Powstanie warszawskie to dla Polaków jeden z najważniejszych symboli II wojny światowej. Jednak nie tylko w naszej historii sierpień 1944 roku odgrywa tak istotną rolę. Podobnie jest u naszych południowych sąsiadów – Słowaków. Właśnie wtedy wybuchło Słowackie Powstanie Narodowe.
„Niepodległa” Republika Słowacka pojawiła się na mapie świata 14 marca 1939 r., kiedy to słowaccy politycy – z ks. dr. Jozefem Tisą na czele – pod naciskiem hitlerowskich Niemiec proklamowali narodziny własnego państwa. Oczywiście kraj od początku znalazł się w orbicie wpływów Trzeciej Rzeszy.
Objawiło się to chociażby we wrześniu 1939 r., kiedy to Słowacy wzięli udział w napaści na Polskę. Później sytuacja wyglądała podobnie. Rząd w Bratysławie był lojalnym sojusznikiem Hitlera, wysyłającym wojska na front wschodni i aktywnie pomagającym nazistom w „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”.
Wypada przy tym podkreślić, że aż do wiosny 1942 roku trudno mówić o jakimś realnym ruchu oporu skierowanym przeciw reżimowi. Jego początki wiążą się dopiero z działalnością komunistów, wspieranych z Moskwy. Pewną aktywność przejawiała co prawda także opozycja demokratyczna, ale była ona mocno podzielona.
Wszystko nabrało tempa dopiero wraz z coraz realniejszą klęską Rzeszy. 25 grudnia 1943 r. różne organizacje podziemne podpisały tak zwaną „Vianočną dohodę” (pol. Umowę bożonarodzeniową).
Na jej mocy powstała Słowacka Rada Narodowa (SRN), czyli organ nadrzędny, łączący w sobie funkcje władzy ustawodawcze i wykonawczej. Uzgodniono ponadto zorganizowanie ogólnonarodowego powstania, którego celem miało być obalenie reżimu ks. Tisy oraz restytucja Czechosłowacji.
Sytuacja przed powstaniem
Po ustaleniu najważniejszy kwestii na własnym podwórku, nawiązano kontakt z czechosłowackimi emigracyjnymi władzami w Londynie, które 23 marca 1944 r. potwierdziły prerogatywy SRN. Ponadto prezydent Edvard Beneš wyznaczył na koordynatora całej akcji zbrojnej podpułkownika Jána Goliana, służącego w tym czasie w słowackiej armii.
Oficer ten wraz ze swymi współpracownikami przystąpił do energicznych działań, mających na celu przeciągnięcie na stronę przyszłego powstania sił zbrojnych wiernych do tej pory Tisie. Okazało się to zadaniem wcale nietrudnym, gdyż większość kadry dowódczej zdawała sobie doskonale sprawę z nieuniknionej porażki Trzeciej Rzeszy i chciała zawczasu zmienić front.
Wybuch powstania planowano skoordynować z nadejściem wojsk radzieckich, tak aby jego uczestnicy występowali w roli gospodarza w relacjach z dowódcami wkraczających jednostek Armii Czerwonej. Czy nie przypomina wam to czegoś? Identycznie rozumowała polska Armia Krajowa. Niestety, z racji na wzmożoną aktywność partyzancką – w dużej mierze kierowaną z Moskwy – sytuacja stawała coraz bardziej niestabilna.
Już 12 sierpnia rząd w Bratysławie ogłosił stan wyjątkowy, a dwa dni później dowództwo Wehrmachtu sklasyfikowało część terenów Słowacji, jako obszar przyfrontowy. W obawie, aby nie powtórzyła się sytuacja z Rumunii, gdzie w krytycznym momencie dotychczasowy sojusznik odwrócił się od Trzeciej Rzeszy, Niemcy naciskali na Tisę, aby ten zgodził się na wkroczenie ich wojsk na teren republiki.
