Francesco Mascambruni był tylko małym trybikiem w maszynerii Stolicy Apostolskiej, ale za to trybikiem bardzo pomysłowym. Aby dorobić sobie do skromnego kościelnego uposażenia zaczął... podrabiać papieskie bulle. Na masową skalę i z oryginalnymi podpisami!
Mascambruni przyszedł na świat w 1609 roku w miasteczku Maceratesa. Jako młodzieniec przybył do Rzymu i rozpoczął pracę kopisty u boku swego krewnego – Giovanniego Camilla Mascambruni, adwokata konsystorialnego. W 1641 roku, po odbytych studiach prawniczych, znalazł zatrudnienie w kancelarii kardynała Giovanniego Battisty Pamphilliego.
Kiedy jego pracodawca został wybrany na Tron Piotrowy jako Innocenty X, kariera skromnego kopisty nabrała rozpędu. Dzięki protekcji ze strony szwagierki papieża – Olimpii Maidalchini Pamphilli, został mianowany kanonikiem sławnych bazylik pod wezwaniem Matki Boskiej Większej oraz świętego Piotra. Trzy lata po wyborze Pamphilliego został subdatariuszem Kamery Apostolskiej, urzędu zajmującego się administracją majątku Państwa Kościelnego oraz wydawaniem papieskich dokumentów.
Osobliwa dyspensa
Upadek kanonika przyszedł niespodziewanie, jak grom z jasnego nieba. Na początku 1652 roku w siedzibie Sekretariatu Stanu, przed obliczem prawej ręki papieża, monsignore Chigi, pojawił się rozwścieczony jezuita, ojciec Luigi Brandano – specjalny wysłannik Królestwa Portugalii do Stolicy Apostolskiej. W pełnym oburzenia tonie wypomniał, iż papież wydał skandaliczną dyspensę dla portugalskiego szlachcica – hrabiego Villafranca na ślub z pewną posażną damą.
W całej sprawie nie byłoby nic dziwnego i zdrożnego, gdyby owa kobieta nie okazała się… młodym i urodziwym chłopcem. Zarówno ksiądz udzielający sakramentu, hrabia jak i „panna młoda”, zostali uwięzieni przez Świętą Inkwizycję. Jeszcze większym niesmakiem napawał fakt, że hrabia wyasygnował aż 40 000 sztuk złota na papieski odpust, który przenosił rozpatrzenie sprawy z inkwizytorów na miejscowego ordynariusza, spokrewnionego z sodomitą.
Zarówno kardynał Chigi jak i papież Innocenty X, z przejęciem wysłuchali historii. Natychmiast zarządzili wewnętrzne dochodzenie w Kurii Rzymskiej. Audyt przyniósł niespodziewane rezultaty. W kancelarii datariusza, w wydziale zajmującym się tworzeniem diecezji i rozdziałem beneficjów, odnaleziono podróbki bulli papieskich. Ich autorem był niejaki Giuseppe Brignardelli, lecz zleceniodawcą okazał się Francesco Mascambruni.
Skandal stulecia
Żona skryby Brignardellego wyznała, że kilka dni wcześniej kanonik przyniósł za spełnioną usługę sumę 13 000 skudów na sfinansowanie ucieczki. Przeszukanie apartamentów subdatariusza wykazało, że duchowny opływał w niezmierzone luksusy.
Trzymał w swych pomieszczeniach nie tylko kiesy napełnione złotem, ale także wspaniałe komplety srebrnej zastawy, obicia i inne podarki. W ręce śledczych trafiło też 70 podrobionych bulli oczekujących na wysyłkę.
Stwierdzono, że Mascambruni pisał w nagłówku rolki pergaminu streszczenia dokumentu i podsuwał papieżowi do podpisu. Następnie odcinał nagłówek i spisywał czystopis o treści zupełnie innej niż wcześniej. Na przykład redagował zgodę na związki jednopłciowe.
Na koniec przyczepiał ołowianą pieczęć na czerwonej wstążce i wysyłał bullę przez kancelarię do odpowiedniego oddziału nuncjatury, w którym pracowali jego poplecznicy. Siatka ta obejmowała całą Europę a dowodem autentyczności dokumentów był w istocie prawdziwy podpis papieża.
Jak kończą kościelni oszuści?
Miesiąc po dochodzeniu, Mascambruni został uwięziony w owianym złą sławą areszcie Tore di Nona. W czasie przesłuchania oskarżony wyznał, że wszystko to uczynił z powodu zawiści do kardynała Camilla Astalli-Pamphilli, ulubieńca papieża i sekretarza stanu Chigiego. Stwierdził, że czuł się poniżony, bo to nie on został mianowany pierwszym po papieżu funkcjonariuszem Państwa Kościelnego.
Innocenty X uznał działanie kanonika za zdradę stanu. Po dwumiesięcznym procesie, w trakcie którego przesłuchano 11 000 osób, został skazany na śmierć. Nie pomogło wstawiennictwo księżnej Rossano – Olimpii Aldobrandini, ani kazuistyka prawników. Jedynie dzięki zabiegom kardynała Pamphilli papież zgodził się, by Francesco został ścięty i nie musiał cierpieć męczarni.
Dnia 14 kwietnia 1652 roku, Francesco Mascambruni został pozbawiony święceń kapłańskich a potem zakneblowany i odprowadzony na miejsce kaźni – do Zamku Świętego Anioła. Podczas spowiedzi przed członkami Bractwa Miłosierdzia wyznał swoje grzechy, między innymi defraudację pieniędzy należących do Olimpii Pamphilli, która wydźwignęła go na szczyt i falsyfikację przywilejów dla kolegiaty w Fermo. O świcie następnego dnia został zdekapitowany. Jego głowę przyszyto do martwego ciała i wystawiono na widok publiczny.
Wzburzony i sparaliżowany tymi wydarzeniami papież począł przejawiać arogancję wobec otoczenia. Nieoczekiwanie i w sposób dotkliwy upokorzył swego majordomusa i kamerdynera, zrugał kardynała Astalli-Pamphillego oraz Virgilia Spadę, gubernatora Stolicy Apostolskiej.
Pełen podejrzeń zaczął oddalać się od rodziny, sług i duchownych. Cierpiąc na podagrę i kamicę nerkową, zmarł dwa lata po opisanych wypadkach. Odchodził samotny i biedny, dzięki szwagierce, która w porę przywłaszczyła sobie skarby i kosztowności Kościoła. Tak oto zakończyła się być może nie pierwsza, ale za to najgłośniejsza afera VatiLeakes w historii nowożytnego Kościoła.
Źródła:
- Ciampi I., Innocenzo X e la sua Corte. Storia di Roma dal 1644 al. 1655da nuovi documenti, Roma 1878.
- Herman E., Królowa Watykanu. Prawdziwa historia Olimpii Maidalchini, tłum. D. Kołaczkowski, Warszawa 2009.
KOMENTARZE (1)
Jakoś nieszczególnie mnie dziwi, że takie zdarzenia miały miejsce w kręgach papieskich. Skoro sama głowa Kościoła bardzo często interesowała się wszystkim, tylko nie sprawami duchowymi, trudno oczekiwać, żeby otoczenie nie chciało z tego skorzystać :)