Ciekawostki Historyczne
Średniowiecze

Angielski szturm na Caen

Historia tej bitwy uczy po pierwsze: nie ufaj królom. Po drugie: honor i pazerność nie popłacają. Ale czy w 1346 roku Caen mogło ocaleć przed angielską furią?

Caen. Francuskie miasto, które na pewnym etapie swojego istnienia zawdzięczało rozwój Wilhelmowi Zdobywcy. Zbudował tam zamek, którego pozostałości możemy oglądać do dziś. Wilhelm oraz jego żona Matylda ufundowali również dwa tamtejsze opactwa. W jednym z nich (Abbaye aux Hommes) został pochowany on, w drugim (Abbaye aux Dames) ona. W XI wieku Caen było już liczącym się ośrodkiem, a gdy w XIV wieku armia pod wodzą Edwarda III wylądowała we Francji, w porównaniu do angielskich miast ustępowało tylko Londynowi. I to właśnie w Caen angielskie wojsko w 1346 roku po raz pierwszy napotkało na poważny opór. Zresztą miasto to miało w trakcie wojny stuletniej wybitnego pecha. Zostało najechane i splądrowane jeszcze raz – tym razem przez Henryka V w 1417 roku.

W połowie XIV wieku oprócz zamku i wspomnianych opactw Caen dzieliło się na dwie części. W rozwidleniu rzeki Orne znajdowała się nowa część miasta, natomiast przy zamku, nieco na wzniesieniu, zlokalizowane było „stare miasto”. Nie można powiedzieć, by Caen należało do ufortyfikowanych. Stara część co prawda była otoczona murem, ale jego stan techniczny pozostawiał sporo do życzenia.

Propozycja nie do odrzucenia

Inwazja Edwarda III zmusiła wielu ludzi do ucieczki. Duża część z nich schroniła się w Caen. Obroną miasta dowodził konstabl Filipa VI, Raoul II z Brienne, hrabia Eu. Dysponował około 1000 żołnierzy, w tym 300 genueńskimi kusznikami. Na miejscu był też marszałek Robert Bertrand, który zanim przybył do miasta ze swoim wojskiem, „kupił” mu trochę czasu, niszcząc za sobą mosty. Te jednak zostały przez najeźdźców szybko odbudowane. W Caen naprędce naprawiono mury w najbardziej newralgicznych miejscach. I czekano.

Inwazja Edwarda III zmusiła wielu ludzi do ucieczki.fot.Benjamin West/domena publiczna

Inwazja Edwarda III zmusiła wielu ludzi do ucieczki.

W nocy 25 lipca 1346 roku pod bramami miasta pojawił się angielski posłaniec. Przyniósł list od Edwarda III. Angielski król obiecywał, że jeżeli Caen się podda, oszczędzi życie ludzi oraz ich własność. Ale Francuzi mu nie ufali, zwłaszcza że do tej pory na swojej drodze Anglicy zostawiali tylko pożogę, nawet w przypadku miast, które skorzystały z tej „oferty”. Brat Roberta Bertranda Guillaume, a jednocześnie biskup Bayeux podarł więc list. Sam posłaniec został uwięziony. Starcie było nieuniknione.

Zobacz również:

Szóstka za honorowość, jedynka za strategię

Można by się spodziewać, że obrońcy wykorzystają naprawione mury i wodne przeszkody, aby zwiększyć swoje szanse. W tym celu musieliby jednak poświęcić przedmieścia. Wydawało się to logiczne, ale Anglików zaskoczyło to, co ujrzeli, kiedy 26 lipca 1346 roku, dokładnie na miesiąc przed bitwą pod Crécy, podeszli pod Caen. Oto bowiem Francuzi wyszli z miasta, by spróbować się obronić na otwartym polu. Okazało się to niezwykle kosztownym błędem.

Anglicy ruszyli do ataku. W ruch poszły długie łuki… Francuzi zaczęli się cofać. Początkowo odwrót był jeszcze w miarę uporządkowany, ale szybko przemienił się w bezładną ucieczkę. Ale nie tylko Raoul stracił kontrolę nad swoim wojskiem. Chaos zapanował również po angielskiej stronie, acz z innych powodów: atakujący już widzieli bogate łupy, jakie potencjalnie mogliby zdobyć. Rozerwawszy szyki, podążyli za Francuzami.