Prezydent, co prawda z pewnymi oporami, ale przystał na tę propozycję, w wyniku której w nocy z 28 na 29 sierpnia 1944 r. pierwsze niemieckie jednostki zaczęły przekraczać słowacką granicę.
W tej sytuacji, mimo że przygotowania były jeszcze dalekie od ukończenia, podpułkownik Golian wydał rozkaz Začnite s vysťahovaním (pol. Zaczynajcie wypędzanie), co było sygnałem do rozpoczęcia powstania. Tak oto formalnie 29 sierpnia 1944 r. o godzinie 20.00 zaczęła się walka, która miała trwać prawie dwa miesiące…
Czy Sowieci faktycznie chcieli pomóc?
Początkowo powstańcy odnosili spore sukcesy. Ich siłom liczącym około 18 tysięcy partyzantów i blisko 50 tysięcy żołnierzy regularnej armii udało się zająć znaczną część środkowej Słowacji wraz z Bańską Bystrzycą, która stała się powstańczą stolicą. Niestety Niemcy, którzy skierowali do tłumienia powstania niemal 50 tysięcy ludzi, dowodzonych przez SS-Obergruppenführa Gottloba Bergera, działali równie szybko.
W rejonie Preszowa zdołali z zaskoczenia i właściwie bez walki rozbroić około 35 tysięcy słowackich żołnierzy tworzących tak zwane dywizje wschodniosłowackie, które miały obsadzić Przełęcz Dukielską i otworzyć Armii Czerwonej drogę wgłąb kraju.
Wydarzenie to miało się okazać kluczowym dla dalszego rozwoju wypadków i właściwie już na starcie w dużej mierze przekreśliło szanse powodzenia zbrojnego zrywu. Niemniej jednak powstańcy nie zamierzali łatwo dać za wygraną i stawiali Niemcom zacięty opór między innymi w rejonie miejscowości Telgárt (walczył tam silny oddział francuskich partyzantów), Vrútky, Zwoleń, czy Marin.
Tymczasem w Londynie już 31 sierpnia czechosłowacki minister spraw zagranicznych Jan Masaryk zaapelował do państw Wielkiej Trójki, aby uznały powstańczą armię i partyzantów za siły sprzymierzone Aliantów i udzieliły im pomocy.
Sowieci – zdawać by się mogło – byli jak najbardziej otwarci na tę prośbę. Zgodzili się nawet na wysłanie w rejon walk 2. Czechosłowackiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej oraz 1. czechosłowackiego pułku myśliwskiego! Zapewniali również, że robią wszystko, aby przebić się przez Przełęcz Dukielską i połączyć się z powstańcami. Jednocześnie… nie pozwalali alianckim pilotom lądować na swoich lotniskach. A sami dziwnym trafem nie byli w stanie dotrzeć na Słowację.
Warto zastanowić się czy faktycznie Armia Czerwona nie była w stanie przełamać stosunkowo słabej obrony Niemców, czy może po prostu – podobnie jak w przypadku powstania warszawskiego – otrzymała polecenie pozostawienia powstańców własnemu losowi?
Można posunąć się do stwierdzenia, że Stalin po prostu nie lubił, gdy ktoś własnymi rękoma wypędzał Niemców, gdyż wtedy nie było komu przypominać o wielkiej przysłudze jaką się mu wyświadczyło (przypadek Jugosławii zdaje się potwierdzać tę tezę).
W czasie, gdy jednostki 38. Armii gen. Kiryła Moskalenki nie potrafiły lub nie chciały sforsować Przełęczy Dukielskiej sytuacja powstańców coraz bardziej się pogarszała. Niemiecka armia systematycznie spychała ich w kierunku Bańskiej Bystrzycy. Rzecz jasna nic na to nie mogło pomóc przybycie z Londynu ósmego października generała Rudolfa Viesta, który przejął dowództwo.
Krach nastąpił dziesięć dni później, kiedy ruszyła potężna niemiecka ofensywa, dowodzona przez SS-Obergruppenführera Hermanna Höffle (19 września zastąpił Bergera). Już po trzech dniach atakujący, wśród których byli świeżo przerzuceni z Warszawy siepacze SS-Oberführera Dirlewangera, przełamali pozycje powstańców.
