W roku 1560 urodziła się kobieta okrzyknięta przez potomnych krwawym potworem i podejrzewana o wampiryzm. Jej postać stała się inspiracją dla pisarzy, scenarzystów filmowych, muzyków, a nawet twórców gier komputerowych. O kim mowa? O siostrzenicy naszego zacnego króla, Elżbiecie Batory.
Zachowanie na wieczność młodości i urody od zarania dziejów było marzeniem wielu kobiet. Starożytne elegantki nacierały twarze pudrem z odchodów krokodyla, kąpały się w kozim i oślim mleku, czy szminkowały usta. Arabskie piękności znały dobroczynne działanie ziołowych maseczek do twarzy, a Chińczycy wynaleźli lakier do paznokci. Kobiety od zawsze dbały o urodę, ale raczej nie cierpiał na tym nikt poza wytwórcami kosmetyków, znoszącymi kaprysy swych klientek i klientkami – znoszącymi skład chemiczny tych specyfików. Do czasu…
Elżbieta wkracza na scenę
Węgierska hrabina Elżbieta Batory przyszła na świat w jednym z europejskich rodów dynastycznych. W jej czasach, dla zachowania czystości krwi, nagminnie zawierano małżeństwa pomiędzy krewnymi. Z tego powodu w potężnych rodzinach występowały zaburzenia psychiczne, psychozy, choroby krwi i inne przypadłości genetyczne, nasilające się z każdym pokoleniem. Zdaniem naukowców także Elżbietę dosięgły tego rodzaju dolegliwości. Już w czasach swej młodości miewała ataki niepohamowanego gniewu i agresji. Co więcej zaobserwowano u niej objawy epilepsji.
W wieku piętnastu lat nasza bohaterka wyszła za mąż za Ferenca Nádasdyego (wcześniej urodziła córkę z nieprawego łoża, oddaną na wychowanie wieśniakom; niektórzy badacze sugerują, że to pogłębiło jej zaburzenia psychiczne). Okazało się, że ma wiele wspólnego z mężem. Nádasdy był osławionym w bojach wodzem, który po powrocie z wojny zaszywał się w swoim zamku i opracowywał najwymyślniejsze sposoby torturowania wrogów. Młoda małżonka dzielnie mu w tym sekundowała, zarazem znajdując czas na orgie z kim popadło (czy to paniami, czy panami – nie była wybredna).
Młoda szlachcianka ujawniła cały wachlarz sadystycznych skłonności. Maltretowała służbę oraz wieśniaków i oddawała się praktykom czarnoksięskim. Stworzyła sobie świtę, której członkowie mieli wybitnie nie po kolei w głowie. Razem z nimi oddawała się makabrycznym zabawom, ale to dłuższa historia…
Piękno jest ulotne
Elżbieta Batory słynęła ze swej urody. Miała ponoć ogromne, piękne oczy, alabastrową cerę i długie, czarne włosy, miękkie jak aksamit. Potrafiła przez długie godziny przesiadywać przed zwierciadłem. Przy migotliwym świetle świec podziwiała swe piękno. Wedle legendy, pewnego dnia zauważyła jednak, że w kącikach oczu zaczynają jej biec cieniutkie pajęczyny delikatnych zmarszczek, a skóra dłoni powoli wiotczeje. Hrabina była przerażona.
Na domiar złego, któregoś razu służąca szczotkująca jej włosy niechcący szarpnęła za nie i kilka wyrwała. Elżbieta wpadła w szał i zaczęła z całych sił okładać nieszczęsną kobietę, ochlapując się przy tym krwią. Kilka dni później hrabina Batory dokonała niezwykłego odkrycia – w miejscu zachlapanym krwią służącej jej skóra stała się gładka i promienna. A gdyby tak spróbować zdobyć więcej krwi? Podania sugerują, że Elżbieta uznała, iż dzięki krwi dziewic będzie w stanie utrzymać młody wygląd. Kto wie – zastanawiała się – może nawet zyska wieczną młodość? To był przełomowy moment w jej „karierze”.
