Za panowania Lestka i Siemomysła przelano mnóstwo słowiańskiej krwi. Model działania pierwszych Piastów można porównać do bandytów na Dzikim Zachodzie.
We wczesnym średniowieczu nieraz nazywano ludy od imion władców czy dynastii panującej. Klasyczny przykład związany jest z królem Lotarem II (zmarł w 869 roku), który dostał sztucznie wytyczoną dzielnicę, wchodzącą klinem między posiadłości jego stryjów: Ludwika Niemca (króla Franków Wschodnich, czyli – używając anachronizmów – Niemiec) i Karola Łysego (króla Franków Zachodnich, czyli – używając anachronizmów – Francji). Poddanych Lotara nazywano Lotarami, a do samej dzielnicy przylgnęła nazwa Lotaryngia.
Podobny mechanizm zadziałał w przypadku Lestka. Zresztą używanie nazw etnicznych nie miało większego sensu w odniesieniu do jego władztwa, bo puchło w niesamowitym tempie, pochłaniając osadę za osadą, plemię za plemieniem. Konkretów w źródłach pisanych, niestety, brak. Po śmierci Lestka księciem został jego syn Siemomysł. O nim też zachował się tylko ogólnik, że „pamięć przodków potroił zarówno urodzeniem, jak godnością”.
Dziki Wschód Europy
Dokonanie bilansu rządów Lestka i Siemomysła, trwających w przybliżeniu pięć dekad (ok. 910–ok. 960), wymaga wyjścia poza pewne schematy myślowe. Obaj tworzyli państwo, które później w źródłach występuje jako Polska. Brzmi wspaniale, jednak nie było w tym nic szlachetnego. Po prostu na czele bandy zbrojnych pobierali daniny w zamian za ochronę. Jedni zgadzali się na świadczenie pod przymusem, inni dobrowolnie. Prapoczątki innych państw wyglądały zresztą podobnie – wszak za atrybuty państwa uchodzą monopol na stosowanie przemocy i ściąganie podatków.
Myślę, że pasuje tu analogia z Dzikim Zachodem, przynajmniej tym znanym z filmów. W opcji negatywnej mamy bandytów terroryzujących bezbronnych mieszkańców miasteczek. Trudno gloryfikować takie postacie. W opcji pozytywnej dostajemy historię podobną do Siedmiu wspaniałych, gdzie ciemiężeni meksykańscy wieśniacy dla ochrony wynajmują rewolwerowców. W takim ujęciu Lestek ze swoimi wojami jawią się w cieplejszych barwach.
Bandyckie początki państwa polskiego
Mimo wszystko wizja uzbrojonych mężczyzn wymuszających świadczenia kłóci się z całym bagażem emocjonalnym związanym z frazą „początki państwa polskiego”. Wielu historyków o tym zapomina, kreśląc jakieś sielankowe wizje. Trafnie podkreśla to mediewista Andrzej Pleszczyński:
Sprawa jest o tyle ważna, że nieraz mistyfikuje się początki oraz wczesne dzieje państw i nie dostrzega, że wiążą się one po prostu z przemocą, która była, i nadal jest, nieodłącznym składnikiem rzeczywistości. Nie chcę tu jednak wprowadzać żadnej propagandy anarchizmu – przemoc państwa chroniła i chroni ludzi przed zgubnym chaosem przemocy totalnej i jest czymś społecznie niezbędnym.
Ciekawym eksperymentem myślowym jest zastąpienie imienia władcy we frazie „państwo Lestka” nazwą partii politycznej rządzącej w dowolnym okresie nad Wisłą. Pozytywne skojarzenia ma w najlepszym razie trzecia część społeczeństwa, reszta widzi relatywnie niewielką grupę, która się bogaci. Wprawdzie posada w spółce skarbu państwa czy ustawione konkursy grantowe to trochę bardziej wysublimowane metody działania niż zabieranie bydła z zagrody, ale mechanizm jest podobny. Wszyscy musimy zrzucać się na ludzi władzy, czasami tylko zaciskamy bezsilnie pięść, gdy dochodzą do nas wiadomości o ich wyczynach.
