Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Operacja Fortitude i bitwa o ‘Omaha’: Prawda o największym militarnym blefie II wojny

Alianci wygrali D-Day nie tylko odwagą żołnierzy, lecz także mistrzowską dezinformacją. Pozorna armia Pattona, fałszywe obozy i kontrolowane przecieki sprawiły, że Niemcy spodziewali się ataku gdzie indziej — a „Omaha” zapisała się krwią jako jedna z najtrudniejszych plaż desantu.

Tekst stanowi fragment książki Samuela Eliota Morisona „ Inwazja na Francję i Niemcy 1944-1945 ” (Fundacja Historia PL, 2025).

Fałszywa Armia Pattona

„Plan zmylenia – pisze generał Bradley – zakładał potężną akcję dezinformacj”. Został on zrealizowany poprzez znanych Brytyjczykom agentów wroga, kontrolowane przecieki telefoniczne i radiowe, a także fałszywą flotę inwazyjną. Celem dezinformacji było przekazanie Niemcom informacji, iż na wschodnim wybrzeżu Anglii zgromadzono potężne siły inwazyjne do zamierzonego ataku na Pas-De-Calais. Makiety kwater sił do tego fikcyjnego ataku miały symulować Pierwszą Grupę Armii USA. Generał George Patton, którego przybycie do Anglii zostało mocno nagłośnione, pozował jako dowódca fikcyjnej grupy armii. Ta rola nie podobała mu się specjalnie, jednak obiecano mu dowództwo prawdziwej armii później we Francji – tak więc odegrał ją doskonale. Jego fikcyjne sztaby zostały ustawione niedaleko Dover.

fot.Autor nieznany / domena publiczna

Generał porucznik George Patton 30 marca 1943

Makiety obozowisk jednostek inwazyjnych poczęły pojawiać się w wielkich ilościach w rejonach Tamizy i Medway; setki makiet czołgów zostało rozmieszczone tam, skąd mogli je fotografować niemieccy lotnicy. Gdy prawdziwe brytyjskie siły zostały przemieszczone już do ataku na Normandię, dymy nad kuchniami ich kwater wciąż się unosiły, zaś ciężarówki przemieszczały się w tę i nazad po drogach obozowisk. „Ta mistyfikacja, pisze generał Bedell-Smith, była w dużym stopniu efektem pomysłowości Brytyjczyków; doszedłem do wniosku, iż Brytyjczycy są mistrzami w tego typu oszustwach”.

Inne „obozy”, faktycznie puste miasteczka namiotów, rozstawiono we wschodniej Anglii, pozostawiając tam na tyle oznaki życia, by zostały zakwalifikowane jako rzeczywiste kwatery, nawet przy dużej jakości zdjęciach lotniczych. „Tekturowa armia” Pattona odniosła sukces, przerastający nasze najśmielsze oczekiwania.

fot.Autor nieznany / domena publiczna

Gumowy czołg M4 Sherman, będący elementem operacji

Przytrzymała ona niemiecką 15 Armię w Pas-De-Calais na okres aż 6 tygodni po inwazji, dzięki temu że niemieckie dowództwo wierzyło, iż pewnego dnia alianci będą lądować właśnie w tamtym rejonie. 19 dywizji niemieckich stało bezczynnie w Pas-De-Calais, dając wiarę blefowi Pattona. Poza tymi wielkimi oszustwami, trzy mniejsze miały miejsce nocą, tuż przed inwazją. Brytyjski samolot i 3 małe okręty marynarki zastosowały trzy pozorujące akcje: Operację „Glimmer” (przebłysk) skierowaną na Boulogne, Operację „Taxable” (podatkowa) na Cap d’Antifer, oraz „Big Drum” (wielki bęben) na Cape Barfleur. „Zastosowano pozorowane środki tak, by radary wroga odebrały sygnały jako atak prawdziwych sił. Wiedzieliśmy że środki przez nas zastosowane odnoszą skutek, więc spokojnie mogliśmy kontynuować bezpieczną żeglugę ku wrogiemu wybrzeżu, zanim wróg zorientował się co do rzeczywistego stanu rzeczy”.