Ciemne sprawki jaśnie pani
Hrabina wraz z członkami swojej świty zaczęła przeczesywać swoje włości w poszukiwaniu młodych pięknych i niczego nie podejrzewających dziewcząt. Wybranym proponowała służbę na swoim zamku, na którą kandydatki z radością się decydowały (była to dla nich szansa i spora nobilitacja). Gdyby tylko wiedziały…
W posiadłości regularnie znikały najpiękniejsze służące i regularnie znajdowano ich ciała, pozbawione krwi. Po okolicy zaczęły krążyć legendy, jakoby dziewczęta padły ofiarą wampira. W rzeczywistości ich krew służyła hrabinie zamiast kremu na zmarszczki. Podania zawierają także informację, że Elżbieta zażywała w niej odmładzających kąpieli.
Nasz potwór o anielskim obliczu doszedł do wniosku, że krew chłopek to za mało. By zatrzymać czas i zachować urodę potrzebowała krwi błękitnej. Dlatego hrabina postanowiła otworzyć akademię dla młodych dam.
Sąsiedzi, którzy usłyszeli o tym pomyśle zapewne aż przyklasnęli z zachwytu. Dwór potężnej i wykształconej magnatki stanowił w ich mniemaniu idealne miejsce dla młodych szlachcianek, pragnących poprawić swój los, przyswoić sobie etykietę i nawiązać pożądane kontakty. Na dziedzińcu zamku hrabiny zaroiło się od powozów z młodymi damami, które później ginęły na zamku w niewyjaśnionych okolicznościach.
„Węgierski potwór”
Palatyn Węgier – hrabia Turzo – wiedział o wszystkim, co działo się na zamku. Przymykał oko, nie chcąc szargać opinii rodu Batorych, z którymi był skoligacony. W końcu nadszedł jednak moment, gdy nie dało się dłużej tuszować sprawy. Palatyn zorganizował najazd na zamek hrabiny i odkrył jego mroczne sekrety. Ponoć natrafiono na sterty rozkładających się ciał, konające w męczarniach kobiety, dziewczęta oczekujące w lochach na tortury… Wedle legendy hrabina w momencie ataku brała udział w jednej ze swoich orgii, zakrapianych alkoholem i krwią.
Stała się rzecz niebywała, mianowicie przed sądem postawiono przedstawicielkę węgierskiej szlachty. W wyniku procesu hrabinę Elżbietę Batory uznano winną osiemdziesięciu morderstw. Nie można było jej skazać na śmierć, więc zdecydowano, że należy w nieskończoność odwlekać moment wydania wyroku. Przez ten czas przetrzymywano Elżbietę w jednej z komnat jej zamku, w otoczeniu skarbów i luster. W drzwiach do małego pomieszczenia pozostawiono niewielki otwór, przez który podawano jej jedzenie.
W trakcie procesu hrabinie udowodniono, jak już wspomniałam, tylko osiemdziesiąt morderstw. Rzeczywista liczba jej ofiar jest nieznana. Wedle legendy, śledczy podróżując po kraju natknęli się na ślady kolejnych krwawych zbrodni „węgierskiego potwora”, jak poczęto nazywać Elżbietę. W sądzie ujawniono także dziennik hrabiny. Widniało w nim sześćset pięćdziesiąt nazwisk kobiet. Czy były to ofiary makabrycznych praktyk pięknej i szalonej hrabiny? Z całą pewnością wiedziała to tylko ona.
Jedno nie ulega wątpliwości. Elżbieta Batory należała do najokrutniejszych psychopatycznych morderczyń w dziejach. Cóż, całe szczęście, że polski król z tego samego rodu odziedziczył nieco lepsze geny…
Źródło:
Artykuł powstał w oparciu o wydaną przez Demart książkę „Złe kobiety” Jana Stradlinga (przeczytaj naszą recenzję).
