Zanim w życiu Piłsudskiego pojawiły się Leosia, Maria i Aleksandra, serce skradły mu dwie kobiety, o które musiał walczyć ze starszym bratem, Bronisławem.
Powszechnie uznaje się, że pierwszą wielką miłością Józefa Piłsudskiego była Leonarda Lewandowska. Piłsudski spotkał ją na Syberii. Również odbywała karę za działalność antyrosyjską. Starsza od niego o sześć lat, bardzo atrakcyjna, natychmiast skradła serce młodego zesłańca. Różnica wieku nie przeszkodziła płomiennemu romansowi. „Piłsudski bardzo się zaangażował uczuciowo w relację z Leosią. Niczego nie robił połowicznie, jeśli chodzi o kwestie męsko-damskie, to też zanurzał się w nie cały” – mówił Jan Tarczyński, członek Rady Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie.
Związek był gorący, ale krótki. Zaledwie po roku Leonarda wróciła do ojczyzny, a Piłsudski przez jakiś czas nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Pisał wylewne listy miłosne, w których nazywał ukochaną „Miłą Leosią”. W końcu jednak znalazł pocieszenie w ramionach innej kobiety. Jej tożsamość pozostała tajemnicą. O istnieniu drugiej syberyjskiej kochanki wiadomo z listu Józefa do Leonardy, w którym napisał:
Ja kochając Ciebie, oddałem się innej osobie. (…) Stosunek był bardzo krótki, gdyż z powodu istnienia innego uczucia był dla mnie i dla niej zbyt męczący. (…) Skończyło się na tym, żeśmy się rozeszli.
Chociaż Leosia wybaczyła mu zdradę, ich relacja była skończona. Ton listów stawał się coraz bardziej oziębły. W ostatnich Piłsudski zwracał się do ukochanej „Szanowna Pani Leonardo”. Wkrótce potem poślubił Marię Juszkiewiczową. Lewandowska nigdy nie wyszła za mąż. Popełniła samobójstwo – podobno na wieść o ślubie Józefa.
Romansowanie z ciotką
Cóż, serce nie sługa. Ale przystojny Józef Piłsudski nie narzekał na brak zainteresowania ze strony kobiet jeszcze przed przymusową przeprowadzką na Syberię. Według Tarczyńskiego jego pierwszą fascynacją seksualną była Stefania Lippmanówna, nazywana Stefą. Przyszły marszałek zainteresował się nią, gdy miał 16–17 lat. Były jednak dwa – nie takie drobne – problemy. Po pierwsze, Stefa wpadła też w oko starszemu bratu Józefa, Bronisławowi. Po drugie – była ich… ciotką.
„Stefa miała nieco ponad 30 lat, była stanu wolnego i podchodziła liberalnie do niektórych kwestii, a bardzo lubiła Ziuka, jak go w domu nazywali” – mówił Tarczyński. Bronisław był o tę relację wyraźnie zazdrosny. Jak pisze Maciej Gablankowski:
Bardziej przebojowy, asertywny, może trochę egoistyczny [nastoletni Józef], miał talent do znajdowania się w centrum wydarzeń. Cieszył się też specjalnymi względami ciotki Stefci. To ona oraz jej młodsza imienniczka, zwana „Steferą” (która była obiektem westchnień obu braci), córka ciotki Hołowiny, pojawiają się niemal na każdej karcie dziennika [Bronisława]. Specjalne względy Ziuka u cioci nie spotkały się z przychylnymi komentarzami Bronisia, którego nastrój pogarszał się wraz z potęgowaniem się kłopotów w szkole (nie przeszedł do kolejnej klasy, w przeciwieństwie do młodszego brata).
Rozgoryczony starszy brat pod datą 27 sierpnia 1883 roku zanotował w pamiętniku, który znajduje się obecnie w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku: „Ciocia z Ziuczkiem swoim pół dnia przepędza na łóżku albo u niego na kolanach. Wczoraj do 2 rozmawiała ciocia z nim, gdy położył się, najlepiej nazwać to nie rozmową, bo o niczym nie mówią, ale romansowaniem”.
Urocza panna Zosia
Ale ciotka Stefa, z którą Józefa połączyła kontrowersyjna z dzisiejszego punktu widzenia relacja, ani wspomniana kuzynka Stefania Masłowska, „czarnooka, pełna wdzięku” (jak opisywał ją Bronisław), za którą oglądali się obaj bracia, bynajmniej nie były jedyną „kością niezgody” między nimi. Jak się okazało, nastoletni Piłsudscy mieli bardzo podobny gust do kobiet. Po obu Stefaniach obiektem ich westchnień stała się piękna Zofia Baniewiczówna, córka dwojga szlachciców z okolic Zułowa.
Bronisław chciał zrobić z Zosi „pannę użyteczną”. W dzienniku zapisał:
Mam nadzieję, że coś będzie, żeby tylko zawodu nie było przy tylu przeszkodach. Ale nadzieja ta też mnie podtrzymywać będzie i podochacać do najdalszej nad nią pracy. O miłości żadnej /i mowy/ drudzy wmawiają, więc jest i myśli nie ma u mnie, myślę tylko i może nawet marzę, że przyjemnie będzie, gdy Zosia zupełnie się przerobi, patrzeć na nią jak na swoje, bo myśli niektóre Zosia miała i wprzódy.
Uczucie uderzyło mu do głowy. Potrafił podglądać ukochaną przez okno z „punktu obserwacyjnego” w alei. Czaił się przy trasie jej spacerów, żeby „przypadkowo” ją spotkać. W końcu zaczął ją nawiedzać w domu. Pod pretekstem lekcji gry na fortepianie zjawiał się codziennie u pani Baniewiczowej (ojciec Zosi już wtedy nie żył). Jednak zamiast ćwiczyć gamy i pasaże, młodzi szeptali sobie czułe słówka. Aby uśpić czujność matki, która zapewne pilnie przysłuchiwała się „lekcjom”, do grania na instrumencie zatrudniali młodszą siostrę Zofii, Marię.
