To jeden z tych władców, wobec których historia i historycy nie mieli litości. Popychadło możnych, pachołek Niemców, najzwyklejszy figurant bez żadnych zasług. Tak zapamiętano w Polsce Władysława Hermana, panującego w latach 1079-1102. Zdaniem profesora Kazimierza M. Barańskiego - zupełnie niesłusznie.
Kariera Władysława Hermana jest zwykle oceniana tylko przez pryzmat jej początku i końca. A żaden z tych etapów nie był szczególnie chwalebny. Władysław zasiadł na tronie po tym, jak jego brat Bolesław Szczodry został obalony w efekcie spisku zawiązanego przez możnowładców. Być może nawet uczestniczył w tym zamachu stanu, ale raczej jako narzędzie w rękach sprawców, niż pierwszoplanowy gracz. Z kolei pod koniec panowania Władysław Herman zupełnie stracił kontrolę nad państwem na rzecz swojego palatyna Sieciecha. Wplątał się też w poważny konflikt najpierw z jednym, a następnie z obydwoma swoimi synami. Przed śmiercią panował już tylko w jednej prowincji całego państwa (na Mazowszu), a jego władza zwierzchnia nad Polską była wyłącznie symboliczna.
No dobrze, ale co nasz książę robił w międzyczasie? Okazuje się, że całkiem sporo.
Po pierwsze Władysław Herman zneutralizował opozycję (dotychczasowych zwolenników swojego wygnanego brata) i zjednał sobie niechętne elity. Kiedy Bolesław nieszczęśliwie zginął gdzieś na Węgrzech (można podejrzewać, że wyjątkowo pechowo upadł na na swój własny miecz; i to wielokrotnie) nowy książę sprowadził jego ciało i uroczyście pochował je w Tyńcu. Sprowadził też wdowę po Bolesławie i jego syna Mieszka, roztaczając nad obydwojgiem skrupulatną opiekę. Tymi dwoma gestami zamknął usta wszystkim przeciwnikom.
Po drugie podkreślił swój autorytet. Nie próbował iść w ślady brata i na złość wszystkim sąsiadom przywdziewać korony. Ale i tak dał każdemu odczuć, kto teraz rządzi. Jak wyjaśnia Kazimierz M. Barański w książce „Historia Polski średniowiecznej”: Postarał się, aby jego intronizacja wyglądała równie wspaniale [co koronacja Bolesława]. W tym celu zastosował zapewne ceremoniał intronizacji księcia (…) opisany w znajdującym się w Krakowie jedenastowiecznym pontyfikale biskupim.
Po trzecie posprzątał cały bałagan pozostawiony przez Bolesława. Brat Władysława Hermana był może mężny i wojowniczy, ale zdecydowanie brakowało mu politycznego wyczucia (i pewnie dlatego tak marnie skończył). Władysław Herman wręcz przeciwnie, wyczucia miał na pęczki. Szybko pogodził się ze wszystkimi sąsiadami. Najpierw poślubił córkę księcia czeskiego Wratysława. Zawarł z Czechem sojusz i zaczął płacić mu trybut ze Śląska, dzięki czemu uratował Polskę przed niecnymi planami niemieckiego cesarza Henryka IV. W roku 1085 roku cesarz koronował Wratysława na króla i polecił mu zbrojne podporządkowanie sobie Polski, która odtąd miała stać się podrzędną częścią jednego słowiańskiego królestwa. Wratysław rzecz jasna skwapliwie przyjął koronę , ale żadnej wojny nie zamierzał wszczynać. Bo i po co miałby atakować zięcia, a zarazem wiernego przyjaciela?
Na tym nie koniec. Po śmierci pierwszej żony Władysław Herman obmyślił prawdziwy majstersztyk dyplomatyczny. Poślubił siostrę Henryka IV, będącą jednocześnie wdową po królu Węgier Salomonie. W ten sposób zażegnał wszelkie konflikty zarówno w relacjach polsko-niemieckich, jak i polsko-węgierskich. Zawarł też trwały pokój z Rusią. W parę lat osiągnął to, co innym Piastom zwykle nie wychodziło przez całe życie: na wszystkich granicach jego państwa zapanował spokój.
Po czwarte Władysław Herman okazał się świetnym księgowym. Bolesław pozostawił po sobie pustki w skarbcu. Władysław na nowo zapełnił książęcą kiesę, wybijał pełnowartościowe monety, a fiskalny sukces osiągnął bez podburzania ludności chłopskiej.
