Ciekawostki Historyczne

Pytanie, kto z kim może brać ślub i uprawiać seks, od zawsze było palącą kwestią. Ale odpowiedzi bywały różne. Co uznawano za kazirodztwo w średniowieczu?

Endogamia i nieuchronnie towarzyszące jej kazirodztwo od zarania dziejów stanowi tabu. Ludzie niemal zawsze żenili się lub wychodzili za mąż „poza rodzinę”. Zasady określające dopuszczalne pokrewieństwo małżonków były ściśle określone, choć… nie zawsze takie same. Ba, na przestrzeni wieków reguły zmieniały się diametralnie i nieprzewidywalnie. Podobnie zresztą jak poglądy na to, czym właściwie jest owo pokrewieństwo. Jak piszą w swojej najnowszej książce Przeżyj miłość w średniowieczu Frances i Joseph Giesowie:

Niektóre społeczeństwa nie uznają nieślubnych dzieci za prawowite potomstwo rodzin ich rodziców; inne – przeciwnie. W pewnych kulturach adopcja oznacza prawne, choć nienaturalne powiększenie rodu. Inne rodzaje związków, duchowe albo rytualne, takie jak więzi z chrzestnymi lub zaprzysiężonymi członkami jakiegoś bractwa, bywają niekiedy traktowane jako rodzaj pokrewieństwa regulowanego identycznymi zakazami, jak te odnoszące się do małżeństw z „prawdziwymi” krewnymi.

W średniowieczu kwestią tego, które związki są dopuszczalne, a które grzeszne z uwagi na pokrewieństwo, żywo zainteresował się Kościół. I o ile sama idea – zwłaszcza z punktu widzenia dzisiejszej wiedzy o genetyce i konsekwencjach „chowu wsobnego” – była szczytna, to skutki jej wdrożenia bywały absurdalne.

Z kuzynką wolno, z teściową to zbrodnia

Zanim Kościół postanowił wtrącić do tematu swoje trzy grosze, w dużej części Europy obowiązywało prawo rzymskie. Zakazywało ono małżeństw między osobami, które łączyło pokrewieństwo bliższe niż czwartego stopnia. A zatem za endogamiczne uznawano związki z ciotkami i wujami, bratankami i bratanicami czy siostrzeńcami i siostrzenicami. Dopuszczalne natomiast były śluby między rodzeństwem stryjecznym lub ciotecznym.

Podczas synodu w Agde Kościół zabronił mariaży ciotecznych i stryjecznych braci i sióstr.fot.The Talbot Master/domena publiczna

Podczas synodu w Agde Kościół zabronił mariaży ciotecznych i stryjecznych braci i sióstr.

Zmieniło się to w VI wieku, kiedy to podczas synodu w Agde Kościół zabronił mariaży ciotecznych i stryjecznych braci i sióstr, a także ślubów z ich dziećmi (czyli kuzynostwem w drugiej linii). Jak uzasadniał papież Grzegorz I: „Wiadomo nam z doświadczenia, iż potomstwo żadne zrodzić się nie może z takiego [kuzynowskiego] związku małżeńskiego”. Był to jednak zaledwie wstęp do prawdziwej „reformy kazirodczej”. Im dalej w las, tym reguł i obostrzeń było więcej. Frances i Joseph Giesowie wyliczają:

Kościół zaczął od serii zakazów wymierzonych przeciwko małżeństwom zawartym z osobami spokrewnionymi w wyniku wcześniejszych małżeństw (tj. z teściami, szwagrami, synowymi itd.), określonych przez kolejne synody mianem „kazirodczych”. W zaleceniach dotyczących zadawania pokut (na przykład w Kanonie świętego Patryka) uzasadniano to tekstem Biblii: „I rzekł [Pan]: «Będą oboje ciałem jednym», dlatego żona brata twego jest siostrą twoją”. Trzeci synod paryski (ok. 557 roku) zarządził: „Kazirodcze małżeństwa, czyli z wdową po czymś bracie, z teściową, z synową, z ciotką, są zakazane”.

Grzegorz I wprost nazwał ślub z synową lub macochą „zbrodnią ohydną” przeciwko zakazowi z Księgi Kapłańskiej, głoszącemu, iż „nie będziesz odsłaniać nagości swojego ojca lub nagości swojej matki”. Ostatecznie małżeństwo – przynajmniej w oczach Kościoła – czyniło z dwojga ludzi jedno ciało.

Czytaj też: Skąd wziął się zakaz rozwodów?

Zobacz również:

Co wolno królowi…

Istniał tylko jeden, nie taki znów drobny problem. Otóż małżeństwa z powinowatymi (teściowymi, szwagierkami itp.) były często politycznie i finansowo dogodne. Zwłaszcza na najwyższych szczeblach władzy. I tak frankijski król Chlotar I Stary ożenił się z wdową po własnym bracie, a następnie poślubił siostrę swojej żony. Z kolei Meroweusz pojął za żonę wdowę po wuju, zaś wizygocki monarcha Liuvigild wziął ślub z owdowiałą szwagierką.

