Kamasutrę uważa się często jedynie za obszerny zbiór pozycji seksualnych. Ale w rzeczywistości opisuje ona znacznie więcej niż tylko sztukę uprawiania miłości!
Choć oryginał w sanskrycie pióra indyjskiego filozofa Watsjajany powstał w II lub III wieku, przekład Kamasutry trafił do angielskich czytelników dopiero w 1963 roku. Było to trzy lata po przełomowym „procesie Chatterley”, w którym wydawcntiwo Pengiun Books zostało oczyszczone z zarzutu obsceniczności po publikacji Kochanka lady Chatterley D.H Lawrecne’a.
Jednakże pierwsza wersja anglojęzyczna pojawiła się dużo wcześniej bo w 1883 roku; jej autorem był sir Richard Francis Burton (1821–1890), choć lwią część pracy (o czym mało kto wie) wykonał jego przyjaciel Forster Fitzgerald Arbuthnot (1833–1901), któremu pomagał indyjski archeolog Bhagwan Lal Indraji oraz student Shivaram Parshuram Bhide. Przekład ów, wydrukowany prywatnie, wkrótce zyskał opinię – utrzymująca się do dzisiaj – pikantnego podręcznika seksu i stał się najczęściej nielegalnie kopiowaną publikacją epoki wiktoriańskiej.
Sztuka kochania – i życia
To jednak wielkie nieporozumienie, gdyż opisy pozycji seksualnych i towarzyszącej im gimnastyki to tylko jeden z elementów traktatu Watsjajany o kamie, definiowanej jako radość doznawania poprzez pięć zmysłów wspieranych przez umysł i duszę. Poza tym autor opisał tu wszelkie aspekty związku męsko-damskiego: edukacje, zaloty, małżeństwo i pozycie w stadle. Jak wyjaśnia na końcu,
„Osoba zaznajomiona z prawdziwymi zasadami tej nauki, która dba o swoją dharmę (cnoty religijne), arthę (doczesny majątek) oraz kamę (spełnienie zmysłowe) i która szanuje ludzkie zwyczaje, z pewnością osiągnie panowanie nad zmysłami. Krótko mówiąc, człowiek inteligentny i świadomy, hołdujący wymogom dharmy, arthy i kamy, nie wpadnie w niewolę swych namiętności i odniesie sukces we wszystkim, co zechce zrobić”.
Pierwsza część Kamasutry nie ma nic wspólnego z seksem: omawia jedynie styl życia i cele mieszkańca miasta (nagarika), a także charakteryzuje różne typy kobiet. Dopiero część druga zajmuje się praktyczna stroną związku seksualnego, ale już w trzeciej autor przechodzi do porad w kwestii zdobycia żony, w czwartej zaś do zasad życia rodzinnego. Jednakże większość czytelników spiesznie kartkuję księgę, by dojść do rozdziału o „objęciach”, a potem „zespoleniach”, który rozpoczyna się od wyróżnienia typów kochanków.
Zające, byki i ogiery
„Mężczyźni dzielą się na trzy kategorie – czytamy w przekładzie Burtona – a mianowicie na zające, byki i ogiery, w zależności od rozmiaru ich lingam. Także kobieta, podług głębokości swej „joni”, może być gazelą, klaczą lub słonicą”. (Watsjajana nie używał tych słów, zastosował je Butron, aby złagodzić nieuniknione oburzenie odbiorcy). Dalej wymienione są rodzaje objęć, jak np. „Dźatwesztitaka, czyli owijanie się pnącza” czy „Wrykszadhirudhaka, czyli wspinaczka na drzewo” – oba w pozycji stojącej. Przy „Tilatandulaka, albo mieszance ziaren sezamu z ryżem” kochankowie leżą na łóżku i ściśle do siebie przylegają, ocierając się wszystkimi kończynami, natomiast w „Ksziraniraka”, czyli objęcie mleka i wody” kobieta siedzi partnerowi na kolanach.
