Druga wojna światowa rozpoczęła się pierwszego września 1939 r. Jednak jeszcze zanim Niemcy zaatakowali Polskę, na pograniczu mandżursko-mongolskim doszło do starcia, które w dużym stopniu zadecydowało o wyniku przyszłego globalnego konfliktu.
Cała historia zaczęła się dosyć niepozornie. Oto 11 maja 1939 r. mongolski pułk kawalerii przekroczył rzekę Chalchyn gol. Cel tej eskapady stanowił żyzny, lekko pagórkowaty step, na którym potomkowie Czyngis-chana zamierzali wypasać swoje kudłate koniki. Nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie pewien „drobny” szczegół. Wspomniany ciek wodny rozgraniczał Mongolską Republikę Ludową i – pozostające pod protektoratem Japonii – marionetkowe państwo Mandżukuo.
Mongołowie przekraczają rzekę
Przynajmniej tak uważali Japończycy. Kompletnie inaczej widzieli problem Mongołowie. Według nich granica przebiegała całe dwadzieścia kilometrów na wschód od rzeki. Dlatego też jeźdźcy, jak gdy by nigdy nic, pocwałowali w kierunku dużej osady Nomonhan, stanowiącej ich zdaniem obszar graniczny. Na taki despekt natychmiast zareagowało dowództwo japońskiej Armii Kwantuńskiej.
Stacjonujące w Mandżukuo oddziały szybko zepchnęły Mongołów za Chalchyn gol, ale był to chwilowy sukces. Teraz to Mongołowie przeszli do kontrataku. Na dodatek poprosili o wsparcie Związek Radziecki. Bo chociaż formalnie Mongolska Republika Ludowa był niepodległa, to faktycznie znajdowała się pod całkowitą kontrolą Kremla. Jak pisze w swej najnowszej książce „Druga wojna światowa” Antony Beevor:
Nieregularne starcia trwały około dwóch tygodni. Armia Czerwona ściągnęła posiłki wojskowe. Dwudziestego ósmego maja wojska radzieckie i mongolskie rozbiły dwustuosobowy oddział, niszcząc kilka starych samochodów pancernych.
Następnie w połowie czerwca radzieckie lotnictwo przeprowadziło naloty na liczne japońskie cele, a siły lądowe ruszyły na Nomonhan. To, co początkowo wydawało się mało znaczącą utarczką, nieubłaganie przeradzało się w poważny konflikt.
Konflikt wchodzi w nowe stadium
Lokalne radzieckie siły już nie wystarczały. Dlatego też komdiw Gieorgij Żuków – który 5 czerwca przybył na miejsce – zażądał wzmocnienia swych oddziałów jednostkami Zabajkalskiego Okręgu Wojskowego. Tutaj pojawił się poważny problem logistyczny. Najbliższa stacja kolejowa znajdowała się bowiem ponad 650 kilometrów od frontu.
W związku z tym cały ciężar dowozu żołnierzy i zaopatrzenia spadł na barki kierowców ciężarówek, którzy potrzebowali aż pięciu dni na dotarcie do celu. Miało to również swoje plusy. Japończycy wiedząc o radzieckich kłopotach, zupełnie zignorowali przeciwnika, za co przyszło im zapłacić wysoką cenę.
Na razie do Nomonhanu wysłali 23. Dywizję Piechoty generała porucznika Michitarō Komatsubary oraz elementy 7. Dywizji Piechoty. Dowództwo Armii Kwantuńskiej domagało się ponadto od Tokio wydatnego wsparcia lotniczego.
Zaniepokojony tym Cesarski Sztab Generalny, który nie chciał dalszej eskalacji konfliktu, zdecydował o wyznaczeniu specjalnego obserwatora, mającego załagodzić sytuację. Wieści te – jak podaje w swej książce brytyjski historyk – skłoniły dowództwo Armii Kwantuńskiej do przyspieszenia operacji, zanim zwierzchnictwo powściągnie jego zamiary.
Wczesnym rankiem 27 czerwca japońskie lotnictwo uderzyło na radzieckie bazy w Mongolii. W Tokio dosłownie zawrzało. Cesarski Sztab Generalny natychmiast zakazał prowadzenia dalszych ataków z powietrza, ale było już za późno. W nocy z trzydziestego czerwca na pierwszego lipca wojska generała Komatsubary sforsowały Chalchyn gol.