Zasięg terytorialny kraju Lestka i Siemomysła
Trudno odtworzyć sekwencje podbojów Lestka i Siemomysła. Archeolodzy jeszcze nie stworzyli spójnej wizji, a na podstawie źródeł pisanych można tylko ostrożnie zarysować rozmiar ich władztwa około 960 roku, czyli u schyłku życia Siemomysła lub krótko po jego śmierci. Obejmowało najpewniej Wielkopolskę w jej najszerszym znaczeniu, z Kujawami oraz ziemiami sieradzką i łęczycką, Mazowsze, może ciągnęło się na południowy zachód, obejmując ziemię sandomierską, a na północy aż po Bałtyk. Oczywiście, nazwy krain historycznych mają w tym wypadku charakter geograficzny. Zdarza się, że badacze przenoszą późniejsze podziały administracyjne na czasy wcześniejsze (np. traktując Małopolskę jako całość), lecz to jeden z najcięższych grzechów w historycznym fachu – grzech anachronizmu.
Z odkryć archeologicznych wyłania się model działania Lestka i Siemomysła. Na czele zbrojnych band palili stare grody, przesiedlali ich ludność i budowali nowe ośrodki. Część zniszczeń mogła być efektem wojen Lestka i Siemomysła z braćmi czy bratankami. Ich potomkowie regularnie walczyli z najbliższymi krewnymi, trudno więc przypuszczać, że w X wieku rodzinne relacje układały się idyllicznie. Tworzone przez nich państwo było prawdopodobnie większe niż strefa zniszczeń i inwestycji. Bardziej odległe ludy mogły po prostu dobrowolnie płacić trybut zjawiającym się od czasu do czasu bandom przysyłanym przez Lestka czy Siemomysła.
Na ich spolegliwość powinny wpływać wieści z Wielkopolski, szczególnie jej zachodniej części. Tam za panowania Lestka i Siemomysła przelano mnóstwo słowiańskiej krwi. Do wyobraźni przemawiają liczby podawane przez archeologów – na mniej więcej dziewięćdziesiąt grodów w Wielkopolsce rządy tej dwójki przetrwało zaledwie trzynaście.
Czytaj też: Kto żył na terenach dzisiejszej Polski przed Słowianami?
Państwo grodów
Serce państwa Lestka i Siemomysła biło na Wysoczyźnie Gnieźnieńskiej, gdzie od początku X wieku non stop wznoszono gród po grodzie. Jednak około 940 roku inwestycje ruszyły na skalę wcześniej niespotykaną. W samym 940 roku ukończony został drugi gród w Bninie, gród w Gnieźnie, warownie w Gieczu i Lądzie, a jednocześnie rozbudowywano gród w Grzybowie i wznoszono drugi gród w Poznaniu. Na Wysoczyźnie Gnieźnieńskiej po prostu zniknęły lasy dębowe, bo budowa grodów pochłonęła całą dębinę!
Słowianie uwielbiali grody, które stanowiły ich swoiste znaki rozpoznawcze (trudno znaleźć nawet dobry synonim określenia „gród”). Przykładowo, w sagach skandynawskich Ruś występuje jako Gardariki, czyli Kraj Grodów. Jednak rozmach budowlany w okolicach Gniezna i Poznania był czymś wyjątkowym nawet jak na słowiańskie realia. Porównuje się go do budowy piramidy Cheopsa.
Można się trochę zżymać na takie zestawienie, turyści chętniej jednak wybierają oglądanie zabytków w północnym Egipcie niż w Wielkopolsce, ale chodzi o wrażenie, jakie robiły na współczesnych. Było nieco grodów na ziemiach dzisiejszej Polski, ale wiele osad pozostawało otoczonych wieńcem lasów, a nieprzebyte puszcze dzieliły wrogo usposobione plemiona.
Tymczasem w centrum władztwa Lestka i Siemomysła karczowano lasy na ma sową skalę. Ścięte drzewa transportowano na plac budowy, a wydartą naturze ziemię czyniono sobie poddaną. Innymi słowy, po drwalach przychodzili rolnicy – w znaczeniu metaforycznym, bo być może ci sami ludzie zajmowali się jednym i drugim. Lud żyjący w okolicach Poznania, Gniezna czy Giecza zasługiwał, jak żaden inny w bliższej i dalszej okolicy, na miano „mieszkańców pól”, Polan. Taki wniosek płynie nie ze źródeł pisanych (bo nazwę Polanie zanotowano dopiero około 1000 roku, czyli cztery dekady po śmierci Siemomysła), ale ze znacznie pewniejszych – paleobotanicznych.
