Za panowania Galeriusza chrześcijanie nie mieli łatwego życia. A jednak niedługo przed śmiercią władca odwołał edykty gnębiące wyznawców Jezusa. Jak do tego doszło?
Galeriusz nie należy do popularnych postaci w historii Imperium. Ci, którzy o nim słyszeli prawdopodobnie zetknęli się z informacjami stawiającymi go w jednym szeregu z Kaligulą i Herodem. Nie bez powodu: Galeriusz był nie tylko zwolennikiem starej religii, ale również najbardziej stanowczym i radykalnym głosem doradzającym Dioklecjanowi. Wszystko, oczywiście, celem przywrócenia „dawnej chwały Imperium Rzymskiego” i pozbycia się chrześcijan.
Niektórzy historycy uważają nawet, że Galeriusz potajemnie nakazał spalenie cesarskiego pałacu, by potem zrzucić winę na chrześcijańskich sabotażystów i w ten sposób zwrócić Dioklecjana przeciwko nowowiercom.
Nastawienie Galeriusza uległo gwałtownej zmianie w kwietniu roku 311, kiedy ten zagorzały przeciwnik monoteistycznej religii wydał edykt o tolerancji wobec wyznawców Jezusa. Jednocześnie zwrócił się do chrześcijan o modlitwę w jego intencji – dlaczego? Galeriusza powoli zabijała straszliwa choroba, w której mógł dopatrywać się boskiej kary…
Człowiek z zasadami
Urodzony w dzisiejszej Sofii, Galeriusz rozpoczął karierę jako żołnierz w armii Aureliana, a następnie Probusa. Wraz z nastaniem Tetrarchii w 293 roku otrzymał tytuł Cezara, a pod jego opieką znalazły się Bałkany i dolina Dunaju. Odznaczył się w zwycięskiej kampanii przeciwko Persom w latach 297 – 299. Poślubił córkę Dioklecjana, Walerię, co jeszcze bardziej zbliżyło go do cesarza.
W 299 roku Dioklecjan i Galeriusz odbywali wspólną podróż z Persji do Syrii. Jak wspomina Laktancjusz, podczas pobytu w mieście Antioch władcy wróżyli ze zwierzęcych ofiar. Haruspicy nie byli jednak w stanie dokonać swych rytuałów, mimo licznych prób, obwiniając chrześcijan obecnych w rzymskiej armii. Powodem miało być rzekomo „zakłócanie” guseł wykonywaniem znaków krzyża. Wściekły Dioklecjan zarządził, by wszyscy chrześcijanie w szeregach jego wojsk złożyli ofiary pod groźbą wydalenia ze służby.
Trzeba przy tym pamiętać, że kariera żołnierza w Imperium Rzymskim była bardzo atrakcyjna, a pozbawiony miejsca w armii tracił wszelkie przysługujące mu prawa do ziemi oraz żołd i oszczędności. Znany autor źródeł historycznych, Euzebiusz z Cezarei, również opisuje to wydarzenie, przypisując antychrześcijańską inicjatywę Galeriuszowi, choć historycy spierają się czy na pewno ma na myśli tę samą sytuację. Jedno jest pewne: młody władca naprawdę nie lubił chrześcijan.
Skąd wzięło się w Galeriuszu tyle niechęci do wyznawców Jezusa? Jego zwierzchnik Dioklecjan był religijnym konserwatystą, ale zwykł nawoływać do tolerancji w imię pokoju w Imperium. Tymczasem Galeriusz starał się na każdym kroku aktywnie zwalczać innowierców, jednocześnie wykorzystując podział społeczny do budowania pozycji politycznej. Laktancjusz opisywał go jako człowieka głodnego władzy, pragnącego jeszcze wyższej pozycji w hierarchii Imperium. Co więcej, matka Galeriusza – Romula była pogańską kapłanką o równie antychrześcijańskich poglądach, te władca wyniósł zatem z domu rodzinnego.
Zimą na przełomie lat 301 – 302, Dioklecjan odwiedził Egipt, gdzie nakazał egzekucję wyznawców Manicheizmu. Wyżej usytuowanych kapłanów tej podobnej do chrześcijaństwa religii skazał na przymusowe prace w kamieniołomach. Po raz pierwszy w historii Rzymu władca wydał wówczas rozkaz zniszczenia świętych pism.
Ostatnią iskrą, która rozpaliła ogień prześladowań było przerwanie pogańskich obrządków religijnych przez Romanusa, jesienią 302 roku. Chrześcijanin wtargnął na dwór i zakłócił składanie ofiar, głośno krytykując takie praktyki. Został pojmany i skazany na karę ucięcia języka. Dioklecjan wdał się w burzliwą dyskusję z Galeriuszem – z chrześcijanami trzeba było coś począć. Starszy władca optował za usunięciem ich ze stanowisk rządowych i z wojska, co jego zdaniem „zadowoliłoby bogów”, ale Galeriusz miał inną, bardziej krwawą wizję.