Sromotna porażka Japończyków
Teraz Sowieci rozpoczęli wielką akcję pozorującą – tak zwaną maskirowkę. Miała ona uśpić czujność wroga. Żołnierzom rozdawano w olbrzymich ilościach broszury, w których tłumaczono, co radziecki żołnierz musi wiedzieć o prowadzeniu obrony, zaś z głośników emitowano odgłosy pracy kafarów. Tymczasem Żukow już szykował się do dużej ofensywy. Na front pod osłoną nocy ściągano nowe jednostki oraz koncentrowano czołgi – w tym testowane właśnie, prototypowe A-32.
Również Japończycy nie próżnowali i 23 lipca ruszyli do kolejnego gwałtownego ataku. Tym razem jednak bez większych sukcesów. Co gorsza, również ich gnębiły problemy z zaopatrzeniem, dlatego też trzecie uderzenie musiało zostać odłożone.
Z przerwy w walkach skwapliwie skorzystał Żukow, w dalszym ciągu powiększając swoje siły. Ostatecznie miał do dyspozycji 58 tysięcy żołnierzy oraz po około 500 czołgów i samolotów. Japończycy mogli mu przeciwstawić 65 tysięcy żołnierzy, ponad 100 przestarzałych czołgów oraz słabe lotnictwo. W tej sytuacji Żukow doszedł do wniosku, że jest gotowy do zadania wrogowi decydującego ciosu.
Radziecka ofensywa ruszyła 20 sierpnia o godzinie 5.45. Przez kolejne kilka dni toczyły się zażarte walki. Japończycy, chociaż nie dysponowali bronią przeciwpancerną – nawet ich czołgi nie miały odpowiedniej amunicji – stawiali zacięty opór, zadając czerwonoarmistom duże straty. Pomimo determinacji, z uwagi na archaiczną taktykę i uzbrojenie Armii Kwantuńskiej losy japońskiej 6. Armii były przesądzone.
Znalazła się ona w okrążeniu i uległa prawie całkowitemu zniszczeniu w trakcie masakry trwającej do 31 sierpnia. Japończycy twierdzili, że straty po ich stronie wyniosły 8632 zabitych i 9087 rannych. Zdaniem Sowietów były one zdecydowanie wyższe. Odpowiednio: 23 tysiące zabitych i 30 tysięcy jeńców. Straty po stronie radzieckiej prezentowały się skromniej. Zgodnie z tym co pisze Antony Beevor zginęło 7974 czerwonoarmistów, a 15 251 zostało rannych.
Odosobnione starcia trwały jeszcze do 15 września. Właśnie wtedy Józef Stalin – szykując się do inwazji na Polskę – zdecydował o przyjęciu proponowanego przez Japończyków zwieszenia broni. Zaowocowało to niemal sześcioletnim, błogim spokojem na granicy mongolsko-mandżurskiej. Miał on odegrać niebagatelną rolę w dopiero co rozpoczętej II wojnie światowej.
Dalekosiężne skutki
Jak słusznie zauważa w swojej książce Antony Beevor: zwycięstwo Armii Czerwonej zaowocowało dalekosiężnymi skutkami. W pierwszej kolejności dodało skrzydeł Chińczykom, którzy zaczęli stawiać coraz twardszy opór japońskiemu najeźdźcy. Z kolei upokarzająca porażka sprawiła, że w Tokio frakcja opowiadająca się za wojną ze Związkiem Radzieckim nagle straciła zupełnie na znaczeniu. Do głosu doszli zwolennicy „ekspansji na południe”.
To waśnie bitwa nad Chalchyn gol zadecydowała, że Japończycy zaatakowali kolonie francuskie, holenderskie i brytyjskie w południowo-wschodniej Azji i w Oceanii, a nawet flotę amerykańską na Pacyfiku.
Co więcej, pomni bolesnej lekcji Japończycy nie wsparli Hitlera zimą 1941 r., gdy Wehrmacht stanął u bram Moskwy. Tym samym umożliwiając Stalinowi ściągnięcie z Dalekiego Wschodu tak potrzebnych posiłków. Gdyby wtedy uderzyli na Związek Radzieckie historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.
Źródła:
- Antony Beevor, Druga wojna światowa, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 2013.
