Która dziewczynka nie marzy o tym, by zostać księżniczką? Nosić bogate stroje, mieć służbę na każde skinienie… Żadna nie myśli jednak o mrocznej stronie bycia córką władcy – przedmiotowym traktowaniu, ciągłej presji, strachu o życie. Ciesz się, że twoje sny z dzieciństwa się nie spełniły.
W 1480 roku urodziła się księżniczka Małgorzata. Dziewczynka od razu była w Europie VIP-em – jej ojciec, Maksymilian Habsburg, wkrótce miał zostać cesarzem, a matka, Maria, rządziła Burgundią i Niderlandami. Mała księżniczka była więc świetną partią. A poszukiwania odpowiedniego męża dla niej rozpoczęły się, jeszcze zanim opuściła kołyskę…
Huczny ślub… trzyletniej królowej
Kiedy Małgosia miała zaledwie 2 lata, jej mama zginęła w wypadku – wyjątkowo niefortunnie spadła z konia. Wkrótce tata Maksymilian dogadał się z królem Francji, z którym od lat wojował o dziedzictwo żony. Podpisali pokój, który przypieczętowali najlepszym znanym wówczas środkiem – małżeństwem.
Mała Małgorzatka, choć ledwie wyrosła z lat niemowlęcych, poślubiła o dekadę starszego delfina Karola. Francuski władca chciał mieć pewność, że Habsburg nie sprzeda komu innemu swojej córki. Dlatego też dziewczynka została niezwłocznie wysłana nad Sekwanę. Tam wychowywała się u boku swego męża, który wkrótce – i w wieku zaledwie trzynastu lat – został królem Karolem VIII.
Wyrwana z rodzinnego domu Małgorzata była w skomplikowanej sytuacji. Jej małżeństwo – z oczywistych względów – nie zostało skonsumowane Prawo kościelne i obyczaje epoki pozwalały je w każdej chwili unieważnić. Gdyby Karol VIII, lub jego kamaryla, zdecydowali się na taki krok, księżniczka zostałaby z niczym. Jakby tego było mało, tata Gosi, którego nawet nie pamiętała, zaczął działać wbrew jej interesom…
Małżeńskie roszady
Maksymilianowi znudziło się bycie wdowcem. Postanowił zmienić swój stan cywilny… a przy okazji stan posiadania. Upatrzył sobie Annę z rodu Kapetyngów. Dziewczynkę, która byłą ostatnią niezależną księżną Bretanii. Ślub z nią pozwoliłby Maksymilianowi skutecznie okrążyć ziemie Francuzów. Cesarzowi wcale nie przeszkadzało, że Anna Bretońska była tylko 3 lata starsza od jego córki – cóż to znaczyło przy możliwości zagrania konkurentom na nosie!
Reakcja Francuzów była jednak o wiele bardziej stanowcza, niż się spodziewał. Związek na odległość zawarty między 31-letnim Habsburgiem a 13-letnią Bretonką rozwścieczył Karola VIII do tego stopnia, że zajął zbrojnie Bretanię i zmusił Annę do ślubu ze sobą samym. W ten sposób król Francji zerwał dwa małżeństwa i podkradł żonę teściowi…
Mimo że mała Habsburżanka nie była już Karolowi potrzebna, zwlekał on z oddaniem jej byłemu teściowi, wobec którego nie miał powodów do życzliwości. Dopiero po dwóch latach aresztu Małgorzatka wróciła do domu, którego wcześniej w ogóle nie znała. I nie był to bynajmniej powrót na stałe…
Dwukrotnie zamężna dziewica
Dorastająca księżniczka to w pewnym sensie gorący kartofel. Trzeba ja wydać za mąż za młodu, bo inaczej stanie się dla dynastii kosztownym obciążeniem na resztę życia. Tak też było w przypadku Małgorzaty. Już w 1493 r. Maksymilian rozpoczął rozmowy sojusznicze z królami Hiszpanii. Dwa lata później władcy osiągnęli konsensus, przypieczętowany małżeństwami między ich dziećmi (rzecz jasna na razie też na odległość). Filip Habsburg, syn Maksymiliana, poślubił Joannę z Hiszpanii, a nasza Małgosia – brata Joanny, Jana.