Po piąte był mecenasem organizacji kościelnej (a w tamtych czasach Kościół stanowił przecież nieodłączną część państwa) i to bardzo rozsądnym. Zamiast ograniczać się do stawiania okazałych, ale mało użytecznych katedr, finansował rozwój lokalnych struktur Kościoła – przede wszystkim archidiakonatów. Dzięki temu utwierdzał w Polsce chrześcijaństwo i zabezpieczał następców przed kolejną pogańską rewoltą.
Po szóste nie porywał się z motyką na słońce. Wojny zaczął wszczynać dopiero po zabezpieczeniu wszystkich granic. A wyruszył na jedynego przeciwnika, który nie mógł mu zaszkodzić w dyplomacji, ani zawrzeć skutecznych sojuszy – na pogańskich Pomorzan.
Pierwsza dekada rządów Władysława Hermana była więc pasmem sukcesów. Dopiero później – na skutek pogarszającego się stanu zdrowia, starości, a może też tego, co dzisiaj nazywamy wypaleniem zawodowym – książę zaczął tracić panowanie nad sytuacją i podporządkowywać się otoczeniu. Ale przecież to nie powód, by odbierać mu wszystkie osiągnięcia. To był dobry władca. Tyle, że do czasu.
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Marek Kazimierz Barański, Historia Polski średniowiecznej, Zysk i S-ka, 2012.
KOMENTARZE (17)
Komentarze do artykułu z forum Rebelya.pl (http://rebelya.pl/forum/watek/50100/):
Toerless:
W sumie całkiem ciekawe spostrzeżenia. Ja zawsze Hermana lubiłem. Dał krajowi parę lat spokoju. nie liOd czasów Mieszka II mieliśmy niemal ustawiczną jatkę nie liczac tam paru lat pod koniec panowania Kazimierza O.
Pompeia Plotina:
Ja zawsze w niego wierzyłam.
lulislaw:
dobre:)
Jeden z komentarzy do artykułu w serwisie wykop.pl (http://www.wykop.pl/link/1155685/czy-wladyslaw-herman-byl-zupelnym-nieudacznikiem/):
histeryk_13:
Przyznam, że nigdy nie patrzyłem tak na Władysława Hermana. Chociaż z drugiej strony wiadomo, że liczy się to jak mężczyzna kończy ;), a tutaj Herman ewidentnie się nie popisał. Mimo wszystko ciekawe znalezisko, oczywiście wykop.
Komentarze do artykułu z naszego profilu na Facebooku (https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne):
Bartosz Kajdan: naprawdę:)! te zasługi są w porównaniu do wad śmiesznie nikłe;)
Ciekawostki historyczne: Z perspektywy 1000 lat i NIE BYCIA wczesnośredniowiecznym księciem łatwo się krytykuje… tymczasem to była naprawdę ciężka fucha i niemal każdy nasz władca z tamtej epoki miał coś za uszami.
Przemysław Tandecki: Nie był nieudacznikiem tylko dość zwyczajnym człowiekiem z niezbyt władczym charakterem i nie za bardzo raczej usmiechało mu sie rządzić ale jak musiał to rządził. a to naprawde nie było i nie jest łatwe zarzadzać ludźmi…
Z tym uleganiem Sieciechowi to prawdopodobnie bujda. Wszystko to wiemy od mnicha Gala Anonima – kronikarza Bolesława Krzywoustego, syna Hermana. Raczej nie jest możliwe, aby wzór wszelkich cnót Bolesław Krzywousty mógł mieć skazę w postaci jawnego złamania IV przykazania, bo jak inaczej określić wystąpienie przeciwko ojcu. Lepiej w kronikach brzmi, że ojciec był ok. a tylko miał złego doradcę Sieciechai. Co ciekawe Scieciechowi nic się nie stało jak Hermana pozbawiano władzy. Przydomek Krzywousty też razczej większości kojarzy się z wadą ust lub twarzy, a prawda jest bardziej prozaiczna był krzywoprzysiężcą, ale to już inna historia.
Drogi Welesie, dzięki za komentarz! Oczywiście masz rację, że źródła do tego okresu są bardzo ograniczone. Jesteśmy zdani w zasadzie na jedną kronikę. W przypadku Mieszka I czy Bolesława Chrobrego jest przynajmniej Thietmar, Kosmas. Wiadomo też, że Gall nie pisał swojej kroniki jako dzieła historycznego. To było narzędzie propagandy władcy – i zawsze trzeba mieć tę rzecz na uwadze.
