Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Nieudana akcja likwidacyjna AK

Ta akcja była kluczowa dla istnienia lwowskich struktur AK. Żołnierze „Parasola” byli gotowi poświęcić życie, by ją wykonać. Dlaczego im się nie udało?

W końcu listopada miała miejsce nieudana akcja wymierzona w szefa wywiadu – kobietę. Rozpoznanie prowadzone przez Rajskiego stwierdziło, że pani ta przyjeżdża do Warszawy z pewnej miejscowości pod Warszawą, gdzie prawdopodobnie spędzała urlop, na Dworzec Główny, o godzinie 11.30. Stąd prawdopodobnie dorożką miała udać się do swego mieszkania przy Alei Szucha 8. Nazajutrz o godzinie 7.10 rano miała wyjechać na dalszą pracę do Lwowa, gdzie jadąc do pewnej rodziny wojskowej (polskiej) niczego się nie domyślającej, miała sparaliżować tamtejszą pracę podziemną.

Jeździła w towarzystwie swej córki (5–7 lat). Była to bardzo ładna i elegancka kobieta, blondynka (włosy farbowane) o inteligentnej twarzy, w wieku do 30 lat. Rano wyjeżdżając do Lwowa, miała spotkać się na peronie ze swym kolegą, też szefem wywiadu, powracającym z Berlina.

„To ona”

Wykonanie akcji powierzył dowódca Kopciowi. Ponieważ nie było czasu na zorganizowanie akcji z udziałem samochodu, gdyż wiadomość o jej przyjeździe przyszła o godzinie 10 tego dnia, w akcji miało wziąć udział tylko dwóch ludzi, uzbrojonych w broń krótką (po 2 pistolety, każdy po 2 magazynki). Drugim, który miał wziąć udział w akcji, był Kalina, którego pojechała zawiadomić Scarlet (łączniczka). W razie niezłapania Kaliny w domu, udział w akcji miał wziąć Graf.

Jak się później okazało, Kalina na wyznaczone spotkanie na godzinę 11 przed hotelem Polonia nie przybył, gdyż zawiadomiony przez łączniczkę Scarlet, by zdążyć na czas, wsiadł w rykszę, którą jechał przez plac Napoleona ze Świętojerskiej. Został jednak zatrzymany w łapance przez żandarmerię i w kilkanaście dni później w publicznej egzekucji rozstrzelany (prawdopodobnie miał przy sobie amunicję).

 

Akcję miał wykonać Kopeć z Grafem. O godzinie 11.30 vis a vis dworca, stała ryksza z łączniczką Jenny, która w teczce miała dla nas broń. Przed dworcem kręcili się: Rajski ze swoją wywiadowczynią Ireną i Kopeć, któremu Rajski miał wskazać ofiarę.

Przyjazd pociągu wyrzucił z dworca falę ludzi wraz z kobietą. Uważnie się rozglądając, przeszła przez jezdnię Alei Jerozolimskiej, jedną ręką trzymając swą córeczkę za rękę, w drugiej miała teczkę i torebkę damską. Cała nasza trójka ruszyła za nią. Nie dochodząc do rogu Marszałkowskiej, wywiadowczyni Rajskiego kiwnęła głową i rzekła stanowczo „to ona”. Rajski z Kopciem doszli jeszcze do rogu Nowogrodzkiej i Marszałkowskiej i skończyli na tym swoje zadanie. Za Kopciem szedł Graf, jezdnią wolno jechała Jenny rykszą z bronią. Kobieta ta szła bardzo ostrożnie. Może coś przeczuwała, gdyż często oglądała się uważnie dookoła. Pogoda była bardzo ładna, zanosiło się więc na to, że do samego domu zajdą piechotą.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Nieudana akcja

Kopeć układa plan, który wygląda następująco: wsiąść do rykszy, dogonić ją, nie wzbudzając podejrzeń, otworzyć w międzyczasie teczkę i broń przełożyć do kieszeni. Następnie wyskoczyć z rykszy i kilkoma strzałami w głowę wykonać akcję, zabierając teczkę i torebkę. Wycofanie Wspólną do Kruczej, gdzie na rogu Wilczej stała Scarlet z rykszą, która miała od nas odebrać broń lub wyjść z rykszy, my zaś byśmy odjechali, w zależności od wytworzonej sytuacji.

