Ciekawostki Historyczne
XIX wiek

Nędza, Kościół i ziemniaki. Jak bardzo zacofana była Galicja na początku XX wieku?

Galicja na początku XX wieku była zacofanym, biednym regionem, w którym ścierały się różne narodowości, opcje polityczne i grupy społeczne. Jak wyglądało życie codzienne jej mieszkańców?

Znakomitą większość galicyjskiej ludności w pierwszych latach XX wieku stanowili chłopi. Z 7 316 000 mieszkańców zaledwie 20% mieszkało w miastach, a posiadaczami ziemskimi było zaledwie około 2300 osób (łącznie z rodzinami dawało około 12–15 tysięcy). Lecz to właśnie oni – wraz z księżmi – mieli największy wpływ na życie ponad 6 mln ludzi.

Wielu chłopów pod zaborami żyło w skrajnej nędzy.fot.Aleksander Kotsis/domena publiczna

Wielu chłopów pod zaborami żyło w skrajnej nędzy.

W początku stulecia ta wąska, uprzywilejowana grupa została zmuszona do walki o utrzymanie przywilejów. Od lat 70. XIX wieku następował powolny upadek gospodarstw. Przybywało dłużników. Majątki często zmieniały swoich właścicieli. Witold ks. Czartoryski żalił się innym posiadaczom: „ziemia nam się z rąk usuwa […], dwory rozebrane na cegłę, lasy wycięte, z ogrodów odwieczne drzewa wyrąbane na sągi”.

Sami ziemianie byli temu winni. Pośrednią przyczyną spadku ich dochodów był zalew rynku przez tańsze zboże ze Stanów Zjednoczonych, ale – przede wszystkim – przyczyniło się do tego zacofanie gospodarcze, niechęć do nowinek technologicznych, a jednocześnie – uwielbienie do biesiadowania i życia ponad stan. W niektórych galicyjskich powiatach poważnie zadłużonych było aż 80% właścicieli ziemskich. A zły stan gospodarki pogarszał i tak trudną sytuację najbiedniejszych – chłopów.

Bieda aż piszczy

Jak w wyższych, arystokratycznych czy mieszczańskich warstwach byli ci bogatsi i biedniejsi, tak i wśród chłopów można było znaleźć tych mniej i bardziej zamożnych. Tych ostatnich było niewielu, ale mogli się pochwalić sporymi gospodarstwami z osobnymi stajniami, gdzie hodowali większe stadko bydła i konie. Często zatrudniali parobka albo dwóch, którzy wykonywali większość prac.

Nieco więcej było tzw. zagrodników, którzy posiadali od 2 do 5 hektarów ziemi; dwie, rzadziej trzy krowy, a często nawet konia. Najbiedniejszą i zarazem najliczniejszą grupę stanowili komornicy. Nie posiadali ziemi, prócz niewielkiego poletka za jednoizbową chałupą, gdzie czasem znajdowało się miejsce dla krowy lub kóz. Spośród nich rekrutowali się parobkowie i robotnicy folwarczni. W zasadzie pomiędzy dwiema ostatnimi grupami nie było wielkiej różnicy w poziomie życia. Wszyscy biedowali tak samo.

Z biegiem lat sytuacja wcale się nie poprawiała. Na il. rozdawanie posiłków najuboższym w połowie XIX wieku.fot.Jan Nepomucen Gniewosz /domena publiczna

Z biegiem lat sytuacja wcale się nie poprawiała. Na il. rozdawanie posiłków najuboższym w połowie XIX wieku.

Najbogatsi chłopi budowali domy dwuizbowe. Czasem zdarzały się nawet chałupy z trzema izbami – te były własnością nauczycieli, sołtysów, leśniczych. W większości jednak chaty były jednoizbowe, a przez sień przechodziło się do stajni. Elżbieta Dolata opisuje ówczesne gospodarstwa:

Na sprzęty domowe składały się: stół, parę ławek, skrzynie, służące jako szafy i łóżka. Oprócz tego w izbie często były żarna do mielenia zboża, stępa do tłuczenia kaszy jaglanej, pęcaku, siemienia na olej. Ponadto w izbie stała beczka z kapustą, był też zapas ziemniaków na zimę.