Natomiast czy stosunki z Sieciechem układały się tak czy inaczej – myślę, że różne interpretacje wchodzą w grę. Myślę, żę co do jednego możemy się zgodzić: Władysław Herman nie był takim nieudacznikiem, za jakiego zwykle się go uważa.
„Sprowadził też wdowę po Bolesławie i jego syna Mieszka, roztaczając nad obydwojgiem skrupulatną opiekę. Tymi dwoma gestami zamknął usta wszystkim przeciwnikom.”
… po czym najadł się potrawy zatrutej. Jednokrotnie. Tym gestem ucięto dyskusje o sukcesji tronu polskiego…
W sumie to też przykład skuteczności.
Powyżej chodziło oczywiście o syna Bolesława, Mieszka Bolesłowawica, który przez niektórych był uważany za prawowitego następcę tronu. A Władysława Hermana za co najwyżej powiernika tronu. Smierc młodzieńca położyła kres spekulacjom dynastycznym w tym kierunku.
Kolejna porcja komentarzy z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Jaroslaw Z.: Co to za lewy tekst !!! I ten tekst mi wystarczył – Po piąte był mecenasem organizacji kościelnej (a w tamtych czasach Kościół stanowił przecież nieodłączną część państwa) i to bardzo rozsądnym. Zamiast ograniczać się do stawiania okazałych, ale mało użytecznych katedr, finansował rozwój lokalnych struktur Kościoła – przede wszystkim archidiakonatów. Dzięki temu utwierdzał w Polsce chrześcijaństwo i zabezpieczał następców przed kolejną pogańską rewoltą. – czyli był agentem Watykanu !!!
Marcin L.: Spoko, tylko, że wtedy nie było Watykanu mądralo.
Ciekawostki historyczne: Licząc, że Watykan to takie wzgórze w Rzymie… to był ;)
Marcin L.: Haha, no tak, więc Herman był agentem wzgórza. Ciekawa fucha.
Jaroslaw Z.: Jak zwał tak zwał, wiadomo, że chodziło mi o Lateran – ogólnie można powiedzieć Rzym, ale to nie ma znaczenia liczy się organizacja załozona przez Konstantyna
Oskar Desire K.: Najgorszym polskim władcą był Jan III Sobieski.
– Wojna z Turcją o utrzymanie „status quo ante bellum”
– Rezygnacja z terenów I „rozbioru” rosyjskiego (Andruszów 1667), której dowodem był „pokój Grzymułtowskiego”,
– 1 udana kampania (jako król), czyli „wyprawa Wiedeńska”, która nie przyniosła nam żadnych korzyści, a także nie rozwiązała naszych problemów (Kamieniec i całe Podole w rękach Turcji) – gdybyśmy zaatakowali Kamieniec, wiedząc że Turcy prowadzą 90% swoich ruchomych sił na Wiedeń, to moglibyśmy go odbić – masa piechoty i utrzymać, a zdobycie przez nich Wiednia nie oznaczałoby końca wojny – nie było tam skarbca, armia polowa była poza miastem, cesarza też tam nie było; a my moglibyśmy się targować na korzystnej zasadzie, czyli „uti possidetis, którą zresztą potem wykorzystano w końcowych negocjacjach z Turcją.
– o knuciu przeciw władcy, początku anarchizacji sejmów i innych Jego słabostkach nie ma się co rozpisywać.
Jaroslaw Z.: Kolejny sługus Watykanu, na obrazach pokazuje sie z krzyżem maltańskim, czyli należał do potomków Templariuszy .
Grzegorz L.: Krzyż maltański i templariusze. Brawo.
Marcin Z.: Oczywiście o Sobieskiego chodzi ;). Jak by nie przybył pod Wiedeń to nikt niezatrzymał armi muzełmanskiej,francuzi można powiedziec bez wojsk,w panstwie Austryjackim jeszcze większa dziura,tylko Polska będąc w największej gotowości bojowej i przy pomocy reszty mogła zatrzymać islam…no i wiadomo husaria (niby nigdy nie zawodna)
Nikt tu nie wspomina o usynowieniu (adopcji) Zbigniewa bękarta papieskiego, którym Kazimierz musiał się puźniej zająć.
