Profesor Rudolf Weigl znany jest biologom na całym świecie. To jemu udało się stworzyć pierwszą skuteczną szczepionkę przeciwko tyfusowi. Nieodzownym elementem jego pracy były… wszy. Nie chodzi tu wcale o to, że wciąż się drapał, a raczej o pomysł z wykorzystaniem tych upartych stworzeń w laboratorium.
Oprócz tyfusowej historii ze Lwowa poznamy także popowstaniowe losy stolicy, zajrzymy do kuchni słynnej rodziny Iwaszkiewiczów oraz poznamy historię kilku cwaniaków.
Urbanek M., Profesor Weigl i karmiciele wszy (Iskry)
Rudolf Weigl z urodzenia był stuprocentowym Austriakiem, jednak w związku z rodzinnymi perturbacjami stał się całym sercem Polakiem. Jego matka wcześnie owdowiała, po czym wyszła drugi raz za mąż za Polaka, który podbił serca trójki pasierbów. Rodzina osiadła w Polsce, gdzie Rudolf coraz głębiej wrastał w kulturę i świadomość narodową. Do tego stopnia, że gdy Niemcy zaproponowali mu w czasie drugiej wojny światowej podpisanie reichslisty, odmówił.
Po ukończeniu gimnazjum poszedł na studia przyrodnicze na Uniwersytecie Lwowskim. W czasie pierwszej wojny światowej został powołany do wojska jako parazytolog, co zmieniło jego późniejszą karierę. To wówczas zainteresował się szerzej tyfusem i wszami, które go roznosiły, i wynalazł na niego skuteczną szczepionkę. To ważne odkrycie pozwoliło mu później przetrwać wojnę i uratować tysiące osób. Nie tylko ocalił od tyfusu całe rzesze chorych, ale też ratował ludzi przed Niemcami. Ausweis z Instytutu Antytyfusowego Rudolfa Weigla był dla każdego posiadacza żelazną kartą przetargową pozwalającą się wymknąć z łapanek i wywózek. Profesor produkował szczepionki przeciw tyfusowi na potrzeb wojska, ale też po kryjomu dla polskiej ludności cywilnej. Co warto podkreślić, gdy Niemcy chcieli go poprzeć w komitecie noblowskim w zamian za ogłoszenie się reichdeutschem nadal podkreślał, że jest Polakiem. Tymczasem po wojnie… oskarżono go o kolaborację. Warto poznać tę arcyciekawą historię.
Płonące pustkowie. Warszawa od upadku powstania do stycznia 1945. Relacje świadków
Zazwyczaj w kontekście powstania pisze się o Warszawie od 1 sierpnia 1944, aż do końca walk. Tymczasem autor „Płonącego pustkowia” stawia zasadnicze pytanie co było dalej?
Odpowiedź pomagają mu znaleźć ci, którzy w stolicy zostali – pielęgniarki, żołnierze osłaniający ewakuację ludności cywilnej oraz bibliotekarze i muzealnicy, którzy z narażeniem życia ratowali nasze dziedzictwo kulturowe oraz Robinsonów, którzy decydowali się ukrywać w ruinach spalonej Warszawy.
Iwaszkiewicz M., Kuchnia Iwaszkiewiczów, Znak Literanova
Jarosław Iwaszkiewicz posiadał nieprzeciętny talent pisarski, co doceniał nawet komitet noblowski (czterokrotnie nominowano go do nagrody w dziedzinie literatury). Ten talent przekazał swojej córce, choć Maria Iwaszkiewicz zajęła się twórczością bardzo różną od tej, jaką uprawiał jej rodzic.
Autorka pięknie, zabawnie i z polotem pisze o jedzeniu i o tym, jak nierozerwalnie kojarzy jej się ono z rodzinnym domem. Jej książka pełna jest anegdot ze Stawiska, historyjek o spotkaniach ze znanymi kolegami ojca oraz… przepisów. „Kuchnia Iwaszkiewiczów” to kompilacja jej trzech fenomenalnych książek o kuchni, które wciągają i bawią.
Bojarski P., Cwaniaki (Czwarta Strona)
Gdy w 1914 roku wybuchła wielka wojna, w Europie się zagotowało. Tym bardziej zawrzało w gorących głowach młodych Polaków, którzy na co dzień musieli godzić się z życiem pod zaborami. Oto w 1918 roku po 123 latach pojawił się promyk nadziei, że niepodległość być może uda się odzyskać. Autor postanowił tę nadzieję ubrać w wielowątkową powieść, która zmusza czytelnika do uważnej lektury.
Co więcej, przedstawia przy tym interesujących bohaterów mających tę nieczęsto spotykaną zaletę, że oparci zostali na postaciach z krwi i kości. Nie oszczędzając nerwów czytelnika, Bojarski wrzuca ich w sam środek walki o niepodległość i każe ryzykować życie.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.