Chyba każdemu "wielka wojna" z lat 1914-1918 kojarzy się z okopami, zasiekami i tunelami. Mało kto uświadamia sobie jednak jak bardzo armie obsadzające linię frontu zachodniego były zdeterminowane ukryć się przed wzrokiem przeciwnika. Przed bitwą pod Arras w 1917 roku alianci stworzyli najprawdziwsze podziemne miasto, kwaterując w jaskiniach, tunelach i piwnicach... 24500 żołnierzy!
Pomysł przenoszenia całego wojskowego życia pod ziemię pojawił się już w pierwszych miesiącach wojny, z czasem przybierając coraz bardziej i bardziej gargantuiczne rozmiary. Początkowo w bunkrach mieli się ukrywać wyłącznie żołnierze pełniący służbę bezpośrednio na linii frontu, ale straty sięgające setek i tysięcy zabitych dziennie zmuszały do bardziej twórczego myślenia.
W efekcie w 1917 roku wielu żołnierzy w ogóle nie wychodziło już na światło dzienne. Pod ziemią spali, jedli, pełnili służbę, przesyłali meldunki, umierali od ran. Brytyjski oficer sztabowy Cyril Falls opowiadał ze wstrętem o kompleksie bunkrów zbudowanym przed trzecią bitwą pod Ypres i mieszczącym 10200 żołnierzy:
Schrony pod Wieltje! Któż z tych, co je widzieli zdoła zapomnieć te wstrętne podziemia z ich „burmistrzem”, trzynastoma kantynami, wodą płynącą głównymi przejściami i ściekającą ze ścian, elektrycznym oświetleniem jaśniejącym słabo przez zaparowane lampy, ich chorobliwą atmosferą, zapachami, ogromną populacją żołnierzy – a co ze szczurami?
Zza przysłoniętych workami otworów drzwiowych dobiegał kaszel i jęki niespokojnie śpiących żołnierzy, pomieszane ze stukotem maszyn do pisania. W korytarzu można było wpaść na gońca, śliskiego od stóp do głowy od błota. (…) Miały tylko jedną pozytywną cechę: wewnątrz było bezpiecznie.
Jak widać podziemne miasta istniały w rzeczywistości, choć w niczym nie przypominały twierdz krasnoludów, które fani fantastyki mogą pamiętać chociażby z trylogii Tolkiena. Życie pod ziemią było dla zmuszanych do niego żołnierzy prawdziwą katorgą, ale rzeczywiście obniżało straty, więc dowództwo nie zamierzało rezygnować z nowej metody prowadzenia wojny. Prawdziwy rekord pobito podczas bitwy pod Arras w kwietniu i maju 1917 roku.
To francuskie miasto leży na twardej kredzie i wiele domów pochodzących z XVII stulecia miało głębokie piwnice, często już połączone ze sobą. To właśnie w nich zakwaterowano pierwsze 13 000 brytyjskich żołnierzy. Co więcej w pobliżu Arras odkryto nieużywane kamieniołomy, do których zagospodarowania wysłano specjalne oddziały saperskie.
W zabezpieczonych jaskiniach lokum znalazło 11500 żołnierzy, a tylko w jednej, największej z nich – 4000. Do pieczar dociągnięto oczywiście elektryczność, linie telefoniczne, tory kolejowe. Zamontowano drzwi i zorganizowano punkty opatrunkowe, centrale komunikacji, punkty dowodzenia i kantyny. Co więcej kilkanaście kompleksów jaskiń połączono ze sobą tunelami.
Tylko główny tunel, prowadzący z miasta na linię frontu miał około dwóch kilometrów długości. Po wszystkich jego odgałęzieniach można było krążyć godzinami: mierzyły przeszło 11 kilometrów. Doszło nawet do tego, że nowozelandzcy saperzy niechcący… przebili się do niemieckiego tunelu. Oczywiście szybko zawrócili i zasypali za sobą drogę, ale wpierw zostawili sąsiadowi prezent, w postaci 2200 funtów materiałów wybuchowych.
Niestety cały ten skomplikowany system zakwaterowania, transportu i organizacji walki nie przyniósł tak dobrych rezultatów, jak oczekiwano. Bitwa pod Arras zakończyła się bez jasnego rozstrzygnięcia. Alianci stracili 158 000 żołnierzy.
Źródło:
Simon Jones, Wojna pod ziemią 1914-1918, Replika 2011.
KOMENTARZE (4)
Od kiedy pierwszy raz odwiedziałem Międzyrzecki Rejon Umocniony bardzo zainteresowałem się tą tematyką dlatego bardzo polecam artykuł.
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl:
btr:
W miękkich skałach Anatolii powstawały nawet większe takie kompleksy: np. Derinkuyu gdzie na 11 piętrach mieszkać mogło 35 – 50 000 ludzi. Miasto powstało w VIII-VII wieku p.n.e. Dzisiaj część jest udostępniona do zwiedzania.
histeryk_13:
Ciekawe, nigdy o tym nie słyszałem wcześniej. W sumie też nie ma się co dziwić, I wojna światowa to wybitnie nie moja „bajka” (no może poza czynem legionowym), zresztą u nas niewiele się wydaje książek na ten temat. Jedno co wiem, to że ewidentnie II wojna światowa przesłoniła liczbę ofiar Wielkiej Wojny, a przecież w jej trakcie zginęło, zostało rannych lub zaginęło miliony żołnierzy. Gdzieś kiedyś czytałem, że na froncie zachodnim straty dzienne w pewnych okresach dochodziły do ponad 3 tys. zabitych.
Dziękuję bardzo :) interesują mnie takie rzeczy…
Przypominam, że wojna minowa była również podczas bitwy pod bolimowem. Niemcy stosowali trujący gaz, a Rosjanie podkopy pod niemieckimi okopami.