Faktyczne połączenie małżonków niosło ze sobą niemałe wyzwania. Droga lądowa była wykluczona, bo prowadziła przez terytorium Francji, przeciw której skierowany był ten sojusz. Trudno było się spodziewać, by były mąż (czy też narzeczony) Małgorzaty bezczynnie obserwował, jak ta poślubia jego zapiekłego wroga.
Wybrano zatem drogę morską. Najpierw wraz z silną flotą hiszpańską przypłynęła do Niderlandów Joanna, a potem z tym samym konwojem Małgorzata ruszyła ku swemu iberyjskiemu przeznaczeniu.
Podczas rejsu przeraził ją olbrzymi sztorm na Zatoce Biskajskiej, który omal nie zatopił statku. W tej podbramkowej sytuacji szesnastoletnia Małgorzata zabłysnęła czarnym poczuciem humoru. Napisała bowiem krótkie, ironiczne epitafium:
Tu leży Małgorzata, panna zacna, szczera,
Choć dwakroć zamężna, dziewicą umiera.
Zbyt jurny następca tronu
Trudno jej się dziwić. Płynęła poznać swego kolejnego męża i miała pełne prawo narzekać na to, że oba jej małżeństwa były fikcją. Mimo przeszkód Małgorzata dotarła na iberyjską ziemię, entuzjastycznie przyjęta przez teściów, a jeszcze goręcej przez męża. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, a Jana trudno było choć na chwilę oderwać od żonki. Zatem dziewictwo, nad którym tak ubolewała, przeszło jej jak ręką odjął.
Sielanka nie trwała wszak długo. Trzy miesiące po ślubie zdrowie Jana zaczęło podupadać – pobladł, był słaby i apatyczny. Medycy podejrzewali, że powodem był nadmierny entuzjazm w wykonywaniu obowiązków małżeńskich. Radzono rodzicom 18-letniego Jana, by przez jakiś czas trzymać młodych z dala od siebie. Matka królewicza, Izabela Katolicka, miała to skomentować słowami: „co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela”.
Niestety, doradcy mieli rację. Przynajmniej w kwestii tego, że stan Jana jest bardzo poważny. Chłopak zmarł pół roku po pierwszym spotkaniu z Małgorzatą. Księżniczka była wówczas w ciąży, ale urodziła przedwcześnie martwą córeczkę.
Rozpacz królów Hiszpanii i osobisty dramat Małgorzaty, która straciła szansę nie tylko na to, by zostać królową, ale też – na szczęśliwe pożycie z przyjaznym jej mężczyzną, przyniosły szczęście rodzinie jej brata. To właśnie bezdzietna śmierć Jana doprowadziła do tego, że Habsburgowie odziedziczyli Hiszpanię. A tym samym: zupełnie zachwiała równowagą w europejskiej polityce.
Panna z odzysku powraca
Małgorzata wróciła do Niderlandów dopiero dwa lata po śmierci Jana. Do tego powrotu przyczyniła się… śmierć Karola VIII, czyli jej pierwszego małżonka. Nowy władca Francji wyraził zgodę na przejazd Małgorzaty przez jego terytorium.
Biorąc pod uwagę przebieg poprzedniej, pełnej turbulencji podróży, trudno się dziwić Małgorzacie, że nie chciała wracać do Niderlandów statkiem. Przybyła do kraju urodzenia akurat na czas, by zostać chrzestną matką swego pierwszego bratanka Karola, przyszłego władcy „imperium, nad którym słońce nie zachodzi”.
Małgorzata spędziła w Niderlandach tylko rok. Jeszcze przed jej powrotem ojciec zaplanował kolejny, trzeci już mariaż córki. Wciąż przecież była młoda (liczyła sobie 20 lat), a ponadto udowodniła swą płodność. Nowym mężem Małgorzaty został książę Sabaudii. Niestety i to małżeństwo było krótkotrwałe oraz bezdzietne.
Dwudziestoczteroletnia, dwukrotna (a właściwie trzykrotna) wdowa powiedziała wreszcie dość. I sprzeciwiła się planom wydania jej znów za mąż.
Jeśli szczęśliwym być, to tylko w Niderlandach?
Małgorzata znów wróciła do Niderlandów, tym razem jednak na stałe. Tak jak przez całe życie okoliczności wypychały ją stamtąd, tak teraz miały ją przytrzymać na miejscu. W Hiszpanii zmarł nagle jej brat. W tej sytuacji Małgorzata została namiestniczką Niderlandów. Urząd ten uczynił ją wielką graczką na scenie politycznej Europy na ponad dwie dekady.