W tej sytuacji 22 października na spotkaniu w Bańskiej Bystrzycy zadecydowano, że dalsza otwarta walka nie ma sensu i należy schronić się w górach, powracając do partyzantki. Jak ustalono, tak też robiono. Bańska Bystrzyca została opuszczona przez powstańców 27 października i datę tę uważa się za koniec Słowackiego Powstania Narodowego.
Trzy dni później w miejscowej katedrze odbyła się msza dziękczynna celebrowana przez ks. Tisę. Następnie po uroczystej defiladzie udekorował on wysokimi odznaczeniami niemieckich żołnierzy tłumiących powstanie, wyrażając im głęboką wdzięczność.
Krwawe represje
W trakcie powstania zginęło około 4200 niemieckich żołnierzy zaś 5000 zostało rannych. Po stronie powstańców straty wyniosły odpowiednio ponad 1700 zabitych i 3600 rannych. Do tego należy doliczyć kilka tysięcy cywilów zamordowanych przez Niemców, jednostki wierne ks. Tisie, ale również i powstańców. Na tym jednak się nie skończyło. Wraz z upadkiem powstania rozszalał się terror.
Niemcy bezlitośnie ścigali tych którzy sprawili im tyle kłopotów. Już trzeciego listopada zostali schwytani generałowie Golian i Viest, których przetransportowano do obozu koncentracyjnego we Flossenburgu, gdzie najprawdopodobniej obaj zostali rozstrzelani.
Swoje krwawe żniwo zbierały Einsatzkommanda grasujące w poszukiwaniu powstańców i Żydów. Na ich koncie znalazło się kilka tysięcy pomordowanych i kilkadziesiąt spalonych wsi. Samo tylko Kommando ZbV27 z siedzibą w Preszowie miało na sumieniu 36 spalonych wsi i 300 ofiar.
Także ci, którzy trafili do Oflagów, Stalagów i obozów pracy nie mogli być pewni o swoje życie. Z około 30 tysięcy do kraju nigdy nie wróciło ponad 800. Nawet po zakończeniu wojny partyzanci byli narażeni na szykany. Po przejęciu w 1948 r. władzy w Czechosłowacji przez komunistów znaleźli się na celowników tamtejszej bezpieki, a niektórzy trafili nawet do łagrów.
Obecnie 29 sierpnia jest świętem państwowym na Słowacji, a dyskusje na temat tego czy powstanie miało w ogóle sens ciągle nie milkną. Zupełnie jak u nas.
Bibliografia:
- Martin Lacko, Slovenské národné povstanie 1944, Slovart, 2008.
- Peter Minár, Slovenské národné povstanie? Podrobný rozbor, „Beo.sk”, 27 sierpnia 2009.
- Jakub Tyszkiewicz, Edward Czapiewski, Historia powszechna. Wiek XX, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2010.
- Varšavské povstanie a Slovenské národné povstanie – paralely a rozdiely. Zborník z medzinárodnej vedeckej konferencie, Banská Bystrica 14.-15. október 2008, zost. Marek Syrný, Múzeum SNP, 2009.
- Jan Żyliński, Janosik i partyzanci, „Gazeta Wyborcza.pl”, 27 sierpnia 2009.
KOMENTARZE (15)
Przewagą tego powstania bylo nie wiązanie go z miejscem tak jak w przypadku Powstania Warszawskiego. Rozproszenie. Tego zabrakłow w sierpniu 44.
