Marek Aureliusz został cesarzem przez adopcję, bezlitośnie rozprawiał się z wrogami Rzymu, nie przejmował kochankami żony, a przybranego brata… ubóstwił.
Na świat przyszedł 26 kwietnia 121 roku jako syn rzymskiego pretora. Jego pradziad Marek Anniusz Werus pochodził z Hiszpanii. Przyszły cesarz nosił imiona Marek Anniusz Kastyliusz Wewerus. Później przybrał przydomek Aureliusz. Dość młodo stracił ojca – zmarł, kiedy chłopiec miał zaledwie 9 lat. Jak pisał w swoich słynnych „Rozmyślaniach”, zawdzięczał mu umiłowanie skromności i męski charakter. Jego matka, Domicja Lusylla, przeżyła męża o 20 lat. Jej z kolei syn wdzięczny był za odrazę przed wyrządzaniem komuś krzywdy.
Przez krótki czas wychowywał go dziadek, który miał młodą kochankę. Marek Aureliusz cieszył się, że zabawił tam długo, dzięki czemu „nie dojrzał przed czasem jako mężczyzna”. Z drugiej strony z pewnością nie był świętoszkiem – przy innej okazji wspominał, jak popadł w „namiętności miłosne”, ale ozdrowiał. W wieku 17 lat Marek Aureliusz trafił pod skrzydła przyszłego cesarza Antoninusa Piusa, prywatnie męża jego ciotki, przez którego został przysposobiony. Przyznał potem, że to właśnie od Antoninusa przejął większość swoich cnót. Notabene adopcja ta została niejako wymuszona przez Hadriana, który wcześniej sam w ten sposób przyjął do rodziny Antoninusa.
Posag z drobnym druczkiem
Powiązania Marka Aureliusza z przybranym ojcem stały się w pewnym momencie jeszcze silniejsze: pojął bowiem za żonę jego córkę Annę Galerię Faustynę. Tym samym Antoninus został również jego teściem… Małżeństwo przetrwało około 30 lat – do śmierci kobiety. W tym czasie doczekało się aż 13 dzieci! Niestety większość z nich zmarła przedwcześnie.
Nie był to jednak idealny związek. Otóż Faustyna miała mieć… na pęczki kochanków: gladiatorów, marynarzy, aktorów. Jeden z nich miał być rzeczywistym ojcem Kommodusa – przyszłego cesarza. Dlaczego zatem Marek Aureliusz jej nie odprawił? Gdy został o to zagadnięty, z rozbrajającą szczerością miał stwierdzić, że nie może tego uczynić, bo straciłby posag – czyli władzę nad cesarstwem!
A może prawda była zupełnie inna? Niewykluczone, że Faustyna padła po prostu ofiarą czarnego PR-u. Aleksander Krawczuk sugeruje, że przyczyną były znaczące różnice (w tym charakterologiczne oraz pod względem potencjału intelektualnego) pomiędzy Kommodusem a Markiem Aureliuszem. A skoro syn tak bardzo (na swoją niekorzyść) różnił się od ojca, wyjaśnienie mogło być tylko jedno: jego matka musiała mieć kochanka. Tak czy inaczej, kiedy Faustyna zmarła w 175 roku, Marek Aureliusz nakazał uczcić jej pamięć. Senat zaś uznał ją za istotę boską.
Transakcja wiązana
7 marca 161 roku zmarł Antoninus Pius. Jeszcze tego samego dnia senat zadecydował, że władzę po nim ma objąć Marek Aureliusz. On sam miał w tej kwestii nieco inne zdanie. Chciał, by sprawiedliwości stało się zadość, dlatego postanowił rządzić wspólnie ze swoim o 10 lat młodszym przybranym (również adoptowanym przez Antoninusa) bratem Lucjuszem Werusem. A może chodziło mu o względy czysto praktyczne: zdawał sobie sprawę z rozmiaru państwa i wiedział, że jednemu cesarzowi trudno będzie nad wszystkim zapanować?
Marek dodatkowo związał Lucjusza ze sobą w znany i sprawdzony sposób: wydał za niego swoją córkę Lucyllę. Zapewne chciał w ten sposób zapewnić ciągłość władzy: jego własny syn urodził się bowiem dopiero kilka miesięcy później. W Rzymie doszło zatem do ewenementu. Zupełnie legalnie panowali w tym samym czasie dwaj władcy. Zdarzały im się wspólne momenty chwały, tak jak wtedy, gdy wspólnie odbyli tryumf po zwycięstwie nad Partami. Ich współpraca jednak nie zawsze układała się wzorowo.