KOMENTARZE (20)
Z całym szacunkiem, ale artykuł jest porażką. Jak można twierdzić, że „Ciekawostki, odkrycia, kontrowersje, czyli „jak to naprawdę było” w formie przystępnej dla każdego.” wypisując takie rzeczy?? Ani to potwierdzone źródłowo, ani uzasadnione, tylko przeklepane z książki o wątpliwym warsztacie.
Pani jako „historyk” powinna najlepiej wiedzieć czym jest warsztat naukowy – pisanie artykułów popularnonaukowych nie zwalnia Pani z odpowiedzialności i obiektywizmu. To co niesie ze sobą ten artykuł może być później utrwalane przez innych ludzi – pisząc takie rzeczy kształtuje Pani ich spojrzenie na historię.
A stwierdzenie: „„historycznej” pracy (która częstokroć okazuje się orką na ugorze, daleką od tych naprawdę ciekawych aspektów badaniach przeszłości)” sprawia, że można tylko pomyśleć, że autorzy minęli się z powołaniem.
Pozdrawiam
To tylko legenda, która jest powielana… kwestie polityczne lub majątkowe byłyby bardziej realistyczne… i jeszcze te dzienniki. Po co E.B. miałaby spisywać nazwiska ofiar?
Dziękuję za uwagi, choć na przyszłość zachęcałbym do konkretnej krytyki, zawierającej argumenty, przykłady. Na pewno je przemyślimy. Trudniej niestety przemyśleć atak na nasze powołanie zawodowe, warsztat naukowy itp., jeśli ocenia Pan (Pani) dwie różne osoby naraz, a na dodatek na podstawie tekstu ewidentnie nienaukowego, a nie którejś z kilkudziesięciu naukowych prac pod naszymi nazwiskami.
Że książka ma nieszczególny warsztat? Wydaje mi się, że to właśnie wynika z recenzji Oli. Pozwolę sobie zacytować jeden akapit, który chyba udowadnia, że autorka jak najbardziej zauważyła problem zatarcia w „Złych kobietach” granicy pomiędzy faktami historycznymi a fikcją:
„Zostawmy jednak kwestie językowe. Minusem pracy pana Stradlinga jest niewątpliwie również brak rozróżnienia pomiędzy legendami, a potwierdzonymi faktami. „Złe kobiety” to książka popularnonaukowa. Dzięki temu autor może nieco swobodniej podejść do tematu, niemniej jednak warto by podkreślić, co jest tylko motywem zaczerpniętym z podań, a co ma pokrycie w źródłach. To pozwoliłoby uniknąć nieumyślnego wprowadzania czytelnika w błąd.”
Dodam, że pisanie artykułów w lekkim, popularnonaukowym serwisie w naszym odczuciu POZWALA od czasu do czasu oprzeć się także na legendach, podaniach. Zachęcam do zwrócenia uwagi na styl powyższego tekstu – co i rusz padają w nim słowa takie jak „ponoć”, „wedle legendy”, „podobno”. Bo jest to historia oparta właśnie na powstałych w epoce romantyzmu legendach, o czym już pisałem na naszym profilu na Facebooku.
Przyznam, że osobiście także wolę teksty bliżej trzymające się naukowego warsztatu i pierwotnych źródeł. Myślę, że jeśli przeglądnie Pan (Pani) inne artykuł w naszym serwisie to zdoła to zauważyć. Ale czytelnicy mają bardzo różne gusta – wielu woli od ścisłej historii luźne, historyczne opowiastki. Proszę zauważyć, że niniejszy tekst przeczytało ponad 1000 osób, a liczba „lubię to!” na Facebooku wskazuje, że raczej im się podobał. Na koniec pozwoli Pan (Pani), że przypomnę jaka jest idea „Ciekawostek historycznych”. To bądź co bądź NIE jest serwis naukowy, ale raczej historyczny „plotek” czy „pudelek”.
