Ciekawostki Historyczne
XIX wiek

Jak wyglądało życie XIX-wiecznych nastolatek?

Miała być dobrą chrześcijanką i posłuszną córką, w przyszłości zaś roztropną kobietą, wierną małżonką oraz matką: czułą bez słabości, niemniej stałą, bez zatwardziałości porządną i przewidującą. Takie zadania dla młodziutkiej dziewczyny, stającej się właśnie kobietą wymienia autor poradnika wychowawczego, niejaki Sauvan. Nastolatka sprzed półtora wieku miała jednak ciężkie życie.

Kiedy mała dziewczynka powoli przestawała być małą, wiele zmieniało się w jej życiu. Nosiła inne stroje, w domu zajmowała inną pozycję, różne od dotychczasowych były jej codzienne zajęcia, pojawiały się wobec niej całkiem nowe oczekiwania. W wieku nastu lat kończył się czas dziecinnych zabaw, a rozpoczynały się przygotowania do roli idealnej żony, matki i pani domu.

Panna z dobrego domu rozpoczyna edukację

Podczas gdy jej bracia zaprzątali sobie w szkołach (lub pod okiem tutorów) głowy łaciną, matematyką, geografią i innymi równie skomplikowanymi dyscyplinami naukowymi, młoda panienka – kształcona w zaciszu domowym – miała edukację zdecydowanie ułatwioną. Podstawowymi umiejętnościami, jakie musiała zdobyć, były ładne i składne pisanie oraz rachunki w najprostszej formie.

Wręcz wypadało, by na spacery zabierała ze sobą lekturę, najlepiej ocenzurowaną przez mamę.

Wręcz wypadało, by na spacery zabierała ze sobą lekturę, najlepiej ocenzurowaną przez mamę.

Oprócz tego powinna posiąść trochę wiadomości z historii ojczystej, niewiele z historii powszechnej, historii naturalnej, co nie co z geografii. Wypadało też, by nauczyła się szczebiotać w językach obcych i oczywiście czytać.

Zalecano by panienka nie czytała zbyt wiele, broń Boże książki o tematyce medycznej (mogą zawierać wyrażenia nieodpowiednie dla młodej damy) i romanse (budzą przecież namiętności, a ich lektura zagraża przyszłemu stadłu), raczej bajki, przyzwoite powieści, mowy okolicznościowe i żywoty świętych.

Natomiast jeśli chodzi o rachunki (tak, mówienie o nauce matematyki byłoby tu doprawdy przesadzone), panienka musiała się w praktyce zadowolić znajomością czterech działań: dodawania, odejmowania, mnożenia i dzielenia. Jednak, by nie rachować po próżnicy, zalecano by panienka przeliczała wszystko na przykładach przydatnych później w gospodarstwie domowym: miarach, wagach, pensjach służby i przykładowym budżecie gospodarstwa domowego.

Wprowadzano także elementy chemii, oczywiście w wymiarze odpowiadającym potrzebom pani domu (farbowanie płócien, czy produkcja świec), fizyki (uczono o cieple, ogniu, elektryczności, świetle, kolorach), czy prawa (podstawowe pojęcia, jak testament, czy mienie).

Bardzo ważne było praktyczne kształcenie dziewczynki. Obiegowa opinia głosiła, że pomoc matce w obowiązkach pani domu jest dla nastolatek wręcz pożądaną rozrywką. Właśnie rodzicielka miała czuwać nad „kobiecą” edukacją dorastającej córki. Od niej dziewczynka miała nauczyć się skromności, gospodarności, dobrych obyczajów, manier, tradycji i miłości dla bliźnich.

W praktyce córka musiała jej towarzyszyć w wielu obowiązkach domowych, uczyć się pod czujnym okiem rodzicielki robótek, gotowania, rozplanowywania czasu i pieniędzy, naprawiania garderoby, szycia sukienek, rozsądnego czynienia zapasów, zawiadywania służbą i tak dalej i tak dalej… A gdzie tu jeszcze czas na naukę gry na instrumencie, tańca, lekcje rysunku? Rzecz jasna rzadkie chwile przeznaczone na zabawę był nagrodą, a nie prawem dziecka i młodej dziewczyny.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Zachowanie młodej damy

Dziewiętnastowieczni autorzy podręczników dla kobiet uważali, że dama powinna być łagodna, akuratna, skromna, delikatna, zdolna do poświęceń, pracowita, silna, prawa, uległa, cierpliwa i niewinna. Żeby wtłoczyć w młodą główkę taki zestaw cech trzeba było zacząć jak najwcześniej, wszak czym skorupka za młodu… Od najmłodszych lat kształtowano przyszłą żonę i matkę. Uczono dziewczynki, by do rodziców zwracały się z pokorą i miłością, zawsze grzecznie i łagodnie. W każdej sytuacji miały być posłuszne, pielęgnować bliskich w trakcie choroby, zwracać się do rodziców o radę w każdej sprawie i wyszukiwać coraz to nowsze sposoby, by im się przypodobać.

