Podobno trzynastka to pechowa liczba. Na pewno zgodziliby się z tym żołnierze 4. Pułku Pancernego County of London Yeomanry (CLY), którzy właśnie 13 czerwca 1944 roku zostali rozbici w pył przez… pojedynczy czołg Tygrys, pod dowództwem Michaela Wittmanna.
Początkowo nic nie zapowiadało katastrofy. 4. Pułk Pancerny bez walki zajął miasto Villers-Bocage. Pewien niepokój wśród entuzjastycznie witanych przez Francuzów pancerniaków, budziła tylko łatwość tego sukcesu. Przecież zdobyta miejscowość miała niebagatelne znaczenie strategiczne! Stanowiła klucz do dalszej ofensywy na Caen, gdzie trwały zażarte walki o przełamanie niemieckich pozycji.
Wkrótce miało się okazać, że były to tylko dobre złego początki…
Krwawa łaźnia
Brytyjczycy popełnili kardynalny błąd – nie wysłali zwiadu. Czekała ich za to sroga kara. Nie wiedzieli bowiem, że w oddalonym o kilkaset metrów lasku, nieopodal drogi krajowej N 170, którą zamierzali ruszyć dalej, ukryło się pięć Tygrysów z 2. kompanii 101. ciężkiego batalionu pancernego SS, których zadaniem było przeprowadzenie rekonesansu w tym rejonie.
Dowodził nimi nie byle kto, bo sam SS-Obersturmführer Michael Wittmann. Człowiek którego bez cienia wątpliwości można nazwać jednym z największych asów wojsk pancernych II wojny światowej. Wystarczy wspomnieć o 117 radzieckich czołgach zniszczonych przezeń na froncie wschodnim. Teraz o jego skuteczności mieli przekonać się na własnej skórze Brytyjczycy.
Być może, gdyby Niemcami dowodził ktoś inny, wydarzenia potoczyłyby się odmiennie, wszak zdrowy rozsądek podpowiadał, że starcie pięciu czołgów z całym pułkiem pancernym to marny pomysł. Lepiej było pozostać w ukryciu, zameldować o sytuacji i wezwać wsparcie.
Jednak, jak zauważa w swej biografii niemieckiego pancerniaka Patrock Agte, wówczas Wittmann nie byłby sobą. Ponieważ szykowało się tutaj przełamanie frontu, które mogłoby mieć fatalne konsekwencje, konieczne było natychmiastowe działanie.
W tym miejscu najlepiej oddać głos samemu Wittmannowi, który tak relacjonował wydarzenia, które rozegrały się rankiem 13 czerwca:
Nie udało mi się zebrać całej kompanii, musiałem działać bardzo szybko, ponieważ musiałem przyjąć, że nieprzyjaciel już mnie wykrył i teraz zrobi wszystko, aby wyłączyć mnie z akcji już na pozycji wyjściowej. Wyjechałem więc z jednym wozem bojowym, innym wozom przekazałem rozkaz, aby w żadnym wypadku nie wycofywały się ani na krok, lecz za wszelką cenę utrzymywały zajmowane pozycje. Pojechałem prosto w kierunku kolumny, zaskakując Anglików […].
Najpierw zniszczyłem dwa czołgi z prawej strony kolumny, potem jednego z lewej i skręciłem w lewo, celując w sam środek pułku pancernego i batalionu transporterów opancerzonych. Jechałem w tym samym co oni kierunku, drogą naprzeciw końcowej części kolumny, niszcząc w czasie jazdy wszystkie czołgi, które kierowały się w moją stronę.
W szeregach nieprzyjaciela widać było ogromne zmieszanie. Po chwili dotarłem do miejscowości Villers, wjechałem prawie do jej centrum, gdzie zainkasowałem trafienie z ciężkiego działa przeciwpancernego. Mój czołg nie mógł się poruszać. Nie namyślając się wiele, rozstrzelałem wszystko co znajdowało się jeszcze w moim zasięgu. Nie miałem już łączności radiowej, więc nie byłem też w stanie dowodzić swoją kompanią […].
Zdecydowałem, iż musimy się stamtąd wydostać. Wziąłem tyle broni ręcznej, ile mogliśmy unieść, nie wysadziłem jednak swojego czołgu, ponieważ wierzyłem, że wkrótce po niego wrócimy. Przebiłem się na stanowiska obronne jakiejś dywizji, oddalone o jakieś 15 kilometrów.