Skaranie boskie
W 303 roku, prawdopodobnie za namową Galeriusza, Dioklecjan wydał pierwszy edykt o prześladowaniu chrześcijan. Nakazał w nim zburzenie kościoła w Nikomedzie i przejęcie znajdujących się w nim kosztowności, a także spalenie pism. Zabronione zostały zgromadzenia, a na terenie całego Imperium rozpoczął się proces niszczenia chrześcijańskich świątyń i tekstów. Wyznawcom Jezusa odebrano też możliwość obrony w procesach sądowych, a chrześcijańskich senatorów, ekwitów, dekurionów, weteranów i żołnierzy pozbawiono stanowisk.
Mimo, że Dioklecjan nakazywał „czystkę bez rozlewu krwi” wbrew naleganiom Galeriusza, często dochodziło do egzekucji zarządzanych przez lokalnych sędziów. Popularną metodą uśmiercania Chrześcijan na wschodzie stało się palenie.
Kolejne edykty przewidywały karę więzienia dla chrześcijańskich kapłanów, którzy mogli „wykupić się” składając ofiarę (tym samym wyrzekając się wiary). W 304 roku Dioklecjan nakazał, by wszyscy chrześcijanie, niezależnie od płci i wieku, zbierali się w miejscu publicznym i składali ofiary. Jeśli odmówili, mieli być straceni. Przepisy te obowiązywały aż do roku 313.
W maju 305 roku Dioklecjan zrezygnował ze stanowiska, co uczyniło Galeriusza Augustusem – „starszym Cezarem”. Odchodzącemu władcy wydawało się, że proces wykrzewienia chrześcijaństwa z Imperium się powiódł, jednak jego następca nie ustawał w prześladowaniach.
Coś jednak wpłynęło na Galeriusza, ponieważ w 311 roku wydał edykt zwany edyktem tolerancyjnym. Historycy przypuszczają, że zmiana nastawienia była efektem choroby trapiącej władcę od 310 roku. Trudno w tym miejscu o dokładną diagnozę przypadłości. Mógł to być nowotwór genitaliów lub odbytu, choć pewne fragmenty opisów Laktancjusza mogą sugerować inne choroby. Niektórzy specjaliści podsuwają zwyczajną gangrenę lub nieco mniej znaną zgorzel Fourniera – martwicze zakażenie obejmujące najczęściej najpierw mosznę, a później okoliczne tkanki. Niewykluczone też, że nowotwór był przyczyną powstania takiego zakażenia. Jedno jest pewne: Galeriusz umierał w potwornym bólu i bez większych szans na wyleczenie.
Jak czytamy w książce Patricii Southern „The Roman Empire from Severus to Constantine”, „Laktancjusz cieszył się cierpieniem Imperatora, które w jego opinii było zasłużoną karą za prześladowania chrześcijan i zdecydowanie przesadził opisując robaki wychodzące z gnijącego ciała oraz straszliwy smród przenikający powietrze.
Wiadomo, że problem znajdował się w okolicach genitaliów, a chirurdzy usiłowali wyciąć porażone ciało, ale Galeriusz niemal zmarł w skutek upływu krwi i operacja „nie rozwiązała problemu” (tłum. aut.). W edykcie tolerancyjnym Galeriusz prosił nawet chrześcijan o modlitwę w jego intencji, co sugeruje wielką desperację i poczucie winy.
Niechże znowu będą chrześcijanami i niech budują swoje miejsca zebrań, pod tym wszakże warunkiem, że niczego nie uczynią przeciw porządkowi. Innym listem wskażemy namiestnikom, jak mają postępować. Tak więc, zgodnie z obecnym naszym zezwoleniem chrześcijanie winni modlić się do swego boga, prosząc o dobro dla nas, dla państwa i dla nich samych, aby państwo trwało niewzruszone, oni zaś żyli bezpiecznie w swych siedzibach
– pisał na łożu śmierci.
Czyżby faktycznie uznał chorobę za efekt działania siły wyższej? Tego nie dowiemy się już nigdy. Galeriusz zmarł prawdopodobnie w kwietniu lub maju 311 roku.
Bibliografia:
- Janiszewski, P., Dioklecjan. Wielka Encyklopedia PWN, Warszawa, 2002.
- Krawczuk, A., Konstantyn Wielki. Wiedza Powszechna, Warszawa, 1970.
- Southern, P., The Roman Empire from Severus to Constantine. Routledge, 2015.
KOMENTARZE (6)
Podobno łącznie na arenach zginęło 340 chrześcijan w ciągu tych pierwszych 3 wieków.
Do artykułu wdarł się drobny błąd. Nie zniszczono świątynii w Nikomedzie, tylko Nikomedii. Pozdrawiam
Pewnie dlatego ich uratował że księża bali się dymać wszystkie owieczki. Jednak źle że ich nie zaruchali na śmierć przynajmniej teraz byłby spokój z tą czarną zarazą, a ludzkość nie straciła by kilku miliardów istnień zabitych przez tych nawiedzonych zwyroli
Kto ci takich głupot naopowiadał? Możesz podać jakieś żródło?
Tolerancja według lewactwa: kto nie z nami ten ma umrzeć.
Jaki „mądry” ten Romanus – iść i przeszkodzić innym w kultywowaniu swoich obrzędów religijnych – to na pewno sprawiłoby „nawrócenie niewiernych”. Co z tego, że byli oni rządzącymi. Kto mógłby przypuszczać, że coś takiego może się skończyć represjami dla chrześcijan? Chyba tylko ktoś co najmniej średnio inteligentny.