Pisaliśmy już kiedyś o tym, jak Heinrich Himmler chciał wymienić milion Żydów za 10 000 alianckich ciężarówek. I nie był to wcale jedyny przypadek, kiedy Reichsführer-SS próbował „przehandlować” więźniów obozów koncentracyjnych. Kolejny miał miejsce na przełomie 1944 i 1945 r. Tym razem w grę wchodziły już nie środki transportu, ale twarda waluta.
Jesienią 1944 r. definitywna klęska III Rzeszy była przesądzona. Wojska Adolfa Hitlera ponosiły klęskę za klęską, a zintensyfikowane bombardowania niszczyły kolejne niemieckie miasta oraz zakłady przemysłowe. W tym czasie w obozach koncentracyjnych przebywało jednak wciąż około 800 tysięcy Żydów, których można było spróbować wykorzystać jako kartę przetargową. Przynajmniej tak uważał Heinrich Himmler i część jego współpracowników z SS.
Szwajcarski łącznik
Właśnie tę postawę starał się wykorzystać szwajcarski Komitet Ocalenia, kierowany przez syjonistów-rewizjonistów. Jego członkom udało się zdobyć równowartość 20 milionów franków szwajcarskich, przekazanych przez żydowskich finansistów ze Stanów Zjednoczonych. Chcieli wymienić je na przetrzymywanych w niemieckich obozach koncentracyjnych ziomków.
Na pośrednika w tej „transakcji” wybrano byłego szwajcarskiego prezydenta Jeana-Marie Musy’ego. Rzecz jasna nie był to przypadek. Musy był znany ze swych mocno konserwatywnych poglądów, które sprawiały, że z pewnym uznaniem spoglądał na faszystowskie Włochy i nazistowskie Niemcy. Oba państwa uważał za jedyną zaporę mającą uchronić Europę przed zalewem komunizmu. Sam nie był nazistą, ale miał niezłe kontakty nad Szprewą, co ułatwiało mu dotarcie do Reichsführera-SS.
I rzeczywiście, 1 listopada 1944 r. Musy został przyjęty w Berlinie przez SS-Brigadeführera Waltera Schellenberga – szefa wywiadu SD, a jednoczenie jednego z najbliższych współpracowników Himmlera. Po przedstawieniu ogólnego zarysu swej misji, obaj panowie udali się do Breslau, gdzie już we trójkę – w prywatnym pociągu Himmlera – przystąpili do negocjacji.
Oferta złożona przez Musy’ego poza korzyściami materialnymi opierała się również na założeniu, że uwolnienie przetrzymywanych Żydów będzie gestem dobrej woli ze strony III Rzeszy, który miałby pomóc w zawarciu separatystycznego zawieszenia broni na froncie zachodnim. Oczywiście Sprzymierzeni nigdy by nie przystali na podobny pomysł.
Było to jednakże sprytne zagranie ze strony Musy’ego i jego mocodawców, bowiem w kręgach hitlerowskiej wierchuszki panowało przekonanie, że to właśnie Żydzi kierują poczynaniami Aliantów.
Początkowo Himmler się wahał. Wiedział, że Hitler nigdy nie zgodzi się na takie przedsięwzięcie, a podjęcie go za plecami wodza mogło okazać się bardzo niebezpieczne, nawet dla Reichsführera-SS. Ostatecznie jednak przeważyła chęć wzbogacenia się i 12 stycznia 1945 r. doszło do kolejnego spotkania, tym razem w Schwarzwaldzie.
Tysiąc dolarów za Żyda
Ian Kershaw w swej najnowszej książce „Führer. Walka do ostatniej kropli krwi” pisze, że szef SS: zgodził się na wywożenie co dwa tygodnie 1200 Żydów do Szwajcarii w zamian za tysiąc dolarów za każdego Żyda, wpłacany na szwajcarski rachunek bankowy otwarty na nazwisko Musy’ego.
Teraz tylko należało wpłacić pieniądze (5 milionów franków) i czekać na to czy naziści dotrzymają swojej części umowy. Okazało się, że dolar znaczył dla nich więcej niż wyznawana ideologia i 7 lutego do szwajcarskiego miasta Kreuzlingen dotarł pociąg z 1200 Żydami z Theresienstadt w Protektoracie Czech i Moraw.