Pod opiekę Małgorzaty przeszła również czwórka dzieci brata. W ten sposób mogła chociaż w części poczuć się matką, mimo braku własnych pociech. Co do innych przejawów miłości, to do historii przeszedł głównie romans Małgorzaty z angielskim szlachcicem, Karolem Brandonem. Jednak ów awanturniczy człowiek nie wytrwał przy niej długo, porzucając Małgorzatę dla młodszej siostry Henryka VIII.
Małgorzata zmarła w wieku 50 lat. Na wieki jej biografia stała się dowodem na to, jakie niebezpieczeństwa czyhają na drodze księżniczek, uwikłanych w niuanse polityki dynastycznej. Choć jej żartobliwe epitafium, wygłoszone w drodze do Hiszpanii, w chwili śmierci już nie odpowiadało stanowi faktycznemu, to nie straciło przez to na ponadczasowej aktualności.
Księżniczki wciąż umierały młodo, przeżywały rozstania z rodzinami, małżeństwa bez uczucia, bezsilność wobec losu. Patrząc na sprawę z tej perspektywy, może jednak należy stwierdzić, że Małgorzata ostatecznie wygrała walkę z dynastycznym przeznaczeniem?
Bibliografia:
- Hellmut Andics, Kobiety Habsburgów, Ossolineum, Wrocław 1991.
- Johan Brouwer, Joanna Szalona, PIW, Warszawa 1991.
- Warren H. Carroll, Izabela Katolicka. Królowa Hiszpanii, Wektory, Bielany Wrocławskie 2012.
- Manuel Fernández Álvarez, Izabela Katolicka, PIW, Warszawa 2007.
- Stanisław Grodziski, Habsburgowie. Dzieje dynastii, Ossolineum, Wrocław 1998.
- Albert F. Pollard, Henryk VIII, PIW, Warszawa 1988.
- David Starkey, Królowe. Sześć żon Henryka VIII, Rebis, Poznań 2004.
- Andrew Wheatcroft, Habsburgowie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000.
KOMENTARZE (21)
Świetny Artykuł !!!
Klasa, dobrze się czyta. Może ciut za swobodnie.
Wreszcie b.dobry artykuł! co rzadko się zdarza na łamach c.h.
Komentarz do artykułu z serwisu wykop.pl
http://www.wykop.pl/link/2713251/zycie-prawdziwej-ksiezniczki-to-nie-bajka/
katrintheevil:
Ja tam nigdy nie rozumiałam jeszcze jednego marzenia – żeby żyć w dawnych czasach, np te dwieście lat temu. Powieści Jane Austen, te sprawy.
Nikt nie zdołałby mnie wyleczyć z dość poważnej infekcji, więc żyłabym mniej niż pięć lat. A nawet gdyby nie to, co to za życie, ślepa jak kret. Nie znam historii medycyny, ale raczej jeszcze nie odkryto wtedy sposobu korekcji astygmatyzmu.
No i kurde, myli się z raz na tydzień. :D
Wciągający :D
Garść komentarzy do artykułu z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1134558856572772
Renata C.:
Umarła w wieku ledwie 50 lat? Jak na tamte czasy to był wiek mocno przekwitły i niewielu ludzi miało szansę takiego wieku dożyć.
Ciekawostki historyczne:
Z tym wiekiem to nie jest tak prosto. Bardzo niska średnia wynika z dużej śmiertelności niemowląt, zaraz etc. Jednak przedstawiciele arystokracji często dożywali naprawdę sędziwego wieku.
Sylwia K. S.:
Ciekawa historia.