Nawet drogiemu kuzynowi nie wypadało patrzeć w oczy, a jeśli już to zza woalki.

Nawet drogiemu kuzynowi nie wypadało patrzeć w oczy, a jeśli już to zza woalki.

Szanować miały także innych krewnych, zwłaszcza dziadków. W tej jednej kwestii podstawowym błędem wychowawczym bywało wpajanie niektórym podlotkom tylko manier przydatnych podczas brylowania na salonach, z pominięciem szacunku dla wieku i doświadczenia życiowego. Autorzy podręczników dobrego wychowania zgodnym chórem głosili, że nastoletnia panienka ma być wobec dziadków troskliwa, opiekuńcza, mieć dla nich czas i dobre słowo oraz umieć korzystać z ich wiedzy i doświadczenia.

Wobec panów dziewczęta miały się zachowywać nade wszystko skromnie. Wręcz nie do pomyślenia było śmiałe patrzenie mężczyźnie, zwłaszcza obcemu, prosto w oczy. Panienka z dobrego domu miała być w swym zachowaniu powściągliwa i tego samego wymagać od mężczyzny w towarzystwie którego przebywała. Gdy kawaler zagalopował się nieco i na przykład wziął ją za rękę, natychmiast winna odsunąć się od niego, a najlepiej z oziębłą miną odejść, w innym wypadku mogłaby zostać uznana za próżną, zalotną, wręcz źle wychowaną. Jak pisze Małgorzata Stawiak-Ososińska, w książce „Ponętna, uległa, akuratna…”, Podczas umizgów radzono dziewczynie, by się nie uśmiechała, bo inaczej nie uda jej się pozbyć natręta.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Wybierz poniżej kolejną, by czytać dalej.

Uwaga! Nie jesteś na pierwszej stronie artykułu. Jeśli chcesz czytać od początku kliknij tutaj.

Dojrzewanie

W życiu każdej dziewczynki przychodzi czas, w którym zaczyna stawać się kobietą. Jej ciało się zmienia, organizm czasem zaczyna najzwyczajniej w świecie wariować. Jedną z oznak tych „rewolucji” jest rozpoczęcie miesiączkowania.

W XIX-wiecznej rodzinie każdy znał swoje miejsce, zachowywał się stosownie do wieku i według niego był ubrany (źródło: domena publiczna).

W XIX-wiecznej rodzinie każdy znał swoje miejsce, zachowywał się stosownie do wieku i według niego był ubrany (źródło: domena publiczna).

Półtora wieku temu w szkołach nie rozdawano „poradników dla dziewczynek”, nie uświadamiano nastolatków odnośnie zmian zachodzących w ich ciałach i często czekano z tym w praktyce do ostatniej chwili. Niejedna matka nawet nie próbowała ich tłumaczyć córce. Dorastającej dziewczynie pozostawało ukradkowe podpatrywanie, potajemne wyczytywanie z książek itd. Jeśli jednak nastoletnia dziewczyna nie trafiła na żadną informację i pewnego dnia po prostu zaczynała krwawić, mogła zdrowo najeść się strachu, odczytując zwyczajny proces fizjologiczny jako groźny dla życia krwotok…

Ówczesne kobiety i dziewczynki nie miały takich małych udogodnień, jak tampony, podpaski, czy wszelkiego rodzaju środki przeciwbólowe. Co więcej, najidealniejszego sposobu na zaradzenie kobiecym dolegliwościom upatrywano w sumienniejszym niż zwykle wypełnianiu obowiązków domowych.

Nastolatka, która dopiero zaczynała miesiączkować, musiała nauczyć się mnóstwa rzeczy, między innymi poznać ziołowe mieszanki mogące ulżyć jej w dolegliwościach, nauczyć się utrzymywania higieny, a w razie potrzeby metod przyspieszenia krwawienia, o których pisze wspominana już Małgorzata Stawiak-Ososińska (np. moczenie nóg w letniej wodzie z domieszką soli lub popiołu, zanurzając je do kolan, by „tym sposobem krew będzie ściągać się ku dołowi”).

Higiena

Ze względu  na swoją płeć dziewczynki już od najmłodszych lat przyzwyczajane były do większej dbałości o higienę niż chłopcy. Panienkom zalecano kilkukrotne w ciągu dnia mycie rąk, oprócz tego szorowanie twarzy, szyi, karku i piersi letnią wodą co rano, wycieranie potu itd. Zwłaszcza to ostatnie w świecie bez antyperspirantów było  ważne, wszak żaden kawaler nie poszedłby w konkury do śmierdzącej młodej damy ze starymi zżółkłymi plamami potu pod pachami. Kolejną ważną czynnością było częste mycie stóp. Jej zaniedbywanie oprócz paskudnego zapachu mogło doprowadzić do grzybicy, zrogowaceń, owrzodzenia i innych tego typu przyjemności.

Bez poradników, internetu i innych udogonień, to mama była dla dorastającej pannicy najlepszym źródłem informacji o dojrzewaniu.

Bez poradników, internetu i innych udogonień, to mama była dla dorastającej pannicy najlepszym źródłem informacji o dojrzewaniu.