Kiedy Marek zajmował się sprawami państwa, Lucjusz oddawał się biesiadowaniu. Ten pierwszy nie tolerował też wielu dworzan drugiego. Jednak nigdy brat nie wystąpił przeciwko bratu. Panowanie Werusa zakończyło się zresztą przedwcześnie w roku 169. Lucjusz podróżował z Akwilei do Patawium, czyli obecnej Padwy. Nagły atak apopleksji pozbawił go mowy. Zmarł po zaledwie trzech dniach. Odtąd Marek Aureliusz rządził już sam. Brata kazał pochować w mauzoleum Hadriana i zażyczył sobie, by uznano go za boga. I to – jak podkreśla Aleksander Krawczuk – pomimo braku jego wyraźnych zasług dla państwa.
Czytaj też: Kommodus – szaleniec, sadysta, erotoman. Najbardziej kontrowersyjny rzymski cesarz?
Filozof na tronie
W przeciwieństwie do niego Marek Aureliusz miał na koncie sporo zasług dla Rzymu – tak bitewnych, jak i w zarządzaniu państwem. Do sprawowania władzy podchodził z nastawieniem iście filozoficznym. Nie na darmo nazywano go „filozofem na tronie”. Jako że był stoikiem, swoje panowanie oceniał w kategoriach służby publicznej – co wśród rzymskich cesarzy zdarzało się chyba rzadko. Generalnie starał się wspierać filozofów. Pozostawił te po sobie własne dzieło – „Rozmyślania”. Poniższy fragment idealnie oddaje podejście Marka Aureliusza do kwestii obowiązkowości:
Każdej chwili usilnie dbaj o to, jako Rzymianin i jako mężczyzna, aby dokonać tego, co masz właśnie dokonać, z pełną i nie udaną godnością, z oddaniem, swobodą, zachowaniem sprawiedliwości; i byś zapewnił sobie niezależność od wszelkich innych myśli. A zapewnisz ją sobie, jeśli będziesz wykonywał każdą pracę jakby ostatnią w życiu – tak aby była wolna od wszelkiej nierozwagi i rażącej niezgody z nakazami rozumu, od obłudy, samolubstwa, niezadowolenia z losu.
Czytaj też: Zasztyletowani, otruci, wleczeni ulicami Rzymu. Jak ginęli władcy Rzymu, czyli cesarska statystyka
Na skraju wojny domowej
Mimo hołdowania tym zasadom, jego panowanie nie było całkowicie pozbawione wstrząsów i skandali. Otóż w roku 175, kiedy Marek Aureliusz przebywał na wyprawie wojennej, pojawiła się pogłoska, jakoby zginął. Wówczas pojawił się ktoś, kto chciał zająć jego miejsce – Awidiusz Kasjusz. Bez ceregieli ogłosił się cesarzem. Wsparły go m.in. Egipt i Syria. Do buntu zachęcać miała go żona Marka, Faustyna, oczekując w zamian opieki nad sobą oraz jej dziećmi.
Marek Aureliusz nie miał wyjścia. Musiał wracać i stłumić bunt. Dla żołnierzy oczywiste stało się, że cesarz jednak żyje i ma się dobrze. Sytuacja groziła wojną domową. Aby jej zapobiec, trzeba było zająć się uzurpatorem. Już po trzech miesiącach „panowania” Awidiusz został zdetronizowany. Marek Aureliusz otrzymał w prezencie jego głowę. Znowu jego władza była niezagrożona. Okazał też łaskę rodzinie buntownika, uznawszy, że sami stali się ofiarami pomyłki.
Pod koniec życia Marek Aureliusz prowadził jeszcze działania wojenne nad Dunajem. I ponownie zwyciężył. W roku 176 odbył tryumfalny wjazd do Rzymu. Walki trwały jednak dalej – liczono na zwycięstwo absolutne. Cesarz już tego nie doczekał. Zachorował na pochodzącą znad Eufratu zarazę, szerzącą się już od kilku lat. Znajdował się wtedy w obozie wojskowym na terenie obecnego Wiednia. Zmarł 17 marca 180 roku, a jego następcą został jego syn Kommodus. Markomanowie, przeciwko którym szykował następną wyprawę, mogli odetchnąć z ulgą.
Bibliografia
- Krawczuk, Poczet cesarzy rzymskich. Pryncypat, Iskry, Warszawa 1996.
- Kubiak, Dzieje Greków i Rzymian, Świat Książki, Warszawa 2003.
- Słownik kultury antycznej, Wiedza Powszechna, Warszawa 1988.
Il. otwierająca tekst: Ricardo André Frantz/CC BY-SA 3.0; Joseph-Marie Vien/domena publiczna
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.