22 listopada 1963 roku. Kolejny pracowity dzień kampanii wyborczej dla JFK. Jak się okaże – ostatni. Od zamachu, który wstrząsnął światem, mija 60 lat.
Godzina po godzinie, a czasem wręcz minuta po minucie przedstawiamy, co działo się 22 listopada 1963 roku – w dniu, kiedy zginął Kennedy. Więcej o kulisach zamachu na JFK dowiecie się z cyklu programów dokumentalnych, upamiętniającego 60. rocznicę tych tragicznych wydarzeń. Pierwsza część – Zabójstwo Kennedy’ego: 24 godziny, które wstrząsnęły światem – zostanie wyemitowany na kanale Polsat Viasat History 19 listopada o 21:00.
Nic nie zapowiadało tragedii
Para prezydencka budzi się o 7:30 w Hotelu Texas. Pierwszy schodzi JFK. Wita się z tysiącami ludzi przed budynkiem. Na pytanie o to, gdzie jest Jackie, żartem odpowiada: Właśnie się szykuje. Schodzi jej trochę dłużej niż zwykle, ale oczywiście wygląda przy tym lepiej niż my. Śniadanie zjadają w Chamber of Commerce. Przy okazji prezydent wygłasza przemówienie, które zostaje świetnie przyjęte. Dzień zapowiada się naprawdę dobrze.
Po śniadaniu udają się na lotnisko Amon Carter Field w Fort Worth, gdzie czeka już Air Force One. Chociaż na drogę do Dallas samochodem potrzebowaliby zaledwie 40 minut, ten środek transportu wybrano ze względów bezpieczeństwa. O godzinie 11:35 Air Force One z prezydentem Kennedym i jego żoną Jacqueline ląduje w Love Field w Dallas. Jest ciepły, słoneczny dzień. Cel wizyty jest ważny: zwiększyć popularność JFK w Teksasie przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Z tego stanu pochodzi wiceprezydent Lyndon Baines Johnson.
Dwa krytyczne błędy
Kennedy ma wygłosić przemówienie w centrum konferencyjnym Dallas Trade Mart. Wraz z żoną, a także gubernatorem Teksasu Johnem Connallym i jego żoną Nellie, zajmuje miejsce w limuzynie – lincolnie z 1961 roku. Samochód ma otwarty dach, co w przypadku przejazdów prezydenckich kolumn dotąd się nie wydarzyło. Dach zdjęto jednak na wyraźne życzenie prezydenta, chociaż agenci Secret Service mieli poważne obiekcje. Kolumna jest imponująca: 25 samochodów i 15 motocykli. Na samym przodzie, w odległości około ćwierć mili, jedzie biały policyjny ford sedan. Ma sprawdzać, czy trasa przejazdu jest czysta.
Prezydencką limuzynę prowadzi agent Secret Service William Greer. Obok niego siedzi jego przełożony Ron Kellermann. Za nimi gubernator z żoną, a dalej państwo Kennedy. Limuzyna zmierza w kierunku downtown w Dallas. Na chodnikach tłumy ludzi. Trasa przejazdu kolumny jest powszechnie znana, ponieważ 19 listopada informują o niej „Dallas Morning News” i „Dallas Times Herald”. Samochody skręcają z Main Street w Houston Street. Mijają jeden budynek. Następnie biorą ostry zakręt w Elm Street.
Skręt aż o 120 stopni. W tym celu limuzyna zwalnia zaledwie do 18 km/h. Niedobrze. Naruszone zostają protokoły bezpieczeństwa, ponieważ zaleca się jazdę przynajmniej z prędkością 32 km/h. W tym momencie kolumnę prezydencką zaczyna filmować urodzony w Ukrainie Abraham Zapruder. Samochody mijają siedmiopiętrowy budynek Texas School Book Depository. A że ulica idzie pod dużym skosem zwalniają jeszcze bardziej. Ten błąd będzie wiele kosztować.
Czytaj też: Klątwa Kennedych. Czy nad słynnym amerykańskim rodem ciąży fatum?
Deszcz kul
Prezydent jest zachwycony. Macha do rozentuzjazmowanego tłumu, co gubernator komentuje słowami: Panie prezydencie, nie może pan powiedzieć, że Dallas pana nie kocha. Kennedy odpowiada: To oczywiste. Jest 12:29. Kolumna zbliża się do Dealey Plaza. Ten niewielki (1,2 ha) park został tak nazwany na cześć założyciela „Dallas Morning News” George’a Bannermana Dealey’a. W międzyczasie jadący przed parą prezydencką agent Secret Service Winston G. Lawson podaje przez radio wiadomość, że dotrą do Trade Mart za około 5 minut.
