Afrykańscy niewolnicy stworzyli w Ameryce wiele niezwykłych religii. Najbardziej znaną jest haitańskie voodoo, ale równie mroczny kult powstał na Kubie.
Pierwszy transport niewolników z Afryki przybył na Kubę już w 1517 roku. Większość nieszczęśników pochodziła z ludu Joruba, zamieszkującego tereny współczesnej Nigerii i Beninu. Trudno sobie wyobrazić, jak traumatyczna musiała być dla nich podróż przez ocean. Siłą wyrwani z rodzinnych stron, stłoczeni pod pokładem, cierpiący z powodu chorób, nie mieli pojęcia, jaki będzie ich los. W trakcie niektórych rejsów, śmiertelność dochodziła nawet do 20%. Po wylądowaniu sytuacja wcale nie wyglądała lepiej. Niewolników czekała wycieńczająca praca i – bardzo często – okrutne traktowanie.
Jedyne pocieszenie znajdowali w religii. Jednak katolicka Hiszpania nie mogła pozwolić, by czarni niewolnicy w jej koloniach wyznawali pogańskie kulty. Z tego powodu wszyscy nowo przybyli Afrykanie byli chrzczeni. Nie oznaczało to bynajmniej jakiejś głębszej ewangelizacji. Niewolnicy na ogół pracowali na ogromnych plantacjach, z dala od miast, więc księża docierali tam raczej rzadko. A jeśli już któryś dotarł, to w ramach nauczania skupiał się na fragmentach Biblii dotyczących posłuszeństwa i zaangażowania w ciężką pracę.
Tajemnicza religia
W takich właśnie warunkach narodziła się santería. Afrykanie przywieźli ze sobą swoje rodzime wierzenia. Te następnie zmieszały się z mocno specyficznym hiszpańskim katolicyzmem, w którym kult świętych odgrywał ogromną rolę.
Santería jest bardzo rozbudowanym kultem. W dodatku nie ma żadnego „papieża” czy rady, która decydowałaby o dogmatach. Nie ma także świętej księgi, jak Biblia, Koran czy Tora, a sami wyznawcy niekoniecznie są zainteresowani szerzeniem swojej wiary. Tradycyjnie rytuały santeríi były odprawiane w ukryciu, głównie w domach wierzących. Choć obecnie nie ma już konieczności ukrywania się, to jednak nawyk pozostał, przez co nie jest to religia mocno widoczna w przestrzeni publicznej. Wszystkie te czynniki powodują, że santería jest bardzo trudnym do opisania systemem wierzeń, a jej mity i rytuały mogą się różnić w różnych miejscach.
Nieświęci święci
Wyznawcy santeríi wierzą, że świat został stworzony przez boga (czy też boską siłę) Olodumare, który jednak nie wykazuje zainteresowania ludzkimi sprawami. Ważniejsze w codziennych sprawach są orisze – pomniejsze bóstwa, których przychylność można pozyskać przy pomocy ofiar. One także zostały stworzone przez Olodumare, a ich zadaniem jest „zarządzanie” światem. Często reprezentują one jakieś siły natury.
Trudno podać dokładną ich liczbę. Wedle niektórych źródeł sięga ona nawet 1700, a wedle innych tylko 401, co jest liczbą symboliczną oznaczającą wielość. Najbardziej czczonych jest 18 orisz, ale wszystkie są utożsamiane z katolickimi świętymi. Na przykład Changó, który patronuje męskiej seksualności, a także zemście (jego atrybutem jest piorun), został powiązany ze… św. Barbarą. A to dlatego, że wedle jednej z wersji okrutny ojciec świętej został zabity uderzeniem pioruna. Dzięki temu wyznawcom santeríi łatwiej było praktykować swoją religię. W końcu kult świętych jest w iberyjskim katolicyzmie bardzo popularny. Do dziś większość santeros ustawia w swoich domach figurki świętych.