Do 1 czerwca cała Anglia zaroiła się od żołnierzy angielskich, kanadyjskich i amerykańskich w bojowych mundurach, z bronią i ekwipunkiem polowym, maszerujących po drogach za dnia, przemieszczających ciężki sprzęt nocą przez zaciemnione wioski i miasta. Niezliczone kolumny wojsk i konwoje ciężkiego sprzętu tłoczyły się do portów zaokrętowania pomiędzy wschodnią Anglią, a ujściem Tamizy oraz wzdłuż południowego wybrzeża i kanału Bristol. Całymi nocami nie dało się słyszeć żadnego dźwięku, poza stukotem żołnierskich butów o chodniki i ulice, odliczaniem kroku przez sierżantów, odgłosami pojazdów, buczeniem silników, gdy żołnierze z pojazdami zmierzali w kierunku morza – by tam zaokrętować na pokłady statków i barek w portach. Okręty artyleryjskie przemieściły się z portów północnej Anglii i Irlandii, statki-bloki, mające służyć za falochrony sztucznych portów wyszły z ujścia rzeki Clyde, zaś na wielu lotniskach spadochroniarze wchodzili na pokłady samolotów i szybowców.

Bez muzyki, po cichu, bez pożegnań w portach. Jedynie kobiety i starsi mężczyźni, oferując drinka, czy filiżankę herbaty, żegnali żołnierzy serdecznym „Boże błogosław”. Zatem w ciszy, wspomagana modlitwami wolnego świata, wielka inwazja rozpoczęła się, by złamać Niemcy i oswobodzić Francję.

Przeczytaj także: Ostrzał plaż Normandii w D-Day

Decyzja o rozpoczęciu operacji

Marszałek lotnictwa Leigh-Mallory, który od ponad tygodnia protestował przeciwko całym zrzutom lotniczym jako bezsensownej rzeźni dwóch dywizji, teraz otrzymał wsparcie marszałka lotnictwa Teddera. Wszyscy dowódcy byli przerażeni perspektywą przełożenia operacji o dwa tygodnie, w sytuacji gdy wszystkie jednostki są w pełni załadowane i gotowe do akcji. Ponadto zdawali oni sobie sprawę z trudności utrzymania tajemnicy przez tak długi okres i uniknięcia przecieków. Dla generała Eisenhowera, do którego należała decyzja, zasadniczą kwestią było pytanie: „Przez jak długi okres można tę operację przekładać i zarazem pozostać w gotowości do jej wykonania?”. „Ike”, „Monty” i Ramsay byli gotowi wydać rozkaz rozpoczęcia natychmiast, jednak wobec protestów Leigh-Mallory’ego przełożyli podjęcie decyzji do następnego poranka, ale ruchy sił zostały już rozpoczęte. Obie marynarki były zgodne co do tego, że o godzinie 23.00 dnia 4 czerwca decyzja co do terminu operacji musi zostać podjęta.

fot.Autor nieznany / domena publiczna

Plan alianckiej inwazji i rozmieszczenie wojsk niemieckich 6 czerwca 1944

Tego dnia muszą zostać wydane rozkazy dla wszystkich jednostek do wznowienia kursu i rozpoczęcia D-day 6 czerwca. O godzinie 3.30 w poniedziałek 5 czerwca generał Eisenhower zdecydował zwołać ostateczną konferencję. Jego barak cały trząsł się od wiatru, deszcz ciągle padał, ale najgorsze już minęło. Komandor Stagg przewidywał korzystny interwał pogodowy na okres 2 dni, począwszy od poranka 6 czerwca, ze zmiennymi wiatrami północno-zachodnimi, skręcającymi na południowy zachód, zachmurzenie z podstawą na wysokości 1000 stóp, oraz fale wysokości 2 stóp przy przeciwległym brzegu. Nie był w stanie przewidywać pogody poza 6 czerwca. Leigh-Mallory zgodził się, iż ryzyko musi zostać podjęte.Ike” wysłuchał ostatnich komentarzy, na chwilę zrobił pauzę, i o 4.15, 5 czerwca podjął wielka decyzję: – „O.K. Zaczynamy.”

Generał Badell Smith powiedział mi, iż najtrudniejszą sprawą dla „Ike’a” było obserwowanie startów sił 101 Dywizji Powietrznodesantowej około północy 5 czerwca, po tym gdy Leigh Mallory powiedział mu dyskretnie, iż straty tej jednostki sięgną 86%. Tego popołudnia admirał Ramsay wydał specjalny rozkaz dnia do wszystkich oficerów i marynarzy obu marynarek: „Jest naszym przywilejem to, że możemy wziąć udział w największej w historii operacji desantowej… Nadzieje i modlitwy wolnego świata i ludzi w zniewolonej Europie będą z nami; nie możemy ich zawieść… Liczę na każdego z was, iż dacie z siebie wszystko, by zapewnić sukces tego wielkiego przedsięwzięcia, które jest momentem kulminacyjnym wojny w Europie. Życzę wam wszystkim powodzenia; Bóg z nami.”