W końcu jednak nawet władcy musieli ugiąć się pod naciskiem kościelnych zakazów (przynajmniej na kilka stuleci, bo – jak wiemy z późniejszych wydarzeń – Habsburgowie zupełnie się tym już nie przejmowali). Reguły wprowadzane przez synody znalazły więc odzwierciedlenie w prawie powszechnym. Na przykład w 596 roku król Childebert II oficjalnie wprowadził karę śmierci dla wdów wychodzących za brata zmarłego męża oraz mężczyzn żeniących się ze swoimi owdowiałymi macochami.

Zasady dotyczące tego, co jest, a co nie jest kazirodztwem i endogamią, z czasem stawały się też coraz bardziej szczegółowe. W pochodzących z końca VII wieku Penitencjałach Teodora rozróżniano już trzy kategorie. Zgodnie z tym podziałem dalszemu kuzynostwu wolno się było pobierać, rodzeństwu stryjecznemu i ciotecznemu – nie, ale zawarte wcześniej w tym gronie związki tolerowano, natomiast małżeństwa bliskich krewnych należało anulować.

Czytaj też: Z kim opłacało się brać ślub w średniowiecznej wsi?

Zbrodnia i kara

Gdyby groźba kary śmierci okazała się niewystarczająca dla rozochoconych wdowców lub wdów pragnących, by wszystko „zostało w rodzinie”, Kościół miał na nich jeszcze jeden „młot” – wieczne potępienie. Co ciekawe, dało się je jednak pominąć. Oczywiście po odbyciu stosownej pokuty. Jak czytamy w Przeżyj miłość w średniowieczu:

W księgach pokutnych znalazło się osobliwe podejście do kazirodztwa. Określono kary za stosunki cielesne matki z synem (…) oraz brata z siostrą (…). „Ów, kto matkę swą kala, odbędzie pokutę trzyletnią, z dozgonnym pielgrzymowaniem”, zapisano w Penitencjałach Cummeana, natomiast w Penitencjałach Teodora wymierzano za to piętnaście lat pokuty albo siedem lat „z pielgrzymowaniem nieustannym”. Teodor w księdze pokutnej przewidywał podobną karę za kazirodcze stosunki między rodzeństwem. A „jeśli matka jakaś naśladuje akt spółkowania ze swym synkiem małym, powstrzyma się od uciech cielesnych przez trzy lata i pościła będzie jeden dzień w tygodniu, to jest do nieszporów”.

W księgach pokutnych znalazło się osobliwe podejście do kazirodztwa.fot.Master of François de Rohan /domena publiczna

W księgach pokutnych znalazło się osobliwe podejście do kazirodztwa.

Co ciekawe, żadna z wymienionych ksiąg nie wspomina o stosunkach płciowych ojców z córkami, które wszak – według antropologa Robina Foxa – były „zdecydowanie najbardziej powszechne”.

Czytaj też: Chłosta, wygnanie lub śmierć. Jak karano za zdradę w średniowieczu?

Spokrewnieni przez… chrzest

Do końca VII wieku Kościołowi udało się wprowadzić stanowczy zakaz osób spokrewnionych, a przy okazji – rozszerzyć definicję pokrewieństwa do granic absurdu. Otóż poza krewnymi i powinowatymi  włączono w nią także członków „rodu duchowego”, a więc rodziców chrzestnych i ich chrześniaków. Sakramentalne pokrewieństwo nawet wśród duchownych budziło jednak zastrzeżenia. Angielski misjonarz Bonifacy-Winfrid, skądinąd zagorzały orędownik  poszerzania endogamicznych zakazów, pisał:

Lud w Rzymie powiada, że to grzech, a nawet grzech śmiertelny, a w wypadku takowym rozwód jest konieczny… [lecz] pojąć nie potrafię, jak duchowe pokrewieństwo w małżeństwie może być grzechem tak wielkim, skoro poprzez chrzest wszyscy chrześcijanie stają się synami i córkami Chrystusa, braćmi i siostrami w Kościele.

W IX wieku zmieniono sposób obliczania pokrewieństwa.fot.Master of the Codex Manesse /domena publiczna

W IX wieku zmieniono sposób obliczania pokrewieństwa.

Jego protesty na nic się jednak nie zdały. Ba, inne teksty tego świętego wręcz doprowadziły do dalszego namnożenia zakazów, gdy w IX wieku na podstawie zaproponowanych przez niego reguł zmieniono sposób obliczania pokrewieństwa. Według obowiązującej dotąd komputacji rzymskiej sumowano urodzenia w linii bocznej z obu stron aż do wspólnego przodka (nie wliczając urodzenia tegoż przodka). Wprowadzona zamiast niej komputacja kanoniczna obliczała urodzenia tylko po jednej stronie – w dłuższej linii od wspólnego przodka.

W praktyce oznaczało to, że rodzeństwo stryjeczne bądź cioteczne, dotychczas spokrewnione ze sobą w czwartym stopniu, z dnia na dzień stawało się krewniakami stopnia drugiego. A więc zdecydowanie bliższymi… Za kazirodczy uznawano nawet związek dwóch osób, które miały wspólnego prapraprapradziadka.

