Jego postać jest zagadkowa. Z jednej strony porównuje się go do Cycerona, z drugiej – opisuje jako żarłoka i nazywa „przecherą” oraz „szatanem rozwiązłym”.
Mikołaja Reja zwykło się określać mianem „ojca literatury polskiej”, choć wcale nie był pierwszym literatem, który spisywał swoje utwory w języku polskim. W XVI wieku Polska osiągnęła polityczną i gospodarczą potęgę. Stosunki handlowe i dyplomatyczne z zagranicznymi dworami i kurią papieską pozwalały poznawać zachodnie idee i dokonania. Polska młodzież coraz częściej była wysyłana na najlepsze uniwersytety, na których zdobywała humanistyczne wykształcenie. Ogromną wagę przykładano do studiów nad poezją i prozą antyczną oraz doskonalenie w łacinie.
To w „złotym wieku”, jak zwykło się nazywać okres panowania ostatnich Jagiellonów, pojawiły się przekłady Biblii i pierwsza drukowana książka polska, a także rozpoczął się proces usamodzielniania języka polskiego, który na równi z łaciną stał się językiem wypowiedzi artystycznej. Właśnie wtedy Jan Kochanowski pisał swoje znane dziś powszechnie utwory, dzięki którym uznaje się go za jednego z najwybitniejszych twórców renesansu w Europie. Jednak to nie do niego przylgnął tytuł „ojca literatury polskiej”.
Pradziadkowie literatury
Choć określenie „ojciec literatury polskiej” zrosło się z Mikołajem Rejem, to należałoby uznać je za przesadę. Już wcześniej pisano nie tylko po łacinie, ale i po polsku. Jeszcze w średniowieczu powstały tak wybitne utwory jak „Bogurodzica”, „Posłuchajcie bracia miła” czy „Kazania świętokrzyskie”. Przed Rejem w języku polskim pisali m.in. Jan z Koszyczek czy Biernat z Lublina. W 1513 roku został wydrukowany modlitewnik autorstwa tego drugiego „Raj duszny”, który przez długi czas uznawano za pierwszą książkę w języku polskim o pewnej datacji.
Obecnie uważa się – choć z pewnymi zastrzeżeniami – że pierwszą drukowaną polską książką była „Historyja umęczenia Pana naszego Jezusa Chrystusa”, która mogła zostać wydana w 1508 roku. Niemniej twórczość literacka Mikołaja Reja miała duże znaczenie dla rozwoju literatury pisanej w języku polskim.
Samouk z wędką
Mikołaj Rej herbu Oksza przyszedł na świat 4 lutego 1505 w Żurawnie pod Haliczem. Wywodził się ze średniozamożnej rodziny szlacheckiej. Jego ojciec, Stanisław Rej, był niepiśmienny. Mimo to starał się, aby jego syn zdobył wykształcenie. Mikołaj niespecjalnie przykładał się do książek. Pierwsze dwa lata nauki spędził w Skarmierzu (dzisiejszym Skalbmierzu), następne dwa we Lwowie. W 1518 roku wstąpił na Akademię Krakowską, ale wytrzymał tam tylko rok. Jak sam twierdził, podczas studiowania poznał, „co to jest dobre towarzystwo”, więc mógł wrócić do domu.
W rodzinnych stronach po dawnemu biegał z wędką albo z bronią, niewiele się troszcząc o zdobywanie wiedzy. Nowy rozdział w jego życiu rozpoczął się w 1525 roku, gdy trafił na dwór magnacki krewnego, wojewody sandomierskiego Andrzeja Tęczyńskiego. To wtedy zaczęła się właściwa edukacja przyszłego pisarza. Rej czytał wszystko, co wpadło mu w ręce. Zdobywał wiedzę rozległą, choć nieco chaotyczną. Na dworze Tęczyńskiego ponadto przygotowywał dokumenty – po polsku, ponieważ łaciny „barzo mało abo nic nie umiał”, jak sam twierdził, i nabierał ogłady towarzyskiej.
Szlachcic, ziemianin i awanturnik
W 1529 roku zmarł jego ojciec. Rej otrzymał w spadku ziemie w województwach krakowskim i ruskim. Rozpoczął życie szlachcica ziemianina, oddając się gospodarskim obowiązkom. Tym samym porzucił plany dalszej edukacji. Zarządzanie przychodziło mu z łatwością. Powiększał swój majątek, dokonując licznych transakcji, ale przy tym, jak zauważa Anna Kochan we wstępie do „Wyboru pism”:
często się procesował z sąsiadami, głównie o granice, zalewanie łąk, niszczenie grobli, był również okładany klątwami za niepłacenie dziesięcin. Dziesięć lat trwała jego wojna z opactwem w Jędrzejowie o stawy rybne. W dobrach ruskich powodów do sądzenia się dostarczali zbiegli chłopi. Rej nie cofał się przed najazdami na sąsiadów, rozkopywaniem kopców granicznych czy wycinką lasu; długotrwały spór, niemal wojnę podjazdową o zaoraną miedzę i zabrane zboże z młyna prowadził z sędzią ziemskim Andrzejem Hańskim. Żył w niezgodzie niemal z wszystkimi sąsiadami, a z ostatnich 15 lat życia pisarza zachowało się w księgach sądowych około 500 zapisów różnych spraw.
