Niewiele osób pamięta dziś, że od momentu odzyskania niepodległości w 1918 roku Polska wypowiedziała wojnę tylko jednemu krajowi. Konflikty z Rosją Radziecką i Trzecią Rzeszą nie zostały formalnie rozpoczęte przez żadną ze stron. De iure Rzeczpospolita rzuciła wyzwanie wyłącznie Japonii w 1941 roku. Tyle tylko, że Japończycy wypowiedzenia wojny po prostu nie przyjęli.
Przed wojną, w latach trzydziestych, Polska nawiązała dość specyficzne relacje z Japonią. Przedstawiciele rodziny cesarskiej nieoficjalnie odwiedzali kraj nad Wisłą, podpisywano dwustronne umowy handlowe, ale i tak najintensywniej współdziałały oba wywiady. Zarówno polskie, jak i japońskie służby informacyjne za priorytet uznawały zdobywanie danych na temat ZSRR. Dlaczego zatem nie miałyby działać razem, skoro ich interesy były zbieżne, a oba państwa leżały od siebie na tyle daleko, żeby nie wchodzić sobie w paradę? Słowem, z Japończykami układało nam się dobrze aż do 1939 roku, kiedy wybuchła wojna i Polska znów zniknęła z mapy Europy.
Wojna robi się na serio światowa
Dwa lata później, 7 grudnia 1941 roku, Cesarska Marynarka Wojenna zaatakowała bazę US Navy w Pearl Harbor. Dopiero po tym wydarzeniu druga wojna światowa stała się dosłownie „światowa” − wybuchł konflikt na Pacyfiku, Niemcy wypowiedziały wojnę Stanom Zjednoczonym, a te włączyły się do walki na wszystkich frontach. Pearl Harbor stało się także sygnałem dla europejskich aliantów.
Wielka Brytania momentalnie zdecydowała się wypowiedzieć wojnę Japonii, a wraz z nią zrobiły to brytyjskie dominia, a także sojusznicze rządy emigracyjne: Polski, Belgii, Holandii oraz Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Ponadto stosunki dyplomatyczne z Krajem Kwitnącej Wiśni i jego sojusznikami zerwały Wenezuela, Kolumbia, Egipt, Meksyk i Grecja.
Cóż… zgroza! W Tokio musieli nieźle zadrżeć na wieść, że takie potęgi militarne jak Wolni Francuzi, czy emigracyjny rząd belgijski wypowiedziały wojnę Japonii. Ale z tego wszystkiego i tak najdziwniejsze było… nieprzyjęcie wojny wypowiedzianej przez Rząd RP na uchodźstwie. Ówczesny premier Japonii − Hideki Tōjō − skomentował ten fakt w sposób następujący: Wyzwania Polaków nie przyjmujemy. Polacy, bijąc się o swoją wolność, wypowiedzieli nam wojnę pod presją Wielkiej Brytanii.
Mamy tu więc dwa ewenementy na raz. Nie dość, że Polska wypowiedziała jedyną wojnę w całym stuleciu, to jeszcze wojna ta nie została przyjęta, co w stosunkach międzynarodowych raczej się nie zdarza.
No to w końcu walczymy czy się kumplujemy?
Zresztą wielu Polaków było zdecydowanie przeciwnych decyzji rządu. W tym gronie znajdował się chociażby internowany w Rumunii minister Józef Beck, który stwierdził: Polska wypowiedziała wojnę Japonii, co — jak widać z perspektywy czasu — nie miało ani większego uzasadnienia, ani przede wszystkim sensu politycznego. Cóż może dać Polsce wypowiedzenie wojny Japonii.
W podobnym tonie wypowiadał się o zaistniałej sytuacji zwyczajny polski marynarz pływający na ORP „Dragon”. Ów wilk morski to Wincenty Cygan, autor „Granatowej załogi”. Na kartach książki wspomina:
Rząd nasz wypowiadając wojnę […] wypowiedział ją także Japonii. Ale na tym powinien być koniec. Wystarczyłoby następnie tylko wzorować się na polityce brytyjskiej, która nie przedsięwzięła niczego dotąd przeciwko Rosji zalewającej nasz kraj. Ponieważ Rosja nie zagraża bezpośrednio Wielkiej Brytanii, Brytyjczycy nie uważali jej za wroga.
W jakim więc sensie mogła Japonia grozić nam? W czasie, kiedy rzesze Polaków uchodźców z „przyjacielskiej” Rosji, znajdowały przytułek, opiekę i darmo chleb u „wrogiej” Japonii, po tej stronie rząd nasz wypowiadał jej wojnę.
Jak widać, Japończycy wykazali się jednak wielką wyrozumiałością. Cygan pisze również, że „Dragon” miał zostać przebazowany na Cejlon i stamtąd, w ramach dziesiątej eskadry krążowników, prowadzić działania przeciwko Japonii, co bardzo nie podobało się polskim marynarzom. Ku ich zadowoleniu ostatecznie przydział zmieniono.
Długi i krwawy konflikt
Żeby nie było, sprawa wcale się na tym nie skończyła! Wojna Polski z Japonią trwała formalnie aż do… 1957 roku, kiedy to podpisano Układ o przywróceniu normalnych stosunków między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Japonią. Punkt pierwszy tego dokumentu głosi, że stan wojny pomiędzy PRL a Japonią ustaje z dniem wejścia w życie Układu.
Trzeba przyznać, że była to bardzo długa i wyjątkowo krwawa wojna − wojska Polski i Japonii ścierały się na śmierć i życie aż… zero razy. Na szczęście polski rząd poszedł po rozum do głowy i zdecydował, że lepiej aby wojna z Japonią pozostała wyłącznie na papierze. Zresztą podczas trwania tego „konfliktu” wywiady obu krajów nadal współdziałały ze sobą w zdobywaniu danych o ZSRR i Niemcach, a polscy agenci podróżowali po świecie dzięki paszportom dyplomatycznym Mandżuko (kontrolowanego wówczas właśnie przez tych „wrogich” Japończyków).
Źródła:
- Sergeĭ Vladimirovich Bakhrushin, Historia dyplomacji, t. IV, Warszawa 1981.
- Wincenty Cygan, Granatowa Załoga, Gdańsk 2011.