Jak zauważa Mordecai Paldiel, autor książki „Saving the Jews. Amazing Stories of Men and Women Who Defied the »Final Solution«” szczęśliwców pieczołowicie wyselekcjonowano spośród zdrowych i dobrze wyglądających więźniów. Było to zrozumiałe, wszak Niemcy starali się utrzymywać, że Żydom na okupowanych terenach wcale nie żyje się aż tak źle.
Wydawało się, że kolejne transporty to już tylko formalność. Jednak nie wszystkim podobał się interes ubity przez Himmlera. Szef nazistowskiej służby bezpieczeństwa Ernst Kaltenbrunner – który kiedyś bez powodzenia sam próbował zrobić coś podobnego – postanowił pokrzyżować szyki Reichsführerowi-SS.
W tym celu zwrócił uwagę Hitlera na artykuły informujące o odebraniu wspomnianego transportu, które pojawiły się w szwajcarskiej prasie. Ponadto, jak pisze Kershaw, podsunął mu:
przechwycone materiały wywiadowcze, sugerujące, zresztą niezgodnie z prawdą, że Himmlerhi wynegocjował z Musym zgodę na zapewnienie przez Szwajcarię azylu 250 nazistowskim przywódcom Rzeszy.
runatny dyktator rozgniewał się nie na żarty. Natychmiast wydał rozkaz, zgodnie z którym każdy Niemiec pomagający Żydowi w ucieczce miał podlegać egzekucji bez procesu. W tej sytuacji Reichsführerowi-SS nie pozostawało nic innego, jak tylko zrezygnować z lukratywnego „interesu”. Zresztą cała sprawa mocno odbiła się na jego relacjach z Hitlerem, który coraz mocniej powątpiewał w lojalność swojej prawej ręki…
Źródła:
- Ian Kershaw, Führer. Walka do ostatniej kropli krwi, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2012.
- Mordecai Paldiel, Saving the Jews. Amazing Stories of Men and Women Who Defied the „Final Solution”, Schrieber Publishing, Rockville 2000.
KOMENTARZE (3)
Dzięki za komentarz, jednak chyba nie doczytałeś kolejnych zdań: „Oba państwa uważał za jedyną zaporę mającą uchronić Europę przed zalewem komunizmu. Sam nie był nazistą, ale miał niezłe kontakty nad Szprewą, co ułatwiało mu dotarcie do Reichsführera-SS.”
W żadnym wypadku nie napisałem tam, że konserwatyzm ma coś wspólnego z nazizmem, po prostu Musy spoglądał na te państwa z pewnym uznaniem ponieważ uważał je właśnie za zaporę przeciw komunizmowi.
Uprzejmie proszę o nie używanie słowa WIERCHUSZKA (rusycyzm)- pasuje tu jak pięść do nosa. Jeśli jest Pan absolwentem UJ to chyba obowiązują jakieś standardy. Pozdr.
Życie Żydów było zdecydowanie za drogo wyceniane. Tysiąc dolarów ,kilogram złota to zdecydowanie za dużo. Podczas akcji w Hotelu Polskim ,Żydzi agenci Gestapo z 13-ki Gancwajcha i Żagwi ,wymieniali życie Żydów na 10 złotych dolarów lub równowartość tej sumy w kamieniach szlachetnych lub twardej walucie dolarach ,funtach. Pierwszy transport Żydów rzeczywiście dotarł do Portugalii ,natomiast następne były kierowane do komory gazowej w Auschwitz. W ten sposób Żydzi Szmalcownicy wywabili z bezpiecznych kryjówek w Warszawie i wydali Niemcom 2500 swoich rodaków. Zresztą w Berlinie ,Żydzi-Łapacze ,też pobierali od Niemców pieniądze za każdego wydanego Żyda-Nurka. Rekordzista była a jakże Żydówka Stella Goldschlag-Kubler która wydała swoim Niemieckim szefem z Gestapo od kilkuset do nawet kilku tysięcy Żydów w latach 1943-1945 ,inkasując za każdego wydanego Gestapo rodaka 200 marek. Więc ile było warte życie jednego Żyda ? Tysiąc dolarów czy tylko 200 marek ?