Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Północnokoreańska szopka betlejemska? Matka dyktatora, wielka obsesja i magiczne narodziny

Blisko, bardzo blisko nieba. Na świętej górze Pektu-san - w miejscu, gdzie bojownicy o wolność Korei założyli bastion oporu przeciw Japończykom - o świcie 16 lutego 1942 roku zajaśniało nowe słońce dla umęczonego kraju. W drewnianej chacie Matka Korei, Kim Dzong Suk, wydała na świat dziecię. Nie było wprawdzie przy tym trzech królów ani pasterzy, było za to... bardzo dużo propagandy!

Na wieść o narodzinach syna umiłowanego wodza i generała Kim Ir Sena serca towarzyszy broni biją radośnie, a ich oczy napełniają się łzami szczęścia. Oto nowa nadzieja zstąpiła na nich na szczycie Pektu-san. Dzieło Wielkiego Wodza było bowiem odtąd bezpieczne. Jeszcze kilka lat i jego nowo narodzony dziedzic sam chwyci za karabin i będzie kontynuował walkę o wolność. W zimnym obozie, wśród grozy walki z okupantem, Kim triumfuje.

A wydarzeniom towarzyszą rzecz jasna znaki magiczne: podwójna tęcza i zupełnie nowa gwiazda na niebie, wskazująca miejsce narodzin syna boskiej rasy. Tyle w kwestii wizji propagandowej, serwowanej światu przez Koreę Północną. Rzeczywistość nie wyglądała równie cukierkowo.

On, ona i rewolucja

Kim Dzong Suk już w wieku piętnastu lat chwyciła za broń. Jej matka i macocha zginęły z rąk Japończyków, a ona sama postanowiła poświęcić życie na walkę z okupantem. Zgłosiła się do batalionu dziecięcego, którego dowódcą był Kim Ir Sen.

"Ślubna fotografia" Kim Ir Sena i Kim Dzong Suk.

„Ślubna fotografia” Kim Ir Sena i Kim Dzong Suk.

Początkowo dla swojego zwierzchnika była niewyróżniającą się w niczym podwładną. Sytuacja zmieniła się latem 1937 roku, kiedy to przy Dzong Suk Japończycy znaleźli matryce gotowe do druku ulotek propagandowych.

Los młodej partyzantki wydawał się w tamtej chwili przesądzony. Zamiast boleć nad życiem, które miała wkrótce stracić, skierowała do towarzyszy słowa mające zagrzewać ich do walki – Ja zginę, ale wy nie możecie się poddawać! Postawa dziewczyny (o ile wydarzenia te nie zostały zmyślone) musiała wywrzeć niemałe wrażenie na dowódcy.

O początkach ich wspólnego życia niewiele wiadomo. Niemal nic nie przedostaje się przez sita północnokoreańskiej cenzury, a w dostępnych materiałach propagandowych może być co najwyżej niewielkie ziarno prawdy. Pewne jest natomiast, że Kim Ir Sen poświęcał się przede wszystkim ruchowi partyzanckiemu i rewolucji, a życie rodzinne stało daleko niżej na liście jego priorytetów.

Zdaniem Diane Ducret, autorki „Kobiet dyktatorów 2”, w 1941 roku dopiero namowy innych kobiet żyjących w obozie skłoniły Ukochanego Wodza do zrobienia sobie zdjęcia z Dzong Suk. Sam Kim Ir Sen wspominał:

Kiedy się o tym dowiedziała, poczerwieniała jak burak i schowała się za plecami kobiet. One jednak popchnęły ją ku mnie z uśmiechem. Towarzysz nie tracił czasu, błyskawicznie nacisnął migawkę. Wtedy bodaj pierwszy raz w życiu pozowałem do zdjęcia w parze z kobietą. Dzong Suk i ja traktowaliśmy to właściwie jak fotografię ślubną. (cyt. za: D. Ducret, „Kobiety dyktatorów 2”)

Według północnokoreańskiej propagandy Kim Ir Sen całą wojnę spędził na walce z Japończykami. Tak naprawdę, przez większość jej trwania spędził on w Związku Radzieckim. Na ilustracji jeden z wielu plakatów propagandowych przedstawiających Kim Ir Sena wśród partyzantów.

Według północnokoreańskiej propagandy Kim Ir Sen całą wojnę spędził na walce z Japończykami. Tak naprawdę, przez większość jej trwania spędził on w Związku Radzieckim. Na ilustracji jeden z wielu plakatów propagandowych przedstawiających Kim Ir Sena wśród partyzantów.