„plotek” czy „pudelek” – w takim razie powstrzymam się od dalszych komentarzy.
Luiza to Ty?
Jedyną żeczą której mi tu brakuje to zaznaczenie że to nieprawda. Ta kobieta żyła naprawdę z jednym z Państwa artykułów była ofiarą. W ten artykuł jestem w stanie uwierzyć. Natomiast brak podkreślenia tu że tę informację są wynikiem szykan i kłamstw Habsburgów niestety sprawia że unniewoniacie oprawce a znieslawiacie tragiczną ofiarę polityki i walki o kasę….
Wyjaśnienie skąd się wzięło takie określenie (plotek, pudelek) znajdzie Pan/Pani tutaj: http://historia.org.pl/index.php/publicystyka/publicystyka/wywiady/1248-rozmowa-z-autorami-nowego-serwisu-ciekawostkihistorycznepl.html
Oczywiście można się z powagą oburzać, ale nie o to przecież chodzi. Ani „Ciekawostki” nie są serwisem o tym kto się z kim przespał, ani (tym bardziej!) portalem NAUKOWYM. To lekka, przystępna strona dla osób lubiących historię. Tyle.
A może by tak opowiedzieć zupełnie inną historię, o tym jak Habsburgowie rozpętali wampirzą propagandę przeciw Elżbiecie Batory, swojej politycznej rywalce? Idąc tym tropem niedługo przeczytamy, że Zbigniew Bujak był seryjnym mordercą (szczera prawda, w Dzienniku pokazywali).
Zgadzam się z Luthien, że artykuł jest napisany tak, jaby wszystko to były potwierdzone fakty, a nie coś w rodzaju nowożytnego Faktu.
Spodziewałam się ciekawostek historycznych, a nie plotek. Przecież jest mnóstwo prawdziwych ciekawostek, nie?
Mnie tymczasem artykuł bardzo się podobał :). Może też bym wolał aby było w nim więcej konkretów, ale po co od razu ta drapieżcza krytyka, która nijak ma się do artykułu i książki?
I co tu do rzeczy ma Bujak?
Jeśli Sylwio chcialabyś przeczytać ciekawostkę „o tym jak Habsburgowie rozpętali wampirzą propagandę przeciw Elżbiecie Batory” to czemu sama jej nie napiszesz?
A ja lubię czytać o takich historiach. Ludzie od zawsze wymyślali różne rzeczy, ale ponoć w każdej plotce jest ziarno prawdy. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby ona naprawdę kąpała się w krwi dziewic. W końcu połowa ówczesnych władców była dość niestabilna psychicznie (przez ciągłe żeniaczki w rodzinie). Poza tym, w szkole też na pewno jesteśmy karmieni jakimiś bajkami, tylko przez powtarzanie ich przez wieki stały się faktem, a książki takie jak Stradlinga to urozmaicenie, wiadomo, że trzeba czytać je z przymrużeniem oka, ale wnoszą trochę „luzu” do historii.
Ponoć hrabinie rodzina Habsburgów(albo pomyliłam) była winna pokaźną sumkę pieniędzy,dlatego zaczęli rozpowiadać że Elżbieta jest morderczynią i wariatką:)
Kurcze! Uwielbiam takie historie, szczególnie lubie ksiazke „złe kobiety”, ale… Po komentarzach tutaj.. Nie wiem juz co z tego co przeczytalam jest prawda :( Rzekłabym: pomocy… P.s. Wybaczcie za brak polskich liter i ogólnie zle wygladajacy komentarz.