- Wielka Historia Świata, tom 11, Wielkie wojny XX wieku (1914-1945), pod red. Mariana Zgórniaka, FOGRA Oficyna Wydawnicza 2006.
KOMENTARZE (25)
Japońskie siły lądowe były kompletnie zaniedbane i niedoinwestowane. Mieli wspaniałe okręty i dobre samoloty, ale np. żadnych dobrych czołgów. Tam, gdzie dochodziło do starć lądowych, dostawali w d***, jak właśnie pod Chałchyn-goł, potem w Mandżurii w 1945 lub w Birmie 1944/45.
PS. Tak na marginesie, zawsze spotykałem się z pisownią ,,Chałchyn-goł” przez ,,ł”, a nie ,,l”. Jak to w końcu jest?
Funio, a co to znaczy w ogóle dobre czołgi? A skoro te siły były zaniedbane i nie doinwestowane to jakim cudem praktycznie przy pomocy kilku dywizji opanowały olbrzymie obszary Pacyfiku?
bo walczyły z jeszcze słabszymi i bardziej niedoinwestowanymi silami, w całej Azji południowej nie było żadnego czołgu
@Funio Co do pisowni, to wg ostatnich wytycznych Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych Poza Granicami Polski poprawna wersja to Chalchyn gol. Ostatnimi czasy sporo się pozmieniało, np. nie ma już Phenianu tylko Pjongjang.
Czy może wie czy jest jakiś film na ten temat?
https://www.youtube.com/watch?v=qV6Dj3cLQJ4
Gdyby narodowy socjalizm nie był przesiąknięty rasizmem, to wojnę z Sowietami wygraliby bez pomocy Japończyków, nie przeszkodziłaby zima, dywizje z Syberii. Siły lądowe Japonii były zacofane bliżej im było do standardów I wojny niż II wojny.
Opis dość lakoniczny , walki były dość krwawe i zacięte . Czołgi radzieckie i japońskie miały zbliżone parametry . BT , rózne wersje oraz T 26 . Moją uwagę zwróciły dzialania lotnictwa zwłaszcza radzieckiego . Ten konflikt to ” łabędzi śpiew ” samolotów typu SB – 2 tak zwanych ” szybkich ” . To tam Rosjanie dość masowo zastosowali – testy – rakiety RS 82 wystrzeliwane z samolotów . Tam rozwinął się talent dowódczy późniejszego Bohatera ZSRR , generała Połbina . Wtedy jeszcze majora , dowódcy 150 pułku bombowego . Połbin już pod Stalingradem zastosował ” wieriuszkę ” – karuzelę , kiedy to jego pułk latał już na Pe-2 . W 1945 roku już jako generał miał zakaz lotów operacyjnych .Jednak wspierał jak tylko potrafił ” swój ” pułk . To on jako pierwszy wylądował ” peszką ” na autostradzie pod Wrocławiem . Później zrobili to inni . Z tego ” lotniska ” startowali do nalotów na Wrocław . Samolot generała Połbina został zestrzelony podczas bombardowania pozycji niemieckich w okolicy Cmentarza Osobowickiego . Spadł na Groblę Kozanowską . Wszyscy zginęli …
Wybrane komentarze do artykułu z portalu Wykop.pl
kerepus: Efekt motyla w praktyce.
histeryk_13: @kerepus: Zdecydowanie jest to jedna z tych bitew, które z perspektywy czasu mają ogromne znaczenie dla historii. Chociaż w momencie, gdy się rozgrywała mało kto o niej nawet słyszał. Swoją drogą, ciekawe czy jakby Japończycy jednak wygrali, to Stalin uderzyłby na Polskę?
oruniak: @histeryk_13: Atak Stalina na Polskę był zależny od postępów Niemców. Ruscy od początku mieli wejść na gotowe, więc nie miało to żadnego znaczenia bo po 17 września nic nie mogło powstrzymać sowietów w Polsce.
histeryk_13: @oruniak: ZSRR znacznie wcześniej miał uderzyć na Polskę niż 17 września. Stalin tego nie zrobił m.in. właśnie z uwagi na sytuację w Dalekim Wschodzie. Zresztą, gdyby Japończycy wygrali wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Chociaż to oczywiście tylko takie gdybanie.