- Włodzimierz T. Kowalski, Tragedia w Gibraltarze, Bydgoszcz 1989.
KOMENTARZE (73)
Komentarz z naszego profilu na Facebooku:
Łukasz Rokicki: Rewelacyjny artykuł. Uśmiałem się nieźle.
Kilka komentarzy do artykułu zamieszczonych w serwisie „Wykop.pl” (pozostałe z obecnie 83 komentarzy pod adresem: http://www.wykop.pl/link/844095/jedyne-panstwo-ktoremu-polska-wypowiedziala-wojne-w-xx-wieku/ ):
lesio_knz
Piłsudski i jego koledzy z PPS nawiązywali jeszcze kontakt z Japończykami za czasów carskiej Rosji.
histeryk_13
@lesio_knz: Tak, ale działania Pana Romana zniweczyły plany Piłsudskiego, a przynajmniej miały na to duży wpływ.
Kaczypawlak
Mieliśmy wspólne interesy, oba kraje graniczyły przecież z ZSRR aż do paktu z III Rzeszą, największymi wrogami Stalina była właśnie Polska i Japonia, potem jeszcze Niemcy, ale z nimi nie mieli akurat jeszcze wtedy wspólnej granicy.
Z Japończykami współpracowaliśmy przed wojną, nawet po agresji na nasz kraj wyrażali oburzenie na Niemcy i jednocześnie zapewniali naszego ambasadora, że są z nami (moralnie, nie militarnie, żeby nie było).
To, że nie przyjęli do wiadomości wypowiedzenia przez nas wojny tylko świadczy coraz lepiej o nich, według mnie.
Walczyliśmy przecież w cudownym XX wieku z Litwą, Rosją bolszewicką, państwem ukraińskim, Czechosłowacją (spór o Śląsk Cieszyński) i w końcu z Niemcami.
Widać tylko, że polityka bywa poplątana i porąbana ;>
Mikemed:
Ten fakt pokazuje tylko jak mało istotne było w XX wieku oficjalne wypowiadanie wojny. Atak polega na tym, że krzyczysz i skaczesz, ew. skaczesz i krzyczysz, a nie na uprzedzaniu przeciwnika: „za chwilę będę cię atakował, jeżeli możesz to broń się!”. Wojna to nie szachy.
NapoleonV odpowiedział 5 godz. temu
@Mikemed:
Czytaj ze zrozumieniem. Napisane jest „wypowiedzenie wojny” a nie „prowadzenie realnych działań bojowych”> Kumasz tą subtelna różnicę?
Możesz też kogoś wyzwać na szachy:D I zarzekać się że zagracie,wygrażać że go zniszczysz w tą grę…ale nie zagrać ostatecznie.
Albo wejść na neta i zagrać z kimś ot tak.
To taka różnica,a dodam tylko ze nie wiedziałem że tylko im wojnę wypowiedzieliśmy….A nam kto?
Nikt!Zawsze włazili jak chcieli
Mikemed:
@NapoleonV: Czego według ciebie nie rozumiem? Tego, że Polska wypowiadając tę wojnę była jak „papierowy tygrys”, który tylko wywoływał uśmiech strosząc sierść i szczerząc (wyrwane) kły? Mój komentarz ma szerszy aspekt, niż tylko wirtualna „wojna polsko- japońska”.
Poza tym dotyczy właśnie tej części twojej wypowiedzi: „To taka różnica,a dodam tylko ze nie wiedziałem że tylko im wojnę wypowiedzieliśmy….A nam kto?
Nikt!Zawsze włazili jak chcieli”
Ano właśnie, bo nikt (lub prawie nikt) nie przejmował się wypowiadaniem wojny. Po prostu „włazili jak chcieli”.
Tym:
@Mikemed: Do Paktu Brianda-Kelloga (1926) wypowiedzenie wojny, o ile było poprzedzone odpowiednią procedurą, miało ten efekt, że konflikt był legalny w świetle prawa międzynarodowego. Od wejścia w życie paktu, który zdelegalizował wojnę napastniczą, wypowiedzenie wojny nie ma już żadnego praktycznego znaczenia.
Zenon_Zabawny:
Może postawimy jakiś pomnik ofiar wojny polsko-japońskiej?
gac3k:
świetny wykop, a nie miałem o tym pojęcia. Inna sprawa że to ciekawe iż teoretycznie nasz wróg był z nami bardziej solidarny niż nasi wielcy sojusznicy.
lukasz166:
Brawa za wykop – nigdy o tym epizodzie nie słyszałem :)
Dokładnie wypowiedziano wojnę 11 grudnia 1941 r. Informację o tym możemy znaleźć w Dzienniku Ustaw RP z 20 grudnia 1941 r, nr 8. Gdzie też znajduje się krótka i zwięzła wiadomość na ten temat:
„Na podstawie art. 12, lit. f) ustawy konstytucyjnej stanowię na wniosek Rady Ministrów, że Rzeczpospolita Polska znajduje się począwszy od dnia 11 grudnia 1941 r., w stanie wojny z Imperium Japońskim.” Oczywiście wszystko sygnowane nazwiskami osób pełniącymi najważniejsze funkcje państwowe.
Gratuluję kolejnej udanej ciekawostki. Przy okazji napomknę, że większość osób pracujących w naszej ambasadzie opuściła Tokio 26 października 1941 r.
Skąd masz informacje o ewakuacji ambasady? Prosiłby o źródło :)
As myśliwski Witold Urbanowicz we wrześniu 1943 ochotniczo wstąpił (jako gość) do amerykańskiej 14 Floty Lotniczej walczącej na froncie chińskim. Po krótkotrwałym pobycie w dywizjonach 16 i 74, 23 października 1943 został przydzielony do słynnego dywizjonu 75 (75th Fighter Squadron) 14 Grupy Lotniczej, znanego jako „Latające Tygrysy”. Jako pilot tej jednostki, latając na samolocie P-40N Kittyhawk, Polak zasłużył się w bitwie pod Changde, eskortował bombowce i samoloty transportowe. 11 grudnia osłaniając formację bombowców znalazł się sam wobec 6 japońskich myśliwców, z których 2 zestrzelił (prawdopodobnie Nakajima Ki-43).