Jakie było pokłosie tej krwawej łaźni? Według słów Wittmanna zniszczył on wtedy 21 czołgów oraz kilkanaście transporterów opancerzonych. W rzeczywistości Wittmann chyba nieco przesadza, bowiem dopiero dodanie czołgów, transporterów opancerzonych i ciężarówek dawało 21 pojazdów wroga unicestwionych w przeciągu 20 minut. Tak czy inaczej, niezły wynik!
Jak to w ogóle możliwe?
Ale jak to się stało, że jeden czołg dokonał takiego spustoszenia? Odpowiedź jest zaskakująco prosta. Wozy bojowe, którymi dysponowali Brytyjczycy po prostu nie były w stanie zrobić krzywdy Tygrysowi Wittmana. Pociski wystrzeliwane z 75-milimetrowych dział Shermanów i Cromwelli odbijały się od grubego pancerza czołgu i dopiero trafienie w koło napędowe unieruchomiło siejącą chaos i zniszczenie bestię. Z kolei 88-milimetrowe, długolufowe działo Tygrysa była iście zabójczą bronią.
Alianci biorą odwet
Wittmann został sowicie nagrodzony Mieczami do Krzyża Rycerskiego z Liśćmi Dębu oraz awansem na SS-Hauptsturmführera, ale niedługo cieszył się tymi honorami. Już 8 sierpnia, w trakcie kontrataku na Saint-Aignan-de-Cramesnil, jego czołg – podobnie jak cztery inne Tygrysy – został zniszczony, zaś on i cała jego załoga zginęli na miejscu.
Oficjalnie trafienie, które wyeliminowało pancernego asa przypisuje się jednemu z Shermanów 1. batalionu pułku Northants Yeomanry. Zarazem, jak to w życiu, sukces ma wielu ojców, tak więc do miana pogromców Wittmanna poczuwali się również czołgiści z 4. Kanadyjskiej Dywizji Pancernej, a nawet nasi dzielni żołnierze generała Maczka…
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Patrick Agte, Michael Wittmann. Najskuteczniejszy dowódca czołgu w II wojnie światowej, t. II, Finna 2011.
KOMENTARZE (39)
Komentarze z naszego profilu na Facebooku:
Michał Mikołajczyk: Jakby walczył po innej, to już by czegoś takiego nie zrobił. Amerykańskie Shermanny(zapalniczki) i Crommwelle to przecież mogły sobie pykać do Tygrysa, co najwyżej gasienice mu uszkodzić…
Jacek Salamandra: a jednak to Sherman zniszczył Tygrysa Wittmana
Rafał Kuzak: Z tym zniszczeniem to tak naprawdę nic do końca nie wiadomo, co prawda Sherman, któremu przypisuje się unicestwienie Tygrysa Wittmanna miał 17-funtową armatę, ale po oględzinach wraku nie znaleziono żadnej przestrzeliny, więc prawdopodobnie uderzenie pocisku w pancerz spowodowało wybuch silnika, a potem amunicji.
Bartek Michalski: Ech, Wittman jako „najlepszy” as pancerny nie posiadał wcale najwyższej liczby potwierdzonych zniszczeń, osobą która mogła się tym „pochwalić” był Kurt Knispel (168 potwierdzonych zniszczeń, prawdopodobnych 195). Przy okazji:
http://www.achtungpanzer.com/gen3.htm
14 godz. temu · Lubię to!
Michał Kómoch: A mi się tak przypomniał przypadek porucznika Zinowieja Kołobanowa, który w swoim KW-1 pod Krasnogwardiejskiem także sporo namieszał. Może kiedyś o tym będzie w ciekawostkach :)
A tak na prawdę zniszczył go samolot, kiedyś był o tym program w tv. Po analizie uszkodzeń doszli do wniosku że pocisk z czołgu to to nie był.
Nie wiem czy to prawda ale słyszałem że pancerz w tygrysie był wykonany ze stali twardej przez co przy silnym uderzeniu w płytę powstawały odłamki po wewnętrznej stronie pojazdu które mogły zabić załogę. Brytyjczycy w swoich czołowych robili pancerze składające się z 2 warstw stali miękkiej od środka i twardej na zewnątrz vo podobno zwiększyło bezpieczeństwo załogi
Co do t -34 to na jego pancerzu bym nie polegał bo był on wykonany z miękkiej stali.