Ściany domów były bielone raz do roku, najczęściej na Wielkanoc. W każdej izbie znajdowały się dwie belki pod powałą, czyli tzw. polednia, gdzie suszyło się drewno na opał, len i konopie, leżały tam też bochny chleba. Podłogę zastępowała ubita glina. Nie było szaf na ubrania, wszystko wisiało na żerdziach w izbie, sieni albo w komorze.

Większość miejsca w izbie zajmował wielki, murowany piec, na którym można było spać. Niemal wszystkie domostwa posiadały już kominy. Zwykle murowane, rzadziej gliniane. Zdarzały się jednak i kurne chaty.

(…) mieszkano byle jak, wystarczyła jedna izba i kuchnia, wystarczyło jedno łóżko. Dwa łóżka to był luksus. Czasem nawet stołu nie było, a jedzono na ławce z jednej wspólnej michy. Wystarczyło jedno łóżko dlatego, że rodzina choćby liczna, mieściła się byle gdzie. Po ławach, po piecach spali mniejsi. Więksi spali po oborach, stajniach w zimie, a po strychach i szopach w lecie. Przykrycie nie sprawiało wiele kłopotu, bo rolę tę spełniały świetnie kożuchy, a już ostatecznie można było takie przykrycie sporządzić z wora napełnionego owsianymi plewami.

Czytaj też: Nasi pradziadkowie głodowali bardziej niż dzieci w Afryce. Czy strach przed niedożywieniem mamy w genach?

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Pusty gar

Z powodu panującej biedy dieta chłopów nie była szczególnie zróżnicowana i obfita. Najbiedniejsi w lecie jedli zwykle dwa-trzy posiłki. Najbogatsi pięć. Strawa była gotowana w glinianych, rzadziej w żeliwnych garnkach. Prym wiodły ziemniaki, które często zjadano na każdy posiłek, choć jeszcze kilka lat wcześniej uważane były za truciznę, a popi oraz księża kategorycznie odradzali ich spożywania. Na początku wieku na jednego mieszkańca Galicji przypadało od 1 do 4 kilogramów ziemniaków dziennie. Warzywa i rośliny strączkowe były podstawą jadłospisu.

Obficie sadzą kapustę, fasolę dynię, sieją kukurydzę, buraki, marchew, pasternak, rzepę, ogórki, fasolę, czosnek, pietruszkę, mak i siemię. […] Włoszczyzny i sałat lud prosty nie zna i nie używa. Zbierają grzyby, ale głównie na sprzedaż, sami mniej jedzą.

Chleb w niektórych regionach był rarytasem. „Tylko bogatsi wieśniacy, około 10% ludności wiejskiej spożywają codziennie chleb żytni często z domieszką jęczmienia”. Zwykle do pieczywa dodawano ziemniaki albo mąkę pośledniego gatunku. Pszenny chleb trafiał na stoły tylko podczas uroczystości albo przy okazji podejmowania gości.

Pocztówka z Galicjifot.domena publiczna

Pocztówka z Galicji

Mięso serwowano jedynie na ważne święta. W bogatszych domach – czasem w niedzielę. Jego konsumpcja była oznaką bogactwa, dlatego obnoszono się z biciem świń, a zakupy niosło się ostentacyjnie przez wieś, aby każdy mógł zobaczyć. Za równie ekskluzywne uznawane były jajka, które „były używane prawie tylko na święta wielkanocne albo dla chorych, albo usmażyła ich gospodyni na przyjęcie gościa, np. księdza, gdy chodził po kolędzie, uważając to za najlepsze przyjęcie i uraczenie”.

Wychowanie w wierze

Pozycja kleru była bardzo wysoka. Obok dziedziców duchowni stanowili najwyższą władzę, a ich słowo było dosłownie święte. Księża, wywierając presję na zabobonnym i niepiśmiennym ludzie, podporządkowywali sobie go w każdym aspekcie życia. Indoktrynację zaczynano od najmłodszych lat – już w szkole, którą powszechnie uważano za zbędną. Wśród chłopów panowała opinia, że „nie warto dużo dziecka uczyć, bo to niepotrzebne chłopu na wsi, bo to i tak chleba nie da”. Wręcz hołubiono niewiedzę: „kto się zno na piśmie, to się piersy do piekła dociśnie”.

Aż ponad trzy z pięciu tysięcy szkół stanowiły szkoły jednoklasowe, w których nauka trwała od jesieni do wiosny, kiedy dzieci nie były potrzebne w gospodarstwie. Uczono tam podstawowych umiejętności: czytania, pisania, rachunków, śpiewu, a dziewczęta dodatkowo szycia. Najważniejsze jednak było wychowanie w wierze.