Co robił w tym czasie mały następca Słońca Rewolucji? Ano przyszedł na świat tej samej wiosny, kiedy zrobiono „fotografię ślubną” jego rodziców. Z tym, że z okazji jego narodzin wcale nie zakwitły kwiaty w środku zimy, ani ptaki nie śpiewały pochwalnych, radosnych pieśni na jego cześć, a przez niebo wcale nie przebiegała podwójna tęcza.

Ponadto nie tylko Dzong Suk nie powiła go na Pektu-san, ale nawet nie zrobiła tego w oficjalnie podawanym roku. Ale czego się nie robi dla lepszego PR?

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

A gdzie byli rodzice?

W rzeczywistości w latach drugiej wojny światowej Kim Ir Sen służył w Armii Czerwonej w stopniu majora, dowodząc oddziałem złożonym ze swoich rodaków. Pochłonięty żarem rewolucji, nie miał zbyt wiele czasu dla Dzong Suk. Tymczasem ona ze wszystkich sił, wręcz obsesyjnie, starała się zyskać przychylność Kima.

Jeden z północnokoreańskich pomników ukazujący w centralnym miejscu Kim Ir Sena, a u jego stóp (chyba jak w prawdziwym życiu) Kim Dzong Suk.

Jeden z północnokoreańskich pomników ukazujący w centralnym miejscu Kim Ir Sena, a u jego stóp (chyba jak w prawdziwym życiu) Kim Dzong Suk.

Według dzisiejszych standardów nazwalibyśmy ją chyba… dziwacznie zaangażowaną animatorką kultury. Jak pisze Diane Ducret, Dzong Suk przygotowywała przedstawienia taneczne dla żołnierzy i dla Koreańczyków żyjących pod japońską okupacją, przekonując ich między innymi do tak ważnego obowiązku obywatelskiego, jak naprawa dróg.

Jednocześnie nie pozwalała na sprowadzenie kobiet do roli wyłącznie „czasoumilaczy” dla partyzantów. Towarzyszki z jej inspiracji i dzięki jej inicjatywie uczyły się nawet skakać ze spadochronem i pokonywać rzeki w pełnym rynsztunku płynąc z prądem.

O ślepym zapatrzeniu Dzong Suk w Kima świadczyło również to, że była gotowa kłamać w sprawie narodzin syna. Następca Kim Ir Sena przyszedł bowiem na świat poza granicami Korei. Krajem jego urodzenia był Związek Radziecki, co w pewnym sensie psuło idealny wizerunek następcy Wielkiego Wodza.

Dla potrzeb propagandy rozpowszechniano informacje o tym, że dziecko przyszło na świat na wspomnianej wcześniej świętej górze. Narodziny w radzieckim obozie wojskowym w miejscowości Wiatskoje nad Amurem jakoś nie przystawały do życiorysu przyszłego boskiego przywódcy…

Nie tylko oficjalne  miejsce, ale i podawany rok urodzenia rozmija się z prawdą.  W rzeczywistości Kim Dzong Il przyszedł na świat w roku 1940 albo 1941. Odmłodzono go nieco, znów ze względu na propagandę. Wszak obchody przyszłych podwójnych okrągłych jubileuszy – ojca i syna (Kim Ir Sen urodził się w 1912) – musiały być wspaniałe!

Matka-wariatka?

Zanim jednak miał nastać czas świętowania, trzeba było wyzwolić Koreę, więc żołnierze Kima nie mogli jeszcze spocząć na laurach. Partyzanci maszerowali wśród gór i lasów, znosząc niewygody. Podczas jednego z takich forsownych marszów, w zimny październikowy wieczór, Kim Dzong Suk po raz kolejny postanowiła udowodnić Wielkiemu Wodzowi swoje przywiązanie.

Na potrzeby propagandy zmieniono zarówno miejsce jak i datę urodzenia Kim Dzong Ila. Co więcej - co widać na załączonym obrazku - mały Kim brał udział w walkach z Japończykami.

Na potrzeby propagandy zmieniono zarówno miejsce jak i datę urodzenia Kim Dzong Ila. Co więcej – co widać na załączonym obrazku – mały Kim brał udział w walkach z Japończykami.

Dzierżąc w rękach jak relikwię bieliznę Kim Ir Sena, pobiegła szybko nad potok by odświeżyć to, co przylega najbliżej ciała wielkiego dowódcy. Warunki nie pozwoliły jej tylko na wysuszenie wodzowskich galotów przed wyruszeniem w dalszą drogę, co wpędziło ją niemal w rozpacz. Nie mogła przecież nieść w plecaku mokrych rzeczy Kima i nie mogła mu ich oddać nieprzygotowanych.