Krwawa zabawa w kotka i myszkę
Książęta z rodu Siemowita (kilka stuleci później dynastia ta zostanie nazwana – od imienia jego ojca – Piastami) rozszerzali swoje posiadłości we wszystkie strony świata nie tylko dzięki swoim talentom. Mieli też szczęście. W skali „mikro” można się tylko domyślać, że jakaś strzała przeleciała kilka centymetrów od głowy księcia, a któregoś z konkurentów zabrała ze świata nagła choroba. W skali „makro” zabrakło przeciwnika mogącego pokonać rosnących w siłę Piastów.
Cieszyli się względnym spokojem, bo wikingowie woleli łupić Wyspy Brytyjskie, oblegać Paryż czy próbować wschodnim szlakiem dostać się pod Konstantynopol. Państwo morawskie wypisało się z mocarstwowej polityki. Po śmierci Świętopełka w 894 roku jego synowie wdali się w bratobójcze walki, a na przełomie IX i X wieku na Nizinie Panońskiej zameldowali się kolejni koczownicy, skuszeni tymi terenami. Madziarzy, w przeciwieństwie do Awarów czy Hunów, mieli zostać tam na zawsze.
Najpierw bili Morawian, potem rozhulali się po zachodniej Europie, plądrując nawet Italię i Katalonię. Ludy słowiańskie żyjące na zachód od państwa Lestka i Siemomysła zajęte były walkami z władcami i możnymi z kraju Franków Wschodnich, czyli z Niemcami. Krwawa zabawa w kotka i myszkę trwała dziesiątki lat. To Niemcy zmuszali Słowian do płacenia trybutu, to Słowianie przestawali płacić i najeżdżali ziemie wrogów. Jeżeli przyjąć, że to jednostki zmieniają świat, punktem zwrotnym było pojawienie się na wschodnich kresach niemieckiego państwa komesa Gerona.
Mroczna strona sukcesu pierwszych Piastów
W 937 roku został „legatem” króla Ottona I Wielkiego, z czasem zaczęto tytułować go margrabią. Podstępny, fałszywy, okrutny – czyli, innymi słowy, skuteczny. Pierwszym głośniejszym wyczynem Gerona było zaproszenie na ucztę trzydziestu słowiańskich książąt, których upił winem i kazał wymordować. Około 940 roku spacyfikował, w zasadzie bezkrwawo, państwo Stodoran. Ta historia, z pewnością opowiadana w Poznaniu i Gnieźnie, brzmiała tak: Z rodu książąt Stodoran żyło już tylko dwóch: młody władca i jego stryj Tęgomir, przed laty wzięty do niemieckiej niewoli. Tenże Tęgomir zjawił się niespodziewanie w ich stolicy, Brennie, twierdząc, że zbiegł od wrogów. Ogłoszony władcą, wnet zamordował swojego bratanka…
W tym momencie opowieści raczej nikt nie wyrażał oburzenia. Morderstwa w rodzinach książęcych zdarzały się. Ot, kilka lat wcześniej czeski książę Wacław zginął z rąk zabójców nasłanych przez młodszego brata, Bolesława. Gorszy był jednak ciąg dalszy historii o Tęgomirze: Niedługo potem poddał władzy króla Ottona gród Brennę i całą ziemię Stodoran. Pod wpływem tego zdarzenia wszystkie ludy aż po rzekę Odrę poszły w ich ślady.
Przecież to było tylko kilka dni drogi od Poznania czy Gniezna! Może nawet mieszkańcy niektórych osad po drugiej stronie Odry wcześniej płacili trybut Piastom. Jednak Lestek czy Siemomysł – bo nie da się ustalić, który z nich był władcą około 940 roku – nie miał zamiaru iść w ślady Tęgomira i zginać głowy przed kimkolwiek. Szybko zajęto się inwestycjami, naprawiano stare grody, wznoszono nowe, aby być przygotowanym, gdyby król Otto czy margrabia Gero zainteresował się terenami po drugiej stronie Odry. Obawiać się należało również samych Stodoran i innych plemion połabskich, które koszty trybutu płaconego Niemcom chętnie odbiłyby sobie na państwie Piastów.
Polecamy video na naszym kanale: Ziemie polskie przed Słowianami
Sukcesy Siemowita, Lestka i Siemomysła robią wrażenie. Potrafili sfinansować bandy zbrojnych, utrzymywać ich rodziny, budować grody, organizować wyprawy trwające tygodniami czy miesiącami. Skąd mieli pieniądze? Odpowiedź jest przerażająca: z handlu żywym towarem.
