Ta część powojennej historii Polski jest niemal nieznana. Już sama próba jej opisania wywołuje oburzenie. Jak to, obozy inne, niż nazistowskie? I Polacy, a nie Niemcy, w roli katów? O tym, jak trudno obnażać brudne sekrety własnego narodu, opowiada Marek Łuszczyna, autor książki „Mała zbrodnia”.
Zuzanna Pęksa: W „Małej zbrodni” wiele razy pada określenie „polskie obozy”. Czy mógłbyś już na początku wyjaśnić, co dokładnie kryje się pod tą nazwą, która część osób ewidentnie szokuje?
Marek Łuszczyna: Pod tą nazwą kryje się część spośród 206 obozów pozostających w gestii Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. To, co się w nich wydarzyło, odpowiada definicji zawartej w prawie międzynarodowym: obóz koncentracyjny to miejsce w którym izoluje się ludzi bez sądu, wody i jedzenia na niekreślony czas.
Z.P.: Na końcu książki podałeś różne opinie dotyczące tej terminologii. Nie bałeś się wkładać kija w mrowisko takim nazewnictwem? Niektórzy uważają, że były to jednak obozy zakładane przez bezpiekę, w których Polacy po prostu podejmowali pracę.
M.Ł.: Problem ze słowem „polski”– jak się okazuje – mają tylko Ci, którzy, wedle słów Witolda Gombrowicza, za bardzo są Polakami a za mało ludźmi. Takich „patriotów” nie brakuje w żadnych czasach. „Nie polskie, tylko żadne” – napisał niedawno na FB jakiś troll, co idealnie ilustruje punkt widzenia nabzdyczonych dumą narodową Polaków: Nie mówić polskie, nie mówić wcale!
Z.P.: Temat jest ważny, ale do tej pory przez wielu pomijany, traktowany ogólnikowo. Ty postanowiłeś zbadać go dogłębnie. Jaki był pierwszy impuls do napisania książki?
M.Ł.: Pierwszy impuls to było, łagodnie mówiąc, wkurzenie. Na cały establishment III RP, nie pomijając profesora Bartoszewskiego, Jerzego Buzka, Aleksandra Kwaśniewskiego, Radosława Sikorskiego i wielu innych, którzy mogli przyczynić się do odkłamania polskiej historii, a tego nie zrobili. Dziwię się ich kalkulacjom politycznym. Oni co prawda nie mówili głośno „nie mówmy wcale”. Ale dokładnie tak myśleli.
Z.P.: No właśnie. Nawet tak szanowane postaci milczały na temat polskich obozów. Czy wrażenie, że powstawanie „Małej zbrodni”, przypominało raczej śledztwo niż pisanie typowej książki historycznej jest słuszne?
M.Ł.: To była bardzo ciekawa praca, kluczyli i zamilczali niemal wszyscy, od najwyższych urzędników państwowych po mieszkańców Potulic, którzy nie chcieli pokazać masowych grobów, bo to „niemieckie śmieci”.
Z.P.: Nie brakuje wątków przejmujących i dramatycznych, ale pojawiają się także historie dające nadzieję, o Polakach, którzy dobrze traktowali więźniów, odwieszali karabin na ramię i nie byli bestiami w ludzkiej skórze. Czy możesz coś więcej powiedzieć na ten temat?
M.Ł.: Oczywiście. Polaków, którzy nie męczyli ludzi, pogardzali nową władzą i widzieli w obozach symbol terroru, było bardzo wielu. Przynosili jedzenie, podawali je ludziom przez ogrodzenie. Czasami któryś strażnik też okazywał się człowiekiem i nie gonił tych darczyńców. Nie każdego był w stanie złamać bolszewizm. Ale większość charakterów trzaskała jak zapałki.
Z.P.: Wracając do tych wątków, które były najtragiczniejsze, która z opisanych historii najbardziej Cię poruszyła?
M.Ł.: Zdecydowanie opowieść pani Doroty Boreczek, jej niesamowite losy w obozie Zgoda. Wstrząsnął mną moment, w którym zmarła jej towarzyszka niedoli na pryczy, a w mojej bohaterce zapaliła się radość: będę miała koc. Po tych wszystkich okropnościach pani Boreczek pojechała do Niemiec, zaczęła wspierać opozycję demokratyczną w latach 70. I wtedy przyszedł do niej młodziutki policjant i mówi: Stasi coś na panią szykuje, pani w ogóle wie, co to są służby bezpieczeństwa krajów socjalistycznych?