Odpędzając widmo porażki wsadziła mokrą bieliznę pod własną kurtkę i suszyła ją na swoim ciele w marszu. Przypomnijmy – była październikowa zimna noc, więc przez cały czas musiała dygotać z zimna i rozcierać zgrabiałe po praniu w strumieniu ręce. Tymczasem, kiedy podczas następnego postoju dumna wręczyła mężowi świeżutką bieliznę, została przezeń skarcona.

Po chwili jednak, widząc jej zaangażowanie i trud włożony w sprawienie mu tej małej przyjemności, wódz zmienił zdanie i – jak pisze Diane Ducret – uronił kilka łez. Jeśli ten objaw przywiązanie wydaje się dość ekscentryczny, to już kolejny jest wręcz dziwaczny.

Kiedy Kim Ir Sen sposobił się do kolejnej misji, sen z powiek Dzong Suk spędzało to, jak uczynić jego marsz wygodniejszym, a ubiór przyjemniejszym. Wreszcie wpadła na genialny (chyba tylko jej zdaniem) pomysł.

Postanowiła sprawić dowódcy nowe, miękkie wkładki do butów. Przeszkodą okazał się brak odpowiednich materiałów. Jednak obsesja kobiety, z pomocą tego, czym obdarzyła ją natura, pokonała i tę przeciwność.

Ciekawie musiał zareagować wódz rewolucji Kim Ir Sen, kiedy zakładając buty znalazł w nich wkładki z kruczoczarnych warkoczy swojej żony. Szkoda tylko, że takich wiekopomnych momentów z życia wodza nie rejestrowały migawki aparatów…

Słodkiego miłego życia…

Dzong Suk, która stała się cieniem Kima, mogła wreszcie odetchnąć dopiero w 1945 roku, kiedy jej mąż stał się „Słońcem Korei”. Nieważne, że wybrali go nie Koreańczycy, tylko Sowieci i że padło właśnie na niego z braku lepszych kandydatów (a i tak był najsłabiej wykształconym przywódcą bloku państw komunistycznych). Liczyło się tylko to, że powstała nowa Komunistyczna Korea z Kim Ir Senem na czele.

Kolejny popis możliwości północnokoreańskiej propagandy. Kim Ir Sen oraz Kim Dzong Suk gotowi do walki z Japończykami. Jak wiemy w tym czasie tak naprawdę przebywali w ZSRR.

Kolejny popis możliwości północnokoreańskiej propagandy. Kim Ir Sen oraz Kim Dzong Suk gotowi do walki z Japończykami. Jak wiemy w tym czasie tak naprawdę przebywali w ZSRR.

Wraz z przeprowadzką do Pjongjangu Kimowie zamienili partyzancki barak na piękną willę z basenem i szybko zdecydowali się na powiększenie rodziny. Przez dwa lata przybywają kolejni potomkowie – synek Szura, a po nim córeczka Kim Kyong-hui. Sielanka z wodzem prowadzącym lud ku rewolucji i tupotem małych stópek na tarasie nie trwa zbyt długo. Już w roku 1948 świat Dzong Suk się wali.

Mały Szura ganiający po domu na moment zniknie matce z oczu. Kilka chwil później Dzong Suk znajdzie go martwego w basenie. Ten gigantyczny cios w matczyne serce całkowicie łamie pierwszą damę Korei. Nie odzyskuje już zdrowia i równowagi psychicznej. W 1949 Dzong Suk ma trzydzieści dwa lata i twarz kobiety znacznie starszej.

Matka Kim Dzong Ila była dość specyficzna...

Matka Kim Dzong Ila była dość specyficzna…

Lata walki partyzanckiej nadwątliły jej siły, a śmierć Szury całkowicie rozbiła jej psychikę. Organizm był zbyt słaby by przetrwać trudy kolejnego porodu. Żona wodza zmarła 22 września 1949 roku wydając na świat martwą córeczkę.

Istnieją pewne przypuszczenia, że Dzong Suk popełniła samobójstwo, albo została usunięta z otoczenia wodza jako zbyt mało reprezentacyjna (niepiśmienna i zniszczona latami w partyzantce).

Prawdziwych przyczyn zgonu nigdy nie poznamy. To nie pierwsza i nie ostatnia pilnie strzeżona tajemnica państwa rządzonego przez jej wnuka Kim Dzong Una. Pozostanie po niej jednak osobliwy mit narodzin wielkiego Kim Dzong Ila. Istna szopka pektusańska.

Źródło:

Zobacz również

Zimna wojna

Idziemy zabić prezydenta, czyli najbardziej brawurowa akcja północnokoreańskich komandosów

18 stycznia 1968 roku z Pjongjangu wyruszyła grupa 31 północnokoreańskich komandosów. Trzy dni później przekroczyli granicę. Żołnierze, przebrani w mundury południowokoreańskiej 26. Dywizji Piechoty, wyposażeni...