Zapewne to właśnie takie zachowania przyczyniły się do stworzenia obrazu Mikołaja Reja jako kłótliwego prostaka i nieokrzesanego nieuka. Zresztą mógł się do tego przyczynić sam pisarz, który lubił żartować, posługiwać się językiem potocznym, używać wulgaryzmów i opowiadać sprośne anegdoty. Prawdopodobnie jednak tylko udawał człowieka mniej uczonego, niż był w rzeczywistości, chcąc w ten sposób zbliżyć się do ludu.
Czytaj też: „Daj, ać ja pobruczę, a ty poczywaj”. Pierwsze zdanie po polsku w historii
Zarządzanie i pisanie
Swój majątek Rej powiększył, gdy dwa lata po śmierci ojca ożenił się z pochodzącą z zamożnej rodziny Zofią Kosnówną, z którą doczekał się trzech synów i pięciu córek. Dzięki małżeństwu objął dobra ziemskie w Chełmskiem i sumy na królewszczyznach wniesione w posagu przez żonę. Założył także dwa miasteczka – Rejowiec i Okszę (obecnie Oksa). Poza tym – jak wymienia Anna Kochan: chętnie przyjmował darowizny (zwłaszcza królewskie), starał się o nadania ziem, rozwijał gospodarkę rybną, hodowlę, browarnictwo, spławiał drzewo, kupił domy w Krakowie i Lublinie, pobierał część z myta chełmskiego.
U schyłku życia (zmarł jesienią 1569 roku) posiadał dwa miasteczka, siedemnaście wsi, dwanaście folwarków, domy w miastach, królewszczyzny i dzierżawy. Pomimo licznych obowiązków wynikających z zarządzania tak rozległymi ziemiami Rej brał czynny udział w życiu publicznym. Jak pisał Andrzej Trzecieski, biograf pisarza: „[Rej] nie opuścił żadnego sejmu, zjazdu ani żadnej koronnej sprawy”. Kilka razy sam był posłem na sejm. Pozostawał także w bliskich kontaktach z dworami Zygmunta I Starego i Zygmunta II Augusta.
Przy tym wszystkim nie brakowało mu czasu, energii i ambicji, aby pisać. Choć sam siebie nie uważał za poważnego literata (większość utworów publikował anonimowo lub pod pseudonimem), to wierzył, że przez pisarstwo może wypełnić społeczną misję. Pisał dużo i szybko. Nie przejmował się poprawkami i nie zważał na błędy. Starał się reagować na bieżące wydarzenia, sprawy społeczne i polityczne, dzięki czemu jego głos był obecny w toczonych wówczas dyskusjach. Jednak pośpiech w pisaniu sprawiał, że w jego tekstach nie brakuje pewnych sprzeczności, a niektóre zagadnienia są potraktowane dość powierzchownie. Te i podobne zarzuty Rej kwitował słowami: „a co tobie mędrować potrzeba”. Jego wrażliwość poetycka i żywość pióra wystarczyły, aby stał się jednym z ulubionych autorów wśród szlachty.
Czytaj też: Tajemnice poety z Czarnolasu. Tego nie wiedzieliście o Janie Kochanowskim!
„Polacy nie gęsi…”
Mikołaj Rej wszystkie swoje teksty pisał po polsku. Nie tylko dlatego, że sam nie umiał dobrze posługiwać się wytworną, klasyczną łaciną, lecz także dlatego, że tworzył głównie dla szlachty, która powszechnie nie pisała i nie czytała w tym języku. W renesansie świadomie dążono do rozwoju języków narodowych, a Rej chętnie poddawał się tym tendencjom, z dumą pisząc: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”. Podobno pisarz nigdy nie odbył żadnej zagranicznej podróży, z czego także był bardzo dumny.
Szlachta chętnie sięgała po utwory Reja, ponieważ znajdowała w niej wiele aluzji do ówczesnych spraw społecznych, obyczajowych czy politycznych. Na przykład w dialogu „Krótka rozprawa między trzema osobami: Panem, Wójtem a Plebanem”. Ten tekst był zresztą pierwszym polskim utworem, w którym wprowadzono mowę potoczną.
Rej odrzucał estetyczną funkcję literatury, uważał, że pisarstwo powinno służyć celom etycznym i wychowawczym. Przykładał wagę do moralnych przesłań, ale i do religijnej propagandy. Dość szybko zaczął spoglądać krytycznie na katolicyzm. Po śmierci Zygmunta I Starego w 1548 roku przeszedł na luteranizm, później na kalwinizm. W tamtym czasie zmiana wyznania była dość częstym zjawiskiem wśród szlachty.
