gorzej. Dużo gorzej. Ówcześni mężowie zdradzali na prawo i lewo, zupełnie się z tym nie kryjąc... A co mogła zdziałać żona wiarołomcy? Już tłumaczymy i to w formie... historycznego poradnika. A nuż się p
Po pierwsze: powściągnij emocje
Przypominamy, mamy wiek XIX, zdrada to coś zupełnie powszechnego, a mimo to rozwodów jest jak na lekarstwo. Jeśli on nie dochowuje wiary przysiędze małżeńskiej, choćbyś chciała mu oczy wydrapać, musisz powściągnąć (a przynajmniej spróbować) swoje zapędy. Publiczny skandal z awanturą i rozwodem sprowadziłby wszak dyshonor na nazwisko familii. Na to, moja droga, przez wzgląd na dzieci, nie możesz sobie pozwolić.
Weź przykład z Wirydianny z Radolińskich. Kobieta nie miała szczęścia do małżeństwa. Jej mąż zdradzał ją niemal otwarcie, jednak przez lata zamiast uzyskać rozwód, trwała w separacji. Sama mieszkała w Warszawie, podczas gdy mąż w rodzinnym majątku „obdarzał względami” nastoletnią wiejską dziewczynę Weronikę, a po niej jakąś berliniankę.
Z zakończeniem małżeństwa czekała aż jej córka Anna wyjdzie za mąż. Obawiała się, że wiarołomca po odzyskaniu wolności poślubi swą obecną utrzymankę cudzoziemkę o mocno wątpliwej reputacji, co odstraszy konkurentów do ręki córki.
Po drugie: siedź cicho dopóki ma kochankę na poziomie
Choć poradniki dla mężatek jasno twierdziły na temat kochanek, że takie istoty są z wszelkiej szlachetności wyzute, – wszak podłą być trzeba żeby się targnąć na serce, które do kogo należy, rzeczywistość nie była czarno-biała. Mało przyjemnie robi się, kiedy wychodzi na jaw, że flama tego przeklętego wiarołomcy to nikt inny jak twoja droga sąsiadka, znajoma, przyjaciółka z lat dziecinnych, czy wręcz krewna.
Jak tu publicznie pomstować na wybryki męża, skoro ów gzi się z panią z tego samego towarzystwa? Z drugiej strony – lepiej, skoro już nie umie swych chuci trzymać na wodzy, niech mąż przynajmniej trzyma… poziom.
Skoro już jest „ta trzecia”, niech będzie przynajmniej piękna, wykształcona, z dobrymi koneksjami i elegancka. Jeśli już taka się uda, lepiej po prostu odpuścić. Mało która dziewiętnastowieczna żona decydowała się działać. Najczęściej uszczypliwości przelewała na karty pamiętnika, a wobec obiektu westchnień (i nie tylko westchnień [sic!]) męża nie pozwalała sobie na otwarte ataki.
Gdybyś jednak droga zdradzana wybrała stanowcze rozmówienie się z kochanką męża, sporo ryzykujesz. Możesz oczywiście odwołać się do kobiecej solidarności, czy pogrozić, że nigdy nie dopuścisz żeby ten łachudra się z tobą rozwiódł. Możesz pomstować, że kochanka twego pana X panią X zostanie dopiero po twoim własnym trupie. (Z takimi podpowiedziami to też lepiej uważać, bo jeszcze ktoś weźmie je sobie do serca.) Najbardziej prawdopodobne niestety jest to, że zostaniesz wyśmiana w razie wyjścia na jaw takiej interwencji.
Gorzej gdy niewierny pan przygruchał sobie służącą, aktoreczkę, szansonistkę, czy po prostu rumianą i okrągłą wiejską dziewczynę. Dla ciebie, jego prawej małżonki, skromnej damy i dumnej pani na włościach taka rywalka do mężowskiego serca i alkowy to przecież prawdziwa potwarz. Póki można było chwalić małżonka za gust, jakoś dało się przymknąć na to oko. Ale z taką parweniuszką? Przecież nie intelektem i wpływami go skusiła…
Po trzecie: pod żadnym pozorem nie rób scen
Zamiast łez i ataków histerii chłodna kalkulacja. Cytując panią Ninę Kapuścińską-Kmiecik, autorkę książki „Zdrada małżeńska w dziewiętnastowiecznych pałacach i dworach ziemiańskich”, można śmiało powiedzieć, że takt, dyskrecja i subtelność – wpisane były w kodeks prawdziwej damy. Panowie raczej nie przepadają za zazdrośnicami wijącymi się w spazmach szlochu, lub ciskającymi gromy w pełnej pasji awanturze.
Fakt, mąż nie dochował wierności. Nie da się ukryć. Gorzej jednak by było, gdyby uznał cię droga zdradzana żono za odstręczającą w twojej zazdrości i porzucił dla kochanki. Na coś takiego nie możesz sobie pozwolić. Zamiast atakować małżonka i rzucać się na niego z pazurami, chwal jego gust (o ile jest za co chwalić)
Swoją bronią uczyń delikatną kpinę. Zamiast wybuchać, bagatelizuj rolę kochanki, sprowadzaj ją w rozmowie do pozycji nowego bawidełka pana małżonka i chwilowej rozrywki. Cóż jednak w sytuacji gdy taka „rozrywka” uparcie nie chce zniknąć z życia męża? Oczywiście trzeba sprawę zatuszować.