„Do pierwszych zadań szkoły należy prowadzić uczniów do poznania i wykonywania wszystkich obowiązków, które każdy chrześcijanin-katolik znać i wykonywać powinien” – pisał Bolesław Baranowski, członek Towarzystwa Pedagogicznego. Kościół bronił się wszelkimi możliwymi sposobami, aby nie utracić kontroli nad szkołami. Postulującym stosowanie modelu znanego z Francji, gdzie wyprowadzono religię ze szkół, grożono ekskomuniką.

Nawet po wprowadzeniu szkolnictwa państwowego księży – z racji stanowiska – pozostawiono w radach szkolnych. Dlatego też nadal mieli ogromny wpływ na edukację chłopstwa. Wpływ, który w żaden sposób nie poprawiał bytu najuboższych, ponieważ „bardzo wielu z nich nigdy się niczego nie nauczyło, a tylko wynosiło z tej nauki mocno nadwyrężone uszy, które proboszcz codziennie naciągał”.

Czytaj też: To wcale NIE było oczywiste. Dlaczego akurat Lwów został stolicą?

„Prawdziwe Poloki”

Na początku XX wieku również na galicyjskie wsie dotarli agitatorzy polityczni. Już od ponad pięćdziesięciu lat synowie posiadaczy ziemskich i księży byli wysyłani na służbę państwową, a wśród chłopów budziły się dążenia wolnościowe. W Galicji problem był szczególny, gdyż obok siebie mieszkało kilka grup narodowościowych. Arystokracja bała się, że polska ziemia dostanie się w ukraińskie ręce. Dlatego endeckie postulaty znakomicie trafiały do wyższych warstw społecznych.

Endecy głoszą, że tylko oni są prawdziwe Poloki i katolicy, reszta to żydzi, masony, bezboźniki, sodomczyki i różni kandy­daci w ogień piekielny. Jennych partyj w naszy okolicy prawie jak nie ma, pojawią się jacyś agitatorzy przed każdemi wyborami, ale znów po wyborach znikną aż do drugich wyborów.

Domy przeważnie były jednoizbowe, zdarzały się też kurne chatyfot.domena publiczna

Domy przeważnie były jednoizbowe, zdarzały się też kurne chaty

Inaczej było wśród chłopów. W 1906 roku konserwatywni dziennikarze „Gazety Narodowej” żalili się: „stykamy się codziennie oko w oko z tem społeczeństwem dla nas wrogiem, od nas różnem […]. Ciemne masy ludowe ruskie posiadają dotąd jeszcze instynkty koczowników, pożądających nie dobrych i normalnych warunków pracy, lecz cudzych lasów i pastwisk”.

Walka polityczna się wzmagała. Ziemianie liczyli na utrzymanie status quo, chłopi – na polepszenie swego losu. Rozpoczęto budowę szkół i kościołów, dzięki którym miano szerzyć oświatę i wiarę rzymskokatolicką. Budowano atmosferę oblężonej twierdzy, którą obronią jedynie przedstawiciele arystokracji i księża.

W 1907 roku w „Gazecie Narodowej” wzywano: „póty nas, póty ziemię mamy pod nogami. Tej ziemi bronić, tę ziemię zatrzymać, to nasz obowiązek […]. Dwory dla przyszłości narodu, jak i dla równowagi społecznej są historyczną koniecznością […], posiadanie dostatków, majątków, ziemi to włodarstwo boże, z którego zdać należy rachunek przed krajem”.

Tuż przed wybuchem wojny galicyjskie społeczeństwo było głęboko podzielone. Ziemianie pod płaszczykiem ruchu narodowego nadal prowadzili swoje interesy i układali się z austriackimi, węgierskimi i czeskimi odpowiednikami. Chłopi z kolei wciąż biedowali, modlili się i liczyli na poprawę swego losu. Głównie przez wyjazd do Ameryki.