Pomyłka: Boleslaw nie Kazimierz
Dodajmy jeszcze, że dał się pochować w Płocku, dzięki czemu jego sarkofag odróżnił się od miejsc pochówku dziesiątków królów i książąt i w pewnym okresie (Królestwo Kongresowe) nabrał znaczenia politycznego. A mówiąc serio, tradycyjna historiografia eksponowała monarchów, którzy wojowali, awanturowali się i dużo szczękali bronią. A spokojny gospodarz uważany był za gnuśnego nieudacznika – może z wyjątkiem Kazimierza Wielkiego. Za to Bolesław Chrobry, władca awanturującysię jest znacznie przeceniany. Gdyby część wojennej energii zużył na integrowanie i konsolidację gospodarczą młodego państwa, młode królestwo po jego śmierci nie stanęłoby w obliczu kryzysu tak głębokiego, że zagrażającego istnieniu. Niewiele brakowało a Chrobry byłby jak jakiś chorwacki Tomislaw: meteor, który stworzył państwo trwające kilka dekad.
Cokolwiek by nie napisać o tym księciu Polski w zestawieniu ze swoim bratem Boleslawem Smialym wygląda jak antylopaprzy Bolesław przy lwie.Wojen prawdopodobnie inych nie prowadził, niż te o których Pan wspomina ,wydaję mi się nie z powodu swojej mądrości politycznej , ale raczej cechy charakteru ,lub co gorsza na inne polscy panowie nie wyraziliby zgody.Z tym zaproszeniem syna Szczodrego to też dziwna sprawa , jedyny prawowity spadkobierca przybywa na zaproszenie dobrego krewnego i co się dzieje : zostaje prwdopodonie zgladzony za pomocą trucizny.Oczywiście nikt naszego Wladka za rękę nie łapie, ale jak to świadczy o Jego wiedzy na temat tego co się dzieje w Jego własnym kraju Weźmy takiego Wratyslawa czeskiego Śmiały nawet po wyroku cesarskim nie miał zamiaru słuchać o jakiejkolwiek ugodzie Władek tylko poklonil w pokorze swoją głowę Jedni mogą nazwać to mądrością, inni zwykłym strachem.Argumenty historyczne przemawiają oczywiście na Pana korzyść i jako tylko zwykły miłośnik naszej historii,oczywiście uznaję je w calej rozciągłości, co nie zmienia mojego osadu na temat tego władcy Polski.Pozdrawiam i naprawdę bardzo się cieszę, że wreszcie ktoś przedstawia nasze dzieje daleko wychodząc poza sztywne ramy podręczników lub suchych faktów .
Panie Krzysztofie, dziękujemy w imieniu Autora i Redakcji. Mamy nadzieję, że będzie Pan naszym stałym Czytelnikiem i komentatorem :) Pozdrawiamy.
„Cokolwiek by nie napisać o tym księciu Polski w zestawieniu ze swoim bratem Boleslawem Smialym wygląda jak antylopaprzy Bolesław przy lwie.”
Ten twój „lew” Bolesław skończył w sposób wręcz żałosny, w krótkiej chwili ze szczytu spadł właściwie na samo dno. A teraz pytanie: warto było się awanturować (zwłaszcza na polu wewnętrznym) i na siłę kreować na nowego Chrobrego? Zwłaszcza niewinny czynom (i niewykluczone, że zwykłej głupocie) ojca Mieszko zapłacić miał najwyższą cenę za fanaberie i maniackie ambicje Szczodrego. Dziękuję bardzo, ale w takim wypadku to ja już wolę „antylopę” Władysława…
„Wojen prawdopodobnie inych nie prowadził, niż te o których Pan wspomina ,wydaję mi się nie z powodu swojej mądrości politycznej , ale raczej cechy charakteru ,lub co gorsza na inne polscy panowie nie wyraziliby zgody.”