Chwała na wieki temu co zniszczył Wittmanna ,jednego zbrodniarza było mniej.
A to nie jest źle zdjęcie? Bo on podobno (czołg wittmana) miał numer 007…
Panowie! Odnieść zwycięstwo nad przeciwnikiem, maszyną górująca technologicznie zdużą przewagą bojową – mała sztuka (np.Kołobanow – z panterami już by taki as nie był, Witman z centurionami) – . Zniszczyć 3 czołgi (2xpz35 i PZ IV) tankietką z karabinem maszynowym 20 mm,To! jest sztuka – Edmund Roman Orlik
Parafrazując
Gdybyśmy w 1939 mieli 1/3 ruskich czołgów to byśmy faszystów po Normandie popędzili .
dodam: gdyby ówczesny rząd nie robił z Polski idiotki politycznej i nie najechał z Niemcami Czechów to Niemcy mieliby o 300 czołgów mniej a wtedy nasza krajowa ilość mogłaby i wystarczyć… bo Takich Orlików w naszym narodzie pewnie by się znalazło więcej. Tylko jeszcze dowódców znaleźć należało, niekoniecznie w Rumunii
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl:
paveua:
No ale z tego co piszą na końcu wynika, że to była rzeź, bo miał grubszy pancerz niż przeciwnicy mogli przebić.
To tak jakby porównywać, że konkwistadorzy w ameryce południowej pokonali w boju przeważające siły indian, bo mieli broń palną, a tamte ciaptaki nie miały. Dzielni konkwistadorzy.
histeryk_13:
@paveua: Jak już kiedyś pisałem w innym znalezisku, zawsze mógł oberwać wcześniej w gąsienicę i po ptakach, nawet najgrubszy pancerz nie pomoże jak się nie można ruszyć z miejsca. W wypadku tego, co wydarzyło się 13 czerwca trzeba stwierdzić, że Wittmann wykazał się lekkomyślnością, ale miał niesamowicie dużo szczęścia, szczególe wjazd do miasta był bezsensowny i to że udało mu się wyjść z tego żywym graniczyło z cudem.
kubatre1:
Wittmann miał pięć czołgów:
„…a 2. kompania SS-Oberstumführer Michaela Wittmanna, posiadająca jedynie pięć czołgów, znalazła się na tyłach Panzer Lepr, w małym lesie, bezpośrednio na południe od małej wioski Montbrocq, czyli w newralgicznym wzgórzu 213, około dwóch kilometrów na północny-wschód od Villers-Bocage.
http://www.magnum-x.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1609&catid=4&Itemid=12
Pinkman 14:
@kubatre1: zgadza się, ale jednym dokonał tego całego bałaganu, doczytaj zanim skomentujesz
histeryk_13:
@kubatre1: Jak pisze Pinkman Wittmann ruszył do ataku sam, jako ciekawostkę (której w artykule nie zauważyłem) można dodać, że całej tej „rozwałki” dokonał czołgiem, który wcale nie należał do niego. W jego Tygrysie nawalił silnik i musiał „pożyczyć” czołg od jednego z podwładnych.
jodynaa:
Co by nie mówić, Szwaby potrafili „produkować” żołnierzy i dowódców. Richthoffen, Skorzeny, Jodl, Sepp Dietich, Guderian…
muminisko01:
Może wtedy 13 przyniosła mu szczęście ale zginął w Tygrysie o numerze bocznym 007 :)
Zapoznając się z materiałami doczytałem, że odpowiedzialnym za eksplozję czołgu Wittmanna jest samolot myśliwski który odpalił rakietę. Rakieta trafiła w część silnikową co spowodował eksplozję paliwa i następnie amunicji.
@banan: Chyba jednak to też nie jest prawdziwa wersja, ponieważ podobno w tym czasie w rejonie w którym operował Wittmann nie było żadnego samolotu. Najprawdopodobniej zniszczenie czołgu spowodował wybuch silnika a potem amunicji.