Dla utrzymania pięknej skóry należało unikać przebywania na słońcu. Małymi podstępnymi prześladowcami dziewiętnastowiecznych panien były piegi. W poradnikach urodowych umieszczano mnóstwo sposobów na pozbycie się ich (podobnie było z wypryskami i wągrami, które do dziś są zmorą nastolatków płci obojga) i nikomu nie przychodziło do głowy, że te ciemniejsze plamki dodają urody. Ogółem, by skóra była delikatna i zdrowa, należało myć twarz w mleku, olejku migdałowym, czy rozcieńczonej śmietance (osobiście wolałabym przygotować z tych składników migdałowe ptasie mleczko).

Bez bieżącej wody, w czasach gdy o porządnym szamponie nie było mowy, prawie wszystkie kobiety miały długie włosy. Każda dziewczynka, od najmłodszych lat wiedziała jak myje się włosy jasne, jak ciemne, kiedy włosy należy związywać, jak przygotowywać je przed pójściem spać, a z wiekiem uczyła się nawet jak farbować je w razie potrzeby.

Nasze praprababcie żyły zupełnie inaczej niż my. Nie miały miliona udogodnień, które dla nas stały się tak oczywiste, że wręcz niezauważalne. Musiały dbać o urodę, nie mając dostępu do wielkiego wyboru kosmetyków. Radziły sobie z szyciem ubrań i ich naprawianiem, choć zamiast T-shirta i dżinsów nosiły kilka warstw odzienia. Nie mając lodówki, miksera, czy piekarnika elektrycznego przyrządzały swoim bliskim pyszne potrawy. A jednak się dało!

Źródło:

  1. Elżbieta Kowecka, W salonie i w kuchni. Opowieść o kulturze materialnej pałaców i dworów polskich w XIX w., Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2008.
  2. Małgorzata Stawiak-Ososińska, Ponętna, uległa, akuratna… Ideał i wizerunek kobiety polskiej pierwszej połowy XIX wieku (w świetle ówczesnych poradników), Impuls, Kraków 2009.
  3. P. Sauvan, Przestrogi i rady przydatne matkom i nauczycielkom, Warszawa 1843.
  4. „Bluszcz”, nr 21-22 (1892).

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Jak przetrwać wizytę u króla fryzjerów? 10 żelaznych zasad

Drinki, koktajle i masaż. Na ścianach wiszą Modigliani i Picasso, inni mężczyźni nie mają tutaj wstępu. Salon mistrza Antoine’a to raj dla każdej kobiety… dopóki...

29 kwietnia 2015 | Autorzy: Marta Orzeszyna

XIX wiek

Mordercze suknie. 3000 brytyjskich kobiet spłonęło żywcem

W 1882 roku Oskar Wilde ubolewał: Od wieku XVI do czasów obecnych nie wymyślono żadnej tortury, której by nie narzucono naszym dziewczętom, ani której nie...

12 września 2014 | Autorzy: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut

Dwudziestolecie międzywojenne

Czy nasze prababki używały podpasek? Higiena w przedwojennej Polsce

b>"Ostatnio myłam się na Wielkanoc, to po co teraz, wystarczy na Boże Ciało". Zdaniem wielu tak wyglądało podejście do higieny w przedwojennej Polsce. Nie było...

5 lutego 2014 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

XIX wiek

Co zrobić jeśli mąż cię zdradza? Poradnik historyczny

Zdradził? Zawsze możesz wystawić mu walizki za drzwi, albo jego wystawić, a resztę gratów wyekspediować przez okno. XIX-wieczne damy miały gorzej. Dużo gorzej. Ówcześni mężowie...

30 stycznia 2014 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

XIX wiek

Jak radzono sobie w czasach przed wynalezieniem lodówek?

Dzisiaj trudno sobie wyobrazić kuchnię, w której nie ma lodówki. W domach, sklepach, na stacjach benzynowych, nawet w kioskach, wszędzie stoją lodówki do przechowywania szybko...

8 grudnia 2012 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Nowożytność

Dom zwyczajnego człowieka. Jak żył motłoch w dawnych wiekach?

Jakiś czas temu opowiadaliśmy Wam o tym, jak w minionych epokach wyglądało życie, wychowanie, a nawet pokoje młodych panienek z dobrych domów. Słusznie zwróciliście uwagę,...

19 czerwca 2012 | Autorzy: Kamil Janicki

KOMENTARZE (45)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

miska

Uważam ze najlepsze szampony są te samorobne , tym bardziej kosmetyki i środki ziołowe na wszelkie dolegliwości.
jedyne nad czym ubolewałabym, w sytuacji ówczesnych kobiet, to ta pokora wobec wszystkich i wszystkiego.

apaw

Włos sie jeży, jak się czyta błędy takie, jako „co nie co”. Widać niestety, że XIX-wieczna dbałość o ortografię to już tylko wspomnienie.

    p.

    Holocaust – i od razu błędy ortograficzne wydają się jeżyć włos nieco mniej. Są naprawdę gorsze problemy.