Kolejny fragment traktuje „O całowaniu” i zawiera takie np. porady: „Kiedy jedno z dwojga obejmuje ustami wargi drugiego, zwie się to „pocałunkiem na zapinkę”. Kobieta jednak może to robić mężczyźnie tylko bezwąsemu”. W rozdziale „O gryzieniu tudzież metodach postepowania z kobietami z innych krajów” filozof podpowiada, że „wszystkie miejsca możliwe do całowania mogą też być gryzione, z wyjątkiem oczu, górnej wargi i wnętrza ust”.
Czytaj też: Święty seks w Babilonie
„O różnych sposobach leżenie i zespolenia”
Największym zainteresowaniem cieszy się jednak rozdział „O różnych sposobach leżenie i zespolenia”. Są tam wymienione takie figury jak „pozycja ziewania […], kiedy ona wysoko unosi rozpostarte uda” czy „pozycja na uścisk, w której on leży z wysportowanymi nogami ona zaś siedzi na nim odchylona w tył”. Kiedy kobieta kładzie jedną nogę na głowie partnera, a drugą wyprostowuje, nazywa się to „wbijaniem gwoździa”, ale jeśli potem zmienia nogi, jest to już „rozszczepienie bambusa”. „Gdy obie nogi są ugięte i przyciągnięte do brzucha, nazywa się to „pozycją kraba”. Autor wspomina, że pisarz Suwarnanabha dla ułatwienia rekomenduje jej praktykowanie w wodzie, on jednak tergo nie aprobuje, gdyż zabrania tego prawo religijne.
Wśród innych ciekawych „ćwiczeń” znajdujemy m.in. „zespolenie krowy, kiedy kobieta staje na rękach i stopach jak czworonóg, a mężczyzny dosiada jej jak byk”. Stosunek mężczyzny z dwiema partnerkami naraz to „zespolenie zjednoczone”, a jeśli pań jest więcej, to mamy do czynienia z „zespoleniem stada krów”.
Sekrety utrzymania szczęścia małżeńskiego
Godne uwagi jest to, że Watsjajana skupia się na praktycznych instrukcjach tak dla mężczyzn jak i dla kobiet, którym doradza w dziedzinie powinności żony i tłumaczy sekrety utrzymania szczęścia małżeńskiego. Zaleca paniom wyuczenie się sześćdziesięciu czterech sztuk, w tym gotowania, szycia i perfumiarstwa, lecz również mniej oczywistych, jak kuglarstwo, szachy, introligatorstwo czy stolarstwo. Pod numerem 44 figuruje mleććhita wikalpa, sztuka sekretnego pisma mająca pomóc utrzymywać związki w tajemnicy. Są też porady bardziej przyziemne: kobieta powinna unikać potencjalnych kochanków, którzy mają robaki w stolcu albo których „oddech cuchnie wronami”. Panie mogą swobodnie manipulować mężczyznami dla pieniędzy i dóbr materialnych, a jeśli partner nie potrafi lub nie chce im ich zapewniać, należy go porzucić.
Jak takiego nieudacznika do siebie zniechęcić? Trzeba m.in. „krzywić się szyderczo”, „tupać nogami” i „nie poświęcać mu uwagi”. Można go też upokorzyć psychicznie przez rozmowy o kwestiach, o których niewiele wie, okazywać pogardę tym, na których się zna, celowo przekręcać znaczenie jego słów, śmiać się, gdy mówi z powagą i zbywać milczeniem jego żarty. Dobrze też publicznie rozgłaszać jego złe nawyki i występki.
Naturalnie nie wszystkie sugestie Watsjajany są naprawdę wartościowe. Z pewnością lepiej np. zignorować zlecenie, by wysmarować sobie „przyrząd” miodem i obsypać sproszkowanymi bieluniem dziędzierzawą (zwanym dawniej czarcim zielem) i pieprzem, aby „wzmóc ekstazę”.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.