Wybrane komentarze do art. z facebookowego profilu II wojna światowa w pigułce https://www.facebook.com/IiWojnaSwiatowaWPigulce?fref=nf:
Wojciech R.: Do dzisiaj na Przełęczy Dukielskiej można zobaczyć sporo sprzętu z tamtego okresu poustawianego na cokołach. Nawet PzKpfw IV jest…
Radek W.: Mieszkam na przełęczy dukielskiej po lasach dalej walają się nie wybuchy, ludzkie kości …
Sebastian K.: Pomyśleć ,że jeszcze 1939 r. premier Słowacji Karol Sidor neofaszysta prowadził politykę pro-polską . W kuluarach mówiło się nawet o możliwości połączenia obu państw . Warunkiem było oczywiście zawarcie sojuszu między Polską a sojusznikiem Słowacji – Niemcami.
Grzegorz K.: Bestia Dirlewanger też tam była.Tym razem skupili się tylko na rabunkach-widać Słowacy bogatsi niż Polacy.
wszedz polityka i tyko polityka ta sa tzw historycy
Komentarze do art. z facebookowego profilu Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszałeś https://www.facebook.com/pages/Ciekawostki-historyczne-o-kt%C3%B3rych-prawdopodobnie-nie-s%C5%82ysza%C5%82e%C5%9B/157583547765498?fref=ts:
Mariusz S.: tylko, że wcześniej Słowacy byli w sojuszu, brali nawet udział w rozbiorze Polski w 1939.
Dariusz P.: bo mieli ruskich za plecami.KNEDLE – najpierw niemcy a potem „nasi przyjaciele” Dup,Dupa, Dupa. jak karuzela kręci..hej
Maciej K.: A w 1939 tak im dobrze z Niemcami było
Krzysztof M.: Powinna telewizja powtórzyć serial „Trzecia Granica” tam jest wątek słowacki tak przy okazji kim byli „finance”? bo „hlinkowcy to wiadomo. Sowieci też oczywiście pomogli, a po utopieniu we krwi powstania niejaki Tiso odprawił Mszę dziękczynną ciekawę czy modlił się za dusze poległych powstańców ?
Komentarze z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Marcin Paweł Ł.: Słowacy, Węgrzy, Rumuni, Finowie czy wreszcie Włosi… czasami zastanawiam się czy nie lepiej byłoby wejść w sojusz z Niemcami a potem „się zbuntować” (vide: zniszczenia Pragi czeskiej:Warszawy)
Oskar B.: Oczywiście ,że lepiej ! Czechy nie walczyły i g(…) stało się z Pragą , a Warszawe (zrównali) do zera :___; (fragmenty w nawiasie Redakcja poddała edycji ze względu na obecność wulgaryzmów)
Marcin Paweł Ł.: acha: i najlepszy przykład, fajki uwielbiane przez Zachód powstanie paryskie
Rafał G.: A po stronie ludności cywilnej ile zginęło? Ile osób Niemcy rozstrzelali w odwecie?
Ciekawostki historyczne: Proszę przeczytać artykuł, jest tam wspomniana ta kwestia.
Konrad K.: Pewnie nie żelazne krzyże, czy medaliki -kto na fot wręcza medale?
Ciekawostki historyczne: Prezydent Republiki Słowackiej ks. Józef Tiso odznacza Niemców biorących udział w tłumieniu powstania.
Konrad K.: Książe?, a nie sorry ksiądz;)
Rafał Kuzak: Dokładnie tak, najprawdziwszy ksiądz ;)
Redakcjo, a może by redakcja ocenzurowała przekleństwo w pochodzącym ze strony na fb komentarzu Oskara B? Lubię Was czytać. Wulgaryzmów – nie.
I jeszcze kilka komentarzy z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1139165362778788
Jacek Tytus S.:
Na przełęczy Dukielskiej toczyły się bardzo ciężkie walki i chyba trudno dziś ocenić że sowieci się nie śpieszyli czy Niemcy się tak zaciekle bronili…
Ale ilość ofiar wśród Słowaków to ułamek tego co stało się w Warszawie…
Dobiesław C.:
bo to mały naród jest
Rozumiem „sentymenty” autora powyższego artykułu i doceniam jego „sumienność” w powtarzaniu bzdetów, głupot i jakże obowiązkowej w dzisiejszej Polsce antysowieckiej propagandy, ale faktów zaczarować się nie da, choć przemalowywanie wychodzi (nieświadomym jak małe dzieci) następcom wielkiego malarza Hitlera całkiem skutecznie!