Czytaj też: Piłsudscy i zamach na cara
Braterska rywalizacja
Wydawało się, że miłość między Bronisiem a śliczną Zosią rozkwita. Niestety, jak pisze Przemysław Słowiński w swojej najnowszej książce Ten drugi Piłsudski:
Na nieszczęście Bronisław miał w tym uczuciu groźnego rywala w postaci swego młodszego brata Józefa. Na jeszcze większe nieszczęście Józef Piłsudski dużo lepiej prezentował się przed kobietami, one zaś wykazywały mu o wiele większe zainteresowanie niż starszemu bratu…
Józef nie miał trudności z odbiciem panny starszemu bratu. Dosłownie, bo z pamiętnika Bronisława wiemy, że po jednej z kolacji z Baniewiczami porwał „jego damę” do tańca. Kiedy Ziuk obtańcowywał Zosię, Broniś „nie miał nic lepszego robić, jak wziąć drugą, która została” (czyli wspomnianą już Marię). „Ten Ziuk ma szalone szczęście, wszystko jemu na dobre wychodzi, a wszystko dlatego, że siebie zawsze stawi na pierwszym planie, i że wiele gada /a mało robi/, a durni wierzą mu i zachwycają się nim” – zapisał później.
Zebrał się jednak na odwagę i do następnego mazura poprosił już Zosię. Co wtedy zrobił Józef? Obraził się i poszedł do drugiego pokoju!
Czytaj też: Czy Marszałek miał romans z…. bufetową? Tajemnicza miłość Piłsudskiego
Miłość i inne nieszczęścia
Ostatecznie żaden z braci nie związał się z piękną Zofią. Nie bez znaczenia był fakt, że pani Baniewiczowa spoglądała na zaloty Piłsudskich nieprzychylnym okiem. Nie uważała, by któryś z braci był godnym kandydatem na jej zięcia i ostatecznie wysłała córkę do Petersburga. Inna rzecz, że nie musiała się raczej obawiać o cnotę Zosi, jeśli wziąć pod uwagę nieudolność amorów Bronisława (a to on był dziewczyną bardziej zainteresowany). Jak pisze Przemysław Słowiński:
Nigdy nie powiedział dziewczynie, że czuje do niej „niepowstrzymany ciąg”. Zapisał to tylko w swym Dzienniku. Jego uczucie nigdy nie przeszło w intymniejszą fazę, namiętność swoją trzymał tak dalece na uwięzi, że nie posunął się nawet do pogładzenia rąk panienki. Zamiast tego przynosił jej do czytania opasłe tomy ekonomii politycznej, namawiając, by zajęła się tą lekturą zamiast rosyjskimi romansidłami.
Już wkrótce miłosne perypetie obu braci miały jednak zejść na dalszy plan. Wiosną 1884 roku zmarli Teodora i Piotr – dwoje najmłodszych dzieci Józefa Wincentego i Marii Piłsudskich, a kilka miesięcy później na tamten świat przeniosła się też matka. Rodzina popadła w finansowe tarapaty. Wtedy Bronisław – już bez rywala w postaci młodszego brata – postanowił raz jeszcze zawalczyć o ukochaną. Postanowił wyjechać za nią do Petersburga i przy okazji ukończyć tam ósmą klasę gimnazjum. W pamiętniku zapisał:
Ciągnie mnie tam bardzo, a zarazem lękam się tam jechać. Ma się rozumieć przyczyną tego jest Zosia. Chcę być z nią i mieć więc ogromną przyjemność, która by mi jedna wystarczyła do pracy, ale lękam się, by przyjemność ta nie była przyczyną złego. (…) Lękam się też trochę języków, które roztrąbią, że jadę jedynie dla Zosi, że zakochany jestem.
Złamane serce
Zofia przyjęła adoratora z entuzjazmem. Zdecydowanie mniej zadowolona z odnowienia tej relacji była jej matka. Aby raz na zawsze położyć kres amorom ze strony Piłsudskich, wydała córkę za mąż za Bolesława Bejnara. A kiedy – jak głosiła plotka – zrozpaczony Broniś znalazł pocieszenie w ramionach młodszej siostry Zosi, Marii, i dla niej „zorganizowała” męża – starszego od niej o 12 lat Jana Nepomucena Żarnowskiego.
Tak zakończyła się młodzieńcza rywalizacja o kobiety między braćmi. Zresztą zaprzątały ich już inne, ważniejsze sprawy. Wkrótce obaj mieli uwikłać się w… działalność terrorystyczną, która zaprowadziła ich na syberyjskie zesłanie. Ale to już zupełnie inna historia.
Polecamy video: Ostatnie miesiące Józefa Piłsudskiego
Bibliografia:
- Przemysław Słowiński, „Ten drugi Piłsudski”, Zona Zero 2022.
- Maciej Gablankowski, „Pisłudski. Portret przewrotny”, Znak 2020.
- Agnieszka Sztyler-Turovsky, „«W ten ostatni romans Piłsudskiego nie chce mi się wierzyć» – rozmowa z Janem Tarczyńskim”, Onet.pl (dostęp: 15.12.2022).
KOMENTARZE (2)
W tym dniu spodziewałem się też a propos dwudziestolecia, czegoś o stuleciu zamachu wiadomego… Nie wiem czy chwalić, czy ganić za to że nic nie ma?
Ciotka Hołownia nie miała dzieci. Stefcia Maslowska mieszkała u niej. Jozef nie romansował ze swoją starą Ciotką tylko z młodą kuzynką.