Pieniądze to nie wszystko

Dziś taki zakaz nie wydaje się szczególnie rygorystyczny, jednak w realiach IX wieku był absurdalny. W wąskich kręgach ówczesnej arystokracji mało kto mógłby w ogóle myśleć o małżeństwie (inna rzecz, że może nie byłoby to takie zupełnie negatywne zjawisko). Ponadto trudno było od zwyczajnych ludzi wymagać znajomości tak dalekich przodków. Zdaniem Frances i Josepha Giesów „prawdopodobnie nawet nieliczni z możnych znali imiona wszystkich ośmiorga pradziadków i prababć”. Skąd zatem tyle obostrzeń? W Przeżyj miłość w średniowieczu czytamy:

Odpowiedź na pytanie, co skłoniło władze Kościoła do takiego namnożenia zakazów i przeszkód w zawieraniu małżeństw, stanowi zagadkę (…). Brytyjski antropolog Jack Goody w 1983 roku wysunął śmiałą teorię: rozciągnięcie granic egzogamii przez Kościół, wraz z przeciwstawianiem się wielożeństwu, konkubinatowi oraz rozwodom i ponownym ślubom, stanowiło wyraz przemyślanej strategii, mającej na celu ograniczenie zdolności arystokracji do płodzenia dziedziców, aby majątki możnych z większym prawdopodobieństwem wpadały w ręce Kościoła za sprawą testamentowych zapisów.

Gdyby faktycznie tak było, mielibyśmy do czynienia z iście machiaweliczną intrygą. Wyjaśnienie może być jednak bardziej pragmatyczne – chodziło głównie o odstraszanie od zawierania wyraźnie kazirodczych związków. Nawet bowiem najostrzejsze zakazy rzadko kiedy zapobiegały małżeństwom dalekich krewnych. No może z wyjątkiem sytuacji, gdy jakiś król lub możny chciał „wykręcić się” od niewygodnego związku. Wystarczyło wówczas, by „odkrył” zakazana pokrewieństwo i voila – mógł obejść zakaz rozwodów, anulować ślub i dalej cieszyć się kawalerskim stanem. Ale to już zupełnie inna historia.

Bibliografia:

  1. Frances Gies, Joseph Gies, Przeżyj miłość w średniowieczu, Znak Horyzont 2022.
  2. Frances Gies, Joseph Gies, Życie średniowiecznej rodziny, Znak Horyzont 2020.
  3. Aneta Pieniądz, Kazirodztwo w społeczeństwie wczesnego średniowiecza, „Przegląd Historyczny” 98/3, 351–367.

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sebastian

Rodzina Królewska w GB jest przykładem kazirodztwa żenią się między kuzynami.

Zobacz również

Średniowiecze

Grzeszna, święta i... włochata! Czemu Marię Magdalenę malowano z włosami na całym ciele?

Średniowieczne obrazy ukazują Marię Magdalenę porośniętą włosami wszędzie poza twarzą, dłońmi i stopami. Ten włochaty kombinezon miał podtekst erotyczny.

26 grudnia 2023 | Autorzy: Maria Procner

Średniowiecze

Za spółkowanie z wdową – roczna pokuta, z obcą dziewczyną – dwuletnia. Jak karano za „grzeszną miłość” w średniowieczu?

Za cielesne rozkosze – również małżeńskie – w średniowieczu trzeba było odpokutować. Tzw. penitencjały przewidywały cały szereg kar za „zakazane” akty płciowe.

8 października 2022 | Autorzy: Frances Gies

Średniowiecze

W dzielnicy rozpusty, łaźni oraz... na targu. Gdzie pracowały średniowieczne prostytutki?

W średniowieczu prostytutki działały w obrębie konkretnych dzielnic. Uznawano, że tak jest lepiej, bo nie szwendają się po mieście. I tam zwykle mieszkały.

6 sierpnia 2022 | Autorzy: Rosalie Gilbert

Średniowiecze

Średniowieczne okno życia

Podrzucane na progu kościoła, zostawiane na pastwę dzikich zwierząt lub... topione w morzu. Taki los czekał niechciane dzieci w średniowieczu.

30 marca 2022 | Autorzy: Maria Procner

Średniowiecze

„Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela”. Skąd się wziął zakaz rozwodów?

Prawo rzymskie dopuszczało rozwody. Dopiero w średniowieczu surowo ich zakazano – z kilkoma wyjątkami. Dlaczego? I kiedy jednak można było się rozstać?

9 lutego 2022 | Autorzy: Frances Gies

Średniowiecze

Po ciemku i w pozycji misjonarskiej. Sztuka kochania w średniowieczu

Seks tylko po ciemku (świece za drogie), wyłącznie w pozycji misjonarskiej (pozostałe to grzech) i tylko w dni dozwolone przez kalendarz kościelny (inaczej pocznie się...

8 września 2021 | Autorzy: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.