To jeden z Polaków, którzy są lepiej znani za granicą niż w Polsce, choć inspirował Mickiewicza. Dopiero w Chile okrzyknięto go „apostołem nauki” i bohaterem.
Ignacy Domeyko Ancuta herbu Dangiel urodził się 31 lipca 1802 roku w Niedźwiadce koło Nowogródka. Obecnie tereny te należą do Białorusi. Jego ojcem był Hipolit, prezes sądu ziemskiego. Matką była Karolina z Ancutów – ciotka Maryli Wereszczakówny, wielkiej miłości Adama Mickiewicza. Nawiasem mówiąc, wieszcz był później wielkim przyjacielem Domeyki. Ignacy został świadkiem na ślubie poety! Z kolei Mickiewicz umieścił w III części „Dziadów” jako Żegotę – ponieważ tak właśnie Domeykę nazywali koledzy ze studiów. Twierdzili, że Żegota to słowiański odpowiednik imienia Ignacy, wywodzący się od słowa „żeć”, czyli parzyć.
Pilny uczeń i zdolny student
W 1809 roku Ignacy Domeyko stracił ojca. Wówczas istotną rolę w jego wychowaniu zaczęli odgrywać dwaj stryjowie: prawnik Ignacy oraz przyrodnik i geolog Józef (ten drugi miał znaczący wpływ na późniejsze zainteresowania młodego Ignacego). Od roku 1812 Domeyko uczył się w gimnazjum pijarów w Szczucynie Litewskim. A że uczniem był zdolnym, szybko zapewnił sobie „bilet wstępu” na studia na Uniwersytecie Wileńskim. Zaczął studiować na tamtejszym Oddziale Nauk Fizycznych i Matematycznych już w wieku 14 lat!
Chemii uczył go w tym czasie Jędrzej Śniadecki. Z kolei jego wykładowcą architektury, filozofii, literatury polskiej i historii był Joachim Lelewel. W trakcie studiów Domeyko po raz pierwszy zetknął się z meteorytami, którymi zajmowali się jego mentorzy: Śniadecki, Ignacy Horodecki i Stanisław Jundziłł. Studia ukończył w 1822 roku. Temat jego rozprawy magisterskiej brzmiał: „Jak dotąd tłumaczono zasady rachunku różniczkowego i jak w dzisiejszym stanie matematyki należy je tłumaczyć”.
Podpadł władzom carskim
Ale nie tylko nauka była mu wtedy w głowie. Zetknął się z członkami tajnego Towarzystwa Filomatów, do którego zresztą został przyjęty w roku 1819. Ignacy Domeyko kierował nawet tamtejszą sekcją przyrodniczą. To właśnie w tym czasie zaprzyjaźnił się z Adamem Mickiewiczem. Ale działalność takich ugrupowań była nie w smak władzom carskiej Rosji.
Zabrano się za rozmontowywanie Towarzystwa. W latach 1823 i 1824 tak Domeyko, jak i Mickiewicz znaleźli się w więzieniu. Na szczęście dla Ignacego w odpowiednim momencie pojawił się jego stryj prawnik i uratował go przed zsyłką na Syberię. Skazano go jedynie na dozór policyjny. Przebywał w swoistym areszcie domowym we wsi na Zapolu. A przy okazji przyczynił się do poprawy jakości życia chłopów: zmniejszył pańszczyznę i założył wiejską szkołę.
Czytaj też: Niewolnictwo po polsku. Sadystyczni panowie do cna wykorzystywali chłopów pańszczyźnianych
Powstaniec, dyplomowany górnik i emigrant
W takich warunkach Domeyko żył do sierpnia 1830 roku, gdy – ponownie dzięki stryjowi – udało mu się uzyskać paszport i wyjechać do Warszawy. Kiedy wybuchło powstanie listopadowe, od razu postanowił, że weźmie w nim udział. Zakupił nawet strzelbę i pałasz. Zanim jednak mógł włączyć się do walki, uznano go za Prusaka i niemalże rozstrzelano. Uratował go kapelan. Ostatecznie w działania zbrojne Domeyko zaangażował się dopiero w roku 1831, wstępując do korpusu generała Dezyderego Chłapowskiego. W trakcie kampanii litewskiej Ignacy został internowany przez pruskie władze w Aschkeken, niedaleko Kłajpedy. Przebywał później jeszcze w Giedrawie. Kilkakrotnie podejmował próby ucieczki do Anglii i Francji. Bezskutecznie. Wreszcie zdecydował się nie występować o amnestię i wyemigrował.