To że na pancerzu nie było otworu po pocisku nic nie znaczy…Pod koniec wojny pancerze niemieckich czołgów nie były tak perfekcyjnie utwardzone jak jeszcze rok wcześniej…Oberwanie od Firefly dla Niemców oznaczało powstanie niezliczonych odłamków pancerza wewnątrz pojazdu,które potrafiły posiekać całą załogę…Bardzo często zdarzało się że Tygrys po oberwaniu stawał w bezruchu,a potem okazywało się że mimo iż pancerz był z zewnątrz nietknięty obsługa czołgu nie żyła…
Znam rodzinę Michaela Wittmana , w jednym z albumów mam zdjęcie z 2004 roku . W albumie rozmowę rodziną asa broni pancernej . Atakował nie jeden czołg lecz 4 . Wszystkie zostały zniszczone , czołg Wittmana także ale lekkie wozy alianckie też . Czołg Wittmana nosił na wieży nr 007 . Mam zdjęcie grobu załogi tego Tygrysa , bylem na tym cmentarzu . Kilka lat temu odnaleziono szczątki czołgu Wittmana i załogi . Czołgiści Maczka walczyli ok 100 km od tego miejsca więc raczej trudno by było trafić Tygrysa . Oficjalnie czołg został zniszczony przez rakiety wystrzelone z samolotów . Pozdrawiam . Tekst jest dość ” cieniutki „
Dzięki za komentarz, jednak jeżeli chodzi o liczbę atakujących czołgów to w artykule jest po prostu cytat z raportu sporządzonego przez samego Wittmanna, nie wydaje mi się aby przywłaszczał sobie zasługi innych. Chociaż kto wie.
…to się zgadza (w sporej części) tylko nie o ten atak chodzi. Piszesz o ataku w którym zginął Wittman. A pod VB tylko narozrabiał i zwiał…..
Niewątpliwie jeden z NAJLEPSZYCH pancerniaków 2 wojny światowej…
Porucznik Kołobanow rozwalił sam jeden swoim KW-1, 22 niemieckie czołgi ;D czyli o jeden więcej.
Może to też temat na artykuł?
W sumie wyczyn podobny do rezultatu Wittmana, Niemcy zagrzebali się w błocie i strzelał do nich jak do kaczek a że to były lekkie czołgi czeskie więc wynik nie dziwi. Podobno na czołgu Kołobanowa naliczono ponad 150 bezpośrednich trafień po pociskach choć równie dobrze mogła to być propaganda.
No i już mamy jak widzę nie tylko temat na artykuł, ale też autora ;-)
Kolejna porcja komentarzy z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Marcin K.: WOT w realu
Bartek M.: Zróbcie jeszcze jakiś artykuł o Kurcie Knispel’u ;d W sumie to on miał z asów pancernych II w. ś. najwięcej „killów”.
Adam G.: tyle, ze pociski czolgowe brytyjskich tankow splywaly po pancarzach tygrysow jak woda deszczowa
Rafał Kuzak: Nie da się ukryć, że tak było. Właśnie w tym tkwił sekret sukcesu Wittmanna. Dopiero 17-funtowe działa zmieniły nieco sytuację.
Marek S.: dzieki za kolejna miejscowke do odwiedzenia
Ciekawostki historyczne: Zawsze do usług
Horst S.: Według innej wersji jednak były użyte w akcji cztery Tygrysy z pięciu (zgadza się to w pewien sposób z tym, co w raporcie napisał Wittmann-że jeden pięciu zepsuł się przed bitwą). Raport Wittmanna to akurat mało wiarygodny materiał… Poza tym, były ciekawsze starcia pancerne…
Bartosz W.: Pod Villers-Bocage to nie było starcie, to była rzeź…
Horst S.: O rzeźniku to niemieckie raporty pisały gdzie indziej… Tyle że na rzeź wówczas to oni szli hurtem… Poszukasz to dowiesz się, jak pojedynczy czołg gąsienicami rozjeżdżał niemiecką piechotę, bo szkoda było na nią amunicji. Inny, tego samego typu zniszczył całe obwody Guderiana w kilka minut, demolując kompletnie 13 nowych czołgów Panzer III i IV – pojedynczo, bez zasadzki, w ataku frontalnym, ogniem z 30 metrów. Oraz dwa działa przeciwpancerne. To właśnie wyczytasz w niemieckich raportach, którymi się NIE CHWALĄ. Z całym szacunkiem-niemieckie raporty podawane do oficjalnej wiadomości były „tuningowane” przez propagandę rzeszy, te mało wygodne-skrzętnie ukrywane. Zresztą, opisują to dokładnie żołnierze i oficerowie Wehrmachtu, jak powstawały takie „raporty” i „zdjęcia wojenne”. W raporcie Wittmanna nie zgadza się chociażby liczba zniszczonych czołgów ze stanem pułku-„zniszczył” ich więcej, niż pułk ich posiadał na stanie… To tylko jedna z nieścisłości…
Marek Cz.: Tyle że w końcu Tygrysom kończyła się amunicja, a aliantom Shermany – nie.