Bibliografia:

  1. Dolata E., Dzieciństwo galicyjskie na początku XX wieku w świetle chłopskiej literatury pamiętnikarskiej, [w:] Przegląd Pedagogiczny, nr 1/2012.
  2. Franaszek P, Dieta chłopów Galicyjskich na przełomie XIX i XX wieku, [w:] Roczniki dziejów społecznych i gospodarczych, tom LXXVI, 2016.
  3. Semczyszyn M. Kryzys ziemiaństwa w Galicji Wschodniej na przełomie XIX i XX wieku (do 1914 roku), [w:] Zeszyty naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego, Prace Historyczne 146, 4/2019.
  4. Semczyszyn M., Społeczno-polityczne postawy ziemiaństwa wschodniogalicyjskiego
  5. w świetle lwowskiej „Gazety Narodowej” (1886–1914) [w:] Społeczeństwo – polityka –kultura. Studia nad dziejami prasy w II Rzeczypospolitej, Szczecin 2006.
  6. Słomka J., Pamiętniki włościanina od pańszczyzny do dni dzisiejszych, Tarnobrzeg 2008.
  7. Wałęga A., Obraz edukacji religijnej w Galicji 2. połowy XIX wieku w opinii współpracowników lwowskiej „Szkoły”, [w:] Paedagogia Christiana 1/39, 2017
  8. Witos W., Moje wspomnienia, Warszawa 1978.

 

 

 

 

Zobacz również

XIX wiek

Galicja – zacofany zaścianek?

Przejmując władzę w Galicji, Habsburgowie stwierdzili, że prowincja jest przeraźliwie zacofana, a oni są zesłanymi przez Boga zbawcami. Ile było w tym prawdy?

12 stycznia 2024 | Autorzy: Norman Davies

XIX wiek

Galicja – „roponośne Eldorado”

Około 80 km od Lwowa znajdował się tzw. trójkąt czarnego złota. Jednak życie ludzi w galicyjskim „naftowym Eldorado” było obrazem nędzy, wyzysku i bezprawia.

24 grudnia 2023 | Autorzy: Norman Davies

XIX wiek

Galicja XIX i początku XX wieku

Zacofany obszar, gdzie edukacja kulała, panował głód i szerzyły się epidemie, a przed lekarzami... uciekano. Jak naprawdę wyglądała Galicja przełomu wieków?

8 lipca 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

Zadziwiająca historia ziemniaka

Przekonanie Europejczyków do spożywania ziemniaków nie było łatwe. W różnych momentach historii stawały się one dla nich zarówno ratunkiem, jak i zgubą.

21 kwietnia 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

XIX wiek

Rabacja galicyjska. Przyczyny i przebieg rzezi ziemian w lutym 1846 roku

W XIX-wiecznej Galicji rządził pan i pleban. Chłop miał służyć i być cicho. Jednak we wsiach wrzało. Wystarczyła iskra, aby zapłonęły pańskie pałace. Tę iskrę...

21 marca 2021 | Autorzy: Sławomir Zagórski

Nowożytność

Długi cień pańszczyzny. „Ludowa historia Polski”

Większość z nas ma chłopskie korzenie, a jednak głównie interesujemy się dziejami szlacheckiej mniejszości. Dziś historycy próbują przywrócić właściwe proporcje w opowieści o historii narodu...

30 grudnia 2020 | Autorzy: Andrzej Brzeziecki

KOMENTARZE (13)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

Brawo autorze nagonki na kościół ciąg dalszy. Czy to księża i kościół byli odpowiedzialni za edukację ludności ,czy był to obowiązek państwa zaborczego ? W interesie Niemców z Austrii było to żeby Polscy chłopi byli ciemni i niedouczoni .bo przecież takimi lepiej się rządzi. Księża na pewno aniołami nie byli ,ale bez ich działalności język Polski pod zaborami zaczął by zanikac ,wystarczy przyjrzeć się dobrze germanizacji i rusyfikacji polskiej ludności. Dzięki działalności Polskich księży ludność Małopolski i Małopolski Wschodniej ( Galicja to kraina historyczna w Hiszpanii ) ,Królestwa Polskiego ,Wielkopolski ,Pomorza ,Śląska znała język Polski. W przeciwieństwie do mieszkańców Warmii i Mazur ,którzy co prawda jeszcze mówili po Polsku ale byli poddawani Niemieckiej indoktrynacji przez ewangelickich Niemieckich pastorów. W Małopolsce była bieda z powodu zalewu taniego zboża z USA ,jak to możliwe że zboże wyprodukowane za oceanem które trzeba było zebrać załadować na statki ,przepłynąć Atlantyk ,rozładować i dowieść koleją lub rozładować w portach Austriackich ( tak Austria miała dostęp do morza ) było tańsze niż zboże produkowane przez ludność miejscową ?