Z.P.: Po co to całe zaprzeczanie faktom, z którym spotykamy się w tym wypadku? Tak było, są na to dowody, to nie domniemania, więc z czego wynika chowanie głowy w piasek?
M.Ł.: Ze źle pojętego interesu narodowego. Każda kolejna ekipa myślała „nie teraz” – bo nie ma koniunktury, bo są wybory w Niemczech, bo są wybory w Polsce. Takie sprawy jak edukowanie społeczeństwa celem poprawienia relacji sąsiedzkich w ogóle nie były brane pod uwagę. Liczyły się relacje polityczne. Nikt nie potrafił wziąć na siebie budowania relacji społecznych. Część polityków po cichu mówiła: Niemcy są bogatsi i mądrzejsi, oni to na siebie wezmą. Serio?
Jest jeszcze jedna sprawa o której warto wspomnieć. Zobacz, jak pisana dotąd była powojenna historia – wiedzieliśmy o manifeście PKWN, referendum 3x tak, Bierut prezydentem i tak dalej. O tym, jak się żyło ludziom po wojnie, nie mówiono: że w wiecznym zagrożeniu szabrownictwem, ze zdemoralizowanymi sąsiadami, którzy byli gotowi zabijać Żydów ocalałych z Holokaustu w obronie ukradzionych im wcześniej domów.
Z.P.: Książka o tematyce obozowej to nie tylko wielkie przeżycie dla czytelnika, ale także dla autora. Powiesz, jak można poradzić sobie z emocjami, które pozostają po napisaniu takiej publikacji?
M.Ł.: Emocje trzeba przepracować, w żadnym razie nie wolno ich ucinać. Żadnej terapii alkoholem, za to przydaje się sporo czasu spędzonego samemu.
KOMENTARZE (44)
NIE BYŁO POLSKICH OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH.
MICHAŁ : A SKĄD WIESZ ŻE NIE BYŁO ?! Podejrzewam, że Ciebie nie było … jeszcze … na tym świecie . Myślisz, że niby co, my polacy jesteśmy inni, lepsi, bardziej ślachetni ?! Ty mnie daj karabin, odpusty od samego papieża a władzę … pokaże ci jakim jestem człowiekiem … jak pewna klasy powiedziała ” człowiek to brzmi dumnie ” – dumnie ?! na pewno ?! Wątpię, pewnie dlatego jestem człowiekiem , tylko durnie nie mają wątpliwości … oczywiście wybacz, nie Ciebie miałem na myśli
Co to znaczy „my polacy” ? Gdzie uczą takiej pisowni?
Dokładnie. Nie było polskich obozów. Autor sam popełnia błędy. Najpierw mówi niby, że są, ale powstawały w trakcie okupacji – czyli kiedy to nie była czysto stricte polska władza, tylko okupanta – bolszewików. Mówiąc o polskich obozach (których nigdy nie było) trzeba byłoby jeszcze przeprosić za Stalina, Lenina, Goebbelsa i innych, mimo że związki są nijakie.To tak jakby powiedzieć, że Polska w odwecie za brak wsparcia w ’39 zaatakowała Pearl Harbor…
Polskie obozy koncentracyjne były w PRL..Tak samo jak polska reprezentacja piłki noznej z 1974 i 1982 ..Tego tez sie wypieracie ?