Wybrane komentarze do art. z facebookowego fanpage’a Skarby III Rzeszy https://www.facebook.com/Skarby3Rzeszy?fref=nf:
Darek K.: Co powiecie o naszym Orliku z 1939
Mariusz M.: Fakt Orlik w porównaniu z Wittman’em /wg mnie/ wypada lepiej ze względu na to, że porównanie naszego „karaluszka” w stosunku do niemieckich (czeskich) pzkpfw 35t i 38t (a i pozostałe pojazdy niemieckie mogły go rozwalić bez problemu), wypadał słabiutko. Natomiast Tigerem nie było problemu natrzaskać Shermanów. lub T-34.
Adam S.: Wałęga z drugiej strony mogliby wezwać wsparcie Thunderboltów albo „ostrzał z morza ” i nie zostało by nic Tygryska
Grzegorz K.: http://www.youtube.com/watch?v=JXyH7C6YlmQ
Artur G.: Bo nie trafił na Rudego !
Jurij N.: Każda wojna i każda strona ma swoich wielkich bohaterów.
Wybrane komentarze do art. z facebookowego fanpage’a Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszałeś https://www.facebook.com/pages/Ciekawostki-historyczne-o-kt%C3%B3rych-prawdopodobnie-nie-s%C5%82ysza%C5%82e%C5%9B/157583547765498?fref=ts:
Przemyslaw M.: Pewnie na sam dźwięk jego nazwiska automatycznie alianci mieli pełno w portkach :).
Krzysztof M.: Nie tyle nazwiska co silnika… polecam hasło „tigerofobia”. Tak, tak, było takie zjawisko i występowało na obu frontach. Inaczej radzili sobie Alianci Zachodni, inaczej Sowieci, niemniej problem
Przemyslaw M.: Zgadzam się, było :), najlepiej to na hollywoodzkich filmach wojennych widać – na okrzyk „Tiger!” cała kompania dawała sznitę przed siebie ;).
Michał S.: Zapisał się na kartach historii….
Jeszcze nieco komentarzy z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Bizon B.: Nie jednym i nie w 20 minut, bez przesady, nie róbmy sensacji, na froncie wschodnim to była codzienność i niszczono całe korpusy w jeden dzień w kilka czołgów wiec takie tam wydarzenie to był standard, nie ma się co podniecać. Dużo ciekawsza historia jest o dowódcy działa p-panc wehrmachtu który w jeden dzień rozwalił setkę ruskich czołgów, o to jest coś.
Ciekawostki historyczne: Bizonie, B., no to poprosimy szczegóły, datyy, nazwiska, źródła . Szczególnie o dowódcy jednego działa, który jednym działem rozwalil setkę czołgów ;>….
Arek S.: i te korpusy które niszczono w jeden dzień.
Adrian W.: Wiem na pewno (czyli za to dam sobie głowę uciąć), że jeden Ferdinand trzymał w szachu cały oddział radzieckich czołgów przez (chyba) tydzień. Zniszczyli go w zasadce, przy pomocy piechoty i dział ppanc. Nie pamiętam nazwisk, miejscowości i dat, ale może ktoś także o tym słyszał?
Jerzy L.: Swoimi Shermanami to biedacy mogli jedynie pogilgotać Tygrysa.
Andrzej M.: Jednaz historii o Wittmanie głosi, że to jeden z pancerniaków generała Maczka go dostał. A Shermany zaczęły sobie radzić, jak alianci zaczęli mocować gąsienice na pancerzach
Michał Otak L.: Ja słyszałem wersję że czołg Wittmanna zniszczyć się dopiero udało samolotowi szturmowemu Hawker Typhoon.