@Tomasz: Czytałam o nim :) Choć nieźle mu szło w barwach amerykańskich, to jednak nie kwalifikuje się jako „kawałek” polskich sił zbrojnych walczących ze swoim japońskim odpowiednikiem.
Zresztą Polaków walczących z Japończykami było ZNACZNIE więcej. Zbigniew Flisowski wymienia w „Burzy nad Pacyfikiem” 143 poległych żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej pochodzenia polskiego. No ale jak już powiedziała Ola: to byli Polacy, a nie wojsko polskie.
Nawet wypowiedzenie wojny nam nie wyszło :)
Korekta, owszem starliśmy się. Witold Urbanowicz walczył nad Chinami z Japończykami, zestrzeliwując kilkunastu, oficjalnie: dwóch.
@freelancer: Zapraszam do rzucenia okiem na komentarze nr 5 i 6 ;-)
W sumie faktycznie, poleciał prawie jako osoba prywatna – wziął urlop z ambasady w Waszyngtonie. Tym niemniej – był to niewątpliwie polski żołnierz i tak trż był traktowany, a nie osoba narodowości polskiej z innym obywatelstwem.
Myślę, że nikt temu nie próbuje przeczyć :). Autorka pisała wyłącznie, że nie doszło do starcia pomiędzy wojskami polskim i japońskim. Urbanowicz działał z własnej inicjatywy. Na pewno to historii warta opisania i zapamiętania, ale jest ewidentnie tematem na osobny artykuł :).
No właśnie ja o tym epizodzie dowiedziałem się dopiero dzisiaj w trakcie czytania książki Cygana. Nawet Witold Urbanowicz w swoich wspomnieniach o takiej sytuacji nie wspominał, co jest szczególnie dziwne, bo w końcu brał na ochotnika udział w walkach z Japończykami.
URBANOWICZ NIE BYL PLACONY PREZ AMRYKAMOW. APELOWAL DO PREZ. JFK. ALE
ON NIE MOGL MU POMUC. ROSCIL O ZALEGLY ZOLD OK. $4000.00.
No ładnie, na jakie słońce jeszcze z motyką się porywaliśmy ? mało że i tak w papę od wszystkich to jeszcze mocarstwom tego pokroju rzucaliśmy wyzwania – co jak co ale to nie była Polska z czasów unii polsko-litewskiej. Polacy od dawna już byli w tyle, i nikt zdrowo myślący nie powie że tak nie było po rozbiorach itp itd. Rzucając wyzwanie takiej Japonii to był śmiech na sali – tak jakby 5 latek chciał się bić z dorosłym facetem. Że waleczni, że tacy patrioci, tacy sracy i kij wie jacy jeszcze – ok. Ale bez technologii, sprzętu i paru innych rzeczy potrzebnych żeby coś znaczyć – tacy już wtedy byliśmy (żałośni również przez tego typu zachowania). Doprawdy kcholernie żałosne…
No tak, bo my to bardzo lubimy sejmikowanie. Mieliśmy dyktatora Piłsudzkiego, pobiliśmy Sowietów nad Wisłą, potem pokonaliśmy pod Lwowem. W 1791 wprowadziliśmy demokracje i były rozbiory! Teraz mamy partie polityczne i znowu pod górkę! Wprowadziliśmy ustrój, z którego nie umiemy korzystać :-(
Mówisz jak jest! :)
To dopiero w 1791 była demokracja? Pierwszy rozbiór był 20 lat wcześniej. Poza tym nie widać związku z tematem.
„się porywaliśmy” jacy my?
” wojska Polski i Japonii ścierały się na śmierć i życie aż… zero razy”
Cytat, „na Dalekim Wschodzie 11, z czego 6 samolotów w czasie walk, natomiast 5 samolotów podczas ataków na lotniska japońskie w Chinach i na Tajwanie, w momencie ich startu lub lądowania”
Tak calkiem bezkrwawa wojna to nie byla…..
Ale nigdy nie doszło do walk jednostek wojskowych polskich i japońskich. Witold Urbanowicz walczył z Japończykami jako członek amerykańskich „Latających Tygrysów”. Nie ma więc błędu w zdaniu, że ” wojska Polski i Japonii ścierały się na śmierć i życie aż… zero razy”, a że byli Polacy w formacjach USA to już inna sprawa.
Mając takich wrogów – po cóż nam przyjaciele :D
Więc w podzięce dla Japoni trzykrotne, Banzaj! banzaj!,banzaj!
Czyli Japonia była by Naszym sojusznikiem w wojnę przeciwko ZSRR, jak by nie 2 wojna światowa i nie Stalin ;/
„wojska Polski i Japonii ścierały się na śmierć i życie aż… zero razy” – na pewno z wyjątkiem Witolda Urbanowicza który zestrzelił kilka japońskich samolotów. Pewnie więcej by się pojedycznych osób znalazło.
A co z wojną Polsko-Polską z 13.12.1981 Wojtka Jeruzelskiego ?
Drogi anonimie, jakkolwiek byśmy nie oceniali stanu wojennego, żadne państwo nie wypowiedziało wtedy innemu państwu wojny – ani oficjalnie ani nieoficjalnie.
To wypowiedzenie wojny Japonii jest jednym z dowodów, że jesteśmy narodem odrealnionych megalomanów przekonanych o swojej wielkości, misji i wybraniu.
bardzo znakomicie że wypowiedzinao bo Japonia był bestialskim krajem w latach 1937-1945
„narodem odrealnionych” czemu ma służyć zbiorowa odpowiedzialność?
Uwielbiam japońskie poczucie humoru :-)
@Krzysztof:
Nie oceniałbym tej decyzji aż tak krytycznie. Pamiętajmy, że Polska znajdowała się pod okupacją, rząd działał na wygnaniu, podlegał silnej presji Aliantów. Decyzja może się wydawać absurdalna z naszej perspektywy, ale niekoniecznie z perspektywy 1941 roku.
Wlasnie o tym sobie pomyslalam czytajac ten artykul – co mogl zrobic rzad polski w Londynie? Urazic Brytyjczykow, gdy Japonczycy juz siedzieli w ich koloniach dalekowschodnich? Urazic Amerykanow, na ktorych liczono i w Europie? Te wojne wypowiedziano przeciez dopiero w kilka dni po Pearl Harbor.