Pierwszym jego przystankiem stało się Drezno, dokąd dotarł w marcu 1832 roku. Następnie wraz z Adamem Mickiewiczem, z którym podróżował, obrali nowy kierunek. Najpierw Strasburg, a następnie Paryż. Do tego ostatniego dostali się nielegalnie, ponieważ zakazano im podróżowania do stolicy Francji. Przez kilka lat Domeyko przebywał w tym państwie, ucząc się w Szkole Górniczej. Ukończył ją ze stopniem inżyniera. Natomiast rewolucyjną zmianę w jego życiu przyniósł rok 1837.
Prawdziwie pozytywistyczna decyzja
Złożono mu wówczas dosyć niecodzienną propozycję. Miał wyjechać do Chile i podjąć pracę jako wykładowca w tamtejszej szkole w Coquimbo. Zaoferowano mu zwrot kosztów podróży i naprawdę godziwą pensję. Do zawarcia umowy namawiał go nawet Adam Mickiewicz. 11 listopada 1837 roku Domeyko w końcu się zdecydował. Ale sama droga do „miejsca pracy” zajęła mu 4 miesiące. Najpierw do Londynu. Stamtąd do Buenos Aires. Następnie już w Ameryce Południowej przemierzał argentyńskie stepy, by 3 czerwca 1838 roku dotrzeć do doliny Aconcagua.
Na miejscu okazało się, że czeka go nie lada wyzwanie. Ówczesne Chile jako państwo dopiero uczyło się funkcjonować jako niezależny organizm. Wiele krajów wciąż jeszcze nie uznało jego niepodległości. Nawet przebieg jego granic bywał kwestionowany. Nic więc dziwnego, że brakowało tam odpowiedniego systemu szkolnictwa oraz instytucji naukowych. I w takich warunkach musiał się odnaleźć polski badacz. Była to prawdziwa „praca u podstaw”.
Budowniczy chilijskiego szkolnictwa
Ignacy Domeyko zakasał rękawy. Oprócz prowadzenia zajęć tworzył podwaliny szkolnictwa, bazując na wzorcach z Wileńszczyzny. Jak wspominał, rozmawiał ze swoimi uczniami o kwestiach, których nikt jeszcze nigdy w tym państwie nie poruszał. Na pewnym etapie zaczął nawet posyłać szczególnie uzdolnione osoby na studia do Paryża, aby wykształcić swoich potencjalnych następców. Pod koniec trwającego 46 lat pobytu w Chile (który pierwotnie miał być tylko kilkuletnią przygodą) zatrzymał się jeszcze w Santiago. Zreformował tamtejszy Universidad de Chile, a w 1867 roku został wybrany jego rektorem. Pod jego rządami uczelnia znacząco zbliżyła się poziomem do europejskich uniwersytetów.
W przerwach od nauczania Domeyko konno i na piechotę przemierzył niemalże całe Chile. Jednocześnie zbierał cenne dane. W roku 1846 opracował pierwszą mapę geologiczną tego państwa. Przez dekady badań zgromadził kolekcję ok. 4000 minerałów. Odkrył też wiele istotnych złóż: złota, srebra, węgla kamiennego i miedzi. Sugerował również wykorzystanie złóż saletry na pustyni Atacama. Jednocześnie zakładał stacje meteorologiczne, a nawet obserwatorium astronomiczne. Już w 1848 roku nadano mu honorowe obywatelstwo Chile.
Czytaj też: Na świecie starszy brat marszałka jest lepiej znany od niego. Co osiągnął Bronisław Piłsudski?