Zaraz, zaraz…
Zacznijmy od tego, drogi autorze (byc moze powtarzasz blad tlumacza), ze swej szarzy pod Villers-Bocage Wittman, zwany „Czarnym Baronem”, NIE dokonal na zaden pulk „londynski” – to byla 7 Dywizja Pancerna vel „Desert Rats” (Szczury Pustyni – a jakze, tez doswiadczona w bojach jak i pancerni LAH), a dokladnie jedna z jej jednostek, czesc (mieszana, a wiec nie da sie przyporzadkowac konkretnemu pulkowi) 22 Brygady Pancernej tejze dywizji pod osobistym wowczas dowodztwem gen.bryg. Williama Hinde zwanego „Czubkiem” (Looney).
Wspominam o tym celowo, bo to nieprawdopodobne starcie nastapilo pomiedzy bardzo doswiadczonymi czolgistami dwoch armii (Wittman, jak wiadomo, walczyl w Polsce, Francji, Rosji – od Barbarossy po Kursk etc), w ktorym obaj popelnili wrecz dziecinne bledy (unieruchomiony ze swa dobrze pokaleczona jednostka Wittman nie wystawil obserwacji, „Looney” nie wyslal zwiadu) – prawdopodobnie obie strony byly smiertelnie zmeczone.
I na dobra sprawe trudno tu mowic o zasadzce – oba oddzialy na siebie wpadly ku obustronnemu zaskoczeniu.
A potem – tak jak w artykule.
Osobna sprawa jest sprawa smierci Wittmana.
Otoz zbombardowanie jego czolgu z powietrza prosze sobie skreslic: w operacji „Totalize” na odcinku Cintheaux – Saint-Aignan de Cramesnil nie uzyto lotnictwa, co po orwarciu archiwum brytyjskiego MoD jest od 10 lat pewne. Wittman padl ofiara pocisku z Firefly, choc trwaja spory czy zalatwil go Brytyjczyk Ekins z Northamptonshire Yeomanry, czy Kanadyjczyk z tzw. Sherbrooke Hussars (obie nazwy historyczne – podobnie jak angielska nazwa wojsk pancernych „cavalry”, z b. ciekawa historia, ale to osobna bajka), choc pozycja Kanadyjczykow bardziej temu sprzyjala.
Tygrys Wittmana oberwal w wiezyczke, co spowodowalo wybuch amunicji i wyslanie wiezyczki w powietrze. I finito – czolg Czarnego Barona wraz z zaloga stal sie „history”:
http://en.wikipedia.org/wiki/Michael_Wittmann#mediaviewer/File:Wittmann_Tiger_007.jpg
Droga Ciotko, jeżeli mowa o 4th County of London Yeomanry (Sharpshooters), to jak już byłby to błąd autora książki (no chyba, że czytałaś niemiecki oryginał), a nie tłumacza, bo Ci raczej nazwy jednostek podają poprawne (szczególnie jak ich nie tłumaczą na polski). W wielu publikacjach można spotkać informację o tym, że był to właśnie 4th County of London Yeomanry (Sharpshooters). Dlatego właśnie nazwa tej jednostki pojawia się i w tym tekście.
Ciotka w jakims 2007 korzystala z archiwum brytyjskiego MoD (mam don „az” 50km i z racji zawodu latwy dostep), a Bryty chyba wiedzieli lepiej od Niemcow, co wyslali na obsadzenie/uzupelnienie tego odcinka (jak Pan pewnie wie, byla tam luka) – Abwehry prosze nie przeceniac ;-)
Sam raport Wittmanna takze wskazuje na wieksze straty przeciwnika, nizli maszyn mial na stanie ten pulk, na co ktos wyzej zwraca uwage, co zreszta nie znaczy, ze Wittmann koloryzowal, ale ze walczyl z wieksza/mieszana jednostka.
Jak powiedzialam, sily pod dowodztwem „Czubka” wg. dokumentow z archiwum MoD byly mieszane, choc juz nie pamietam, ktore konkretnie „units” braly w niej udzial – przy okazji pobytu w archiwum dokladnie sprawdze, bo obecnosci „Sharpshooters” bynajmniej nie przecze! Niemniej prosze zwrocic uwage na fakt, ze gen. brygady nie dowodza pulkami w zadnej armii swiata, a wiec i na logike cos tu nie gra.
I dlatego wlasnie wszelkie te niekonsekwencje sa tym bardziej ciekawe i warte dokladnego sprawdzenia w zrodlach pierwotnych.