Niemniej (nie jestem Polka) ten miedzywojenny polsko-japonski flirt mi sie nie podoba chocby ze wzgledu na…Chiny, masakre w Nankinie itd. – nienawisc do Rosji nie rozgrzesza z kazdego swinstwa.
Az dziw, ze II RP nie dolaczyla sie oficjalnie do paktu antykominternowskiego, a potem do Axis – moze i wasza gospodarke by wyciagnal za .uszy jakis Plan Marshala, moze – wrecz przeciwnie – byscie wyladowali na wieki wiekow w czulych objeciach Rosji.
I na miejscu Polakow bardziej od milosci japonskiej interesowalaby mnie dzisiaj mozliwa i uzasadniona niechec chinska…
Coz, moze ta „wojna” polsko-japonska jeszcze sie wam kiedys przyda.
tak ciociu, dołącz do Axis (po polsku Oś)
Wybrane komentarze do naszego artykułu zamieszczone na facebookowym profilu portalu Racjonalista.pl https://www.facebook.com/RacjonalistaPL
Pan K.: Super historia, tego nikt nas w szkole nie uczył
Tomasz K.: Czy jest na sali specjalista od prawa międzynarodowego? Czy trzeba wycofać takie wypowiedzenie, czy RP nadal czeka na odpowiedź?
Przemysław W.: Japończycy zawsze lubili Chopina, może to nas uratowało.
Paweł Ch.: Wow, Japonczycy tacy dobzi…
G prawda, robili jeszcze bardziej pok***ione rzeczy niz Mengele.
specjalista polski od prawa, a na dodatek międzynarodowego, masz u mnie 300 punktów za humor, drugi dobry polski dowcip to poszukiwanie informacji o formalnym zakończeniu tamtego, nie zdziwiłbym się, gdyby ta wojna nadal trwała
Z tego co kojarzę, to formalnie „wojna” polsko-japońska zakończyła się dopiero gdzieś w latach 50. i to chyba w drugiej ich połowie.
Z tego co udało mi się ustalić, ostatecznie podpisano traktat pokojowy w roku 1957. Miało to związek z podobnymi działaniami ze strony ZSRR (więc cały obóz wschodni – choć Polska ostrożnie czyniła kroki wcześniej – podążył za „wielkim bratem”).
No proszę, sprawa została wyjaśniona, Czyli dobrze mi się wydawało Dzięki.
Tylko, że wywiady Polski i Japonii współpracowały od lat 20 przez całą WWII, a sztandar PSP z okupowanego Wilna został przez Japończyków przesłany do Londynu w poczcie dyplomatycznej neutralnego państwa (wówczas). Ambasada Polski w Tokio ewakuowała się wcześniej niż ktokolwiek wiedział o wojnie Japonii z USA (pewnie polska dwójka wiedziała, ale nie powiedziała angolom).
wszak byli sojusznikiem hitlera
wiec chyba logiczne ze polska wycofala personel
Jak się dowiedziałem, Polacy prawdopodobnie jednak walczyli z japońskim oddziałem i to na terenie… Polski! Z tego co wiem od kolegi historyka, berlingowcy w 1944 na przyczółku magnuszewskim (o ile dobrze zapamiętałem – chyba że pomyliłem z ofensywą styczniową w 1945) walczyli z Japończykami. Japońscy oficerowie, instruktorzy chyba marynarki wojennej, których tu przysłano,żeby wykładali coś na kursach dla wojska niemieckiego [prawdopodobnie metody dywersji] zaplątali się w te okolice i gdy groziło przełamanie frontu niemieckiego przez wojska sowieckie i walczących po ich stronie berlingowców, ich skierowano bezpośrednio do walki na froncie i zginęli podobno wszyscy. Kolega dostał po wojnie w prezencie japońską morską lornetkę wojskową od swego żoliborskiego sąsiada, oficera służącego u berlingowców, Ów oficer brał udział w tych walkach, nie wiem w jakim był wtedy stopniu, być może był zwykłym żołnierzem. Tak czy owak słowem lornetka była zdobyta w walce. Miałem ją w rękach (w latach sześćdziesiątych oficer ów oddał ją po wojskowej znajomości do PZO do naprawy i tam niefachowo parę rzeczy wymieniono, ale większość części jest oryginalna łącznie z obudową z widocznymi napisami, miałem ten sprzęt w rękach)
Dodać jeszcze należy że przy pomocy Ambasady Japońskiej okupowana Polska wysłała do Wielkiej Brytanii sztandar dla Dywizjonu 303
Z tym sztandarem to rzeczywiście przekapitalna historia :)
Czy ktoś mi może napisać gdzie znaleźć tą pozycję z bibliografia: Sergeĭ Vladimirovich Bakhrushin, Historia dyplomacji, t. IV, Warszawa 1981.?! Bo nigdzie jej znaleźć nie umiem (szukałem w katalogach biblioteki narodowej w Wa-wie, Jagiellonki, cinibie i bś w kato oraz miejskiej w Bytomiu) I głucho!
Obawiam się, że po tych kilku latach (artykuł jest z 2011 roku) nie będziemy w stanie namierzyć tej książki. Skądś ją musieliśmy pożyczyć, ale tak samo korzystamy z Biblioteki Narodowej czy Biblioteki UP, jak z Jagiellonki.
W każdym razie historia dyplomacji Bachruszyna krąży czasem na Allegro. Może warto tam na nią zapolować.
Święta prawda, to było lata temu! myślałam, myślałam i za skarby świata nie mogę sobie przypomnieć, gdzie wygrzebałam tą książkę. Tak jak pisze Kamil, korzystamy raczej z krakowskich bibliotek, ale od czasu do czasu zdarza się i z Narodowej.