Z komentarzy poniżej wynika wyraźnie, że jak się kończy rozpowszechnianie tych 'ciekawostek” opierających się na „podobno”. Artykuł dość ciekawy (zbrodnie, krew, arystokracja), ale warto by to na TYM PORTALU dodać profesjonalny komentarz a nie gonić za tabloidową sensacją… A potem dziwimy się, że ludzie nie umieją zdobywać wiedzy i się posługiwać źródłami – skoro nie potrafią tego najwyraźniej tak zwani popularyzatorzy nauki.
potrzebowałam do szkoły i nie podobało się
Również chciałabym nadmienić, że jest to lekki artykuł w formie ciekawostki, którego celem jest przybliżenie postaci Elżbiety przede wszystkim tym, którzy jej nie znają. W celu pogłębionych studiów należy sobie sięgnąć do źródeł na własną rękę, leniwym pomogę:
http://www.goodreads.com/shelf/show/elizabeth-bathory
http://bathory.org/erzsbib.html
Od razu lojalnie uprzedzam, że popularna swego czasu w Polsce, opisywana jako „zbeletryzowana biografia” hrabiny książka pt. „Pani na Czachticach”, jest bardzo daleka od faktów historycznych. Choć czyta się ją całkiem przyjemnie.
Sz. P. Agnieszko B-R (…) „lekki artykul w formie ciekawostki”… gdyby był w formie ciekawostki na portalu „ciekawostki historyczne” to pol biedy…. ale w tym wypadku to bajkowe ciekawostki i slusznie powyzej niektorzy to zauwazyli. Nikt nie każe zamieszczac tutaj artykulow „poglebiajacych studia”, ale tez same bajki nie wystarcza….. ciekawostki oparte na faktach sa znacznie bardziej ciekawe…. Inna sprawa, że niektorym wystarcza takie „papkowate ciekawostki”, ktore sa pochodna ksiazek, ktore ostatnimi czasy sa wydawane… ale np. taki Woloszanski tez podawal ciekawostki, tylko to nie byly bajki, a jesli cos bylo tylko domyslem, zaznaczal to, czyli mozna ciekawie i historycznie….
Wybrane komentarze z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Robert F.: Jest teoria, że to wszystko bzdura a oskarżenia rzucił na nią zachłanny magnat
Mar S.R.: https://www.youtube.com/watch?v=dVRROSOeA98
Bartek K.K.: Jak już muzycznie https://www.youtube.com/watch?v=MbldM7JEIeE
Przeczytałam wiele materialow na temat Batory, ten artykul zawiera tresc ktora powtarza sie w wielu opracowaniach. Nie oznacza to ze tak bylo naprawde, krazy wiele legend i plotek. Prawda jest ze rodzina habsburgow zaciagnela dlug u jej meza ktory przez wiele lat byl niesplacany, poniewaz po smierci meza majatek hrabiny nie zyskiwal juz dochodow z wojny hrabina postanowila upomniec sie o dlug i tym przypieczetowala swoj los. W tamtych czasach bogata wdowa z ogromnym majatkiem na dodatek wyksztalcona inteligentna mozna powiedziec swiatowa, no coz byla niemile widziana w meskim swiecie jakim byl wiek szesnasty. Mysle ze byc moze bylo cos na rzeczy z tymi morderstwami ale nalezy pamietac ze w tamtych czasach szlachta nie musiala sie tlumaczyc z zabicia sluzby czy chlopa, co innego jesli w gre wchodzila inna szlachcianka.przypomijmy sobie nieslawne polowania na czarownice, ile kobiet zginelo, a przeciez czarownicami nie byly, wiec moze i batory „wampirem” nie byla.
Nie ma dowodów na to, że kazirodztwo powoduje choroby psychiczne czy defekty fizjonomiczne.
Bardzo dobry artykuł. Lekki, przyjemnie się czyta, doprowadza niekiedy do uśmiechu. Bardzo dobrze, że portal pozwala sobie na wręcz „pudelkowe” tematy. Jest odskocznią od śmiertelnie poważnych serwisów popularno-naukowych (co nie oznacza, że takowe nie są potrzebne). Pani Aleksandro, owacje na stojąco za ten post. :D