Tyle lat po wojnie i dalej musimy mantrować tą komunistyczną propagandę? Czy naprawdę nikomu niechce się czytać tego co pisze? Uderzenia japońskiej dywizji piechoty i elementów 2 dywizji rozrasta sie nagle do prawie 60tyś ludzi? Jakim cudem? Jakie kuźwa przestarzałe czołgi? W czym były one przestarzałe w porównaniu do sowieckich BT i T27? Jakie 500 czołgów i samolotów? Może 500 butów lewych i menażek? Kto podaje łącznie takie liczby?
Kto to pisze? Historyk czy absolwent wumlu? Pomijajac kwestię, że Japończycy zaplątali sie w długotrwale i ciężkie walki w Chinach na kij mieli się pchac na syberię? Po co? Białe niedźwiedzie dokarmiać? Skoro na wyciągnięcie ręki na południu mieli bezbronne kolonie krajów europejskich powalonych przez Hitlera, pełnych ropy o którą Japończykom głównie chodziło, by moc kontynuować walki w Chinach. Wpływ walk w Mongolii na decyzję uderzenia na poludnie był taki sam jak wpływ zorzy polarnej na rozwój kolarstwa w Mongoli…
Kto wypisuje takie brednie?
Dzięki za komentarz, ale nie musisz się tak unosić. Jeżeli zaś pytasz kto wypisuje takie „brednie”, to jeden z najbardziej znanych historyków wojskowości ostatnich lat Antony Beevor. Najwidoczniej i on dał się nabrać na „komunistyczną propagandę”.
A co do czołgów to jaki japoński czołg mógł w bezpośrednim starciu rywalizować z BT-7?
Nie unosić się? Ciężko się nie unosić jak się po raz enty czyta te brednie. To, że ktoś jest historykiem i coś tam napisał nie jest jeszcze dowodem prawdy objawionej. Widocznie jednak dał się nabrać na komunistyczną propagandę, jak to mawial Stalin wielu było pożytecznych idiotów na zachodzie. Widać niewiele się to zmieniło. Jaki historyk wojskowości napisze łącznie 500 samolotów i czołgów? To jakby gospodyni domowa podając przepis na ciasto powiedziała że trzeba dodać 1kg cukru i proszku do pieczenia. Życzę powodzenia w realizacji takiego przepisu. Co do Bt7, to jaki w ogóle czołg mógł rywalizować w bezpośrednim starciu z Bt7 w czasach Chanchyn goł? Oczywiście mowimy o danych papierowych nie o realiach, bo z tego co mi wiadomo to żaden, a mimo to Niemcy w 41 zrobili sowietom jesień średniowiecza na swoich panzerkampfwagenach I i II oraz na zdobycznych czeskich panzerach. Zresztą to chyba Bt7 zyskał slawny przydomek „myszka miki” bo 2 otwarte włazy jak wiała ze środka zaloga przypominały Niemcom bohatera filmów Disneja. I dodatkowe pytanie, porównujemy co im mogło dorównać po tym jak BT7 w terenie spadły gąsienice czy przed?
„Myszką Miki” Niemcy nazywali T-34 Model 1943 (z sześciokątną odlewaną wieżą, dwa jednakowe włazy gdy były otwarte wyglądały jak „uszy”).
Oprócz Pz I i II mieli również Pz „trójki” i „czwórki” które śmiało konkurowały z wymienionym BT-7. Poza tym Niemcy mieli zdobyczne czołgi francuskie które w myśł „wojny pozycyjnej” były silnie opancerzone choć powolne. Ale cóż, zawsze się znajdzie „fachowiec” który będzie krytykował choć poziom jego wiedzy jest na poziomie początkującego.
Przeczytałem książkę Beevora od deski do deski, jak również jego Berlin. Uwaga która nasuwa mi się po tek lekturze jest następująca – jest to bardziej pisarz niż historyk. Własnej pracy badawczej wykonuje minimum. W swoich książkach powołuje się na zdezaktualizowane już od wielu lat dane cytując bardzo chętnie stare źródła propagandy sowieckiej i tej trochę młodszej rosyjskiej (ale w dużej mierze nazwiska wciąż te same) np. powtarzanie skompromitowanych informacji o „przestarzałych czołgach radzieckich” (przestarzałych w stosunku do czego?).