    Sławek Sidor

    To widzę, że o ortografii sprzed wieku wiesz bardzo niewiele. Żeby nie powiedzieć nic.
    Wtedy nie było dbałości bo nie było zasad. Każdy wydawca czy szkoła stosowała własne. Nie było reguł które litery stosujemy a które nie. Były liczne próby wprowadzenia takowych, ale znowu każdy wydawca reguł publikował swoje i nic to nie zmieniało.
    Pierwsze zasady ortografii są z początku dwudziestego wieku.

    Pewnie jeszcze skrytykujesz słowa typu 'wziąść’ które to wtedy było jedyną stosowaną formą (same litery mogły mieć inny wygląd, ale nie wiem jak to zapisać współczesną klawiaturą).

ptaku

Poradnik chyba przeznaczony dla podupadłej rosyjskiej szlachty. Wystarczy poczytać listy czy pamiętniki innych kast i regionów, aby pewniej dowiedzieć się o życiu nastolatek z tego okresu.

    ella

    Zwłaszcza inne kasty prowadziły inny styl życia. Np. panienki z domów robotniczych i chłopskich. :D

Jarek

Widzę, że portal zamiast podziękować za wskazanie literówki, literówkę poprawia po czym mój komentarz dyskretnie usuwa.

Nasz publicysta | Kamil Janicki

Nie dyskretnie, zupełnie jawnie :). Powyżej od paru dni mamy taki specjalny guziczek do zgłaszania literówek. Oznaczony pogrubionym tekstem. Jeśli ktoś znajdzie literówkę, zapraszamy do jej zgłoszenia przy jego użyciu. Gwarantujemy, że każde takie zgłoszenie sprawdzimy.

Natomiast komentarze pod tekstem służą czemu innemu: dyskusji nad treścią artykułu. Do czego serdecznie zachęcamy :-)

    Katarzyna Gryga

    Bardzo dobra odpowiedź :)
    Uwielbiam Wasz portal i bezpośredni sposób komunikacji z czytelnikiem. To duża wartość. Jeszcze raz gratuluję :)

      anK

      do „Nasz publicysta | Kamil Janicki”
      Nie mogę się doszukać tego ” specjalnego guziczka do zgłaszania literówek. Oznaczonego pogrubionym tekstem. ” więc podaję tu, błędy drobne lecz w całości poprawnego, a nawet kunsztownego tekstu tym bardziej zgrzytające.
      – „niemniej stałą, bez zatwardziałości porządną” (brakuje przecinka, prawda? a zmieniałby on sens zdania, które teraz jest bardziej intrygujące niż sensowne)
      – oraz zgłaszane już „co nieco” w tym zdaniu : „niewiele z historii powszechnej, historii naturalnej, co nie co z geografii. ”
      Poza tym (stylistycznie) znacznie zgrabniej byłoby napisać po prostu : „nie uświadamiano nastolatków O ZMIANACH zachodzących w ich ciałach”
      niż używać tego strasznego słowa „ODNOŚNIE” wyciągniętego wprost z biurokratycznego żargonu.

        Bmmm

        Ktoś już się posrał bo błąd znalazł haha

Dorota W.

„Każda dziewczynka, od najmłodszych lat wiedziała jak myje się włosy jasne, jak ciemne, kiedy włosy należy związywać, jak przygotowywać je przed pójściem spać, a z wiekiem uczyła się nawet jak farbować je w razie potrzeby.”
Czy może polecacie jakieś źródło, w którym można natrafić na te informacje? Bardzo mnie ciekawi, w jaki sposób te obiety były w stanie zadbać o włosy :)

    Dorota W.

    *kobiety

    Nasz publicysta | Autor publikacji | Aleksandra Zaprutko-Janicka

    Jak tylko trafimy na odpowiednie materiały, z pewnością napiszemy o tym artykuł :) sama uwielbiam ten temat, jednak w odniesieniu do nieco późniejszej epoki – międzywojnia.

    MEK-Z

    Włosy nie były często myte, bo miało to im szkodzić. Poza tym ludzie byli po prostu biedni, a koszt mydła do umycia długich włosów był znaczący.
    Opowiem jak starodawnym zwyczajem miałam mytą GŁOWĘ. Teraz pisze się o włosach i myje włosy. A należy także odpowiednio wymyć skórę na głowie.
    Jestem blondynką. Mama także była blondynką. Aby nie wydawać na zioła, latem chodziłyśmy za miastem po polach, ugorach i zrywałyśmy rumianki. Zioła były suszone w przewiewnym miejscu, ale nie na słońcu. Potem obrywałyśmy kwiatki do jednej starej poszewki, a połamane łodygi i liście do drugiej.
    Przed myciem w garnku z wrzątkiem zaparzało się rumianek. W wywarze były myte włosy i głowa przy pomocy szarego mydła. Potem było dwukrotne płukanie (w misce) też w wywarze rumiankowym. Do ostatniego płukania (czasami nawet trzeciego) dolewano ocet. Włosy łatwiej się rozczesywały, ale i skóra też się oczyszczała.
    Włosy były puszyste, złociste, miękkie. Można było myć je rzadziej, ale myłam je co tydzień.
    Babcia do swoich ciemnych włosów używała inne ziółka. Nie pamiętam, ale chyba korę dębową, która utrzymywała piękny kolor.
    Problem? Zajmuje takie mycie sporo czasu.Ale dla urody….