    Zouave

    Łemko Zagórski pisał też o ksieżach unickich, czy nie? Wszak też katolicy.

PreczSSwaby

Rasizm i cynizm geobelsowczyka z Interi mnie powala. Wini szlachte i kościół za biedę galicyjskią ale ciężko mu przez bardziej przechodzi wspomnieć ,że południowa Rzeczpospolita była pod zaborem Austrackim. Nie było ram szlachty ani kościoła?

wdziwvny

Chłop niezależnie od tego kto królował, czy rządził wszędzie był biedny. czy mówił po polsku, czy ukraińsku. Buntyujący się najbiedniejszy, pomimo klęsk jednak bardzo powoli z niewolnictwa, a potem z poddaństwa się wyzwalał, poczynając od zachodu, np we Francji. Sama rewolucja w Rosji chociaż znacząco nie poprawiła bytu chłopa, bo go z ziemi wyzuto, ale za granicą sprawiła, że władze poszczególnych państw, w obawie przed buntami najbiedniejszych, starała się likwidować najdotkliwszy stan nędzy. Dziś Polacy drugiej kategorii jak dawny lud poddany nazwał imć Kaczyński, ma nieporównanie wyższy standard życiowy, jest w dużej mierze wykształcony. No ale w miarę jedzenia apetyt rośnie i nie jesyt rzadkością, że wykształciuch z ludu stoi wyżej od niedoształconego dawnego ziemianina. Zadanie kleru w utrzymywaniu ludzi w bojaźni bożej jest ogólnie znane. Tójca święta pana, wójta i plebana.

Bromba

@Anonim No coż, Twoja ortografia dobrze koreluje z Twoim poziomem argumentacji. Gdzie widzisz nagonkę na Kościół? Uderz w stół…?
Niestety, południowo wschodnie terytoria Polski miały wysoki poziom ciemnoty i wiele z tego utrzymuje się do dzisiaj. Przyczyny są na pewno bardzo złożone i celowanie wyłącznie w kościół rzymskokatolicki, unicki, czy cerkiew prawosławną jest wielkim uproszczeniem. W tym samym czasie chłopi żyjący na północ od omawianych terytoriów żyli już w innej epoce. A często byli co najmniej tak samo religijni. Zabór austriacki? Inne ludy rządzone przez Austro-Węgry miały się różnie: Czesi byli sto lat dalej, ale Wołosi, czy Dalmacja były zacofane jeszcze bardziej.

    Alchemik

    Winna była moim zdaniem warstwa ziemiańska.Dlaczego? Otóż to rządzący i zarządzający bezpośrednio mają największy wpływ na stan gospodarki i zamożność swoich poddanych, mieszkańców włości. Wszelkie kościoły jako żerujące na wiernych są drugorzędne wobec potrzeb wyznawców. Mogą ewentualnie wywoływać wśród nich wybuchy niezadowolenia. Reasumując ciemnota szlachty i ziemiaństwa dała takie a nie inne skutki społeczne wśród ludności.

    Anonim

    Widzisz Bomba artykuł przeczytałeś i nie potrafisz przyznać ,że w tym artykule są przytyki pod adresem księży i kościoła napisane w większości bez potrzeby. Za to o polityce Wiednia wobec Polaków ani słowa. Piszesz o Czechach że byli sto lat dalej ,więc dlaczego nie napiszesz i o tym że prawie cały przemysł zbrojeniowy Austro-Węgier był zlokalizowany na terenie Czech i stąd ich uprzemyslowienie. Natomiast tereny pierwszego rozbioru RON z 1772 czyli Małopolska i Małopolska Wschodnia ,były traktowane przez Niemców z Austrii jako rejon peryferyjny i rolniczy w który nie warto było inwestować ,tylko poddać go bezwzględnej eksploatacji ,co bardzo przypomina politykę III Rzeszy której wódz Kanclerz Niemiec – Hitler był …Austriakiem. Jeśli ktoś nie ma argumentów to pisze od rzeczy o ortografii ,oraz przypisuje mieszkańcom południowo-wschodniej terenów Polski – wysoki poziom ciemnoty. Nie trzeba być geniuszem ,żeby uznać gościa podpisującego się Bomba za osobę która pochodzi z dużego miasta ,reprezentuje lewicowo-marksistowskie środowisko ,uważa sam siebie za osobę inteligentną ,natomiast wszystkich którzy mają inne zdanie za tych niewykształconych ze wsi i małych miasteczek. Jednym zdanie człowiek o kulturze osobistej i inteligencji niejakiej Lempart.