5 lutego 2021 | Autorzy: Daria Tuszyńska

Dwudziestolecie międzywojenne

Kim Ir Sen. Cudowne dziecko rewolucji, czyli spreparowane dzieciństwo wielkiego wodza

Wielki wyzwoliciel narodu koreańskiego, Kim Ir Sen, sprzeciwiał się imperialistycznemu wyzyskowi swojej ojczyzny już jako siedmiolatek. Nic zatem dziwnego, że w wieku nastoletnim przewodniczył wielu...

18 grudnia 2020 | Autorzy: Daria Tuszyńska

Dwudziestolecie międzywojenne

Najbardziej zabójcze kobiety epoki prohibicji [18+]

Pragnęły wielkiej miłości, marzyły o sławie równej hollywoodzkim gwiazdom. Dlatego nie cofały się przed niczym – nie tylko towarzyszyły swoim gangsterom, ale same stawały się...

20 września 2017 | Autorzy: Anna Dziadzio

Zimna wojna

Marita Lorenz. Kobieta, która na zlecenie CIA miała zabić Fidela Castro

Fidel Castro w swoim długim i burzliwym życiu miał wiele kochanek. Jednak tylko jedna z nich chciała go zabić. Nazywała się Marita Lorenz i była...

13 kwietnia 2013 | Autorzy: Rafał Kuzak

Zimna wojna

Zakochany Saddam. Młode lata irackiego dyktatora

Miał ojczyma-sadystę, przebierał się w kobiece fatałaszki i wziął ślub na odległość 1300 kilometrów. Na dodatek z własną, przybraną siostrą. Odkrywamy zapomnianą młodość irackiego dyktatora.

27 marca 2013 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Zimna wojna

Mao, Budda i 1600-letnie jaskinie

Partia broni, Partia radzi, Partia nigdy cię nie zdradzi! A na czele tej Partii stoi dumnie ukochany przewodniczący Mao, ojciec narodu i przyjaciel każdego Chińczyka....

15 kwietnia 2012 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

KOMENTARZE (10)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

j

„Jeden z północnokoreańskich pomników ukazujący w centralnym miejscu Kim Ir Sena, a u jego stóp (chyba jak w prawdziwym życiu) Kim Dzong Suk.” na malowidle jest kim dzong il

Pafnucy Karolina

Nieprawda! Malowidło przedstawia Księcia Aleksandra Hergemon-Euskadiego z Państwa Ciprofloksjańskiego!

Pafnucy Karolina

A na dole uwidoczniona jest towarzyszka generał Ecaterina Jebáleanescu!

Pafnucy Karolina

Jak można być takim kretynem, by tego nie dostrzec?! :D

Maciek

Być może nieświadomie, lecz autorowi udało się ośmieszyć religie. Wygląda na to, że PR może być polskim skrótem.

Nasz publicysta | Redakcja

Wybrane komentarze do artykułu zamieszczone na naszym profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne

Kamil S.: Mają swoją własną religię. Kult świętej rodziny.

Bolesław B.: I o co chodzi? Zazdrościcie?

Ciekawostki historyczne: Ja tam obozów kocentracyjnych, totalitarnego reżimu i powszechnego głodu nie zazdroszczę. A Ty Bolesławie?

Bolesław B.: Ja też. Ale to ich sprawa co świetują. Gdyby chcieli to by obalili.

Radek K.: I tak oto rzutem na taśmę (bo do końca roku niedaleko) Pan Bolesław pierdyknął największy debilizm jaki udało mi się przeczytać w internetowych komentarzach w całym bożym roku 2013. Czy ktoś mógłby zrobić z tego screena i zachować dla potomnych?

Ciekawostki historyczne: My też chyba chcieliśmy (w większości?) obalić komunizm, a jednak zajęło to kilkadziesiąt lat. Polityka wcale nie działa tak prosto, że jak ludzie chcą, to obalą, zmienią, zrobią. Life is complicated . A poza tym: warto poszerzać horyzonty, znać cudze obyczaje. Niekoniecznie z zazdrości, ale po prostu – z ciekawości.

Łowca jeleni

Artykuł nudny jak flaki z olejem.

marcelek

Koreańczycy mają szopkę pektusańską, my betlejemską takiej samej wartości!

    Anonim

    …chyba jednak nasza betlejemska prawdziwsza-szatan naprawdę istnieje, ma dostęp do neta i wrzuca takie idiotyczne komentarze hah

byrd

A mnie zastanawia ktora to była dokładnie gwiazda, ktora pojawiła się podczas jego narodzin, ktoś wie?

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.