Nasz publicysta | Redakcja

Komentarze do artykułu z naszego profilu na Fb:

Aurelia T.: Dobrze,że to już historia…..

Ludmiła M.: dziewczyny to dopiem miały pranie mózgu na bycie ślicznym bezbronnym służalczym przygłupem dla męskiego społeczeństwa. nic praktycznego żeby taka dama w razie śmierci męża (dziewczyny były swatame z 20-letnimi lub 40-letnimi mężczyznami) nie mogła samo…Zobacz więcej

Kamil P.: A mężczyźni jak byli wychowani, że mieli umierać i pracować dla kobiet Oo

Tomasz P.: I widać, że Autorka wpisu dawno w XIX wieku nie była, jeno powtarza bezmyślne frazesy i paszkwile.

Arleta

Czytając Twój wpis doszłam do wniosku, że w życiu nie chciałabym żyć w tamtych czasach. Zawsze zastanawiałam się jak kobiety z dawnych lat dbały o higienę intymną (zwłaszcza w tzw „tych dniach”). Pozdrawiam i gratuluję bloga. Będę tu wracać :)

    Nasz publicysta | Autor publikacji | Aleksandra Zaprutko-Janicka

    Co do higieny kobiecej w czasie menstruacji, to polecam zaglądnąć tutaj:
    http://ciekawostkihistoryczne.pl/2014/02/05/czy-nasze-prababki-uzywaly-podpasek-higiena-w-przedwojennej-polsce/
    Pomiędzy XIX wiekiem, a międzywojniem wiele się nie zmieniło w tej kwestii. Dopiero pojawienie się podpasek jednorazowych stanowiło prawdziwą rewolucję.

      Podpis

      Chyba zajrzeć, a nie zaglądnąć? Piszcie po polsku, a nie po murzyńsku.

    Ola

    ja też nie mam pojęcia jak nasze babki sobie z tym radziły. Wiem niby jak to robiły ale to istny koszmar, brrr

      Nasz publicysta | Anna Dziadzio

      Droga Olu, był. A mimo to wiedziały jak sobie poradzić. Nic tylko przypominać, podziwiać i brać z nich przykład. Pozdrawiamy.

Nasz publicysta | Redakcja

Kolejna porcja komentarzy z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczneŁ

Gosia P.: Zdecydowanie bardziej wolałabym być kształcona w XIXw., niż obecnie – wtedy po kilku zaledwie latach dziewczę takie posiadało zestaw praktycznych umiejętności, gdy dzisiaj nawet tytuł magistra nie wyposaża w żadne, a młodość marnuje się całą + kawał dorosłości.

Wojciech Sz.: A co wtedy miał powiedzieć nastolatek rodzaju męskiego? Może o tym też tekścik?

Ola Zaprutko-Janicka: Jak tylko trafimy na odpowiednie materiały :)

Xymena M.: Heh, na pierwszy rzut oka, podejście do kształcenia XIX w. dziewcząt może zbulwersować, ale po kolejnej rzeczy, której owa panna musiała się nauczyć, odnoszę wrażenie, że w chwili zamążpójścia, dziewczę takie umiało daleko więcej niż dziewczę współczesne po 17 latach ustawicznego kształcenia (bez przedszkola).

Marta N. nastolatki mają ciężkie życie niezależnie od okresu historycznego :P

    MEK-Z

    Przy rozpatrywaniu korzyści wykształcenia XIX wiecznego dziewcząt należy nie zapominać o całkiem innej sytuacji gospodarczej ani o wynalazkach, które życie domowe uczyniły łatwiejszym.
    Większość kobiet nie miała służących.
    A wynalazki dające kobietom dużo wolnego czasu to pralka, elektryczne żelazko, nowe tkaniny, nowa odzież nie wymagająca prasowania, tania odzież dająca możliwość częstego zmieniania.
    teraz szewców jest niewielu, a kiedyś buty były nie tylko zelowane, ale i cerowane przez naszywanie łat. Palta były nicowane, tzn. przeszywano lewą stronę na wierzch, bo była nie wyświecona. ten sposób stosowany był i w zamożnych domach.
    Kobiety uczono szycia, cerowania, robienia na drutach, wyszywania.
    Zwolenniczka takich umiejętności może je uzupełnić. Nic nie stoi na przeszkodzie oprócz pokonania własnego lenistwa.
    Kobiety uczono gotowania, robienia zapasów na zimę, przechowywania żywności, bo nie tylko, że nie było lodówek. Prądu nie było.
    Pozdrawia zachwycona obecnymi możliwościami dla kobiet.
    Przypomnę, że kobiety jako „głupsze” nie miały możliwości uczenia się. To był jeden z powodów wyjazdu Marii Skłodowskiej na Sorbonę.

bayabo

Te nastolatki a potem dojrzałe kobiety były z reguły szczęśliwe. Tak jak w mojej Rodzinie, gdzie te sprawy są doskonale udokumentowane od XVI w. O wiele bardziej szczęśliwe niż treraz.