Na szczęście „wydaje mi się” nie jest jak na razie argumentem w dyskursie historycznym, i oby tak pozostało. A co niby takiego „fajnego” było w prowadzeniu wojen na co najmniej dwóch, jak nie trzech frontach? Co takiego oprócz prestiżu i łupów (ulotne, żeby nie powiedzieć ułudne rzeczy, a to z powodu ich krótkotrwałości) zdobył Bolesław w czasie całego swojego awanturnictwa? Ano dopiero pod koniec panowania przyłączył łaskawie Grody Czerwieńskie. Za to na początku rządów doprowadził swoją nieudolną kampanią w Czechach do zerwania przez Pomorzan stosunków z Polską, które zapewnił wcześniej jego ojciec Kazimierz. Jakby tego było mało podjął tylko jedną próbę odzyskania wpływów w tej dzielnicy, ale jeśli wierzyć choćby z grubsza Anonimowi, to próba ta zakończyła się istnym blamażem księcia, który wracał na swoje ziemie niczym zbity pies… Co w tym było niby chwalebnego? Władysław Herman owszem, stronił raczej od wojen, ale jego program ekspansji na ziemie pomorskie to był strzał w dziesiątkę jeśli idzie o rozrost terytorialny państwa piastowskiego. Nie udało mu się to, ale zauważmy, że po pierwsze wyznaczył w ten sposób kierunek na przyszłość swojemu bardziej bojowemu synowi, a po drugie nawet rzeczony syn musiał poświęcić owemu projektowi właściwie ponad połowę swojego długiego panowania. A przecież Krzywousty, jak już pisałem, był bardziej wojowniczy i bieglejszy w sztuce wojennej od swojego ojca. Jeszcze co do Szczodrego, to co tak naprawdę dało mu tak namiętne mieszanie się w sprawy Węgier, oprócz ulotnej chwały i prestiżu (także doraźnych korzyści materialnych)? Ano znowu nie bardzo, w końcu kiedy przyszła godzina próby, tym razem dla samego Bolesława, to węgierski kuzyn, z tego czy innego powodu (nie wiem, czy możemy w pełni ufać tutaj Anonimowi, zwłaszcza, że nawet u niego opis przyjazdu króla na Węgry ma raczej charakter plotki), mówiąc kolokwialnie wystawił go do wiatru, a kto wie, czy to nie on kazał pozbyć się niepożądanego gościa?
„Z tym zaproszeniem syna Szczodrego to też dziwna sprawa , jedyny prawowity spadkobierca przybywa na zaproszenie dobrego krewnego i co się dzieje : zostaje prwdopodonie zgladzony za pomocą trucizny.Oczywiście nikt naszego Wladka za rękę nie łapie, ale jak to świadczy o Jego wiedzy na temat tego co się dzieje w Jego własnym kraju”
Jaka tam dziwna, śmierć Mieszka była dość łatwa do przewidzenia zwłaszcza jeśli składał już jakieś deklaracje co do „pomszczenia ojcowskich krzywd” i tak dalej. Oczywiście nie wiemy czy tak było, ale równocześnie nie możemy wykluczyć, że nie. Zauważmy, że nie spotkała go śmierć od razu, trochę jednak czasu upłynęło. Co do samego sprowadzenia bratanka to osobiście uważam za interesującą hipotezę rosyjskiego historyka, bodajże Nazarenki czy jakoś tak, który twierdzi iż w okolicach koronacji Wratysława II na króla Czech (1085) cesarz Henryk IV właściwie finalizował już sojusz z księciem kijowskim Wsiewołodem, którego rękojmią był ślub monarchy niemieckiego z córką władcy ruskiego (to akurat fakt historyczny). Wobec rysowania się koalicji niemiecko-ruskiej, która jak pamiętamy obróciła w gruzy „imperium” Chrobrego, dokonał Władysław Herman przeorientowania polityki zagranicznej, zbliżając ją do torów z czasów panowania swojego brata. Mianowicie porozumiał się z książętami zachodniej Rusi (potomkami Izjasława) przeciwko Wsiewołodowi, oraz doprowadził do powtórnego (choć chłodnego) zbliżenia z Węgrami. Tutaj właśnie mogłaby wejść na scenę osoba Mieszka, którego kwestii „uregulowanie” mogło być warunkiem króla węgierskiego co do poprawy wzajemnych stosunków. Nie powiem, hipoteza bardzo ciekawa, ale oczywiście prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy czy prawdziwa…
„Weźmy takiego Wratyslawa czeskiego Śmiały nawet po wyroku cesarskim nie miał zamiaru słuchać o jakiejkolwiek ugodzie Władek tylko poklonil w pokorze swoją głowę Jedni mogą nazwać to mądrością, inni zwykłym strachem.”