Po wojnie były obozy ale nie KONCENTRACYJNE. W dzisiejszych czasach obozy koncentracyjne są mentalnie równane z obozami zagłady. A obozów ZAGŁADY nie było w PL. Ani przed ani po wojnie. Autor jest płytkim człowiekiem. to mniej więcej tak jak porównać – morderca je chleb -> wszyscy jedzący chleb są mordercami. Inteligencja autora na poziomie przedszkolaka
W PRL czyli peerelowskie, nie polskie. „Tego też się wypieracie ?” a do kogo to zapytanie? polska reprezentacja piłki – tak, to rzeczywiście takie samo zagadnienie jak obozy czy zbrodnie…
Co za antypolski bolszewickie bzdury .napadlo na nas dwóch wrogow. Niemiecka ll rzesza i bolszewicki kraj rad. I jedni i drudzy tworzyli na ziemiach polskich SWOJE obozy. I nie tylko u nas, u siebie też.a autorka tych pokretnych bzdur albo wogule nie zna histori albo uprawia swiadomie propagande.niech sie pani dowie gdzie bylo dowodztwo kgb, ub a pozniej sb. Bylo i jest do dzisiaj
No dobra, mało znany i fajny temat artykułu ale niestety tylko temat…
Chodzi mi o to, że przez cały przytoczony wywiad nie dowiedziałem się nic o książce, tylko drażniąca fraza „polskie obozy”, bez wyjaśnienia o co chodzi. Żeby zdobyć przychylność czytelnika (który i tak prawdopodobnie czyta to z nastawieniem, że jest to artykuł kłamliwy i antypolski) należy go czymś zachęcić. Ja chciałbym się dowiedzieć podstawowych rzeczy, żeby sięgnąć po książkę. Co to były za obozy, kto tam pracował, kim byli więźniowie (Żydzi, Polacy, jeńcy niemieccy, wyłapani żołnierze AK, kto??), ile było tych obozów. Nie chcę pół prawdy albo prawdy powiedzianej przez kwiatki w stylu „to byli Polacy ale tacy gorsi, bo źli i w ogóle zindoktrynowani i w sumie to wyprani z uczuć przez niedawną wojnę”. Nie wymagam też dużej ilości faktów które streszczą mi całą książkę przez co po nią nie sięgnę. Stawiając tezę „istniały polskie obozy koncentracyjne”, oczekuję prostego przekazu- kilka faktów na uwiarygodnienie tego, oraz zakończenie w stylu „więcej informacji znajdziesz w książce”. Tymczasem dostaję jakieś pierdoły o tym że autor (który świetnie zna temat a czytelnik nawet nie został do niego wprowadzony) miał problem ze znalezieniem źródeł i informacji bo urzędnicy i mieszkańcy wsi niechętnie współpracowali oraz streszczenie historii pani Doroty, która (przyznaję bardzo smutna) nie umywa się do tych przedstawionych np. w „Talizmanach”.
Podsumowując, wiem że ta książka i tak nie trafiła by do „prawdziwych Polaków” którzy znają historię najlepiej na świecie i nic nie jest w stanie ich przekonać ale ten artykuł w żaden sposób nie zachęca do zakupu książki nawet osób, które są nastawione na to, że taka sytuacja i wydarzenia mogły mieć miejsce i chcieliby o tym poczytać, takich jak ja.
Myślałem, że ta strona ma promować książki, tym czasem odniosłem wrażenie jakbym dał się złapać na zwykłego bite’a witryny, która zarabia na ilości wejść krzykliwym tytułem.
P.S. Zwróciłem szczególną uwagę na sposób promowania tej strony i książek, ponieważ już kilka razy natrafiłem na kontrowersyjny tytuł z kiepskim artykułem takim jak ten. Moje wykształcenie jest związane z marketingiem i wiem, że w ten sposób tylko zrażacie potencjalnych czytelników tak powierzchownie traktując, tak poważny temat.
Masz zupełną racje. Krzykliwe hasło, wywołujące emocje i spory. Niewątpliwie byli, są i będą ludzie wyzuci z moralności i bardziej przyzwoici (ludzie, nie Polacy, Niemcy,Anglicy…) w całej historii świata. Niemniej jednak polskich obozów w naszej hostorii nigdy nie było, nie w takim rozumieniu z jakim jesteśmy oswojeni. Autor przyczepił sie do „definicji” obozu i podjął śmieszną próbę podpięcia pod nią odcinka naszej historii.
No cóż – trzeba kupić i przeczytać tą książkę, aby wygłaszać jakiekolwiek opinie. Nie czytał. ale wie. Proponuję też przeczytać inną książkę Johna Sacka „Oko za oko”, będącą opisem bestialstwa Polaków w POLSKICH OBOZACH KONCENTRACYJNYCH – bo takimi właśnie były.