    MEK-Z

    To nie może być prawda, chociażby dlatego że natura każdej kobiety jest inna.
    A co do nie okazywania niezadowolenia przez kobiety, to nie miały takiej możliwości, aby to zrobić. Nie spotkałyby akceptacji ani w domu rodzinnym, ani w towarzystwie. Narzekająca np. na męża żona była zdecydowanie potępiana. A mąż usprawiedliwiany. Bo czyż dziwić się, że jest tak nieznośny, gdy ma TAKĄ ŻONĘ. Taką – tzn. buntującą się przeciw codzienności, a nawet przemocy ze strony męża.
    Kobieta musiała wszystko przyjmować w pokorze. Hulaka, utracjusz przepuszczający jej posag nie mógł być przez nią oskarżany. Jeśli to robiła, to wytłumaczenie jak wyżej napisałam.
    I niechęć spotykała ją największa ze strony kobiet.
    Naiwność lub zakłamanie – w tym mężczyźni, niektórzy mężczyźni celują.

      Nasz publicysta | Autor publikacji | Aleksandra Zaprutko-Janicka

      Całkiem niezłe wypunktowanie. Na męża mogli narzekać inni, jego własna żona absolutnie nie. Co więcej, jeśli ktoś utyskiwał na jej współmałżonka w jej towarzystwie, wypadało żeby go broniła.

        MEK-Z

        Taki obraz przekazała mi Babcia, gdy po omówieniu w szkole lektury „Moralność pani Dulskiej” „wieszałam psy” na kobiecie.
        Niedawno znalazłam ten blog. I będę tu zaglądała.
        Pozdrawiam

Nasz publicysta | Redakcja

Komentarze do art. z facebookowego profilu Wydawnictwa Znak https://www.facebook.com/WydawnictwoZnak?fref=ts:

Marta M.: Kiedy patrzę na te niektóre współczesne, to zastanawiam się, dokąd zmierza ten świat… -,-

Jolanta M.: Na upadek młodzieży narzekano już w starożytności. Nie mowie, ze jest idealnie, ale…

Ania U.: ja się boję, mam nadzieję że moje dzieci będą rozważne

Wacław Rogulski

Donia perfecta to cel dworskiego wychowania młodych panienek .Z oglądu mężczyzn , niezbędny. A co mnie zapędziło w te czasy?

Elżbieta

W artykule i w Waszych wypowiedziach jest mowa o panienkach z dobrych domów. To one uczyły sie tego wszystkiego i były przygotowywane do życia i bycia kobietą, matką. Te bez cienia wątpliwości były o wiele szczęśliwsze jako nastolatki i potem jako panienki czy dorosłe kobiety. Były szanowane i nie do pomyślenia było aby im w czymś uchybić. Miały swoje rozrywki, swoje tajemnice. Nie spędzały czasu bezproduktywnie jak dzisiejsze nastolatki uganiając się za chłopcami, ktorzy mają je za nic.Nie do pomyślena było, żeby zamieszkać z chłopakiem. Ale też seksu nie traktowano jako rozrywkę.Było mniej nieszczęśliwych dzieci z rozbitych małżeństw itd. Można pisać bez końca. Ale to dotyczyło zaledwie 5 do 10%. Reszta dziewcząt rodziła się jako tania siła robocza. To wiejskie dziewki, robotnice, służące. Tych nikt nie edukował i nad nimi się nie rozczulał. Szły na służbę w wieku nawet poniżej 10 lat i nikogo to nie szokowało. Tak więc,gdy tu dziewcze pisze, że nie chciała by tak żyć, to pragnę ją uspokoić. Małe szanse, że tak byś żyła. Raczej pomagałabyś jakiejś panience porozpinać guziki. I byłabyś szczęśliwa bo alternatywą byłoby nie, tak jak dziś „rubta co chceta” w szkole, ale nędza i .głód.