Co do samego starcia – jego informacji o A32 (chociaż w książce nie pisze o A32 z numeru tylko „prototypie T-34” co jest bardzo błędną informacją bo prototyp T-34 powstał wiele miesięcy po bitwie) . W innych publikacjach na temat bitwy jest mowa o A-20. Ale nikt nie podaje źródeł tych informacji tylko historycy cytują się nawzajem (to jest niestety bardzo duży minus aktualnej publicystyki historycznej).
A odnośnie przezabawnego sporu sowieckie czołgi vs czołgi japońskie. Ani o jednych, ani o drugich w tamtym momencie nie można mówić przestarzałe. I jedne i drugie mogły się bez większych problemów niszczyć na wzajem (jak i większość innych czołgów dostępnych w tamtym czasie na świecie) ze względu na swoje słabe opancerzenie, które było przebijalne dowolnym pociskiem ppanc. Istotna jest rola jaką czołgi w założeniach taktycznych miały spełniać i tutaj Japończycy odstawali mocno od doktryny sowieckiej, która zakładała zarówno wsparcie piechoty przez T-26 jak i atak na głębokie tyły przeciwnika z wykorzystaniem BT po przełamaniu frontu (przełamanie robiła piechota wspierana przez T-26), zadaniem BTek było pędzić naprzód i niszczyć transport, składy, dowództwa itd.)
Pojedynki czołg vs czołg to domena amerykańskich filmów i WOT. W bitwie i na wojnie niszczeniem czołgów w głównej mierze zajmowały się pododdziały ppanc, artylerii, lotnictwa szturmowego, niszczycieli czołgów. Ale odpowiadając na pytanie autora w jednym z komentarzy BT-7 vs Chi-Ha mógłby mieć więcej niż spore problemy.
Tak samo porównywanie PZ-III z BTką (wpał mi w oko spór czytelników) nie jest celowe – to dwie zupełnie różne kategorie czołgów (średni vs lekki). Można porównać PZ-III z KV-1 i stwierdzić, że PZ jest do bani, a przecież takie porównanie również jest mało sensowne jak porównanie PZ-III z BTką bo to zupełnie różne klasy czołgów i do czego innego miały służyć.
Przyczyn klęski Sowietów w 41 roku nie tyle trzeba szukać w sprzęcie, bo ten nie był zły, a ilościowo wystarczyłoby do rozjechania każdej armii. Problem w tym, że większość tego sprzętu została porzucona (a może inaczej, nigdy nie obsadzona przez załogi, bo te nie miały nawet szansy do nich wsiąść w związku masowym transportem ludzi, sprzętu, amunicji, paliwa przez Sowietów w kierunku granic w dniach poprzedzających wojnę – czołgi i załogi jechały sobie, amunicja sobie, paliwo sobie i nawet jak czołgi stały blisko granicy to mało który miał zapas amunicji i paliwa niezbędny do działania), zniszczona w pierwszych tygodniach działań, kiedy lotnictwo niemiecki uderzyło na lotniska i składy armii nie przygotowanej do obrony, a będącej w trakcie przygotowania do ofensywy.
W wymiarze strategicznym największym problemem Sowietów był całkowity brak planów obrony strategicznej. Zderzenie słabej improwizacji (dowódcy wojskowi kontrolowani przez oficerów politycznych i bojący się podjąć jakiejkolwiek samodzielnej decyzji – mówię o roku 41 , potem sytuacja zaczęła ulegać zmianie) vs plan natarcia Niemców (też nienajlepszy, a dodatkowo zrujnowany decyzjami Hitlera już w trakcie samej jego realizacji) przyniosło takie skutki jaki były, ale winy sprzętu sowieckiego w tym nie wiele.
No wreszcie jakiś głos rozsądku a nie powtarzanie bzdur rodem z sowieckiej propagandy.
Nad Chałchyn- gołem Sowieci ponieśli takie same straty jak Japończycy.
Anonimie, jeżeli przeczytasz uważnie to co napisałem na temat strat to zauważysz, że jest tam taka informacja (jeżeli brać pod uwagę oficjalne dane japońskie i radzieckie).
…a ileż tam było ziemi do zdobywania? Flotą i lotnictwem głównie walczyli na Pacyfiku, następnie wchodziła armia lądowa, ale na wyspach niewiele było okazji do konfrontacji z nowocześniejszym sprzętem. No, a jak już wybudowali umocnienia, to i Amerykanie mieli problem z dostarczeniem tamże porządnego sprzętu – np. używali M3 Lee – czołgów, które nie sprawdzały się w Afryce, ale na japońskie umocnienia na wyspach były wystarczające.