      niepoprawny plitycznie

      „przytyki pod adresem księży i kościoła napisane w większości bez potrzeby”

      No nie wiem…
      Pod zaborami nawet w teoretycznie bogatym Górnym Śląsku ludność polska, zwłaszcza chłopska, cierpiała często nieopisaną skrajną biedę. Pisał o tym w swej młodości wielki uczony, genialny lekarz, uczony, anatom i patolog Rudolf Virchow, który urodził się stosunkowo niedaleko od miejsca mego obecnego zamieszkania:
      „Nędza tutaj bezprzykładna, wymownie świadcząca o tym, czym mogą stać się masy ludzkie ujarzmione przez katolicką hierarchię […] i pruską biurokrację. Tępota i zwierzęce poniżenie są przerażające… Miasta wyglądają znośnie, ale wsie rozciągające się całymi milami w płaskich dolinach są nędzne. Domy przeważnie zbudowane z narzuconych na siebie belek, malutkie, mieszczące bydło i ludzi razem, okna małe i nigdy nie otwierane, większość izby zajęta jest przez piec i łóżka. A ludzie – potworne postacie, kroczące boso po śniegu, z obrzękłymi stopami, bladym obliczem i zamglonym spojrzeniem. Przy tym tyle niewolniczego poddaństwa, całowania po rękach, ściskania kolan i całowania skraju płaszcza…”
      „Byłoby to krzyczącą niesprawiedliwością, gdybyśmy w cechach narodu polskiego, tego wielkodusznego i zdolnego do wszelkich poświęceń narodu, chcieli dopatrywać się istotnego źródła tych cech znamionujących Górnoślązaków. Niewątpliwie pracowitość niemiecka nie jest spotykana często wśród Polaków, nie należy jednak zapominać o tym, w jakich warunkach ten nieszczęśliwy naród żył i pod jak ciężkim jarzmem jęczał.”
      „Być może, również wśród innych grup tego nieszczęśliwego narodu splot niekorzystnych okoliczności doprowadził do podobnych smutnych wyników.”
      „Fakt, że te tak wielkie masy ludności szybko wyrzekły się najpotworniejszego pijaństwa i przeszły do najdoskonalszej wstrzemięźliwości, świadczy o tym – jak to pięknie określił Kuh – że pierwotna szlachetność ludzkiej natury nigdy całkowicie nie da się zdusić… Jakiż to będzie wzniosły widok, gdy ten naród dźwigający przez stulecia najcięższe okowy, powstanie po raz pierwszy jako MŁODY OLBRZYM, podniesie głowę i wstrząśnie potężnymi ramionami. […]”
      „Ponieważ rzekomo polskość łączy się z katolicyzmem, a ten ostatni z ogłupianiem ludu, ponieważ wszędzie tam, gdzie Polacy i Niemcy zamieszkują jedną ziemię, to tam pilność, porządek, wykształcenie i dobrobyt rzekomo łączą się z germanizmem, a bierność, brud, przesąd i nędza ze słowiańskością, to historia rozstrzygnie o tym czy to prawda, o tym czy ludy słowiańskie zdolne są do osiągnięcia wyższej kultury, czy też… …zostaną zmiecione z powierzchni ziemi.
      Być może, rozstrzygnięcie tego pytania nastąpi wcześniej, niż autor tych twierdzeń [Bärensprung] oraz jego antypolscy towarzysze partyjni, tego pragną.”
      W związku z tym, tj. aby przeciwdziałać tej potwornej biedzie polskich chłopów, wg Virchowa „…ważnym zagadnieniem jest odbudowa Polski. Rząd nasz jest na tyle głupi, że się przeciwstawia tej myśli, powołując się na układy wiedeńskie, których w tej chwili nikt nie respektuje za wyjątkiem Rosji.”