Były założone przez POLSKIE władze, administrowane przez POLSKICH urzędników i pracowali w nich POLSCY obywatele, którzy za biestialskie zdziczenie otrzymywali POLSKIE pensje i do dziś otrzymują POLSKIE emerytury. Zabijali i torturowali jak hitlerowcy i ruscy razem wzięci- a według ofiar nawet bardziej..
Jeden z tych którzy tam przebywali powiedział tak : „Wolałbym 10 lat Oświęcimia niż 1 rok Łambinowic” – to był POLAK: prof. Morawski.
I nie ględźcie, że byli to żydzi, komuniści, ruscy czy prl-owcy.Bo tymi oprawcami byli POLACY.
do Andrzeja Olkiewicza: a obóz koncentracyjny w Berezie Kartuzkiej to pewnie było sanatorium ? czy kolonie dla grzecznych Ukraińców ? No to potem nie dziwcie się że zdarzył się Wołyń. To prosty odwet za „polskich zboczeńców z Berezy”. Piłsudczyków.
A Markowi Łuszczynie kłaniam się nisko po polsku – po pas, czapką do ziemi.
Akurat Bereza w porównaniu do Łambinowic to ośrodek wypoczynkowy. Dodam, że Ukraińców w Berezie nie traktowano specjalnie źle wedle ich własnych wspomnień. Poza tym w BK trzymano czołówkę OUN, jakby nie było inteligencję, podczas gdy Wołyń to chłopstwo. Pisanie o prostym odwecie to duże nadużycie. (pomijam już fakt, że tak krwawy odwet za kilkudziesięciu aresztowanych działaczy wskazywałby iż asan traktujesz Ukraińców jako potwory jakieś) Wzajemny rachunek krzywd polsko-ukraińskich jest duży i i nie zaczął się w 1918.
Ale w całej też aferze chodziło o „polskie obozy zagłady” (polish death camps) a nie „polskie obozy koncentracyjne” (polish concentration camps), więc nie wiem jak się autor odnosi tym tekstem do gorącego w ostatnich tygodniach tematu.
„koncentracyjnych polskich” też nie było
http://www.dzienniknarodowy.pl/4969/reduta-dobrego-imienia-okreslenie-polski-oboz-konc/
w 1939r pod przywództwem Adolfa Hitlera napadł na Polskę i okupował nas naród niemiecki! po zakończeniu II wojny światowej Polska nie była wolnym wyzwolonym krajem! przez dziesięciolecia okupował nasz kraj Sowiecki reżim komunistyczny!. Nikt nie neguje tego że te poniemieckie obozy były po wojnie, ponownie wykorzystywane! lecz to nie Polska je otwierała! tylko Sowiecki reżim komunistyczny pod którego okupacją Polska się znajdowała! .Sowieci wykorzystywali poniemieckie obozy do więzienia w nich i rozprawiania się już po wojnie z wrogami Państwa sowieckiego na okupowanych zajętych po wojnie przez siebie terenach! To były obozy dwóch totalitaryzmów! a nie Polskie! Wśród skazywanych w obozach tych znaleźli się przede wszystkim polscy działacze niepodległościowi!, żołnierze AK! Dużą grupę stanowili Ślązacy którzy w czasie wojny podpisali volkslistę!.
Wlatach 93,95,odwiedzalem lambinowice wraz z moja jednostka wojskowa,cwiczenia poligonowie,nocowalismy na terenie bylego obozu,odwiedzalem tamtejsze cmentarze jencow wojennych,francuzow,polakow,rosjan,miejscowi zawsze pwtarzali ze po45 niemcy z opolszczyzny przetrzymywani tu przed wysylka do niemiec mieli raj w porownani do lat40,45.
Kogo pan pytał w 1993? Ludzi którzy tam mieszkali w 1940 wybito lub wywieziono do Niemiec. Teraz mieszkają tam przesiedleńcy zza Buga.
Kogo pan pytał w 1993? Ludzi którzy tam mieszkali w 1940 wybito lub wywieziono do Niemiec. Teraz mieszkają tam przesiedleńcy zza Buga.
to ewa czy karlik? czy komentarze płatne na życzenie?