Żołnierze z batalionu „Parasol” po wyjściu z kanału na ul. Wareckiej (Śródmieście-Północ). Pośrodku stoi Maria Stypułkowska-Chojecka „Kama”. Po prawej Krzysztof Palester „Krzych”.fot.Joachim Joachimczyk – Antoni Przygoński/domena publiczna

Żołnierze z batalionu „Parasol” po wyjściu z kanału na ul. Wareckiej (Śródmieście-Północ). Pośrodku stoi Maria Stypułkowska-Chojecka „Kama”. Po prawej Krzysztof Palester „Krzych”.

Pech jednak chciał, że podczas wsiadania do rykszy i przejmowania od Jenny teczki z bronią, na chwilę straciliśmy ją z oczu. Ponieważ wsiadaliśmy w odległości około 20 metrów od niej, a na ulicy był duży ruch, więc najprawdopodobniej odeszła dalej. Postanowiliśmy ją dogonić, jednak dojechaliśmy rykszą do ulicy Hożej i jej nie widzieliśmy. Tu z rykszy wysiedliśmy i w bramie na Marszałkowskiej przy Hożej oczekiwaliśmy na nią, mając pod obserwacją drugą stronę ulicy, przystanek tramwajowy i jezdnię tak, że musielibyśmy ją zauważyć, gdyby jechała rykszą czy dorożką. Tak czekaliśmy 45 minut, po czym wróciliśmy do lokalu. Było przypuszczenie, że zorientowała się w sytuacji, weszła do sklepu, przeczekała nasz przejazd i inną drogą wróciła.

Czytaj też: Zagra-Lin i polskie bomby w Berlinie. Tak Armia Krajowa mściła się za hitlerowskie zbrodnie

Plan B

Akcja nieudana w tym dniu, została odłożona do jutra. Tego dnia miały być wykonane przez nasz oddział dwie akcje. Jedna to w dalszym ciągu kobieta, która z domu jechała na dworzec, druga wykonywana przez pluton pierwszy – akcja przed dworcem głównym na szefa wywiadu.

Miejscem akcji miał być róg Marszałkowskiej i Koszykowej. Mogła jechać dwiema drogami: Marszałkowską lub Alejami Ujazdowskimi, Koszykową i Marszałkowską. Do dyspozycji mieliśmy mieć samochód półciężarowy Chevrolet. Udział w akcji: Kopeć, Żegota – wykonawcy, obaj broń krótka, Mirski i Orkan, uzbrojeni w pistolety maszynowe mieli wziąć udział w akcji w przypadku koniecznym w ubezpieczeniu (do ostatniej chwili).

Do wykonania akcji został wyznaczony Stanisław Jastrzębski „Kopeć”.fot.domena publiczna

Do wykonania akcji został wyznaczony Stanisław Jastrzębski „Kopeć”.

Wieczorem na odprawie z dowódcą, na której był Rajski i dowódca I plutonu Bronek – Lot, który był równocześnie dowódcą akcji na szefa wywiadu przy dworcu głównym, otrzymano ostatnie dyspozycje, przy czym Kopeć uzgodnił i umówił się z Bronkiem celem przejęcia samochodu. Nazajutrz o godzinie 6 rano przyszedł Kopeć na lokal I plutonu, gdzie Bronek robił odprawę przed akcją z uczestnikami: Kruszynką i szoferem Bruno, ponieważ nasz szofer Niemira spóźnił się, a miał przejąć samochód, Kopeć uzgodnił z Bronkiem w razie zgłoszenia się Niemiry, podstawienie wozu na godzinę 6.40 na róg Marszałkowskiej i Piusa.