Po czwarte: przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej
Mąż ma w sercu szczególne miejsce dla kochanki? Ani myśli się z nią rozstawać? Czas się z nią zaprzyjaźnić. Nie, to nie jest pomyłka. To doskonałe alibi. Jeśli utrzymujesz zażyłe kontakty z mężowską flamą, odwracasz tym samym uwagę plotkarzy. To zabezpiecza twoją reputację przed obmową i daje doskonałą wymówkę w razie niedyskrecji. Później na nazbyt dociekliwe pytania zawsze można odpowiedzieć: Ależ oczywiście kochana! Przecież poprosiłam Ksawerego, by odwiedził moją drogą Ernestynę! Biedaczka jest taka samotna pod nieobecność swojego męża! Jednocześnie pokazać jaką dobrą i oddaną się jest przyjaciółką i wytłumaczyć przeciągające się do nocy, lub do samego rana, schadzki. Wprost genialne!
Z takiego podejścia brała się między innymi uniżona korespondencja Elizy Krasińskiej (żony poety Zygmunta Krasińskiego) i Delfiny Potockiej, z którą ów cudzołożył. Wszak należało i wypadało temu „trzeciemu kołu u dwukołowego powozu” okazywać wyrazy sympatii.
Po piąte: show must go on, czyli trzymaj fason aż do końca
Umiejętność utrzymania dobrej miny do złej gry należy opanować do perfekcji. Spraw by stała się wysublimowaną sztuką! To absolutnie konieczne. Nawet jeśli wokół plotkują, a ty zamiast snuć domysły od dawna po prostu wiesz, nie daj po sobie tego poznać. Najlepiej idź w zaparte. Jeśli mąż jeszcze nie przeciągnął struny i rozwód nie wisi w powietrzu, za wszelką cenę udawaj, że wszystko jest w najlepszym porządku. Dopóki twoja rodzina trwa w całości (nawet jeśli tylko na pokaz), nie reaguj.
Wszyscy wokoło wiedzą co się dzieje i… mają to w nosie. Zdradzający mąż przecież nie jest w stanie zapanować nad swoimi popędami i jego miłostki są czymś zupełnie naturalnym. Tak, to powszechna opinia. Lepiej z kochanką niźli z damą przechodnią (któż to wie co przywlókłby z jej alkowy do twojej!). Żony nikt nie żałuje, ani nie wyśmiewa pod warunkiem, że ta siedzi cicho. A kochanka? Jej nikt nie atakuje dokąd farsa trwa.
Po szóste: uważaj na krewkie krewne
Uważaj na młodsze siostry, kuzynki, szwagierki, nawet na ciotki, których uroda jeszcze nie przebrzmiała. Pamiętaj, żeby zawsze być piękną i miłą dla męża i by stanowić dla niego zajmujące towarzystwo. Jeśli zaniedbasz siebie i jego, możesz sama sobie poważnie zaszkodzić. Znudzony i zniesmaczony twym nieco nadszarpniętym powabem małżonek poszuka rozrywki gdzie indziej. A jeśli będzie leniwy, rozglądnie się w miarę blisko. Gdy jego wzrok padnie na przykład na twoją młodszą i zgrabniejszą siostrę, która na dodatek niedawno owdowiała? Strzeż się.
Tej rady nie wzięła sobie do serca pani Martha Freud, z domu Bernays, żona słynnego twórcy psychoanalizy. Nie dość, że przez posiadanie szóstki ciągle chorujących dzieci i całego domu na swojej głowie, zupełnie porzuciła dbałość o urodę nadszarpniętą tyloma porodami, to jeszcze zaprosiła pod swój dach młodszą, niezamężną siostrę.
Gdy dodamy do tego fakt, że Minna Bernays była intelektualnie (i, jak się okazało, nie tylko intelektualnie) zafascynowana charyzmatycznym Sigmundem Freudem, nieszczęście gotowe. Doktor Freud zaczął romansować ze szwagierką pod nosem żony. Ta, jak na przedsiębiorczą panią domu i przykładną, przepełnioną dziewiętnastowiecznymi konwenansami żonę, postanowiła obrócić sytuację na swoją korzyść.
Udając, że nie ma pojęcia co się dzieje pod jej własnym dachem, zaprzęgła siostrę do domowego kieratu i cieszyła się w duchu, że zyskała pomoc. Co więcej, zapewne miała nadzieję, że posiadanie dwóch kochających kobiet we własnym domu, skutecznie zniechęci Freuda do poszukiwań kolejnych zafascynowanych słuchaczek.