Pisiory zrobiły sebiksom sraczke z mozgu i teraz sie mowi”nie było polskich obozow”..Miejscowi wiedza jak było..
bo nie było, a słownictwo twe na medal
„Miłośniczka wszystkiego co związane z dyktatorami.” TAK MÓWI/PISZE ABSOLWENTKA FILOLOGII POLSKIEJ?
Przepraszam, ale czy autor jest historykiem, czy oglądał niemieckie programy historyczne? Radze się trochę douczyć i nauczyć się rozróżniania terminów polskie a komunistyczne i koncentracyjne i śmierci.
nie „polskie” a PRLowskie… reszta kłamstw wynika z tego kłamstwa początkowego!
Wiadomo coś nowego o tych żydowskich obozach koncentracyjnych? Jakoś sprawa ucichła.
ani mądre ani śmieszne
Te obozy były POLSKIE, bo prowadzone były przez polskie UB do spółki z radzieckim NKWD.
Mam Pytanie do komentujących ten artykuł, czy Rzeczpospolita Polska rozliczyła chociażby tylko komendantów tych obozów?
Kto wypłacał emerytury członkom załóg tych obozów, Polska czy Związek Radziecki?
nie polskie a peerelowskie
A PRL to nie byli Polacy?
POLSKIE obozy koncentracyjne (czyli obozy odosobnienia zarządzane i administrowane przez POLAKÓW dla ludności niepożądanej przez POLAKÓW za względów etnicznych lub narodowościowych, obozy podlegały władzom polskim, a sowieci mieli tutaj swoje) funkcjonowały… i za II RP (chociażby w Berezie Kartuskiej) i za PRL (o czym jest książka).
Wiele państw miało podobne rzeczy na swoich ziemiach i się tego się nie wypierają.
Problem z Polakami jest taki, że zaprzeczają im przy każdej możliwej okazji oraz przy obecności bezdyskusyjnych faktów je potwierdzających, przez co utwierdzają oni odbiorcę w tym, że za nie nie żałują.
@Hanss: Szanowny Panie, bardzo trafna uwaga. Pozdrawiamy.
Ile było poza Berezą przed wojną? Żadnych, zatem po co liczba mnoga? Za PRL czyli nie polskich a komuchowych. Problem to ty masz.
Ale zwrot „polskie obozy koncentracyjne/śmierci” w użyciu mainstreamowym odnosi się konkretnie do obozów nazistowskich, więc wymienianie powojennych obozów komunistycznych to „czerwony śledź”.
A zwrot „polskie obozy koncentracyjne/śmierci” został spopularyzowany przez Agencję 114, która po wojnie została założona przez byłych nazistów, by rozmyć ich odpowiedzialność za Holokaust.
Jeśli były to ubeckie, wymierzone w opozycję, która nie godziła się na okupację sowiecką. Ten autorek celowo tak pisze, żeby zyskać rozgłos, może czyjąś przychylność. Nie były to obozy stricte wymierzone np w nację żydowską. Warto poczytać sobie również o funkcjonariuszach żydowskiego pochodzenia w ówczesnej ubecji. Dla mnie ten artykuł to dno i kilo mułu. Wydaje mi się, że książka też, ale to dopiero po przeczytaniu…
@obywatel I: Szanowny Panie, gwoli ścisłości to akurat wywiad, a nie artykuł, ale to tylko taki szczegół. Dziękujemy, że wyraził Pan swoją opinię, ale zaznaczył, że potwierdzi swoje przypuszczenia dopiero po przeczytaniu. To bardzo dojrzała postawa. Czekamy na Pana wrażenia z lektury. Pozdrawiamy.
Pani Zuzanno jestem oburzony określeniem „polskie obozy koncentracyjne”. Pan Łuszczyna obraża wszystkich Polaków swoimi kłamliwymi tekstami, a jego obrona jest wątpliwa moralnie. Moim zdanie stoi w jednym szeregu z Grossem. Jego postępowanie jest haniebne i tyle.