Każda orisza posiada także atrybuty, takie jak kolor czy specyficzny rodzaj kary, który zsyła na grzeszników. (Karą, która którą szczególnie upodobał sobie wspomniany Changó, była śmierć od ognia). Kontakt orisz z ich wyznawcami jest szczególnie bliski. W trakcie niektórych ceremonii bóstwa te mogą „przejmować” ciała wiernych. Taka osoba staje się żywą manifestacją oriszy, przejmuje jej charakter i upodobania, a także może bezpośrednio komunikować się z współwyznawcami. Tego rodzaju owładnięcie przez bóstwo uważane jest za wielki honor. Trzeba jednak wspomnieć, że orisze także są zależne od ludzi. Bez regularnych ofiar – np. z cygar czy rumu, a czasem także ze zwierząt – utraciłyby swoją siłę życiową nazywaną ashe i przestałyby istnieć.
Czytaj też: Z dziejów wyznawców boga węża. Jak voodoo zmieniało świat?
Niezwykłe obrzędy
Między świętymi a oriszami jest jednak zasadnicza różnica. Orisze nie są idealnymi bytami, którymi kieruje wyłącznie dobro. Podobnie jak ludzie bywają zawistne, okrutne, zazdrosne lub małostkowe. Według wyznawców santeríi w ten sposób są im bliższe. Nieidealnemu bogu łatwiej zrozumieć nieidealnego człowieka.
Większość rytuałów tej religii ma pozyskać przychylność orisz i zapewnić ich pomoc w życiu. Inaczej niż w chrześcijaństwie, możliwe są także nie do końca etyczne prośby. Jeśli zatem ktoś marzy, by zepsuł się należący do sąsiada samochód, santería zdecydowanie jest religią dla niego.
Podobnie jak w innych tradycyjnych religiach, w santeríi istnieje także wiele uroków miłosnych. Jeden z nich jest szczególnie ekstremalny. Osoba, która chce rozkochać kogoś w sobie, połyka kilka surowych, twardych ziaren kukurydzy. Następnie, kiedy przejdą one przez układ pokarmowy, powinna je odnaleźć w odchodach, umyć, uprażyć i zmielić na drobny proszek. Potem pozostaje tylko dodać go do napoju przyszłego kochanka. Nieznane są dane na temat skuteczności tej procedury.
Czytaj też: Zwłoki rzucane na pożarcie sępom i… psom. Ta religia wyjątkowo brutalnie rozprawiała się ze zmarłymi
Krwawe rytuały
Ważną częścią obrzędów santeríi są także ofiary ze zwierząt. Przed rozpoczęciem ceremonii santero musi zbadać, jakiego zwierzęcia oczekuje orisza. Niektóre z nich zadowalają się małymi ptakami lub królikami, inne oczekują większych zwierząt, jak np. koza. W przypadku naprawdę poważnych klątw Changó może zażądać nawet złożenia w ofierze konia. Niekiedy cześć mięsa ofiarowanego zwierzęcia jest zjadana. Jeśli jednak celem rytuału było np. zdjęcie klątwy, ciało martwego zwierzęcia pod żadnym pozorem nie powinno być konsumowane, ponieważ staje się nośnikiem negatywnej energii. Takie truchła na ogół są porzucane w okolicy, np. na cmentarzu lub w pobliżu torów kolejowych.
Rodzi to sporo problemów, zwłaszcza w USA. Z jednej strony, wielu kubańskich imigrantów wyznaje santeríę. Z drugiej – są oni jednak w mniejszości, więc porozrzucane w rozmaitych miejscach trupy zwierząt budzą zrozumiałe obrzydzenie, a czasem też i strach. Jest to jednak praktyka zupełnie legalna. W 1992 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zdecydował, że wyznawcy santeríi mają konstytucyjne prawo do składania ofiar ze zwierząt w ramach swoich religijnych rytuałów.
Santería cały czas pozostaje żywą religią, która zdobywa sobie wpływy w USA. Coraz więcej wyznawców pochodzi spoza środowiska kubańskich imigrantów. Nic nie wskazuje, by ten złożony, oryginalny i mroczny kult miał zaniknąć.
Bibliografia:
- Miguel A. de La Torre, Santería: The Beliefs and Rituals of a Growing Religion in America, Wm. B. Eerdmans Publishing, Grand Rapids, 2004.
- Mary Ann Clark, Santería: Correcting the Myths and Uncovering the Realities of a Growing Religion, PRAEGER, Westport, Connecticut, Londyn, 2007.
- Kristina Wirtz, Ritual, Discourse and Community in Cuban Santería. Speaking a Sacred World, University Press of Florida, Gainesville, 2007.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.