Trzeba być „prawdziwym” Polakiem „Pierwszego Sortu z Czwartej RyPy”. lub ewentualnie walijskim historycznym najemnikiem brytyjskiej propagandy w Polsce, żeby sugerować, że armia Stalina była w stanie, a tylko „nie chciała”, z marszu wejść do Warszawy przez Wisłę i na Słowację przez Przełęcz Dukielską w sierpniu 1944 roku!
Trzeba być naprawdę odpornym na wiedzę i pozbawionym elementarnego rozsądku dzieckiem we mgle, żeby powtarzać tezę, iż sowieci mieli jeszcze jakiekolwiek rezerwy ludzkie i materiałowe i że mogli bez SKUTECZNEGO WSPÓŁDZIAŁANIA za strony obydwu Powstań dokonać jakiegokolwiek większego wysiłku wojennego, po przeprowadzeniu Operacji Bagration!
A przecież Operacja Bagration była uzgodnioną rok wcześniej z „aliantami” i trwającą już od wiosny 44 roku ofensywą, wykonaną kosztem życia niemal miliona sowieckich żołnierzy, mającą umożliwić lądowanie w Normandii i utrzymanie tam przyczółków, od „D-Day” w czerwcu do sierpnia 44!
Jest rzeczą znamienną także to, że dzisiejsze kłamstwa sugerujące omnipotencję i wielką siłę sowieckiej Armii w II połowie 1944 roku, w rzeczywistości wykrwawionej i pozbawionej zaopatrzenia po 600 kilometrach nieustannego natarcia, są DOKŁADNĄ KOPIĄ KŁAMSTW propagandy Stalina, o, wiecznej i nieustannej potędze i niezmożonych zasobach sowieckiej machiny wojennej, a w dodatku genialnie dowodzonej!
Jedno i to samo kłamstwo, nawet jeśli powtarzane z różnych pozycji i dla różnych „interesów”, zarówno przez przez stalinowców jak i przez dzisiejszych „wielkich demokratów zachodnich”, kłamstwem pozostanie już na zawsze!
Co do obu Powstań z sierpnia 1944 roku, to podczas obydwu ich „dowódcy” nie wykonali (z różnych powodów) niezbędnych posunięć wojskowych, aby umożliwić sowietom przekroczenie Wisły (KGAK nie chciała i nie interesowała się mostami!), oraz Przełęczy Dukielskiej (Słowacy chcieli, ale Niemcy byli szybsi i lepiej zorganizowani!), a straty sowieckie na samej tylko Przełęczy Dukielskiej były większe od sumy strat poniesionych przez Powstańców Słowackich i Warszawskich!
A tutaj każdy niekumaty cwaniaczek może sobie poczytać o spacerku Armii Czerwonej po rzekomo „słabo bronionej” Przełęczy Dukielskiej:
http://www.cergowa.pl/beskid_dukielski_miasto_dukla_walki.htm
Przepraszam, a te kilkaset tysięcy ofiar operacji berlińskiej to skąd się wzięło? Czytałem kiedyś wspomnienia Ukraińca, którego wcielono do „ukraińskiej’ dywizji RKKA i wysłano do zdobywania Przełęczy Dukielskiej. Włos na głowie się jeży.
Człowieku nie wiem skąd Ty bierzesz te bzdury, ale weź poczytaj może jakiś podręcznik do historii, a nie blogi internetowe. Pod koniec lipca 1944 r. Niemcy na całym wschodnim froncie dostawali równe bęcki i następował ich odwrót w oszałamiająco szybkim tempie. Sowieci mogli bez problemu wspomóc walczącą Warszawę.