Patrząc na ostanie wydarzenia, Moja diagnoza dotycząca tekstów p. Łuszczyny jest jak najbardziej aktualna. Biorąc pod uwagę sposób uprawiania polityki historycznej przez państwo Izrael, stwierdzam autorytatywnie, iż długie lata będziemy spożywać zatrute owoce działalności osób takich jak p. łuszczyna i jemu podobni. Nie ważne są nawet fakty czy prawda, ale stosowana narracja. Dowiedziałem się niedawno, że ustawa procedowana w Kongresie USA ma wpisać Polskę w poczet państw Osi. Może autor publikacji wybrałby się do ww. państwa i zobaczył na własne oczy co oznacza antypolonizm i nienawiść do Polaków.
Może jesteś i czytaczem ale ze zrozumieniem tego co czytasz nie masz nic wspólnego.Radze przyjechać na Górny Śląsk i porozmawiać z ludźmi którzy jeszcze pamiętają tamte wydarzenia lub znają je z opowieści świadków. Polacy Ślązakom zgotowali haniebny los na swej własnej ziemi większość Ślązaków wam tego nigdy nie wybaczy. W jednym zdaniu Gombrowicza mieści się ten polski problem niechęci mówienia prawdy o sobie samych ,otóż „za bardzo chcecie być polakami ,patriotami a za mało ludźmi”…….
Masz pecha bo mieszkam na śląsku(mama pochodzi z stąd)! Nie narodowości śląskiej i nigdy nie istniała. Masz z tym problem? Pretensje do historii!
Komunistyczna władza została narzucona siłą, więc Polska za obozy odpowiedzialności prawnej nie ponosi. Jednak moralną w pewnym stopniu tak. Na przykładzie Żołnierzy Wyklętych mówi się o bohaterstwie narodu. Idąc tym tokiem myślenia można mówić o polskim bestialstwie? Obie narracje są kłamliwe, bo większość narodu po wojnie po prostu starała się dożyć jutra. Katami z obozach nie byli jacyś bliżej nieokreśleni komuniści bez państwowości, byli to Polacy. Pan Łuszczyna różni się tym od Grossa, że Gross kłamie, a komunistyczne obozy, w których Polacy mordowali z bestialstwem często większym niż niemieccy naziści to fakt. Prawda nie jest antypolska, prawda nikogo urażać nie może. Zakłamywanie historii w imię racji stanu, czy jakiejś lustrzanej poprawności politycznej jest haniebne. Zbrodnia to zbrodnia, a kat to kat, niezależnie od narodowości.
głąbrowicz jako autorytet, nic ująć
R.Sikorski szanowana osoba co za brednie ie już na początku wywiadu
kazdy srednio wyedukowany czlowiek w cywilizowanej Europie,wie o istnieniu polskich obozow koncentracyjnych,czyli obozow zaglady,gdzie bestialsko i powoli gineli ludzie z rak polskich oprawcow, na terenie polski,administrowanych przez polskie wladze- przez polakow, zaraz po IIwojnie sw,i dlugo po wojnie. autor ksiazki w/w, bardzo subtelnie opisuje metody zabijania ludzi, stosowane w polskich obozach powolnej zaglady, bo zrozumiec nalezy ze,jest 80lat po wojnie,i polacy nadal,calkowicie nieslusznie i bezpodstawnie,chcieliby nadal uchodzic za ofiary i meczennikow,wrecz swietoszkow. wszyscy w Europie wiedza o polskich obozach zaglady,bo gineli w nich dlugo po wojnie,w polsce nie tylko polacy,ale wiele innych narodowosci. jest tez wiadomo ze,bestialstwo polakow przewyzszalo nazistowskie zbrodnie,bo wpierw odczlowieczali oni ludzi,potem zabijali, co jest znane z relacji tych, ktorzy cudem polskie obozy zaglady przezyli. autor ksiazki dosc subtelnie pokazal fakt i opisal, co w polskich obozach zaglady mialo miejsce. dodatkowo bezsprzecznym faktem jest,ze do poznych lat ´90
polscy zbrodniarze mordujacy w tych obozach polski tzw wymiar sprawiedliwosci chronil,,,,az do naturalnej smierci. opisane fakty sa bezdyskusyjne, zas odrazajace jest udawanie przrz polakow
swietoszkow,jakby swiat wokolo skladal sie i idiotow, i o tym nie wiedzial. owszem swiat o tym wie. i dlatego wlasnie udawanie swietoszkow przez polakow,przez tyle dziesiecioleci budzi powszechne obrzydzenie.