Machiavelli nauczał, że władca musi być nie tylko lwem, ale i lisem. Herman może i nie był lwem, ale lisem być może już jak najbardziej tak. Natomiast zapytam raz jeszcze: co w ostatecznym rozrachunku dała Bolesławowi jego buta? Odpowiedź jest oczywista: nic, bowiem kto ostatecznie wygrał? Z punktu widzenia historycznego wygrał bezapelacyjnie Władysław, gdyż to jego bezpośredni potomkowie kontynuowali dynastię Piastów aż do jej ostatecznego wygaśnięcia w drugiej połowie XVII w. Tak więc to Herman tak naprawdę wszytko wygrał (przyszłość), zaś Bolesław wszystko przegrał. Jeszcze co do kwestii czeskiej to Władysław Herman musiał iść na ustępstwa względem swojego teścia, przymierze z Wratysławem było filarem jego polityki zagranicznej. Natomiast po śmierci króla Czech błyskawicznie podjął próbę zaprzestanie płacenia trybutu ze Śląska. Niestety przeliczył się, zamieszanie dynastyczne w Czechach trwało znaczeni krócej niż zapewne na to liczył i ostatecznie mu nie wyszło, ale nikt nie powinien księciu odmawiać, że podjął takową próbę.
„Argumenty historyczne przemawiają oczywiście na Pana korzyść i jako tylko zwykły miłośnik naszej historii,oczywiście uznaję je w calej rozciągłości, co nie zmienia mojego osadu na temat tego władcy Polski.”
Jedna wielka nielogiczność. Niby uznajesz przedstawione argumenty, a równocześnie nie zmieniasz w żaden sposób swojego (stereotypowego) spojrzenia na Hermana… Trochę to dziwne, jeśli mam być szczery.
Dyskusja powyższa trochę „filozoficzna”, na zasadzie – czy lepiej być pragmatycznym (Herman) czy śmiałym (Śmiały).
Niezmiennie dziwią mnie, czytane tu i ówdzie, opinie o przeroście ambicji Bolesława, jego bucie itp, tak jakby władca/polityk/mąż stanu powinien być człowiekiem gołębiego serca, dobrodusznym, prostolinijnym i pozbawionym ambicji. Robi się Bolesławowi zarzut z cechy, która powinna być znamieniem każdego odpowiedzialnego i skutecznego władcy.
„Żałosny koniec Bolesława” (cytat z wypowiedzi powyżej). Moim zdaniem należałoby raczej mówić o żałosnej postawie tej części społeczeństwa, która nie dostrzegła potencjału własnego władcy. Zbyt silny, zbyt ambitny, zbyt śmiały – zagrożenie dla wielu. To akurat nie było właściwością typowo polską, jednak szkoda dla Polski. Bolesław uczynił z księstwa polskiego, z którym nikt się nie liczył, najsilniejsze państwo Europy środkowo-wschodniej, spędzające sen z powiek cesarzowi niemieckiemu, współpracujące z papiestwem. Koronacja Bolesława była czymś, do czego nawiązywali późniejsi władcy – Śmiały odnowił królewską tradycję Polski.
Polityka Bolesława wobec Cesarstwa to jedno z najlepszych osiągnięć polskiej myśli politycznej. Zainteresowanych tym zagadnieniem odsyłam do prac Tadeusza Grudzińskiego, najlepszego znawcy panowania Śmiałego.
Dodajmy do tego jego, ciągle niedocenianą, działalność fundatorską. Klasztory były wówczas nie tylko ośrodkiem życia religijnego, ale bardzo ważnymi nośnikami kultury.
Herman na pewno nie był takim nieudacznikiem, za jakiego się go przedstawiało. Trudno uwierzyć, że brat panującego aktualnie króla siedział biedny, schorowany w swoim Płocku i nie miał pojęcia na co się zanosi. Wiedział i działał, ale to akurat nie jest dla niego chwalebne. Z jego rządami było już znacznie gorzej. A jeżeli „posprzątanie bałaganu po bracie” oznacza sprowadzenie Polski do roli księstewka uzależnionego od silniejszych politycznie sąsiadów, to wolałabym, żeby nie sprzątał.
A skąd ta „rewelacyjna” informacja, że Herman sprowadził ciało Bolesława do Polski i pochował w Tyńcu? Pytam, bo jak to się mówi, pierwsze słyszę…
Witam, a co to za pewność z tym Tyńcem?? Mimo wszystko powinno być zaznaczone, że to tylko hipoteza… Pozdrawiam ?