Samochód ten przewidziany był do ewentualnej pogoni za dorożką, którą miała jechać kobieta, i do odwrotu. Jednak Niemira, mieszkając zbyt daleko (daleki Mokotów), na tyle się spóźnił, że dowódca I plutonu Bronek, uważając, że nam nie będzie już potrzebny, użył Niemirę wraz z samochodem do swojej akcji jako samochód zapasowy.

Czytaj też: Dziewczyny z „Parasola”

Do dwóch razy sztuka?

Ruch się zwiększał na Marszałkowskiej, gdy z kierunku Placu Zbawiciela ukazała się dorożka. Kopeć z Żegotą na przystanku przy Koszykowej, przy nich wywiadowczyni Rajskiego. Rajski odszedł już na dworzec (akcja Bronka). Mirski i Orkan po drugiej stronie ulicy w bramie. Na przystanku w kierunku Placu Zbawiciela czekało 4–5 żandarmów na wolno zbliżający się tramwaj. Jednocześnie z dorożką przybiega Dewajtis z wiadomością, że pani ta wyjechała z domu. Przy Koszykowej w kierunku Marszałkowskiej – jest ryksza czekająca na nas. Przed 5 minutami przejechał samochodem patrol żandarmerii bardzo wolno ul. Piusa, przecinając Marszałkowską.

W zbliżającej się dorożce były 4 osoby: na siedzeniu tylnym siedziały dwie starsze kobiety, które widać było już z odległości 25 m. Ona z córką siedziała tyłem do dorożkarza, tak, że dopiero można było ją zauważyć, gdy przejeżdżała koło nas. Gdy dała nam znak wywiadowczyni, ona już przejechała. Mogliśmy ją jeszcze dogonić biegiem, lecz mając na przystanku żandarmów i żadnego środka lokomocji do odskoku (samochodu), wsiedliśmy do rykszy, by ją dogonić i zastrzelić. Zanim jednak ryksza się rozpędziła, dorożka odjechała już daleko. Gdy ona wychodziła na dworzec główny, do kas biletowych, my dopiero przyjechaliśmy pod dworzec.

Kopeć z Żegotą weszli do hallu dworca. Kupowała bilety. Jednak rozkaz dowódcy brzmiał, by akcję wykonać najdalej od rogu Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich, gdyż na dworcu wykonywana będzie inna akcja. Kopeć wychodzi z hali dworcowej i melduje dowódcy, stojącemu przed dworcem z Rajskim, o niepowodzeniu, z zapytaniem, czy robić ją teraz. Cała hala dworcowa była prawie pusta. Dowódca odrzekł, że mają się spotkać na peronie, więc Kopeć z Żegotą ma się podporządkować rozkazom Bronka.

Pechowy zbieg okoliczności

Plan akcji Bronka uległ zmianie, gdyż zamiast robić swego przed dworcem, będzie robił go na peronie podczas ich rozmowy. Kopeć z Żegotą mieli robić ją w dalszym ciągu, ponieważ jednak samochód, który Bronek miał do dyspozycji, mógł pomieścić pięciu ludzi z szoferem, więc Kopeć z Żegotą mieli wycofywać się piechotą. Było to posunięcie bardzo ryzykowne. W ostatniej chwili zaplanowana akcja na peronie dawała dużo pewności w zlikwidowaniu obojga, ale samo wycofanie się z peronu na ulicę do samochodu (stał na ul. Pankiewicza zwrócony w kierunku Al. Jerozolimskich na gazie), przy stosunkowo małej ilości broni maszynowej (Kopeć i Żegota w ogóle nie mieli pistoletów maszynowych), było przedsięwzięciem bardzo ryzykownym, które mogło udać się tylko przy szalonym tempie akcji i zaskoczeniu.

Akcję przeniesiono na dworzec główny. Szanse powodzenia były duże, ale ostatecznie akowcy musieli się wycofać.fot.NAC/domena publiczna

Akcję przeniesiono na dworzec główny. Szanse powodzenia były duże, ale ostatecznie akowcy musieli się wycofać.