KOMENTARZE (23)
Nie neguję poprawności tekstu, ale dlaczego zilustrowano go trójką rosyjskich „bogatyrów”?
Przecież to braci trzech Lech, Czech i …Bułgar.
Nazwy „Francja” i „Niemcy” nie są „anachronizmami”, bo dotyczą tworów politycznych istniejących DO DZISIAJ od czasu rozpadu Imperium Franków;
Nazwy „Niemcy” i „Francja” staną się „anachronizmami” ewentualnie,
jeśli powstanie twór polityczny typu:
„Stany Zjednoczone Europy”,
a NIE ta „4.-ta Rzesza”, która kroi się z nowo proponowanych traktatów unijnych;
Wystarczyłoby, by wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej miały po TRZECH senatorów z uprawnieniami podobnymi do Senatu USA,
i wtedy rola „Niemiec ” i „Francji ” stanie się anachronizmem.
Pozdrawiam.
„Anachronizm” nie oznacza „przestarzały”, tylko „niedopasowany czasowo”. Mówiąc o VIII czy IX wieku nie powinniśmy używać pojęcia „Francja”, bo dotyczy on zupełnie innego okresu czasowego. Jest w kontekście tamtych czasów właśnie anachronizmem.
Pozdrawiam
Anachronizm polega na tym, że stosujemy nazwy nie przystające do czasów o których mówimy, więc jeśli w odniesieniu do średniowiecza powiemy o Republice Francuskiej, to będzie to anachronism, mimo że państwo to istnieje do dzisiaj
Ale nie stanie się. Nie ma możliwości żeby np Chorwacja czy Litwa miała tę samą siłę głosu co Niemcy czy Francja i w zasadzie każdy to rozumie i nie kontestuje specjalnie. Kontestują ci co mają warcholska naturę i przyzwyczaienia co nie znaczy ze mali nie będą patrzeć na ręce dużym. Zawsze było i będzie tak że mocni coś narzuca słabszym jak wyżej.
Co to za brednie
Zgoda.
Poglądy autora od lat te same, których się uparcie trzyma nie zważając na rozwój badań; czyli „stareńkie”, archaiczne dość mocno, rodem z lat 60-70. (na chwilę dłuższą tylko „wróciły do łask” w 90.).
Po pierwsze zniszczone, masowo palone grody to tylko niektóre, ściśle określone tereny pierwotnej dziedziny piastowskiej, okolice Międzyrzecza i zachodniej Wielkopolski na zachód od Poznania i Gniezna (A. Buko, Ośrodki centralne a problem najstarszego patrymonium dynastii Piastów, 2012. ryc. 7.).
Czy to Polanie piastowscy spalili grody swych poddanych, ich sprzedając w niewolę?
Jeśli tak to dlaczego powiększając swe terytorium jeszcze przed chrztem, nigdy już nie powielali takiego „niszczycielskiego” rozwiązania – schematu?
Owszem na wschód od Poznania też znikły małe grody ale… zostały one w większości rozebrane i wykorzystane do budowy tych nowych, większych.
Spalone grody zachodnio-wielkopolskie wg obecnych teorii, to efekt walk z Lubuszanami (ci mieli mieć więcej nawet ośrodków grodowych niż Polanie) i, lub Wieletami. Praktycznie wszystkie grody powstały bowiem w jednym czasie – ok. 935-940 r. A jest to czas wielkiego powstania Słowian połabskich – odpowiedź na to zagrożenie. Inni (np. prof. T. Jasiński) chcą, że nowe grody powstały z kolei ze strachu przed Sasami i, lub Czechami, niszczącymi ww. Połabian. Rok 940. to i bowiem data w końcu stłumienia przez Ottona I z pomocą czeską powstania połabskiego. Pamiętajmy, że jednak aż do czasów Henryka II, istniał wręcz ścisły sojusz niemiecko-piastowski, którego ostrze było wymierzone właśnie w Połabian, głównie w plemiona północno-połabskie.
Rok 940. to też data, która stwarza skrajnie miało miejsca na aż 3 pokolenia władców przed Mieszkiem. A z imion rzeczonych 3 władców „przed mieszkowych”, tylko jedno imię pojawia się w źródłach przed kroniką Gala – początkiem XII w. Jest to Siemomysł (Zemuzil) pomorski, ale też dopiero występuje w XI wieku jako zapewne efekt uboczny tworzonej wówczas na potrzeby wizerunkowe Piastów listy „zacnych” przodków, następnie dopiero spisanej przez Gala.