Giovanna

Myślę, że nie była to zła edukacja, w porównaniu do obecnej. Niby trzeba się uczyć wszelkich niuansów matematyki, rozmnażania pantofelka itp. ale tak szczerze mówiąc (i wiem to po upływie wielu lat od ukończenia mojej edukacji) jest to wiedza tak naprawdę bezużyteczna – nikomu nie potrzebna. Po co młodym ludziom na siłę wciskać „dokładną budowę rakiet”, kiedy tak naprawdę młodą osobę należy w miarę dobrze przygotować do życia i właśnie najbardziej przydatna okazuje się tutaj tzw. 'wiedza użyteczna”, czyli np. zamiast skomplikowanych obliczeń na „szybkość rozwoju pantofelka” nauczyć się jak obliczać domowe rachunki, jak radzić sobie z procentami, jak przygotować testament, jak prawidłowo napisać podanie do urzędu itp. Z kolei z geografii nauczyć się informacji o poszczególnych państwach, a nie w kółko przez wiele lat uczyć się o „orogenezie”, czyli powstawaniu gór w trzeciorzędzie. Ludzie w dawnych czasach byli o niebo lepiej przygotowani do życia, niż my – obecnie. Ba! Spotrafili nawet wybudować dla siebie dom, naprawić wiele rzeczy, z którymi my – nie dajemy sobie rady. W tamtych czasach dzieci i młodzież darzyli innych szacunkiem, umieli się zachować, nie to co teraz. Cieszę się, że miałam uczyć się od mojej babci i po latach wiem, że to co mnie nauczyła jest po prostu – bezcenne. I choć mam wyższe wykształcenie, wiele różnych certyfikatów, znajomość języków obcych – to najważniejsze okazuje się, to czego nauczyła mnie moja babcia. Wszystkie dyplomy po latach okazują się zbędną makulaturą, choć nadal zdobywałoby się najświeższą wiedzę w danej dziedzinie – najważniejsze okazuje się : charakter człowieka (dobre wychowanie), znajomości z odpowiednimi ludźmi (to dzięki temu można zdobyć pracę, a nie dzięki „pięknym” dyplomom i certyfikatom) oraz wiedza tzw. użyteczna – jak umiejętność przygotowywania posiłków, cerowania ubrań, ich szycia (a jakże!) i wiele innych. W przypadku kobiet przydaje się również – dobre gospodarowanie, zarządzanie czasem, umiejętność zaopiekowania się chorą osobą i wiele innych praktycznych rzeczy. Aha – może nie w Polsce, ale w krajach zachodnich liczy się również umiejętność zajmowania się domem i cnotliwość kobiety, bo kobiety na Zachodzie – to dobry materiał na kochanki (kto je tak wychował?) a nie na żony, w przeciwieństwie do Polek, z którymi zagraniczni panowie chętnie się żenią. Kto wie, czy w czasach naszych babć nie była lepsza edukacja od obecnej, która bardziej przypomina jakąś chaotyczną paplaninę „o wszystkim – a w sumie o niczym”

    Sapiens

    Dalej edukacja praktyczna dzieci należy do rodziców. Szkoła jest dodatkiem. Kto powiedział, że edukacja szkolna ma zastąpić tę rodzicielską? Chyba rodzice…Myślą, że to szkoła ma ich dzieci wszystkiego nauczyć. Jedni rodzice po prostu sami mają małą wiedzę do przekazania, inni zajmują się więcej pracą niż wychowywaniem dzieci.
    Inna sprawa, że dawniej był nacisk społeczny na umiejętności praktyczne, bo na szkołę nie każdy mógł sobie pozwolić.
    Moim zdaniem, dzieci powinny dalej uczyć sie tego wszystkiego w domu + w szkole poszerzać horyzonty. Wykształcenie niepotrzebne? To chłopi pańszczyźniani chcieli dostępu do wiedzy. Ja uważam, że jest potrzebna, bo nie samym chlebem człowiek żyje.
    A i tak niektórzy, nie wiem jakim cudem kończą te szkoły, skoro nic im w głowach nie zostaje. Osobiście nie lubię koni dorożkarskich, patrzących jedynie w kierunku siana.
    Niektórzy „spotrafią” skorzystać ze zdobytej wiedzy, a nawet dokonują odkryć.
    Jeśli chodzi o zachodnie kobiety, te których wartość pani Giovanna doceniłaby, to są bardzo praktyczne i dbają świetnie o dom, a przy tym są moralne i wykształcone. Polskie kobiety, może przyciądają niekiedy zachodnich mężczyzn, ale z powodu większych poświęceń na rzecz rodziny, choć może niektórzy nazwaliby je frajerkami. Bardziej dbają o faceta niż o siebie. Może też chciałabym kogoś takiego w domu, np męża, który będzie skakał koło mnie, a mnie będzie wszystko jedno jak on się czuje….?
    Nie w tym rzecz.
    Czy niektóre kobiety uważają, że wolność uwalnia ich od praktyki dnia codziennego?

    Jestem za tym, aby miały lżej, ale powinny wiedzieć dlaczego trzeba niektóre rzeczy robić, a tego już się w niektórych rodzinach dzieciom nie tłumaczy. Poza tym kobiety powinny mieć prawo do innej pracy, niż tylko domowa. Mężczyźni też są często źle wychowani i nie można na nich liczyć, więc kobieta powinna mieć szansę sama o siebie zadbać..
    Kiedyś było tak, że jak ktoś mądry coś wymyślił to inni musieli tego ślepo słuchać. Obecnie zaś czasy wymagają aby rozumieć co z czego wynika i jakie ma konsekwencje. Dopiero wtedy można podjąć dobrą decyzję. Mężczyzna, czy pan szlachcic, nie będzie nas już gnębił i oszukiwał, ale też nie będzie za nas myśl

      Nasz publicysta | Anna Dziadzio

      @Sapiens: dziękujemy za tak obszerny komentarz i podzielenie się z nami własnymi spostrzeżeniami i przemyśleniami. Pozdrawiamy.