Hym… w sumie fajne rozumowanie, moze ja mam inne mapy, ale taki półwysep malajski czy Filipiny to jednak kawałek ziemi jest. Z drugiej strony jak twierdzą niektorzy to Japończykom było blizej do I wojny niz drugiej, a jednocześnie nie walczyli z nowocześnie uzbrojonym przeciwnikiem… to dlatego łatwo im poszło…. on ma stara pepesze ja mam starą pepeszę i ja wygrałem bo on ma starą pepeszę… cóż…. M3 Lee nie sprawdzały sie w Afryce? A ja głupi myślałem do tej pory, że to głównie one urządziły Niemcom jesień średniowiecza pod El-Alamein…..
Wyniki M3 Lee na przełęczy Kesserine wykazały całą klasę tego sprzętu. Sama koncepcja czołgu była fatalna i zarzucona już w tamtym czasie – 3 poziomy ruchomego uzbrojenia, wysoki jak cholera, główne działo w korpusie, wąskie gąsienice, nitowany pancerz, główne działo nie nadające się w praktyce do strzelania do celów ruchomych.
Co do wyników II Bitwy pod El-A w starciu w którym alianci mieli ponad 2 razy więcej ludzi i sprzętu (a liczę również sprzęt włoski, który w tamtym czasie był całkowicie bezużyteczny podobnie jak włoska piechota) . Alianci stracili więcej czołgów niż połączone siły Osi (przypominam o sprzęcie włoskim).
Odnośnie uwag natury geopolitycznej w pełni się zgadzam – zagrożenie Syberii przez wojska Japonii to kompletne SF zbudowane przez sowiecką propagandę i powtarzane przez papugi z zachodu bez żadnej analizy.
Ale co się dziwić, oni (historycy zachodni) nawet Japonię potrafili przedstawić jako zagrożenie dla USA …chociaż wszelkie dane japońskie i amerykańskie z okresu przed wojną bardzo dokładnie obrazowały szanse japońskie w takim starciu. Zgodnie z danymi zebranymi przez Japończyków byli oni w stanie wykonywać operacje militarne z sukcesem przez pierwsze 7-9 miesięcy konfliktu (i to też tylko przy założeniu udanego początkowego ataku na Flotę Pacyfiku, a Pearl Harbor takim atakiem nie był), a potem mieli przerąbane co się w pełni potwierdziło w przebiegu walk.
Klepnięcie Japońców przez Sowietów w 39 roku dało im wolną rękę później w 41 roku w ściąganiu i mobilizowaniu sił zza Uralu co miało kluczowe znaczenie dla przebiegu wojny z Niemcami.
Nie popadajmy ze skrajności w skrajność, z czym starły się Lee pod El Alamein, a z czym pod Kesserine. Lee, brytyjskie Churchille, i Char B2 były potomstwem chybionej koncepcji czołgu przełamującego. Kiedy to z powodu braku uniwersalnej armaty o dobrej balistyce ppanc i do niszczenia umocnień wsadzono w kadłub 2. Nie zmienia to faktu, że Churchile po pozbyciu się działa z kadluba służyły do końca wojny, a i Lee w odpowiednich okolicznościach dawał radę i był groźny dla wczesnych modeli Pz III. Niestety jego gwiazda rozbłysła na krotko, a że straty pod El Alamein były wyższe niż Niemców i Włochów razem wziętych po mimo 2 krotnej przewagi. To raczej nie dziwne, zazwyczaj atakujacy naraża sie na wieksze straty to jednocześnie siły osi miały doskonale opanowana obrone ppanc w afryce czemu nie raz dały dowody. Niestety Lee jako chybiona koncepcja nie nadawał sie na poważniejsza modernizację chociaż w zasadzie za takową można uznać Shermana. Na tyle głęboką, że powstał nowy czołg.
****
Dlaczego twierdzisz, że atak na Pearl Harbor nie był udanym atakiem na flotę pacyfiku USA? Japończycy uważali inaczej wręcz byli zaskoczeni skala sukcesu.