Indianie, wulkan i… kontrowersyjne małżeństwo
W 1844 roku Ignacy Domeyko przemierzał Araukanię, gdzie mieszkali wtedy tylko miejscowi Indianie. Często występował w ich obronie. Rok później wydał poświęconą im monografię. Wracając z Araukanii, wpadł na pomysł, by wejść na wulkan Antuco. Do krateru dotarł sam, ponieważ jego przewodnik wziął nogi za pas. Erupcja lawy uniemożliwiła mu jednak zdobycie szczytu. Kolejnej wyprawy na nowo powstały w Andach wulkan omal nie przypłacił życiem. Zameldował się na nim jako pierwszy, a nawet pobrał próbki geologiczne. Jednakże… zemdlał, niemalże udusiwszy się wyziewami siarki.
W Chile Ignacy Domeyko znalazł również miłość. Inna rzecz, że różnica wieku pomiędzy nim a jego wybranką – Enriquette de Sotomayor – przywodziła na myśl średniowieczne małżeństwa. On miał 48 lat, ona – 15. Stworzyli jednak udany związek. Mieli aż czwórkę dzieci: Annę, Henryka, Hermana i Kazimierza. Co ciekawe, Ignacy przeżył swoją małżonkę, która zmarła 26 grudnia 1870 roku po wielomiesięcznej chorobie.
Czytaj też: Polak, który w Peru wybudował kolej sięgającą nieba. Niesamowita historia Ernesta Malinowskiego
Ostatnia podróż w rodzinne strony
Pod koniec życia Domeyko na krótki czas opuścił Chile, by powrócić na polskie ziemie. Miało to miejsce w roku 1883. Cztery lata później nadano mu tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podczas tego pobytu podróżował i uczestniczył w wielu uroczystościach. Jednak już w 1888 roku powrócił do Chile ze względu na synów. Jak się miało okazać, była to ostatnia podróż w jego życiu.
Jeszcze przed opuszczeniem Europy Ignacy zaczął chorować. Cierpiał na coraz poważniejsze problemy z żołądkiem. Leczył się w Paryżu, ale bezskutecznie. Po powrocie do Chile jego stan tylko się pogorszył. Zmarł 23 stycznia 1889 roku w Santiago w swoim domu, w otoczeniu najbliższych mu osób. W kraju ogłoszono wówczas żałobę narodową. Jego uroczystość pogrzebowa została sfinansowana przez rząd Chile. Pochowano go na Cmentarzu Generalnym w Santiago.
Polak został zresztą w tym państwie upamiętniony na wiele sposobów. Jego nazwiskiem nazwano jedno z pasm górskich w Andach – Cordillera de Domeyko, czyli Góry Domeyki. Istnieje również miejscowość Domeyko, jego nazwisko nosi też wiele ulic. Uhonorował go także świat nauki. Odkryty przez niego gatunek ammonitów nazwano Ammonites domeykanus. Istnieje nawet gatunek pająka Lycinus domeyko Goloboff. Już na początku XXI wieku UNESCO ogłosiło rok 2002 rokiem Ignacego Domeyki. Jego życiorys jest dowodem na to, że podjęte w odpowiednim momencie ryzyko i wytężona praca potrafią zapewnić trwałe miejsce na kartach historii – choć niekoniecznie własnej ojczyzny…
Bibliografia
- 100 największych Polaków, Wydawnictwo Podsiedlik-Raniowski i Spółka, Poznań 1999.
- J. W. Kosiński, Ignacy Domeyko i „Martwa Krowa”, „Acta Societatis Metheoriticae Polonorum. Rocznik Polskiego Towarzystwa Meteorytowego”, vol. 7/2016.
- J. Łukasiewicz, Mickiewicz, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1996.
- M. Ruszkowska, Dziedzictwo Ignacego Domeyki, „Wprost”, nr 39/2022.
- Z. J. Ryn, Ignacy Domeyko – obywatel świata, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2002.
- M. Śmiałowska, M. Kosek, Ignacy Domeyko 1802-1889, „Wszechświat”, nr 4-6/2018.
Zdjęcie otwierające artykuł: NAC/domena publiczna; Marcin Zaleski/domena publiczna
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.