1807blog

XIX wiek to nie jest jakiś monolit, w którym przez sto lat wszystko było identyczne… To wszystko, o czym tu napisano, dotyczy głównie trzech ostatnich dekad tego stulecia. Może warto byłoby o tym pamiętać. Kobiety – i ogólnie społeczeństwo – początku XIX w. to zupełnie inny świat, znacznie bardziej wyzwolony na przykład! Na dodatek różnice były też między różnymi krajami… Niby piszecie czasem „150 lat temu” (130 byłoby do tych konkretnych opisów lepsze), ale równocześnie traktujecie temat, jakby całego XIX w. dotyczył. Błąd i powielanie stereotypów.

Hanka

Jedyna rzecz, która mi się w tym nie podoba to czekanie do ostatniej chwili z mówieniem dziewczynie o okresie. Rzeczywiście mogła się nieźle wystraszyć.

tadek

Gdy tak czytam czego powinna się nauczyć panna z dobrego domu, przypomina mi się moja Mama. Pochodziła okolic miast Mława, Przasnysz, to teraźniejsze woj. Warszawskie. Mieszkała na wsi, dom drewniany, bez żadnej służby a wszelkich prac uczyła się od rodziców. Od 1941 roku była w niewoli u Niemieckiego baora gdzie, jako, że miała małe dziecko, pracowała jako pomoc przy gospodyni, w domu. Może prócz jazdy konnej i gry na fortepianie potrafiła zrobić wszystko co opisano powyżej. Pamiętam (jestem z 1955) jak piekła chleb, szyła nam spodenki, koszulki, robiła mięso, pasztety w słoikach, kiełbasę. Znała przepisy na mnóstwo ciast, ciastek, dań wszelakich co aż zadziwiało gości gdy patrzyli na świąteczny stół. Potrafiła robić swetry, skarpetki, czapki, rękawiczki. Na wszelkich meblach i stolikach leżały pięknie utkane szydełkiem serwetki. Była wyjątkowo czystą osobą. Opowiadała jak przed wojną produkowali mydło z tłuszczu i ługu, potrafiła robić wełniane nici na kołowrotku, prać owczą wełnę, barwić… Poduszki i pierzyny mieliśmy z pierza z naszych gęsi… Moja Mama…

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Drogi tadku, bardzo dziękujemy za ten opis Pana Mamy. To musi być wyjątkowa kobieta. Jest Pan szczęściarzem. Pozdrawiamy serdecznie :)

Gosia

Do tych wszystkich komplementów pasowałoby dodać jeszcze taką ciekawostkę. Posłuszeństwo mężowi, nawet sadyście (a różnej patologii, rozzuchwalonej bezkarnością nie brakowało) było obowiązkiem. Nawet w kościele się go przysięgało. No i wyboru owegoż małżonka nie zawsze dokonywała przyszła oblubienica.
A wszystkich wychwalających tamte czasy i wychowanie chciałabym zapytać: naprawdę chcielibyście żyć bez prawa do wyboru?
Teraz młodzi się uczą różnych rzeczy, a wykorzystują tylko to, co chcą. To jest ich wybór. I to jest piękne :)

    Podpis

    Myślisz, że masz wybór. I na tym polega twoje nieszczęście, że wydaje Ci się że jesteś wolny… Ku czemu wolny?

      Nkt1

      Wolny w wyborze zawodu, miejsca zamieszkania, małżeństwa i rozwodu. Codziennie wybieramy :) i to nawet z jakiej piekarni wolimy chleb. Kiedyś nawet koleżanek czy kolegów wybierali rodzice. Mogli zabronić rozmawiać z tym kolegą nawet w szkole. I nastolatek ich musiał słuchać. Teraz człowiek wybiera sam. Dla siebie. Każdy z nas jest inny, więc tylko samodzielny wybór daje szansę na szczęście i spełnienie.

        zasmucona

        I ku czemu ta „wolność” w wyborze prowadzi? Zastanów się ile młodych popada w depresje, uzależnienia i konflikty z prawem. Dlaczego? Bo nie są w stanie udźwignąć ciężaru tych „wolnych wyborów”. Także wyborów do braku odpowiedzialności. Straszne czasy niewoli pod hasłami wolności

Nasz publicysta | Autor publikacji | Aleksandra Zaprutko-Janicka

Zanim zacznie się zwracać komuś uwagę polecam ZAGLĄDNĄĆ do „Poradnika językowego”. Ta forma jest jak najbardziej poprawna. Pozdrawiam.

    do pani Oli

    Tak, tak… Poprawne.
    Niebawem „poszłem”, „kopłam” czy też „czytam TĄ książkę” i inne potworki zostaną zalegalizowane. Bo co zrobić kiedy 80 % społeczeństwa słabiutko zna język polski i koszmarnie go kaleczy? Z a l e g a l i z o w a ć to, czego chce większość.

Stephania

Good day! This is my first comment here so I just wanted
to give a quick shout out and say I genuinely enjoy reading through your articles.
Can you recommend any other blogs/websites/forums that go
over the same subjects? Thank you so much!

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.