Wskazówka na zegarze na Texas School Book Depository przeskakuje na 12:30. Powietrze przeszywa huk wystrzałów. Kule dosięgają Kennedy’ego i gubernatora. Słychać krzyk Connally’ego. Strzały padają dalej. Prezydent zostaje odrzucony do tyłu. Powołując się na Anthony’ego Summersa, Stuart A. Kallen pisze: jego głowa eksplodowała w halo z tkanki mózgowej, krwi i kości. Jacqueline woła: Jack… zabili mojego męża. I powtarza co chwila: Mam jego mózg na rękach.
Czytaj też: John F. Kennedy mógł zginąć 20 lat wcześniej. Ocalił go orzech kokosa
Zamachowca wskazują… gołębie
W okolicach Dealey Plaza wybucha panika. Ludzie, którzy przyszli zobaczyć prezydenta, kładą się na ziemi. Policjanci i agenci Secret Service biegają. Chaos. Świadkowie wskazują najróżniejsze miejsca, z których mogły paść strzały. Tylko jeden człowiek zachowuje się przytomnie. To jadący na motocyklu policjant, Marion Baker. Zauważa, że w momencie, kiedy padły strzały, z dachu Texas School Book Depository wystartowało stado gołębi. Już półtora minuty po zamachu Baker pędzi do budynku. Po drodze zabiera nadzorcę Roya Truly’ego. Biegną na górę. Mijają jednego z pracowników. Nazywa się Lee Harvey Oswald. Ze względu na jego spokojne zachowanie policjant go nie zatrzymuje. Ten zaś opuszcza budynek i wsiada do autobusu. Kiedy ten utyka w korku, wysiada i łapie taksówkę.
W międzyczasie Secret Service próbuje działać. Biegnący za limuzyną agent Clint Hill wskakuje na maskę samochodu, a potem podczołguje się do pary prezydenckiej, aby osłonić ją od kolejnych strzałów. Kierowca wciska gaz do dechy, pędząc do Parkland Memorial Hospital. Dociera tam o 12:35. O 12:38 Kennedy staje się pacjentem 24740, a Connally 24743. Minutę później radio ABC informuje o strzelaninie. Po czterech minutach informację podaje telewizja CBS. Tymczasem lekarze walczą o życie prezydenta. Connally jest ranny w plecy, klatkę piersiową, prawy nadgarstek i lewe udo, ale się wyliże. Kennedy nie ma tyle szczęścia. Otrzymuje jeszcze ostatnie namaszczenie z rąk katolickiego księdza. O godzinie 13:00 lekarze stwierdzają zgon.
Officer down!
Tymczasem Oswald dociera do budynku oddalonego o 2 mile na południowy wschód od Dealeay Plaza, w pośpiechu wbiega na górę do wynajmowanego pokoju, w którym jest zameldowany pod nazwiskiem O. H. Lee. Prawdopodobnie około 13:04 wychodzi, zabierając ze sobą rewolwer Smith & Wesson, kaliber 38. W międzyczasie w Texas School Book Depository zaczyna się roić od policjantów. Przeszukują 6. piętro. Znajdują trzy opróżnione magazynki. O 13:12 natrafiają na snajperkę wciśniętą pomiędzy kartony z książkami. Lee Harvey Oswald przemierza w tym czasie ulicę i mija siedzącego w samochodzie policjanta. Istnieje kilka wersji tego, co się za chwilę wydarzy. Oto ta oficjalna.
Policjantem tym jest J.D. Tippit, który w komunikacie radiowym usłyszał opis prawdopodobnego sprawcy zamachu na Kennedy’ego: biały, około 30 lat, wzrost 5 stóp 8 cali, ciemne włosy, szczupły, w białej kurtce, białej koszulce i czarnych spodniach. Mijający go osobnik pasuje do opisu. Tippit wysiada. Chce podejść do Oswalda, ale ten wyciąga rewolwer i kilkakrotnie strzela. Policjant ginie na miejscu. Jest godzina 13:15. Tymczasem Amerykanie wciąż jeszcze nie znają losu prezydenta. Pierwsza nieoficjalna informacja o jego śmierci zostaje podana przez radio CBS o 13:22. Oficjalnie potwierdza to telewizja CBS o 13:38.
Czytaj też: „Tak się zawsze dzieje tyranom!” – zabójca Abrahama Lincolna uważał się za… bohatera
Czynny opór przy aresztowaniu
Po zastrzeleniu policjanta Lee Harvey Oswald wbiega do kina Texas Theater, oczywiście nie płacąc za bilet. Kasjerka Julia Postal o 13:40 dzwoni na policję z informacją, że do budynku wszedł podejrzanie zachowujący się mężczyzna. Kolejny funkcjonariusz, Nick McDonald, odnajduje Oswalda kryjącego się w niemal pustej sali. Zamachowiec uderza go pięścią w twarz. Próbuje zastrzelić policjanta, ale jego rewolwer się zacina. Do szamotaniny dołączają inni policjanci. W końcu obezwładniają Oswalda i aresztują go za zamordowanie J.D. Tippita. Oswald wyprowadzany z Texas Theater wykrzykuje: Znam swoje prawa! Typowa brutalność policji! Jest godzina 13:55.