Przeczytaj także: Lądowanie aliantów w Normandii

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

 Plaża „OMAHA”.6 czerwca 1944

„Omaha” – ta nazwa żyć będzie na wieki, jak Tarawa i Guadalcanal, póki ludzie cenić będą męstwo i wartość cierpienia. Była tylko nazwą, kryptonimu nadaną obszarowi francuskiego wybrzeża przez planistów Operacji „Neptun”. Sława plaży „Omaha” przyćmiła wszystkie inne operacje desantowe podczas drugiej wojny światowej, ponieważ jest symbolem powrotu aliantów na Kontynent i początkiem wyzwalania Francji. Miejsce to było zażarcie bronione przy użyciu wszystkich sił, środków i broni, jakimi dysponował wróg, zaś ta zacięta obrona wyzwalała w atakujących oddziałach – Siłach „O” Marynarki USA dowodzonych przez kontradmirała Johna L. Halla, oraz 1 i 29 Dywizje V Korpusu armii USA – pokłady odwagi i męstwa. Na cmentarzu założonym w roku 1956, spoczywa 9385 żołnierzy amerykańskich, jednak tylko część z nich zginęła podczas ataku na „Omaha”. Plaża „Omaha” jest łatwa do obrony przy użyciu karabinów i ręcznych granatów.

fot.Philg88 / CC BY 4.0

Plaże desantowe

Siły inwazyjne po desancie zmuszone były do przebrnięcia około 300 jardów zalanej płytką wodą plaży, gdzieniegdzie przeplatanej strumykami i rozmieszczonymi tam przeszkodami z minami. Następnie żołnierze musieli wspiąć się na falochron utworzony z dużych, gładkich kamieni, o których Francuzi mówią „galet” a my nazywamy je „grysem” lub „gontem”.

Na falochronie znajdował się pas drutu kolczastego typu „harmonijka” przymocowany do sztucznej ściany falochronowej betonowej na około połowie długości „Omaha”. Pozostała część tego falochronu była zrobiona z pali drewnianych. Po przejściu tej przeszkody, żołnierz znajdował się na równym, trawiastym terenie o szerokości od 100 do 150 jardów na krańcu zachodnim, oraz 300 jardów przy wejściach D-3 i E-1.

Obszar ten był pozbawiony osłony, z wyjątkiem pozostałości dwóch małych wiosek Hamel-au-Pretre i Les Moulins. W każdej z nich znajdowało się od 12 do 15 ceglanych i kamiennych willi, które zostały przez Niemców zburzone, bądź przekształcone w punkty oporu górujące nad plażą. Po wewnętrznej stronie płaskowyżu znajdowała się linia urwistych zboczy zbyt stromych, by można się na nie wspiąć pojazdami kołowymi, czy nawet gąsienicowymi i przez którą prowadziły tylko cztery wyjścia – głębokie, wyżłobione w płaskowyżu wąwozy. Przez każdy wąwóz ciągnęła się wąska, nieutwardzona droga łącząca plażę z wioskami, położonymi przy głównej drodze, biegnącej równolegle do brzegu, w odległości jednego do dwóch kilometrów.

fot.Robert F. Sargent / domena publiczna

6 czerwca 1944, desant na plaży „Omaha”

Cztery wioski, zwane Vierville, Saint-Laurent, Colevillee i Saint-Honorine, ciągnące się wokół drogi za urwiskami, były cichymi, małymi domami farmerskimi, każdy zbudowany z wielkich głazów z dziedzińcem w środku – stanowiły godną uznania pozycję obronną. Między krawędziami urwisk a wioskami znajdowały się zielone pastwiska, zaś przy drodze zaczynał się obszar, który Francuzi nazywają „bocage” – maleńkie pola, często nie większe niż kilka akrów, oddzielone ciężkimi glinianymi murami zwieńczonymi żywopłotami i drzewami. Nawet w takich warunkach „Omaha” nie byłaby trudniejsza do zdobycia niż „Utah”, gdyby Niemcy nie zadbali o odpowiednią obronę.