Czytaj też: W trakcie bitwy niebo stało się czarne od strzał. Salwy łuczników Edwarda III zebrały pod Crécy straszliwe żniwo

Bogactwo albo życie

Raoul próbował ratować sytuację i zreorganizować obronę, skupiając ją za częściowo naprawionymi murami starej części miasta. Wcześniej odesłał około 300 żołnierzy do zamku. Jego wysiłki spełzły jednak na niczym, ponieważ bogacze z Caen, którzy zamieszkiwali głównie w nowej części miasta, pociągnęli większość obrońców za sobą, nie chcąc ryzykować utraty swoich włości. Linie obrony uformowano więc na dwóch głównych mostach, którymi można się było dostać do miasta.

O ile obrona na jednym z nich szła Francuzom dość dobrze, o tyle drugi szybko padł. Na domiar złego w innym miejscu Anglicy natrafili na bród, którym zaczęli „wlewać się” do miasta. Obrońcy znaleźli się między młotem a kowadłem. Genueńskim kusznikom zaczęła już kończyć się amunicja. Walczyli jednak do ostatniego człowieka. W trakcie ataku na Caen Anglicy stracili łącznie ok. 500–600 ludzi. Wielu z nich zaległo właśnie pod bełtami z genueńskich kusz.

Konstabl, który dowodził obroną na pierwszym moście, zgodził się w końcu poddać. Widząc, jak rozwija się sytuacja, wypatrzył człowieka, który sprawiał wrażenie, że będzie wolał wymienić kogoś na konkretną kwotę niż od razu zabić. Dał się pojmać jednookiemu rycerzowi Thomasowi Hollandowi, który później wywiózł go do Anglii. Wraz z nim schwytanych zostało jeszcze ponad 250 żołnierzy i mieszkańców miasta. Takich, za których można było uzyskać jakiś okup.

Początek rzezi 

Bynajmniej nie zakończyło to walk na terenie miasta. Część uzbrojonych mieszkańców Caen wspieranych przez tych żołnierzy, którzy nie zdecydowali się uciec, wciąż stawiała opór. Wznoszono prowizoryczne barykady, również w domach. Ci, którzy się bronili, byli bezlitośnie mordowani przez Anglików. Ruszono też w pościg za uciekinierami i część z nich wymordowano. Do nocy ostatnie starcia wreszcie ustały. Ulice i brzegi rzeki Orne były wręcz usłane trupami. Najeźdźcy zdzierali z nich zbroje, aby upewnić się, że nie zostawili niczego cennego…

Caen podczas wojny stuletniej zostało splądrowane i zniszczone dwukrotnie.fot.Martial d’Auvergne /domena publiczna

Caen podczas wojny stuletniej zostało splądrowane i zniszczone dwukrotnie.

Jedynym punktem, którego ostatecznie Anglikom nie udało się zdobyć, był zamek. Przebywającym w nim niewielkim, bo liczącym zaledwie 300 ludzi kontyngentem dowodzili Robert Bertrand oraz jego brat, biskup Bayeux. Niestety, nie opuszczając warowni, niewiele mogli zrobić, by ochronić ludność przed masakrą. Wielu historyków zarzucało później Bertrandowi, że opuścił obrońców Caen. Faktem jednak jest, że wobec angielskiej nawały i tak niewiele mógł poradzić. Naraziłby jedynie zamek na szwank – bo w takiej sytuacji niechybnie zostałby zdobyty.

Czytaj też: Najbardziej szalony średniowieczny władca? Bełkotał, nie poznawał żony, w paranoi rzucił się z mieczem na własnych dworzan

Cena za stawienie oporu 

Caen było bogate, więc najeźdźcy postanowili zrekompensować sobie „poniesione straty moralne”. Zaczęli bezlitośnie łupić i plądrować wszystko, co się dało. Nawet czyniący to samo kilkoma wieków wcześniej w Paryżu wikingowie by się tego nie powstydzili. Demolka trwała przez kilka dni, a na koniec miasto podpalono. To, co zrabowano, załadowano na statki i wywieziono do Anglii. Łupy były pokaźne: złoto, srebro, kamienie szlachetne, drogie materiały…

W trakcie demolowania miasta znaleziono też coś, co Edwarda III szczególnie zainteresowało. Był to datowany na 1338 rok list Filipa VI do mieszkańców, zachęcający ich do przygotowania się do inwazji na Anglię. Król Anglii dopilnował, aby treść dokumentu została odczytana w każdym angielskim kościele parafialnym. W katedrze św. Pawła w Londynie zajął się tym sam arcybiskup Canterbury.