O 14:00 radiowóz wiozący Oswalda dociera do centrali policji w Dallas. Wprowadzany przy asyście dziennikarzy zamachowiec odmawia zasłonięcia twarzy. Twierdzi, że nie zrobił niczego, czego mógłby się wstydzić. W trakcie przeszukania policjanci znajdują przy nim dwa dokumenty tożsamości: jeden na nazwisko Lee Oswald, drugi fałszywy, na dane Aleka J. Hidella. Póki co jest zatrzymany jedynie za zabójstwo policjanta. Do czasu.
36. prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki
Do siedziby policji około godziny 14:00 przybywa kapitan John William Fritz, któremu Roy Truly przekazał ważną informację. Zauważył on brak Oswalda w budynku i uznał, że to on może stać za zamachem na prezydenta. Na miejscu Fritz dowiaduje się, że Oswald już jest w rękach policji. W tym czasie – o godzinie 14:18 – JFK zostaje w trumnie przetransportowany na pokład Air Force One.
Dzieje się tak na wyraźne żądanie wiceprezydenta: samolot nie może wystartować, zanim Kennedy i jego żona nie znajdą się na pokładzie. Na pokładzie jest też sędzia Sarah Hughes. O 14:38 zaprzysięga Lyndona Johnsona na prezydenta USA. W jego pobliżu stoi wciąż zszokowana Jacqueline Kennedy, z krwią męża na białych rękawiczkach. Air Force One wzbija się w powietrze o 14:47.
Czytaj też: Max Jacobson, czyli dr Feelgood. Jego amfetaminowe kuracje wspierały JFK w drodze na szczyt
Kilka brakujących godzin
W centrali policji w Dallas o godzinie 16:00 Lee Harvey Oswald bierze wraz z innymi mężczyznami udział w okazaniu. Kelnerka Helen Markham, która widziała zabójstwo Tippita, wskazuje na niego. Ale inna kobieta zeznaje, że dostrzegła dwóch sprawców… Gdy zamachowiec jest przeprowadzany z pomieszczenia do pomieszczenia, dziennikarze pytają go, czy zabił Kennedy’ego. Oswald odpowiada, że póki co nie został o to oskarżony. Trafia na przesłuchanie do kapitana Fritza.
W ciągu najbliższych 12 godzin nie powstaje żadne nagranie, notatka ani stenogram z tego, co się dzieje z Oswaldem. Przynajmniej o istnieniu żadnych tego typu śladów nic nie wiadomo. Jedynie dwa fakty są niepodważalne. O godzinie 17:00 Air Force One ląduje w Waszyngtonie, a prezydent Lyndon Baines Johnson przemawia do narodu. A o godzinie 23:26 Oswald zostaje formalnie oskarżony o zamordowanie Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. Nie stanie jednak przed sądem. Dwa dni po aresztowaniu, 24 listopada 1963 roku ginie tak samo jak prezydent – postrzelony przez gangstera Jacka Ruby’ego.
Bibliografia
- Engdahl, The John F. Kennedy Assassination, Greenhaven Press, Farmington Hills 2011.
- A. Kallen, The John F. Kennedy Assassination, Lucent Books, Farmington Hills 2009.
- H. Wecht, D. Kaufmann, The JFK Assassination Dissected. An Analysis by Forensic Pathologist Cyril Wecht, Exposit Books, Jefferson 2022.
KOMENTARZE (3)
Gdy w latach 90. robiono badania gdzie, w jakim kraju jest najbardziej popularny, kochany prezydent Kennedy, to co ciekawe okazało się, że w Polsce, bardziej nawet niż w US ! I dzisiaj tę pewno nie jest inaczej. Nasze ówczesne władze zrobiły bowiem ogromny show z zamachu i śmierci JFK, i starały się uczynić z niego największego, najlepszego przywódcę w historii USA zabitego przez imperialistycznych jastrzębi.
A możesz podać źródło? Bo takie komentarze bez podania źródła to zwykle brednie mogą być. Nie oskarżam, ale proszę o źródło informacji. A popularność JFK w Polsce brała się z zupełnie innych pobudek, więc śmiem wątpić w te rewelacje.
Dużo jest teorii że ktoś inny zabił JFK.
Przede wszystkim dlaczego go zabito?
Oswald sam mówił że jest tylko przykrywką. Jeśli do dzisiaj nie wyjaśniono tej sprawy to już się nie wyjaśni. Ostatni świadkowie już umierają. Sprawa zostanie w archiwum.