Wybrane komentarze do art. z facebookowego fanpage’a Historia – daty, które nie gryzą https://www.facebook.com/historycznedaty?fref=ts:
Paweł T.: Jak już inni wspomnieli wywołaliśmy wojnę Japonii. A Hideki Tōjō na to „Wyzwania Polaków nie przyjmujemy. Polacy, bijąc się o swoją wolność, wypowiedzieli nam wojnę pod presją Wielkiej Brytanii”. A wiecie dlaczego Polacy z Japończykami nie chcieli wojować? Ponieważ byliśmy nieoficjalnymi sojusznikami przeciwko ZSRR. Nasi szpiedzy podróżowali na paszportach Mandżurii nawet po wypowiedzeniu przez nas wojny, która oczywiście była satelitą Japonii.
Patryk L.: No i przde wszytskim nie było jak wojować. Z Europy daleko na Pacyfik.
Paweł T.: I tu się mylisz . Nasi marynarze w służbie brytyjskiej modlili się aby nie musieli walczyć z Japończykami. Istniały plany udziału Polskiej Marynarki Wojennej w walkach na Dalekim Wschodzie. W lipcu 1943 Royal Navy rozważało skierowanie niszczyciela ORP „Orkan” do walki z Japonią po zakończeniu morskiej batalii z Niemcami. Propozycję odrzucił premier Winston Churchill, a i sam „Orkan” niedługo poszedł na dno po spotkaniu z niemiecką torpedą. W październiku 1944 wiceadmirał Jerzy Świrski zaproponował wysłanie na Daleki Wschód jednego niszczyciela (prawdopodobnie OPR „Piorun”) w celach propagandowych. Prezydent Ignacy Mościcki odrzucił propozycję. Natomiast w pamięć Japończykom zapadły zapewne wyczyny naszego pilota, pułkownika Witolda Urbanowicza. Urbanowicz, skonfliktowany z polskim dowództwem, został odesłany do Stanów Zjednoczonych w celu prowadzenia agitacji na rzecz naboru Polonii amerykańskiej do wojska. Nie mogąc jednak długo wytrzymać na ziemi zgłosił się na ochotnika do amerykańskiej 14 Floty Lotniczej walczącej na froncie chińskim. Jako pilot słynnego dywizjonu 75, tzw. „Latających Tygrysów”, wsławił się starciem nad Changde, gdy osłaniając formację bombowców samotnie stoczył walkę z 6 japońskimi myśliwcami, z których dwa zestrzelił.
Patryk L.: Paweł T. – Nie mylę się- Europa jest bardzo daleko od Pacyfiku . No, ale jednka nie posłano żadnej jednostki PSZ na Pacyfik. Urbanowicz był ochotnikiem i nie walczył jako przedstawiciel PSZ a jako lotnik USAAF. Gdzieś czytałem o 20 polskich oficerach kontraktowych, któzy mieli ponoć walczyć w ramach armii brytjjskiej w Birmie, no i podczas jakiś walk powstańczych w Harbinie ponoć ponad 100 Polakó wzięło w nich udział i pilnowało ważnych budynków przed splądrowaniem aż do nadejścia ACz.
Paweł T.: Nie posłano ale mogli posłać np. jakiś dywizjon myśliwski więc wojenka z Japończykami nie była niemożliwa. Napoleon Bonaparte nie tylko do Hiszpanii wysłał polaków ale i na Santo Domingo.
Patryk L.: Napoleon posłał Polaków na Santo Domingo, gdyż wtedy nic się w Europie nie działo, a mógł oszczędzić francuskiej krwi, więc wysłał Polaków. ALe nie posłano . Gdyż tak,ie dyslokacje są diabelnie kosztowne, a po zwycięstwie nad Niemcami chłopcy chcieli wrócić do Polski, a nie walczyć z narodem, który nam krzywdy nie wyrządził.
Paweł T.: Brytyjczycy i tak wysyłali lotników z Anglii do walki w Azji więc mogli wysłać i polaków Polaków żeby zrobili porządek z Japończykami.
Patryk L.: Jakich Plaków Brytyjczycy wysłali do walki z Japończykami? Wobec małej liczebności naszego wojska i ogromnych kosztów przewiezienia całej jendostki przez tyle km nie miało to najmniejszego sensu. No i do tego dochodzi fakt, że Amerykanie mieli tam dość sił.
Paweł T.: Nie napisałem, że wysłali tylko, że mogli wysłać. Choćby jeden z dywizjonów myśliwskich co z ogromnymi kosztami się nie wiązało tym bardziej, że wysyłali tam Anglików więc równie dobrze mogli wysłać Polaków.
Patryk L.: Tylko, że Anglicy mieli blisko bo na samym początku wojny w Indiach i Birmie stacjonowały si,ły RAF, nie dosyłano sił RAF z Europy. Jak to się nie wiązało? Zdajesz sobie sprawę ile kosztuje przewóz maszyn, części zamiennych, ludzi, rzutu kołowego przez 2 oceany? Podpowiem- sporo, było to nieopłacalne zwyczajne.
Paweł T.: A do Murmańska się opłacało wysyłać tony sprzętu narażając setki okrętów? A w Indiach i Birmie produkowano Hawker Hurricane czy Supermarine Spitfire? Czyżby w walce z Japończykami Brytyjczycy nie ponosili ofiar i nie trzeba było uzupełniać strat w sprzęcie i wyszkolonych pilotach? Kiedy ktoś cię przyprze do muru nie liczysz kosztów ponieważ najważniejsze jest przetrwanie i dlatego UK z wojny wyszło jako bankrut.
Patryk L.: Paweł, UK wyszło jako bankrut, gdyż gospodarka im się sypała już po IWŚ między innymi. Poza tym te konwoje wysyłały od 1942 USA, więc Brytyjczycy za to nie płacili. Tylko, że te konwoje miały konkretny cel i efekt- realne wsparcie ACz. Poza tym Z Nowego Jorku do Mur,mańska jest 3 razy bliżej niż z Anglii na Pacyfik. Nie, nie produkowano w koloniach myśliwców. Nie musieli nic uzupełniac, gdyż tam walcyzły dywizje hinduskie, złożone z autochtonów a w Indiach ludzi mnogo. Co więcej, to z Indii wysy łano nawet do walk w Europie hinduskie dywizje. Poza tym jest ogromna różnica między dosyłaniem zaopatrzenia gdyż jest ono nezbędne a co innego w przesyłaniu całej jednostki, która tam do szczęscia Amerykanom i Brytyjczykom nie była potrzebba. Brytyjczycy sami sobie radzili i mieli tam dość ludzi. A włąśnie takie marnotrawienie pieniedzy w postaci wysyłania całego dywizjonu przez 5 mórz i 3 oceany tylko w imię symbolu byłoby idiotyzmem w wykonaniu Brytyjczyków.