I dlatego uciekające oddziały niemieckie w bitwie pod Radzyminem pozwoliły 3 Korpusowi Pancernemu wyparować do ostatniego czołgu. Bagration w sierpniu, jechał już na oparach a miał pokonać kolejną rzekę a co ważniejsze i o czym wszyscy zapominają po drodze musiał zmienić szerokość torów aby dostarczać zaopatrzenie. Ale co tam Stalin nie chciał i basta, przecież nie mógł się przyznać że już nie może bo upadł by mit
Naturalnie, ze mogli wspomoc ale patrzac ze strony sowieckiej dlaczego mieli to robic? Stalin wiedzial, ze Polska jego (uzgodnil to wczesniej z Brytyczyjkami) wiec na co mu klopotow po wojnie, kazdy jeden powstaniec to wrog dla Stalina, anglicy tez o tym wiedzieli dlatego naciskali na powstanie! Nie wiem kto bardziej winny tylu zabitych w Powstaniu sowieci czy anglicy – z mojego punktu widzenia to anglicy! Banda dziadow!
Słowacy,czego nie uczy się w naszych szkołach(przynajmniej nie w tych do których uczęszczałem) byli 3 agresorem podczas napaści na RP. Wkroczyli na dzisiejsze Podkarpacie. Nie odniosę się już do ich stosunku do Czech którym zawdzięczają uwolnienie się od Austro – Węgier. Przed wojną elity intelektualne Czechosłowacji były kształtowane przez Czechów, nie wynikało to przez dyskryminacje wschodu Czechosłowacji( aktualnej Słowacji). Problem polegał na braku zaplecza kulturalnego na wschodzie. Dla zobrazowania sytuacji można przedstawić RP 20 lecia międzywojenny. Ukraińcy mieli podobny problem co Słowacy. Chcieli własnej Państwowości, autonomii nie mając ku temu kadr które mogły tworzyć sprawny aparat administracyjny. Sprawdź sobie wykaz etniczny Lwowa przed 39. Bez różnicy czy ze źródeł Polskich, Niemieckich czy Rosyjskich, byle nie Ukraińskich. Przeważali Polacy oraz Żydzi, Ukraińcy zamieszkiwali głownie prowincje. Ba, w latach 90 ich PKB był wyższy niż u nas. ZSRR w spadku zostawił przemysł ciężki, biura projektowa oraz wyszkoloną kadrę. Zobacz gdzie jesteśmy my ( i tak wiecznie jęczmy że jest źle) a gdzie Oni… Wracając do temu Słowacy podczas II Wojny Światowej, zeszmacili się, teraz szukają wytłumaczenia i zatuszowania swojej postawy.
Do Jarek: kto byl 3cim agresorem? Co sadzisz o podanych w artykuke niemieckich stratach (4200 zabitych) zadanych przez Slowakow? Nie zawyzone?
Też musze się przyczepić do przełęczy Dukielskiej. Napisanie że była słabo broniona jest sporym nadużyciem. ZSRR utraciło w walkach 120 tys ludzi ze 150 tys (stany wyjściowe). jest to jedna z najkrwawszych bitew II Wojny. Dla oddziałów czechosłowackich walczących w tej bitwie to tez była skrajnie krwawa przeprawa. Nie można odmówić im tego że próbowali i walczyli jak potrafili. Oczywiście pozostaje pytanie czy naprawdę chodziło o zdobycie przełęczy, bowiem na tym etapie wojny indolencja radziecka była zadziwiająca. Był to w zasadzie ciąg frontalnych natarć na dobrze przygotowaną obronę niemiecką. Część historyków, nawet rosyjskich zadaje pytanie czy nie było to zaplanowane ludobójstwo na Czechach i Ukraińcach, bo większość stanów walczących tam jednostek radzieckich stanowili własnie Ukraińcy. Rozkaz wydał osobiście Stalin wbrew swoim oficerom którzy nie widzieli sensu w tym ataku. Ale pisanie ze „nie chcieli zdobyć”, to naprawdę uwłacza pamięci tych ponad 100 tys żołnierzy którzy tam zginęli, znów tylko dla kaprysu dyktatora