Największym błędem alianckich służb wywiadowczych było założenie iż sektor brytyjski jest broniony przez statyczną 716 Dywizję niemiecką, nie posiadającą artylerii czy transportu kołowego. Jednym z uporczywych mitów na temat „Omaha” jest ten, iż pierwszoliniowa niemiecka dywizja akurat „zdarzyło się” iż była tam na ćwiczeniach w czasie, gdy nasze siły akurat tam lądowały. Ta historia jest jedynie próbą usprawiedliwienia błędów służb wywiadowczych, nie mającą nic wspólnego z prawdą. W rzeczywistości, w połowie marca 1944, generał Dollman, dowodzący 7 Armią wysłał 352 Dywizję by przejęła zachodnią część sektora.

Jeden pułk 716 Dywizji, który znajdował się naprzeciw „Omaha”, został dołączony do 352 Dywizji, a jeden pułk z 352 Dywizji wraz z batalionem fizylierów znalazł się w rezerwie Korpusu, niedaleko Bayeux, zaledwie kilka mil od plaży. Kolejną przykrą niespodzianką dla aliantów była siła i charakter stałej obrony przygotowanej przez Niemców, która tylko częściowo została rozpoznana przez wywiad. Intensywne uzbrajanie tego rejonu rozpoczęło się zaledwie wiosną 1944 roku,po inspekcji wybrzeża Normandii przez Rommla, który „kopnął w tyłek” wszystkich miejscowych dowódców, zarazem zdobywając dla nich potrzebną im broń i materiały.

Chociaż „Omaha” nie była w żadnym stopniu uzbrojona tak jak Pas-de-Calais czy wybrzeże Pikardii – gdzie Niemcy spodziewali się głównego uderzenia – to jednak na tyle silnie, by zadać straty w liczbie 2000 zabitych, spośród 34 tysięcy atakujących żołnierzy.

fot.Bundesarchiv, Bild 101I-719-0240-05 / Jesse / CC-BY-SA 3.0

Umocnienia i przeszkody na plażach, kwiecień 1944 r.

Oto krótki opis obrony. Na początku żołnierze napotykali rząd tzw „Elementów C”, lub „Belgijskich Wrót Szopy”, bądź „Bram” – stalowych ram o wymiarach 7 na 10 stóp, z wodoodpornymi minami przymocowanymi do słupków. Około 20 jardów w głąb znajdowały się „cheveux de frise” o wymiarach 8 do 10 stóp, składające się z zaostrzonych drewnianych, lub cementowych słupów ustawionych pod kątem w kierunku morza, z których co trzeci był zaminowany. Wewnętrzny rząd przeszkód (od strony niemieckiej) składał się z „jeży” (znanych także jako „rogate czapki”), każdy zbudowany z trzech zespawanych pod kątem prostym stalowych prętów o długości 6 stóp, przypominały razem wielkie kostki do gry. Były one przeplatane zakrzywionymi stalowymi szynami i drewnianymi rampami w kształcie V, wszystkie zaminowane. Od 9 kwietnia, alianckie samoloty zwiadowcze obserwowały koncentrację tych przeszkód, oraz ich ustawianie przy użyciu koni pociągowych.

Powstały także kwadratowe bloki z betonu, jednak niewiele z nich zostało rozmieszczonych do dnia inwazji. Lokalni chłopi postawieni przed dylematem wywiezienia na roboty niewolnicze do Niemiec, bądź pracy dla Niemców przy umocnieniach za dobrą gażę, wybierali to drugie, łatwiejsze rozwiązanie. Pozioma półka pomiędzy falochronem a klifami była poprzecinana rowami przeciwczołgowymi i zaminowana solidnie. Wokół każdego wyjścia z plaży skoncentrowano punkty obronne, a wzdłuż krawędzi urwiska rozmieszczono stanowiska karabinów maszynowych, system okopów, oraz mobilne działa 75 mm, jak również 88 mm.