Sama korzystam ze wzgledow jezykowych glownie z opracowan niemieckich i anglojezycznych i powiem bez ogrodek: jeden blad popelniony np. przez z Kershawa potrafi obejsc cala zachodnia Europe, stajac sie „historycznym faktem” zanim badacz go skoryguje.
I – na mily Bog – prosze nie brac tej mojej uwagi do serca! Jest Pan, panie Rafale, moim ulubionym autorem tego ciekawego portalu, ogromnie naukowo rzetelnym, i na Panskie teksty nigdy mnie szlag nie trafia (jak ma to miejsce z Panskimi kolezankami, gdy sie biora za sprawy wojskowe).
Nie powiedzialam tego, by sie czepiac, ale by podkreslic jakiego w istocie przeciwnika zalatwil wowczas Wittmann, a zwyciestwo nad „Desert Rat”, i to w stopniu duzo wyzszym, to powod do dumy nawet dla SS-mana odznaczonego Krzyzem Rycerskim z wszelkimi „trimmings”, ktoremu sam Adolf lape sciskal.
Sam „Looney” walke i wojne przezyl, po wojnie walczyl w Kenii z Mau Mau – tez ciekawy i do dzis kontrowersyjny temat.
—————————————————
I przy okazji jeszcze jedno: nie slyszalam o latwopalnosci Shermanow (choc Rosjanie wydzierali z nich skorzana tapicerke by buty szyc i latac), co jeden z czytelnikow wyzej im wypomina. Opinie „zapalniczek” mialy za to wszelkie czolgi brytyjskie i australijskie, ktore u Rosjan (alianci ich nimi obdarzyli) zwano „swieczoki”, swieczki. Jedyna wada Shermanow byla ponoc ich wywrotnosc na zbyt wysokich kraweznikach, co min. wyszlo w Wiedniu.
Jesli zas chodzi o walke z Tygrysami, nawet z Koenig Tiger, to zarowno Rosjanie, jak i zachodni alianci stosowali tu najczesciej taktyke „2 na 1”: jeden Sherman czy T-34 podchodzil od frontu i bral na siebie ogien, gdy drugi walil Tygrysowi z boku, w gasiennice, unieruchamiajac maszyne.
Ta na wpol samobojcza technika okazala sie skuteczna pod Kurskiem, choc straty w maszynach i zalodze byly ogromne (u Rosjan circa 3 x wyzsze), ale co tam – „u nas ljudiej i tankow mnogo”.
Inna rzecz, ze czolgisci w T-34 mieli w takich starciach i tak wieksze szanse przezycia od zalog Shermanow z powodu i zwrotnosci, i oblego ksztaltu swych maszyn (wystrzelony pod katem pocisk sie po nich zeslizgiwal), co…zawdzieczali Niemcom. Po podpisaniu Paktu Ribbentrop-Molotow Niemcy podarowali Sowietom unikalna prase do produkcji tych oblych „karoserii”, na ktorej pozniej tluczono tysiacami blachy do T-34.
Ja z drobnym uzupełnieniem. Otóż Wittmann był odznaczony KR z liśćmi i mieczami. Nie zdążył się załapać na brylanty. Czyli jednak nie „wszystkie trimmings”.
Pozdrawiam.
Droga Pani Ciotko, o ile mogę tak się wyrazić. W ostatnim zdaniu Pani komentarza coś się nie zgadza. Akurat jestem inżynierem technologiem obróbki plastycznej i nie wyobrażam sobie prasy do tłoczenia (tłuczenia?) blach czołgowych o grubości kliku centymetrów i długości kilku metrów. Jest to możliwe, ale byłoby nie uzasadnione zarówno z technologicznego, jak i ekonomicznego punktu widzenia. Oprzyrządowanie byłoby b. drogie, przy relatywnie krótkiej serii produkcyjnej. Z tego co wiem, podstawowe technologie wykonania korpusów czołgowych to dużo tańsze odlewanie i/lub spawanie. Nie wiem jak był robiony korpus T34/76, ale wygląda na spawany. Nigdy, na żadnym zdjęciu nie widziałem korpusu tłoczonego T34/76 z charakterystycznymi zaokrąglonymi krawędziami.