Znaczenie tego klepnięcia jest wyolbrzymione, w zasadzie oba starcia w Mongoli to była niesubordynacja japońskich oficerów, a nie kierunki ekspansji wyznaczone przez dowództwo. Chociaż sowieci poważnie obawiali sie natrcia japońskich sił z tego kierunku i utrzymywali tam spore siły, dopiero meldunki Sorgego upewniły ich, że Japonia skieruje swe kroki na południe pozwoliły na uwolnienie skupionych tam sił. Właśnie to a nie jakieś banialuki o Niemieckim ataku są główna zasługa Sorgego. Swoja drogą nigdy nikogo nie zastanawiało to co niemieckie plany ataku na sowietów miały by robic w Tokyo?
Stosunki Japońsko Sowieckie cały czas były napięte, nawet z tego powodu nasz wywiad współpracował na tej płaszczyźnie z Japończykami. A Japończycy nie mieli czego szukać wówczas na Syberii, pominąwszy fakt, że niewiele co tam wtedy wydobywano to ewentualną ropę czy gaz jak niby mieli by Japończycy transportować do tokio przy braku dróg i lini kolejowych? Wielbładami? Przecież wystarczy zwiąć sobie mapę i zmierzyć ile w linii prostej było kilometrów do najbliższego portu.
Wybrane komentarze z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Wojciech B.: Tak, tego zdania jest Anthony Beevor. Zgadzam się z nim.
Bogdan D.: Japonia i Niemcy najwięcej „skorzystały” na przegranej II WŚ, dzięki swojej mądrej polityce
Grzegorz L.: Raczej dzięki polityce USA.
Bogdan D.: Też
Osłabiają mnie te argumenty, że jednak ruskie czołgi nie były takie dobre w porównaniu z japońskimi, bo w BT7 mogło się zdarzyć, że spadła mu gąsienica… A w Ha-go mogło zabraknąć paliwa, albo amunicji, mógł się przegrzać, albo zepsuć, itd., itp. Takimi argumentami to się można przerzucać w nieskończoność. Równie dobrze można argumentować, że „kałach” w ręku to żaden argument, bo jak cię ktoś zajdzie od tyłu z maczugą to nawet nie zdążysz go użyć. Nie ma też sensu porównywać wyników starć BT7 z Niemcami i z armią kwantuńską. Niemcy mieli po pierwsze, od pierwszych dni wojny na wschodzie, miażdżącą przewagę w powietrzu (po zniszczeniu lub unieruchomieniu tysięcy sowieckich samolotów na lotniskach), po drugie mieli broń przeciwpancerną (może za słabą na T34, a tym bardziej na KW1 i KW2, ale wystarczającą na BT7), a po trzecie mieli znakomitą taktykę i dowodzenie. Podajesz przy tym argumenty wybiórczo i tendencyjnie. Niemiecki Pzkpfw I był czołgiem rozpoznawczym, w ostateczności używanym do wsparcia piechoty i już po paru tygodniach Niemcy sami przyznali, że okazał się nieprzydatny w wojnie z ZSRR. Z kolei o Pzkpfw III nie wspominasz w ogóle, a to już był dla BT7 przeciwnik co najmniej równorzędny. Poza tym, tehawanka, unosisz się, ludzi obrażasz, a czytać ze zrozumieniem nie umiesz. W artykule (i w innych źródłach też) jest wyraźnie napisane: po około 500 czołgów i samolotów. Po 500 tego i tego. Razem 1000. Jak trzeba ci to napisać, żebyś zrozumiał? I wreszcie: jak się kogoś miesza z błotem i odsądza od czci i wiary, używając epitetów typu: pożyteczny idiota, propagandysta, to wypadałoby podać z jakich źródeł samemu się korzysta. Odmawiasz autorowi artykułu i A. Beevor’owi miana rzetelnych historyków, a sam nawet nie umiesz stosować podstawowej metody pracy historyka, który powinien wskazać źródła swoich rewelacji. Mamy może na słowo uwierzyć, że przy twoich genialnych badaniach historii walk na dalekim wschodzie A. Beevor może się schować?
Skoro osłabiaja to proponuję coś na serce na początek. :]
Ale jedziam z tym koksem,
Zdarzyć sie moglo wszystko nawet biegunka załogi czy to Ha-go czy BT, ale moze na poczatek sprawdzmy lie wyprodukowano jednych ile wyprodukowano drugich i ile ich wzielo udział w omawianym starciu?