Po siódme: (tu rada dla mężczyzny) nie przeciągaj struny
Choćby kobieta miała w sobie wszechocean cierpliwości i potrafiła sobie poradzić z najróżniejszymi afrontami, pewnego dnia nie wytrzyma. A kiedy szanownej zdradzanej puszczą wreszcie nerwy – drżyjcie kochanice i wiarołomni mężowie. I tak pewnego pięknego dnia szlag jasny trafił hrabinę Teofilę z Pawlikowskich Starzeńską.
Tak długo, jak Kazimierz Starzeński szukał uciech ze zwykłymi wiejskimi dziewczętami, jakoś dawała radę. Ale kiedy sprowadził sobie kochankę z Wiednia i odwiedzał ją w zbudowanym specjalnie na tę okazję dworku, położonym nieopodal pałacu najnormalniej w świecie przegiął.
Stateczną niewiastę, jaką była hrabina Teofila, jakby diabeł opętał. Kiedy męża nie było w posiadłości, dorwała jego kochankę.
Wywlekła ją z owego dworku, pobiła i wypędziła na cztery wiatry. Gniew swój uśmierzała potem w blasku płonącego dworku kochanki, który podpaliła własnoręcznie (z pewną pomocą sług). Co ciekawe, niesława w żadnym stopniu nie dotknęła Starzeńskiej, a w całości spadła na kochankę. Jak widać, czasem trzeba zrobić porządek, nawet jeśli wyjdzie się na furiatkę.
Źródła:
- Nina Kapuścińska-Kmiecik, Zdrada małżeńska w dziewiętnastowiecznych pałacach i dworkach ziemiańskich, Łódź 2013.
- Karen Mack, Jennifer Kaufman, Kochanka Freuda, Znak, Kraków 2014.
KOMENTARZE (13)
Komentarze do artykułu z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Ludmiła M.: Tyle zachodu tracić zdrowia wystarczy do kieliszka dosypać trucitki i przez ręce kochanki podać…
Agnieszka H.: wielka przyjemność czytania!
Bożena Ż.: dobre rady(:(:
Komentarze do artykułu z portalu Wykop.pl http://www.wykop.pl/link/1845840/co-zrobic-jesli-maz-cie-zdradza-poradnik-historyczny/:
KtosKtoSamNieWiesz: Teraz jak facet dostanie smsa podczas spotkania z dziewczyną i nie odbierze go, to na pewno już zdradził =]
Ameritas: achhhh stare dobre czasy …nasi dziadkowie mieli łatwiej ;)
Musiał bym sprawdzić, czy moja żona nie jest przypadkiem spokrewniona z hrabiną Teofilą. Gdy odkryła, że mam romans z asystentką wspólnika, ta z gruntu spokojna i opanowana kobieta, sprawiła jej takie manto, że dostała 18mies w zawieszeniu na 3 lata… Odechciało mi się raz na zawsze…;)
jej? Tobie powinna ;)
Ehh… drogi Skruszony! no popatrz, jaką masz łaskawą żonę! ograniczyła się do manta dla kochanki, a mogła spuścić manto i jeszcze ciebie wytrzebić ;)
Szkoda, ze tobie nic nie zrobila. Nienawidze zdrajców i zdrajczyń. Tym bardziej jesli sa dzieci. Wtedy zdradzasz calą rodzinę, nie tylko żonę/męża. Tfuu.
Ja tam kochanice mego męża zaprosiłam do Nas do domu na obiadek ,jak mąż wrócił z pracy to sie mocno zdziwił ,potem zapytałam czy wybiera prawą stronę stołu czy lewą ….chyba że Ona wprowadza sie do naszego piętrowego domu na dół i w pon,śro,pią ja gotuję w wt,czw,sob Ona a w niedzielę zabiera nas na obiad do restauracji …mineło 6 lat wciąż jesteśmy razem oczywiście bez żadnych pań
Droga imienniczko! Szacunek :)
a cnota dziewic niewinnych,spraw to panie nad pany,niech ma zamiast wszystkich innych, zapach esencji rozanej
Ja zawsze uważałam, że to nie jest problemem,zawsze wracał do domu po krótkich rozłąkach.
Hm, merkantylne podejście. Podejrzewam, że moja małżonka tak łaskawą by nie była (wytrzebienie tj. wy wałaszenie pewne). Podziwiam, za charakter, chociaż uważam, iż niemoralnego małżonka to tylko zachęci do nowych łowów.
To nic miłego być zdradzanym ,czy to kobieta czy mężczyzna ,ludzie uczciwi tego nie robią .
POST Z WDZIĘCZNOŚCIĄ, KTÓRY MUSISZ PRZECZYTAĆ.
Nazywam się Florence Hooper, jestem świadkiem dobrej pracy i uczciwości dr Ogundele. Jeśli potrzebujesz pomocy, aby odzyskać swojego kochanka, odbudować zerwany związek? Skontaktuj się z dr Ogundele. Ten człowiek jest uczciwy i potężny. Jego czat WhatsApp, czat Viber lub telegram: +27638836445. Możesz mu też podziękować ode mnie, przywrócił mi męża po 5 latach rozłąki. Ten człowiek przyniósł pokój w moim małżeństwie, a jego zaklęcia są nieszkodliwe.