Koncepcja pochyłego pancerza T-34 powstała z resztą już w 1934 r. przy pracach nad prototypem zwanym roboczo A-20, tak więc nie może to być zasługa Niemców.
Poza tym jaki interes mieliby Niemcy w podarowaniu Sowietom tak unikatowej technologii. W 1939 doskonale wiedzieli jaki jest ich głównych cel wojenny: Moskwa. Chyba, że chcieli im narobić dużego kłopotu z uruchomieniem produkcji.
Czołg m4 Sherman czy t-34, nie ma zbytnio różnicy przy trafieniu z niemieckiego działa 88 czy 75mm. Oba czołgi nie maja prawa przetrwać bezpośredniego trafienia. Chociaż wspomnienia Niemieckich czołgistów znają i takie historie. A co do pancerza T-34 posiadał 45mm przedniego pancerza kadłuba pod katem, czołg m4 Sherman posiadał (zależnie od wersji, nie wspominam od wersji Jumbo) 51-64mm również pod katem. T-34 posiadał pancerz kadłuba spawany, ale wiadomo jak spawany w ZSRR. Shermany, pierwsze wersje posiadały odlewane kadłuby, później produkowano spawane. Co do tłoczonych pancerzy to pierwsze słyszę o takowych :) może chodziło o płyty pancerne walcowane ? Osobiście raczej wolał bym z dwojga złego siedzieć w Shermanie, niż w t-34. Sherman bardziej przestronny :)
Dziękuję, za możliwość pobrania fragmentu pracy, wykorzystam go i podam źródło w referacie o czołgu Tygrys.
Ostatnio oglądałem angielski dokument, którego autor dokładnie analizował sytuację, położenie czołgów niemieckich, amerykańskich i kanadyjskich. Robiono pomiary telemetryczne, kombinowano, gdybano… Wniosek ? Skuteczne trafienie przez amerykanów lub kanadyjczyków nie było takie oczywiste. Pojawiła się sugestia, że do unicestwienia tygrysów mogły znacznie przyczynić się angielskie typhoone’y …
Jako miłośnik niemieckiej broni pancernej tamtego okresu muszę zwrócić uwagę, że był to 101 Batalion Czołgów Ciężkich (1 DPanc Leibstandarte Adolf Hitler), a czy sam batalion był ciężki to już by trzeba żołnierzy zapytać
101 s.SS Pz Abt nie byl przyporzadkowany bezposrednio 1.SS Pz div, byl jednostka korpusna:)
Książka jaka tu jest prezentowana niestety znalazła się w mojej biblioteczce i uważam ją za najnudniejszą książkę jaką miałem okazję czytać. Taką to i ja sam bym napisał bo to jakieś tony suchych danych, liczb. Nudzi strasznie.
Polecam jeszcze zapoznać się z dokonaniami drugiego asa pancernego SS, który przeżył wojnę i zmarł ze starości w Niemczech, Ernsta Barkmanna (z dywizji Das Reich).
To bajka. Tygrys nie potrafił strzelać w czasie jazdy.
Tygrys potrafił strzelać w czasie jazdy, tyle że nie mając stabilizacji armaty robił to niecelnie :) Jedyny znany mi czołg posiadający stabilizację armaty z czasów 2WŚ to amerykański Stuart. A ta cała akcja Wittmanna wyglądała zupełnie inaczej. Nie unicestwił on całego pułku lecz bodaj 5 czołgów. Opis ten został „ubarwiony” przez ludzi Goebbelsa. Niemcy potrzebowali w tamtym czasie na gwałt „Herosów”. Mając problem ze znalezieniem ich na polu bitwy, sami sobie ich kreowali w gazetach. Wstyd, że ten portal powiela niemiecką propagandę….
lotnictwo zniszczylo czolgi niemieckiego asa
Bzdury. Tygrys nie potrafił strzelać w czasie jazdy.
Generalnie ta historia nie trzyma się kupy. Najpierw piszą, że alianckie czołgi nie mogły nic zrobić Tygrysowi co w sumie jest prawdą a chwile później podają, że te same bezsilne czołgi zniszczyły Tygrysa Wittmana i to w dodatku z dość daleka tak, że nie do końca wiadomo kto miałby tego dokonać. Jedyną sensowną opcją jest trafienie przez bombę lotniczą (mało prawdopodobne) lub przez ostrza artyleryjski prowadzony przez Dywizję Maczka.