Wycofanie się na piechotę Kopcia i Żegoty tym bardziej nie wróżyło nic dobrego, wziąwszy pod uwagę rozstawienie posterunków na dworcu (w hallach) i po wyjściu z dworca, a więc 50 metrów w stronę Marszałkowskiej – dworzec wojskowy, posterunek na ul. Pankiewicza, w Al. Jerozolimskich 79 (Wojsk. Inst. Kartograf). Jednak po dwóch nieudanych próbach Kopeć z Żegotą postanowili raczej zginąć, a wykonać akcję.

Kobieta zeszła na peron. Kopeć z Żegotą, jak również Bronek ze swoimi ludźmi zaopatrzyli się w bilety do najbliższej stacji, by móc spokojnie przejść koło biletera. Oczekiwany przez Bronka agent nie przyjechał. Może nie mieli się spotkać, gdyż kobieta wsiadła do pociągu. Dowódca odwołał akcję. Bronek wycofał swych ludzi, jak również dał znak odjazdu Bruno i Niemirze, stojącym z samochodem na placu Starynkiewicza przy Żelaznej. Akcję tę mieliśmy wykonać jeszcze we Lwowie. Na wyjazd w dalszym ciągu przewidziany był Kopeć, lecz zamiary spełzły na niczym. W parę miesięcy później kobieta ta zachorowała na jakąś zakaźną chorobę, i – jak podawał nasz wywiad – umarła.

Źródło:

Tekst stanowi fragment książki Pamiętniki żołnierzy batalionu AK „Parasol” (Fundacja Historia PL, 2019).

Zobacz również

Druga wojna światowa

Ostatnia walka „Ponurego”

16 czerwca 1944 roku Jan Piwnik „Ponury” zaatakował niemiecki Stützpunkt Jewłasze. Osobiście poprowadził swoich ludzi do ataku. Zapłacił za to najwyższą cenę.

10 lipca 2024 | Autorzy: Wojciech Königsberg

Druga wojna światowa

Niemiecka rzeź Woli

Nie oszczędzali nikogo. Brutalnie pozbawiali życia kobiety, dzieci, starców, rannych i chorych. Na początku sierpnia 1944 roku Niemcy rozpętali na Woli piekło.

30 kwietnia 2024 | Autorzy: Alex J. Kay

Druga wojna światowa

Siekiera, motyka, Anna Jachnina

Autor najpopularniejszej piosenki okupowanej Warszawy przez dziesięciolecia był anonimowy. Po latach wyszło na jaw, że napisała go żołnierka AK Anna Jachnina.

12 września 2023 | Autorzy: Agnieszka Lewandowska- Kąkol

Druga wojna światowa

Pierwszy sabotaż „Dysku”

W nocy z 16 na 17 listopada 1942 roku pod Radomiem wyleciał w powietrze niemiecki pociąg wojskowy. Tę głośną akcję sabotażową przeprowadziła... grupka kobiet.

26 lipca 2023 | Autorzy: Marcin Lwowski

Druga wojna światowa

Dziewczyny z „Parasola”

„Bronią się chłopcy spod »Parasola«” – nucił Józef Szczepański ps. „Ziutek”. Ale wśród żołnierzy słynnego batalionu nie brakowało również dziewcząt.

26 lipca 2022 | Autorzy: Maria Procner

Druga wojna światowa

Wanda Gertz „Lena” – organizatorka kobiecego oddziału sabotażu Armii Krajowej „Dysk”

„Uporządkowaniem odcinka walki czynnej”, czyli prowadzeniem akcji dywersyjno-sabotażowych zajmowały się w Armii Krajowej również kobiety – m.in. Wanda Gertz „Lena”, organizatorka i komendantka Oddziału AK...

1 czerwca 2021 | Autorzy: Agnieszka Lewandowska- Kąkol

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.