Skoro nie ma sensu porownywać to po co to porownanie do tego za przeproszeniem kompletnie z księżyca wzięte?
Po zniszczeniu lub unieruchomieniu tysiecy sowieckich samolotow na lotniskach… o żesz, a oni jak unieruchomili lub zniszczyli w kilka dni te ponad 20 tyś samolotów?? Swoją droga kto panowal w powietrzu pod Chanchyn goł? Co do pierwszego aspektu proponuję lekturę Sołonina min. :)
Skoro mieli Niemcy za słabą broń ppanc na T34 to czym oni pogonili pod Brodami oko 700 T34 i KW?
Tak Niemcy mieli doskonałą taktykę, ale swoja droga jak argumenty wybiórczo? A szanowny Pan to niby nie? Pzkpfw I nigdy nie był czołgiem rozpoznawczym, co wiecej stanowił spora część sił biorących udział w ataku na Polskę, a był sporo słabszy niz nasz 7TP. Więc te parę tygodni od kiedy trzeba liczyć? Swoja droga nie musieli niczego przyznawać, panzer I nigdy nie miał być docelowym czołgiem, zresztą II też nie. Obawiam się również, że PzIII dystansował BT7 we wszystkich dziedzinach chyba, że mówimy o danych papierowych. Proszę zreszta pokazać jakiekolwiek starcie gdzie Betuszki odniosły by sukces, nie licząc oslawionego Chanchyn goł :]
Nie wiem gdzie ludzi obrażam, stwierdzeniem, że ktoś pisze bzdury? A to sory jeśli to obraża, ale masz racje unosić sie nie powinienem, racja co to za różnica, czy tysiąc czy pińcet samolotów i czołgów, trzeba, aż czytać ze zrozumieniem by nie wiedzieć że to bzdura. Że tak zapytam 499 awionetek i jeden myśliwiec to taka sama siła jak 998 awionetek i 2 myśliwce? Albo inaczej 400 czołgów i 600 samolotów to taka sama siła jak 4 czołgi i 996 samolotów? Dokładniej wyjaśnić absurd?
Odsądzania nikogo od czci i wiary jakoś nie widzę, a tych co w sowiecką propagandę uwierzyli jest cala masa, stwierdzenie faktu, że kolejny sie nabrał na nią jest obelgą no cóż. Chociaż w sumie.
To, że tak pisze w innych źródlach… hym sęk w tym, że ja nie jestem profesjonalnym historykiem i to nie na mnie w takim razie powinien ciążyć obowiazek żetelnej pracy historycznej i nie polegajacej na przepisywaniu banialukow ze źródeł, ale również na ich krytyce, to, że ktoś posiadający i chyba chlubiący sie jakimś tytułem naukowym wymaga od szaraczka z internetu podawania źródeł przy wytknieciu ewidentnych błędów jest co najmniej żalosne :]
Calej książki nie czytalem, nie oceniam jej również, stwierdzam jedynie, że akurat w tej konkretnej sprawie poprzepisywał żywcem stare mity związane z tym wydarzeniem identycznie lansowanym przez propagandę PRLu. Mogę wziąść leciwą prlowską encyklopedię drugiej wojny światowej i przepiszę z niej w dużej mierze to samo co napisał w/w autor. To co przez 40 lat wiedza na ten temat nie poruszyła sie z miejsca? Nikt nie badal Japońskich archiwów? To co wypisywał za komuny rosyjski historyk majacy wychwalać ową bitwę w niczym sie dziś nie zdewaluowalo? Dziwne.
Swoja droga słynne japońskie plany uderzenia na sowietów od wschodu ktoś je widział w ogole?
Slyszę wciąż jak to w/w bitwa powstrzymala ekspansje japońską na syberię, tylko nie moge zrozumiec po co oni miby mieli by tam iść. Widział Pan kiedykolwiek mape z 35 roku gdzie sowieci tam wydobywaja ropę i gaz? Na tym przeciez najbardziej Japończykom zależało. Którędy i jak mieli by ja w ogóle stamtąd transportować?
Ach sory zapomnialem nie jestem historykiem i obelżywe jest z mojej strony zadawanie pytań, przcież powinienem rzucić czapkę z głowy i na kolana z powodu samego tytułu naukowego :]