Rej prowadził dość intensywną działalność religijną, nie tylko podejmując w swoich utworach religijne zagadnienia, lecz także uczestnicząc w synodach, zakładając w swoich dobrach zbory i szkoły czy tocząc spory teologiczne i majątkowe z Kościołem katolickim. Może to dlatego katolicy wypominali mu profanację kościołów i prześladowanie zakonników oraz nazywali go „szatanem rozwiązłym”, „smokiem z Okszy” bądź „Sardanapalem nagłowskim”. Nie odpuszczali mu nawet wiele lat po śmierci – w 1603 roku Rej trafił do pierwszego polskiego Indeksu Ksiąg Zakazanych, który powstał z inicjatywy biskupa Bernarda Maciejowskiego.
Bibliografia:
- Brückner A., Mikołaj Rej, Warszawa 1988.
- Mikołaj Rej. Wybór pism, oprac. Anna Kochan, Wrocław 2006.
- Nasiłowska A., Historia literatury polskiej, Warszawa 2022.
KOMENTARZE (7)
Jak można Reya nazywać prostakiem. Autorka to chyba parch bo zieje nienawiścią do polskości.
Można, można, a nawet trzeba by o kłamstwo nie być posądzonym.
Sławomir Koper znawca przedmiotu, tak opisał niewiarygodne często wręcz zwykłe chamstwo i prostactwo Reja: „…rzucił się w wir rozrywek, które trudno uznać za specjalnie wyrafinowane. Najbardziej odpowiadało mu bowiem „strzelanie z puszki i katapulty do wron i jaskułów”, ewentualnie smarowanie psich ogonów smołą.” „…rubaszne poczucie humoru, jakie przejawiał w swojej twórczości, zostało mocno ocenzurowane, by nie gorszyć uczniów podczas lekcji języka polskiego.” I to ocenzurowane w części już zaraz po jego śmierci. Jak pisze jedna ze szkół, której został patronem: „…bywał też porywczy, kłótliwy, skąpy, bezwzględny i skłonny do pieniactwa.”, ale inna dodaje, że mimo tego „…za jego twórczość należy go uznać za godnego patrona.”
Różną miarą więc uczymy już dzieci mierzyć, hipokryzję dorosłych „uświęcając”…
Szczególnie niewygodną „tajemnicą” pokrywaną zmilczeniem do dzisiaj, jest jego działalność „religijna” polegająca na nawracaniu na kalwinizm opornych katolickich swych poddanych, a to „batożeniem”, a to tych najbardziej opornych podtapianiem, co ponoć lubił najbardziej, a co nie raz i dwa kończyło się ponoć i śmiercią „nawracanego”…
Jak widać młodzieńcza skłonność do, o „odcieniu” sadystycznym niewątpliwie, rozrywek, mu na całe życie…
Uważany jest tutaj za niewątpliwie najbardziej „okrutnego Lutra” – bo „Lutrami” potocznie nazywano wtedy wszystkich zwolenników reformacji; w dziejach I RP. Był bowiem całe swe dorosłe życie gorliwym, wojującym protestantem. W jego włościach, 17 wsiach, nie ostał się też ani jeden budynek czy przedmiot kultu jakkolwiek związanego z katolicyzmem.
Ze strzelby to on raczej nie strzelał, chyba je w przypływie geniuszu ją wymyślił…
Rej umarł w XVI wieku – 1569 rok – wówczas podpisano unie lubelską. Więc niby dlaczego nie mógł on strzelać ze strzelby, a konkretnie z rusznicy której wojska Korony używały już w czasie bitwy pod Orszą w 1514 roku, w której oprócz rusznic i innych samopałów użyto również dział ? W książce „Stara Baśń” jej autor Kraszewski każe walczyć wczesnośredniowiecznym Polanom ( X wiek ), za pomocą toporów i włóczni z …kamiennymi ostrzami. Natomiast Sidaglez twierdzi że w XVI wieku nie znano w Koronie …broni palnej. Jak widać lewicowa poprawność polityczna dotycząca rzekomego zacofania Polaków jak Lenin – wiecznie żywa.
Jak widać nowożytność nadal w pełni sił. Z pewnością autorka jest z plebejów czyli antypolska ponieważ POLACY to tylko wyłącznie szlachta. Choć sądzę że „cała prawda” też z chamów a jeno chce się tu wybielić. Potwarz i hańba. Przestrzegam że jeżeli autorka nadal będzie pisać prawdę to wybatożę i zakuję w kuny albo w gąsiora na cały dzień. 😁😁😁 Pozdrawiam Autorkę
No cóż ,gdyby wtedy były gazety to bylby Rej pierwszym redaktorem
Art.ciekawy bardzo. Burzy wizerunek ale i obiektywnie pokazuje co z czego wynikało w tamtym czasie. Rej jako brutalny przedsiębiorca, dbający o własne sprawy i przez posiadanie majątku pomnażanego stale mógł pisać to co chciał !!