Średnia średnią (swoją drogą w przypadku kobiet zaniżały ją w dużym stopniu zgony w połogu, dotyczące nawet kilkunastu procent matek), ale 50 lat to jest już szacowny wiek w tamtych czasach. Starczy spojrzeć na biografie monarchów i arystokratów z tego okresu czy nawet uważnie przeczytać ten artykuł. Małgorzatę otaczały zgony rodziny i powinowatych w dużo wcześniejszym wieku (już abstrahując od jej matki, która żyła tylko 25 lat), a wspomniany bratanek, cesarz Karol V, żył lat 58 (a to władca, który abdykował i udał się na spokojną emeryturę). Śmierć z przyczyn względnie naturalnych między 50 a 60 rokiem życia to była w tej grupie społecznej w tym okresie norma (śmierć od miecza i trucizny to inna sprawa). Osiągniecie więcej niż 60 lat znamionowało szacowne matrony, z racji wieku i wpływów trzęsące całymi monarchiami, takie jak Bona Sforza, Katarzyna Medycejska czy Elżbieta I Wielka (żadna z nich nie doczekała 70-tych urodzin). Kiedyś zaniżano wiek ludzi średniowiecza i wczesnej epoki nowożytnej, teraz się go równie sztucznie zawyża. Ot, mody.
Powiem tak – patrząc na to, że była kobietą nie mającą za sobą licznych porodów, która przeżyła niebezpieczeństwa dzieciństwa i wczesnej dorosłości, 50 lat nie jest imponującym wiekiem. Szczególnie, że pochodziła z długowiecznej rodziny. Jej ojciec, działający na licznych frontach Maksymilian I, żył lat 60. Dziadek, Fryderyk, dożył niemal 80-tki. Karol V, jej bratanek, żył 58 lat, jak pan słusznie zauważa, ale z tym spokojem ostatnich dni bym nie przesadzała. Przez lata władał olbrzymimi, niejednolitymi ziemiami, przeciwstawiając się wielu zagrożeniom. Miał problemy z pogranicza schizofrenii i depresji, dlatego abdykował. Kompulsywnie się objadał, nawet po abdykacji. Musiał zatem mieć bardzo silny organizm, że mimo takich problemów dożył niemal 60-tki. Podejrzewam, że gdyby go nie katował stanami psychicznymi i złą dietą, pożyłby znacznie dłużej. Jego młodszy brat Ferdynand, także trapiony licznymi dolegliwościami, żył 61 lat, a ich siostra Katarzyna dożyła 70-tki. Z dzieci Karola V syn dożył 70 lat, a córka zaś 75. W tym kontekście śmierć Małgorzaty, mającej niezłe zdrowie, w wieku 50 lat, myślę, że można określić jako „zaledwie”.
Małgorzata umarła od zainfekowanej rany w nogę (nadepnęła na szkło).
Drogi/a zh,
dziękuję za informację. Nie natrafiłam na nią w żadnej książce. Gdzie Pan(i) trafił(a) na taką wiadomość?
Doliczyłam się tylko trzech małżeństw, a w tytule „czterokrotnie zamężna”. Ktoś o czymś zapomniał, czy ktoś ma trudności z liczeniem?
A gdzie widziała Pani taki tytuł? Bardzo jestem ciekawa, bo nie spotkałam się z tym, żeby gdziekolwiek mój tekst został tak zatytułowany.
Ta 'Gosia’ mi jednak tutaj nie pasuje. Poza tym bardzo ciekawy artykuł.
„Nasza Małgosia”, „Zatem dziewictwo, nad którym tak ubolewała, przeszło jej jak ręką odjął”.
Żenujący styl.
Ot, plebs naczytał się biografii królewskich i teraz się spoufala.
„Zatem niewinność owa młodzieńcza, zgryzotę takową dziewczęciu przynosząca, odjęta została jakoby cięciem pałasza”. Lepiej?
Uwielbiam czytać te artykuły, wiele można się z nich nauczyć :) Pozdrawiam.
Dziękuję za miłe słowa. Takie komentarze, jak ten, dają wielką motywację, by zgłębiać te historie i je opisywać :) Pozdrawiam!
Przeczytałem kilka Pani artykułów i jestem pod wrażeniem. Wrażenie, choć innego typu, czyni na mnie także anonimowy komentator niestrudzenie bełkoczący o żenującym stylu, plebsie itp. Mam nadzieję, że w żaden sposób to Pani nie zraża. Co do powyższego tekstu- mała poprawka: Anna była Bretońska, ale księstwo było Bretanii :) Pozdrawiam!
Dziękuję Panie Jacku za te krzepiące słowa i wyłapanie literówki (już poprawiona). Serdecznie pozdrawiam!
ja też gratuluję szerokiej tematyki, wiedzy i lekkości pióra..pozdrawiam!
Dziękuję ślicznie i również pozdrawiam!