Najbardziej niebezpieczne dla sił alianckich było rozmieszczenie karabinów maszynowych, sprytnie wkopanych w wąwozy, pokrywających prawie całą powierzchnię plaży, osłoniętych przed obserwacją i ogniem artylerii morskiej przez betonowe osłony o grubości 3 stóp. Według admirała Ramsaya, nierozpoznanie przez alianckich analityków tych punktów na fotografiach, było poważnym błędem wywiadu. Poza tym myślano iż baterie brzegowe w Pointe du Hoc i Port-en-Bessin dysponują działami 155 mm zdolnymi do pokrycia całej plaży ogniem ciężkim; w rzeczywistości znajdowały się tam działa nie większe niż 88 mm. Wiele 47 mm działek z wieżyczek z francuskich czołgów było wkopanych w zabetonowaną ziemię wraz z moździerzami piechoty do 90 mm, dając szerokie pole ostrzału. Ludność normańska odcięta od reszty świata na wybrzeżu, poczęła wierzyć w niezwyciężoność Niemców i nie radowała się z faktu wyzwalania swego kraju; nie byli zadowoleni z tego, iż zniszczono ich bydło i konie, poza tym wierzyli oni w to, co mówili im Niemcy, że desant w Normandii jest kolejną małą akcją, taką jak ta pod Dieppe i że wkrótce zostanie on zlikwidowany.

Ci w strefie przybrzeżnej wydawali się ponurzy i niechętni do współpracy z żołnierzami brytyjskimi i amerykańskimi, w przeciwieństwie do ludności w innych części Normandii, napotykanej w miarę wyzwalania kraju. Oficer jednego z francuskich krążowników powiedział autorowi, że wkrótce po zajęciu Port-en-Bessin wysłano tam łódź z zaopatrzeniem. Jako iż został dobrze przyjęty przez miejscowych, pozwolił sobie zapytać, czy ostrzał artyleryjski zabił wielu ludzi? – „Tylko cztery czy pięć osób – usłyszał. Ale wasze okręty powinny być bardziej ostrożne, gdyż zabiliście ponad 50 owiec”.

fot.Factotem / CC BY-SA 3.0

Sektory na plaży Omaha

Reasumując, Niemcy stworzyli tu najlepszą kopię piekła dla sił inwazyjnych, czego żołnierze amerykańscy doświadczyli tam w każdym miejscu. Nawet japońska obrona Iwo Jimy, Tarawy, czy Palieu nie może się temu równać. „Omaha” była atakowana przez alianckie lotnictwo przed D-day,ale wysiłki lotnictwa koncentrowały się bardziej na wyizolowaniu tego obszaru, zamiast na metodycznym jego ostrzale. To „uszczelnianie” rejonu walki było bardzo efektywne i niezbędne do zwycięstwa, jednak – ze względu na konieczność taktycznego zaskoczenia, przeprowadzono bardzo niewiele bombardowań samej obrony, a marynarka z tego samego powodu nie otrzymała wystarczająco dużo czasu na zniszczenie bezpośrednie umocnień przeciwnika.

Tekst stanowi fragment książki Samuela Eliota Morisona „ Inwazja na Francję i Niemcy 1944-1945 ” (Fundacja Historia PL, 2025).

Zobacz również

Druga wojna światowa

Ostrzał plaż Normandii w D-Day

Podczas lądowania w Normandii alianci użyli tysięcy bomb, rakiet i pocisków. Czy ten zmasowany ostrzał rzeczywiście przełamał niemiecką obronę?

4 sierpnia 2025 | Autorzy: Craig Symonds

Druga wojna światowa

Lądowanie aliantów w Normandii

Już w 1940 r. Churchill zapowiadał ofensywę w Europie. Najpierw jednak trzeba było przetrwać niemieckie naloty. W końcu nadszedł czas, by otworzyć drugi front.

6 czerwca 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Największe operacje powietrznodesantowe II wojny światowej

Setki samolotów i tysiące żołnierzy. Chaos, krwawe straty i częste niepowodzenia. Tak wyglądały operacje powietrznodesantowe II wojny światowej. Gdzie przeprowadzono największe z nich?

1 lutego 2023 | Autorzy: Paweł Stachnik

Druga wojna światowa

Indiańscy szyfranci zamiast Enigmy. Jak Amerykanie „kodowali” depesze?

Armia amerykańska stosowała w czasie II wojny szyfry doskonałe. Zamiast mozolnie podstawiać cyfry zamiast literek lub dźwigać na linię frontu ciężkie maszyny szyfrujące - do...

4 marca 2020 | Autorzy: Szymon Mazur

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Przeglądaj książki historyczne w najlepszych cenach

Odkryj najciekawsze książki historyczne w atrakcyjnych cenach. Sekcja powstała we współpracy z Lubimyczytac.pl, największą społecznością miłośników literatury w Polsce – dzięki temu możesz wybierać spośród tytułów najwyżej ocenianych przez czytelników.