Paweł T.: Anglicy wysyłali swój sprzęt na swoich zatapianych statkach za kredyty zaciągnięte w USA więc jak nie płacili? Amerykanie też za darmo nic nie robili. Spotkałem się kiedyś z tekstem, że przekazali Brytyjczykom ok. 50 przestarzałych okrętów do eskorty konwojów w zamian za dzierżawę kilku wysp na Pacyfiku przez ileś-dziesiąt lat. W pragmatycznym zachodzie nie ma nic za darmo. To nie Węgrzy, którzy przekazali nam w czasie wojny z bolszewikami 1920 roku całe swoje zapasy uzbrojenia i innego wyposażenia wojskowego za darmo. Napisałeś, że pomoc ZSRR miała konkretny cel. A obrona Indii i Birmy to nie? Nie słyszałem aby w Azji walczył jakiś wyśmienity hinduski dywizjon lotniczy. Chcesz przez to powiedzieć, że Brytyjczycy oddali niebo w Azji bez walki Japończykom? Pamiętaj, że spieramy się w kwestii ewentualnego użycia zorganizowanej polskiej formacji w rejonie azjatyckim. Najbardziej realną formacją było polskie lotnictwo (ponieważ marynarka była nieliczna, a piechota odpada z powodów wystarczającej ilości autochtonów) więc nie mieszaj do tego hinduskiej piechoty w Europie. Ale skoro już opłaca Ci się przerzucić Hindusów do Europy to w przeciwnym kierunku chyba to działa tak samo tym bardziej, że Polacy był na Bliskim Wschodzie, a następnie w Afryce skąd był bliżej do Birmy niż z Europy? Twierdzisz, że Brytyjczycy doskonale sami sobie radzili w Azji w powietrzu i tak też myśleli podczas bitwy o Anglię. I gdyby nie incydent podczas lotu treningowego gdzie polak strącił niemiecki bombowiec nadal by tak myśleli aż do przegrania bitwy o Anglię.
Patryk L.: Paweł T. – Poczytaj dokładnie na czym polegało Lend-Lease. To była dostawa sprzętu USA dla Anglii i ZSRS, to ich sprzęt i ich kasa. Za sprzęt dostrczony Brytyjczykom płacili Brytyjczycy, za sprzęt dostarczony Sowietom- Sowieci, więc konwoje dla ZSRS kosztowały Sowietó, Anglicy zapewniali eskortę konwojom. Nie 50 a 100 niszczycieli eskortowych i to bodaj za jakąs bazę w Kanadzie, nie na Pacyfiku. Węgrzy to chlubny wyjątek i chwała im za to. Nie, czytaj ze zrozumieniem. Napisałem, że konwoje ze sprzętem dla ZSRS miały swój konkretny cel i namacalne rezultaty, a posłanie do Indii polskiego lotictwa sensu nie miało, gdyż Angliyc mieli tam raz, że swoje siły lotnicze, a dwa dodatkowo stacjonowały tam siły USAAF. Więc jedynym celem wysłania tam Polaków nie była konieczność realnej pomocy Brytyjczykom (którzy w 1945 wypierają Japończyków z Birmy) a jedynie rola symbolu… tylko, że komu ten symbol był potrzebny, skoro sami Polacy nie wyrażali takej chęci. Bo w Indiach stacjonowały dywizjonu RAF-u z Brytyjczykami za sterami, nie Hindusami. Brytyjczycy wraz z „Latającymi Tygrysami” utrzymali panowanie w powietrzu, mimo porażek na lądzie, więc nikomu tego nieba nie oddali. Przypominam Ci, że było coś takieigo jak most powietrzny nad Himalajami, gdzie leciały tylko bombowce, bez eskorty, a działą się tak gdyż japońskie lotnictwo nie uzyskało tam przewagi, a w późniejszym czasie [prawie go tam nie było. Po przegranej pod Midway Japończycy w Brmie nie mają prawie w ogóle samolotów. Przypominam Ci, że Indie się obroniły, a Birma upadła w 1942 roku, gdzie nie było mowy o przerzuceniu choćby kompanii Polaków na Pacyfik, bo to pomogłoby mniej co umarłemu kadzidło. Znowu mnie nie zrozumiałes- Brytyjczycy mieli duże kłopoty na woim podwórku, dlatego też z racji tego, że z Hindusó da się dużo dywizji sformować wysyłali z Indii dywizje do Afryki, bo tu była taka konieczność. Wysyłania dywizji w drugą stronę nie było, gdyż tam piechoty było dość- na tym polega różnica. No i taki niusans- jest różnica pomiędzy wysłanie dywizji z Indii do Egiptu, niż z Anglii do Indii czy tam Birmy- dystans i koszta. Tylko, że Poalcy byli na Bliskim Wschodzie w momencie gdy Brytyjczycy potrzebowali ludzi w Afryce a później we Włoszech. Tak radzili sobie, poczytaj, poszukaj, w Birmie i Indiach mieli przewagę w powietrzu. A co miał incydent podczas lotu treningowego do rezultatów Bitwy o Anglię? Chcesz powiedziec, że jeden polski pilot zmienił losy bitwy? Ciekawe… PSZ miała priorytet w walce z Niemcami, gdy Niemcy przegrali, sytuacja w Azji przybrala dramatyzny obrot dla Japończyków, któzy zostali przez Hindusów o Brytyjczyków wyparci z Malajów bez posiłków z Europy. Tak więc wysłanie tam Polaków mogło miec tylko wymiar symboliczny, tylko komu potrzebny? Duże koszty, a zysków żadnych, gdyż sami sobie alianci tam poradzili, a sami Polacy, jakieś ochoty do walki z cudzym wrogiem nie przejawiali.