Czytaj też: Oblężenie Paryża przez wikingów

Szał zabijania

Trudno określić liczbę ofiar rzezi w Caen. Ponoć Godfrey z Harcourt musiał przekonywać Edwarda III, by nie wyrżnął miasta w pień. Argumentował, że angielska armia powinna raczej oszczędzać siły na – jak się zapowiadało – dość długą kampanię. Należało się też spodziewać, że Filip VI w końcu wyda Anglikom walną bitwę, do której doszło później pod Crécy. Sama postawa Edwarda III prezentowana jest zresztą różnie przez różnych autorów.

Caen było bogate, więc najeźdźcy postanowili zrekompensować sobie „poniesione straty moralne”.fot.Jean Froissart/domena publiczna

Caen było bogate, więc najeźdźcy postanowili zrekompensować sobie „poniesione straty moralne”.

Jak podaje Jean Froissart, Edward III miał wcześniej wydać rozkaz Godfreyowi z Harcourt, by w jego imieniu pod groźbą zawiśnięcia na szubienicy nikt nie poważył dokonać podpalenia, zabić mężczyzny lub zgwałcić kobiety. Nic nie potraktował tego jednak poważnie. Może powinien był to powiedzieć bardziej dosadnie? Jak jedna z postaci z książki Dana Jonesa Psy z Essex: A zatem moja decyzja jest taka: jeśli twoi wojownicy nadal będą zabijać niewłaściwych ludzi, nogi ci z du*y powyrywam, a ich każę przybijać do góry nogami do drzwi stodół co dziesięć lig na drodze stąd do Paryża, żeby wrony mogły nażreć się waszymi flakami. Rozumiesz?

Z kolei według Michaela Livingstone’a król, widząc, co się dzieje, miał próbować wezwać swoją armię do odwrotu. Ale było już za późno. Jego podkomendnych opanował szał plądrowania i zabijania. Ostatecznie skończyło się „jedynie” na od 2500 do 5000 zabitych. Ulice Caen spłynęły krwią…

Inspiracja:

Inspiracją dla napisania artykułu była książka Dana Jonesa Psy z Essex, Wydawnictwo Znak, Kraków 2024.

Bibliografia:

  1. A. Ayton, P. Preston, The Battle of Crécy, Boydell & Brewer Limited, Woodbridge 2005.
  2. A. H. Burne, The Crecy war : a military history of the Hundred Years War from 1337 to the peace of Bretigny, 1360, Greenhill Books, London 1990.
  3. M. Livingston, Crécy. Battle of Five Kings, Bloomsbury Publishing, London 2024.
  4. M. Livingstone, M. Witzel, The Road to Crécy. The English Invasion of France 1346, Harlow 2005.
  5. P. Reid, Medieval warfare. Triumph and Domination in the Wars of the Middle Ages, Carrol & Graf Publishers, New York 2007.
  6. M. Starks, A traveller’s history of the Hundred Years War in France, Interlink Publishing Group Inc., New York 2002.

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Zobacz również

Średniowiecze

W trakcie bitwy niebo stało się czarne od strzał. Salwy łuczników Edwarda III zebrały pod Crécy straszliwe żniwo

Filipa VI można nazwać francuskim Janem Olbrachtem. W czasie bitwy pod Crécy zginęło ok. 1/3 francuskiej szlachty. Triumf Anglikom zapewniły długie łuki.

16 kwietnia 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Średniowiecze

Średniowieczna broń masowego rażenia. Jak bardzo niebezpieczni byli angielscy łucznicy?

Wydawałoby się, że ich broń to tylko kawałek drewna i sznurka. Ale w trakcie w trakcie wojny stuletniej angielscy łucznicy terroryzowali francuskie wojska. 

11 kwietnia 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Średniowiecze

Ta bitwa zakończyła średniowiecze. Najbogatszy władca Europy leżał nagi i zmasakrowany na stosie trupów

W 1477 roku w stratowanym końskimi kopytami błocie pod Nancy dobiegło kresu średniowiecze i rozpoczęła się nowa epoka. Jak wyglądał zmierzch świata rycerzy?

12 kwietnia 2023 | Autorzy: Anna Brzezińska

Nowożytność

Najdziwniejsze wojny w historii, w tym wojna o… Pietruszkę

Przyczyny wojen bywały przeróżne. Walczono o wiadro, krowę i wieprzowinę. Zmagano się ze strusiami i z powodu psa. Przelewano krew również z racji przynależności klubowej...

20 stycznia 2020 | Autorzy: Piotr Dróżdż

Średniowiecze

Jak bardzo krwawe były średniowieczne bitwy?

Średniowiecze kojarzy się z walnymi bitwami, podczas których rycerze w pełnych zbrojach, ochoczo i z pieśnią na ustach ruszali do boju, ziemia spływała krwią, a...

13 listopada 2018 | Autorzy: Piotr Dróżdż

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.