        Alchemik

        Nie chcę bronić tutaj jakiejkolwiek organizacji, ale korelowanie ciemnoty i ubóstwa z kościołem katolickim można obronić tylko częściowo. Dla Polaków złożyło się tak nieszczęśliwie, że katolicyzm i tępa, chciwa szlachta występowały na jednym obszarze tj. Polski. Protestantyzm jako efektywniejszy i występujący razem z mieszczaństwem w Europie zachodniej lepiej przyczyniał się do rozwoju społeczno- gospodarczego. Łączenie katolicyzmu z polskością to jakiś absurd, to właśnie KK jako instytucja sprawił w wielkiej części, że straciliśmy byt państwowy. Krytykowanie powstań narodowych i nawoływanie do posłuszeństwa wobec zaborców przez kolejnych papieży powinno stanowić gwóźdź do trumny tej instytucji w Polsce. Czemu się tak nie stało nie wiem.

        Tomasz Rysz

        Wątpię, aby pracowitość Niemców była wyższa niż Polaków, choć być może w Polsce jest większe zróżnicowanie pod tym względem jednostkowe. Zresztą w byłym zaborze austriackim ta pracowitość jest nawet wyższa niż w w byłym zaborze pruskim, w Wielkopolsce, patrząc na perfekcjonizm w doskonaleniu domu i otoczenia czy w ryzykowaniu emigracji. I ta pracowitość powoduje, że nie ma czasu na wiele nauki w sensie teoretycznym już w dorosłości. Bycie parobkiem za granicą i odwalenie ładnej wielkuej chalupy wymaga pracy i poświęcenia. W polityce zaś galicja spracowana celuje w konformizm i tradycję. Stąd poparcie dla kleru oraz współwystępowanie ciemnoty i nowoczesności. Niestety, nadmierna pracowitość fizyczna nie sprzyja tolerancji dla nonkonformizmu, inności czy intelektualizmu i progresywizmu

    Hans Kloss

    Alchemik trafił w samo sedno problemu. Upadek Korony i RON zawdzięczamy szlachcie ,która pod koniec XV i w XVI wieku uzyskała od synów i wnuka ,Kazimierza Jagiellończyka szereg przywilej dających im dominującą pozycję w społeczeństwie ,której poprzednio nie mieli. Przywilej tyniecki z 1105 ustalił wymiar panszczyzny na 2-4 dni w…roku ,w dobrach ,klasztornych i kościelnych. I tak ten chciwy Kościół wykorzystywał chłopów od XII do XVI ,a konkretnie do 1520 r. Kiedy za panowania Zygmunta Starego – Sejm-Szlachta ,określiła panszczyznę na 1 dzień w tygodniu. Wielkość panszczyzny szybko wzrosla w XVII w. do 4-5 dni ,a w XVIII do 6-7. Do tego doszedł statut z 1496 ,który pozwalał tylko jednemu chłopi raz do roku opuszczać wieś ,reszta powoli stawała się niewolnikami. W 1518 ,król zrzekł się sadzenia sporów pomiędzy ,szlachta oraz duchowymi i chłopami. 1538 ,zakazano usuwania szlachty z urzędów przez króla. Równocześnie szlachta działała przeciw mieszczanom -już w 1496 ,mieszczanom zakazano kupowania i posiadania dóbr ziemskich. W 1565 zakazano Polskim mieszczanom handlu z zagranicą. I w ten sposób w drugiej połowie XVI wieku rozpoczął się upadek Korony i od 1569 ,po Unii Lubelskiej RON. A podobno był to złoty wiek ( dla szlachty ). Od XVII ,po serii wojen z Moskwą ,Turkami ,Tatarami ,Kozakami i Szwedami ,nawet szlachta stała się w większości niewolnikami grupy kilkunastu magnatow. RON przed rozbiorami przypominał dzisiejszą Ukrainę ( nie bez powodu ) ,słaby król-prezydent i rządzący wszystkim magnaci-oligarchowie. Natomiast – niepoprawnemu politycznie – polecam przeczytać relację Niemieckiego żyda ,który opisał swoich rodaków żydów w czasie podróży przez Polskę.Nie szczędzi im słów krytyki ,co prawda zabrakło księży ,ale są rabini.

      Alchemik

      Dodam tylko, że szlachta nie rozumiała, iż silne państwo oznacza bezpieczeństwo ich majątków. Zrobienie de facto niewolników z 90 % społeczeństwa nie przysłużyło się nikomu oprócz szlachty na okres około 100 lat.

Ja

I do dzis ludzie z malopolski maja jakis rodzaj uposledzenia spolecznego.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.