Paweł T.: No właśnie zapoznaj się z Lend-Lease gdzie sprzęt wojskowy poza sprzedażą można było przekazać na zasadzie: przenosić własność, wymieniać, wydzierżawiać, pożyczać i w jakikolwiek inny sposób udostępniać innym rządom dowolne produkty ze sfery obronności. Właśnie dlatego GB wyszła z wojny jako bankrut ponieważ najważniejsze było przetrwanie i nie przejmowali się przyszłą spłatą zobowiązań finansowych za przekazany im sprzęt przez USA i brali go na potęgę. Na zachodzie nie ma nic za darmo są tylko interesy. Porozumienie „niszczyciele za bazy” (ang. Destroyers for Bases Agreement) – porozumienie zawarte 2 września 1940 roku pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, na mocy którego Amerykanie przekazali Brytyjczykom 50 niszczycieli w zamian za 99-letnią dzierżawę gruntów pod budowę baz wojskowych i lotnisk na terenie brytyjskich posiadłości w rejonie Karaibów, na Bermudach i Nowej Fundlandii. Kazanie Polsce przez GB wywołania wojny Japonii to też gest symboliczny więc jeśli według ciebie wysłanie polskiego dywizjonu myśliwskiego byłoby takim samym gestem to czemu nie tym bardziej, że ten gest przełożyłby się na wymierne efekty co pokazał w jednym ze starć Witold Urbanowicz, który w pojedynkę zaatakował 6 japońskich samolotów z czego dwa strącił, a reszta zwiała. A wysłanie Hindusów do Europy to nie gest? Jaki był wkład tej nacji w walkach europejskich? To, że Brytyjczycy nie oddali nieba razem z tygrysami też nie jest argumentem ponieważ Polacy latali od początku do końca nawet jak Alianci mieli przytłaczającą przewagę. A ja ci przypominam, że most powietrzny nad Himalajami to nie jedyny teatr działań lotniczych i na początku wojny przytłaczającą przewagę mieli Japończycy. Przypomnij sobie kiedy Polska wywołała wojnę Japonii, a kiedy była bitwa o Midway? Był czas na wysłanie polskich myśliwców zanim alianci osiągnęli przewagę w powietrzu, a na lądzie trwało to jeszcze dłużej. A jednak do straconej Birmy Brytyjczycy w ramach kadzidła jak to określiłeś wysłali komandosów „Chindits” czyli równie dobrze mogli wysłać polskich komandosów odpowiednio wyszkolonych. Angole wysłali na drugi koniec świata do Afryki Australijczyków oraz Nowozelandczyków to i mogli na drugi koniec świata wysłać Polaków. Pod koniec 1942 roku, wojska brytyjskie przeszły do kontrofensywy, ale szybko zostały rozbite, a potem odepchnięte przez wojska japońskie. Atak ten był katastrofą w każdym punkcie. Ofensywa na Arakan, pokazał, że alianci muszą się jeszcze dużo nauczyć jak prowadzi się walkę w dżungli. W wojskach sprzymierzonych zawiodło wszystko: łączność, logistyka, wsparcie lotnicze, wyszkolenie, sprzęt, dyscyplina itd. Podkreślam, ze wsparcie lotnicze również wiec nie pisz, że było malinowo. Wspomniałem o incydencie podczas lotu treningowego ponieważ Anglicy tak jak ty lekceważyli ewentualny wkład Polaków w walkę, aż się przekonali o swoim błędnych wnioskach. Dzięki temu incydentowi dowództwo RAF’u zdecydowało, że polscy lotnicy są gotowi do walki. I w całej masie pilotów myśliwskich garstka Polaków wniosła kolosalny wkład w zwycięstwo w Bitwie o Anglię tak jak mogła garstka Polaków wnieść na innych teatrach wojennych gdyby ich tam wysłano ponieważ tam gdzie ich wysłano tak było. Do Azji nas nie wysłano i całe szczęście ponieważ musielibyśmy walczyć ze sprzyjającymi nam Japończykami tak jak musieliśmy walczyć z przychylnymi Polsce Włochami.
Gwoli ciekawostki HMS 'Dragon” w 1919 roku brał udział w działaniach Royal Navy na Bałtyku (przeciwko bolszewikom), zaś w 1942 na wiosnę został wraz z dwoma bliźniaczymi krązownikami (w tym HMS – „Danae” tj. późniejszy ORP „Conrad”) wycofany z Morza Jawajskiego na 5 minut przed. Inaczej Japończycy przemieliliby go tak jak resztę zbieraniny amerykańsko-brytyjsko-holendersko-australijskiej.
Przynajmniej jeden polski żołnierz walczył przeciwko Japonii, polski As myśliwski Witold Urbanowicz walczył w Chinach w składzie amerykańskiej jednostki Latające Tygrysy, co zresztą opisał w książce Ogień nad Chinami.
sęk w tym, że walczył jako amerykański żołnierz :) taki detal – polscy żołnierze, to z zasady członkowie Sił Zbrojnych RP. Swoją drogą, pan Flisowski w „Burzy nad Pacyfikiem” wymienia co najmniej kilkudziesięciu Polaków walczących na Pacyfiku w armii amerykańskiej. Polskości im nie śmiem odmawiać, jednak żołnierzami byli amerykańskimi.
Pan Flisowski wymieniał jedynie poległych żołnierzy marynarki i korpusu piechoty morskiej narodowości polskiej. Czy czuli się Polakami czy nie, trudno powiedzieć. Na pewno Polakiem czuł się Franciszek Francis Gabreski, ten nie walczył na Pacyfiku.
Warto przypomnieć, że ta współpraca miała swoje wady ze względu na to, że japońscy oficerowie dalszą część szkolenia mieli w Niemczech i przy okazji zbierali informacje wywiadowcze dla Niemców. W książce Kozakiewicza opisano jeden z takich przypadków gdy przyłapano jednego z takich oficerów. Wezwano attasze japońskiego na rozmowę w czasie rozmowy polski oficer przeprosił go na chwilę i wyszedł pozostawiając otwarte akta z sprawą. Po chwili wrócił panowie pożegnali się. Wynik rozmowy zamieszany w aferę japoński oficer został odwołany do Japonii.
Jeszcze nieco komentarzy z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Krystyna B.: Nasz kraj zawsze pod zaborami. Teraz USA. Podlizujemy się a oni i tak mają nas w 4 literach.
Wojciech J.: Tak ? To fajnie – najlepszy to zaborca moim zdaniem. Szkoda tylko, iż nie włączyli nas jako 51 stan do swego terytorium, bo może by płace wzrosły. Nie strzelają, nie robią łapanek, żarcia nie brakuje (nie jest na kartki), paliwo jest, nie ma godziny po…Zobacz więcej
Grzegorz R.: Oto właśnie genialna polityka rządu na uchodźstwie.
Reniusz K.: Japończycy dyplomatycznie wypowiedzenia wojny nie przyjeli,Polacy nie nalegali,ot wilk syty i owca cała.
Po co ci idioci w ogóle podpisywali ten papier, i wypowiadali tą wojnę. To pokazuje, że już wtedy polaczki nie mieli swojego zdania.
piękne słownictwo, pisownia też, a zdolność wyciągania wniosków jedyna w swoim rodzaju
I z czego wy się śmiejecie, że Polska wypowiedziała wojnę Japonii? Chyba tylko z siebie. Bo jak nie, to pośmiejcie się też z Kanady, Australii, Nowej Zelandii, RPA i Nepalu, które we wrześniu 1939 r. stanęły po naszej stronie i wypowiedziały wojnę Hitlerowi. Kraje te nie stanowiły zagrożenia dla Niemiec i wtedy nie miało to dokładnie żadnego znaczenia militarnego, za to ogromne znaczenie moralne i polityczne. Dla nas i nie tylko.
pewnie,że było kneczne no takie były realie ,a poza tym Japończycy byliagresorami w Azji wschodniej i to okrunymi i to zrozumiałe………….
Młodzi Polacy wyzwolenia przez Sowietów z niewoli niemieckiej zostali siłą wcielenia do armii czerwonej przewiezienie w myślących wagonach do Moskwy a stamtąd do Ułan bator i Poznaniu pieszo przez pustynie Gobi na wojnę z japonia, wielu zmarło z pragnienia i głodu, szli szlakiem czerwonych chorągiew na wojnę z Japończyków. Walczyli z armią warmińska, brali udział w operacjach na morzu żółtym. Wiem, ze po zakończeniu wojny ci ,którzy przeżyli dojazdem byli zespołami na Syberię. Do Polski wróciło zaledwie trzech. Sowieci wcielili do swojej armii nie tylko dozwolonych z niemieckiej niewoli Polaków, ale także Czechów, Chorwatów….
Ostatni komentarz zawiera błędy językowe i rzeczowe ,które pragnę skorygować .młodzi i zdolni do walki Polacy, którzy zostali wyzwoleni z niewoli niemieckiej przez Sowietów byli wciagani do armii czerwonej. Zaladowani w bydlece wagony zostali wywiezieni do Moskwy a następnie do Ułan bator. Tam otrzymali mundury radzieckie i zostali pognani pieszo 2000km przez pustynie Gobi tzw szlakiem czerwonych choragiewek. Wielu padło z pragnienia i głodu na tej morderczej trasie. Reszta walczyła z armią kwantunska, brała też udział w operacjach na morzu żółtym. Po zakończeniu wojny, czyli po Hiroszimie i Nagasaki Polacy, którzy przezyli, zostali wysłani na Syberie. Do kraju wróciło zaledwie trzech. Nigdzie nie można znaleźć wiadomości na ten temat. Ten kawałek historii umknął. Chcę dodać, ze taki los spotkał nie tylko wyzwolonych Polaków, ale także Czechów, Chorwatów, Slowencow….. Bede zobowiazana, gdyby ktoś zechciał podjąć ten temat
„stan wojny nie jest równoznaczny z prowadzeniem walki zbrojnej” – więc o jakiej wy wojnie tu dyskutujecie.
dziennik Urzedoey Nr 8 z 20 grudnia 1941r cz II Dział urzedowy
Wygląda na to, że nadal, jednostronnie jesteśmy z Japonią w stanie wojny. My im…!
Ciekawe spojrzenie na sprawę ;) Ale zdecydowanie dobrze, że jednostronnie!
Pozdrawiamy!
Ból cb w tym że to tak naprawdę był nasz jedyny i prawdziwy sojusznik do 1945 w tej wojnie…
Ogarnijcie sie kto z was byl ostatnio w japoni moze tokio? w miescie mieszka wiecej ludzi niz w calej pis rzeczy pospolitej….nikt tam nie rozdaje + 500 +300,100 na swinke. Miasto czyste i ogarniete koszy na smieci nie ma!!! dlaczego?
Dla mniej rozgarneitych wedka nie ryba! cala ta dywagacja historyczna sprowadza sie do jednego! do pracy!!!!!!
??????wicia; taka historia to dopiero cudo.
jeśli to faktycznie prawda to ja się pyta kto rządzi RP?
nie chcę krakać… z tego co ja widzę; ale obecnie my tj. Polska jak i kraje skandynawskie… jesteśmy tak jakby pod okupacją, tyle że nie wojskową, a cywilną my przez ukraińczyków a kraje zza Bałtyku przez grupy etniczne z pogranicza Afryki płn. i Azji mniejszej.
ja tylko cicho ostrzegam; a może się nie znam…
pizdrawiam.
czy ten artykół mogę gdzieś dostać w formie drukowanej?
Była kapitulacja jednego z oddziałów japońskich przed polskimi marynarzami. Ciekawa historia swoją drogą.
Bo o ile polskie jednostki bojowe nie zostały do Azji posłane to transportowce jak najbardziej tam służyły.
„Rzeczpospolita rzuciła wyzwanie wyłącznie Japonii w 1941 roku. ”
To było po prostu żąłosne.Kilku przygłupów z przerostem ego chciało pokazać ze są ważni w czasie gdy żadnej rzeczpospolitej nie było.I nie można nawet tego typu sformułowania użyć z tego powodu!ż
Żadnego realnego realnego rządu wtedy nie było.To co było to był klub uzurpatorów.
czy może ktoś powiedzieć coś na temat przerzutu oddziałów armii LWP po maju 1945 na Daleki Wschód celem udziału w walkach z Japonią (po wypowiedzeniu jej wojny przez ZSRR w sierpniu 1945 r.)?
Szkoda że wszystkie wojny nie są tak prowadzone