Imiona rzekomych władców to zatem raczej określenia piasta Mieszka – Mieszko czyli ten co ród – siemię „witał” – założył, dalej ten co o niej – siemi – rodzinie (po)myślał, czyli Mieszko taki zmyślny, sprytny – chytry „Lestek”…
Piastowie do Henryka II wkupywali się w łaski niemieckie, ponieważ to był sposób na odnalezienie się w świecie chrześcijańskim. Była również nadzieja na odnalezienie się w niemieckim systemie imperialnym, ale na przeszkodzie stanęła przedwczesna śmierć Ottona III i ciasny szowinizm większości niemieckich arystokratów. W późniejszych czasach Niemcy budowali stronnictwa antypiastowskie w Czechach, u Wieletów i prawdopodobnie na Pomorzu, wspierając właśnie łowców niewolników, gdyż to była główna kość niezgody między Piastami i ich słowiańskimi sąsiadami. To było to samo, co teraz na Ukrainie – tylko kiedyś była „wolność” łowienia niewolników, a teraz jest „wolność” nazizmu (czyli mordowania), LGBT (ładowania w każdy otwór) oraz brania narkotyków. Metody Zachodu się przez 1000 lat nie zmieniły…
A co do imion przodków Mieszka, to w czasach dominacji literatury ustnej (to, że się nie zachowała, nie znaczy, że jej nie było!), długotrwałej pamięci i poematów tworzonych specjalnie dla zapamiętywania historii, nikt nie musiał ich wymyślać. Teorie, że wszystko, czego nie przekazują bezpośredni świadkowie, tylko ludzie, którzy otrzymali wiedzę od przeszłych pokoleń, jest bajką i wymysłem, to jest ideologia oświeceniowa czy pozytywistyczna, wiemy już z licznych analogii, że nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością.
Poprosiłbym autora o podanie źródeł dotyczących handlu ludźmi przez tzw Piastów i ich protoplastow, chodzi mi o źródła historyczne, czyli pisane oraz archeologiczne
Duże ilości dirhamów – srebrnych monet arabskich oraz pochodzących z Azji Środkowej są znajdowane na terenach dzisiejszych ziem polskich, ze szczególnym uwzględnieniem Wielkopolski i Pomorza. Są przeważnie datowane na X wiek. Za jakie towary muzułmanie płacili wczesnośredniowiecznym władcom słowiańskim? Przecież nie za futra mało przydatne w ich klimacie. W bursztynie też niespecjalnie gustowali. Pozostaje jeden tylko towar: jeńcy duńscy, niemieccy i przede wszystkim słowiańscy. Ale to nie pierwsi Piastowie wymyślili i uprawiali ten proceder. Handlem niewolnikam parała się cała Europa. Dopiero upadek Kaganatu Ch żeazarskiego pośredniczącego w tym procederze przerwał szlaki handlowe i zahamował napływ islamskiego srebra na nasze ziemie.i
…ale nie ma praktycznie kompletnie takich skarbów w Czechach, które specjalizowały się w handlu niewolnikami (centrum wschodnio i środkowoeuropejskie w Pradze).
Skarby pokrywają się raczej z miejscami produkcji najpierw pomorskiej, a później przenoszącej się stamtąd na Wielkopolskę, ceramiki, którą zalana jest dosłownie Skandynawia, główny europejski „dostawca” arabskich siekańców. Ponadto rzeczone „skarby”, nigdy nie były wydobywane, wykorzystywane, a co najwyżej dodawano do nich jeszcze więcej. Służyły bowiem jako wyposażenie zmarłych, były zatem związane z kultem, religią. Jest też wiele dowodów, że handel niewolnikami prowadzili głównie kupcy żydowscy i wyłącznie z przywódcami, wodzami plemiennymi, którzy mieli na to monopol. A ze względu na słabe zaludnienie puszczańskich swych ziem Piastowie zdecydowanie bardziej kupowali niż sprzedawali niewolników, osadzając ich na swych ziemiach (świadczą o tym choćby nazwy wsi pochodzące od nacji osadzonych „obcych” wyzwoleńców) co miało miejsce zresztą w formie już kolonizacji, do co najmniej XIV wieku, a miejscami XV.
Ten Pan swoje wywody pisze pod dyktando Małgorzata Kidawa-Błońska , A jej zależy aby historię sfałszować ! Ten Amerykanin biernie poddaje się temu bo nie ma innego wyjścia !
Nareszcie kończy się naiwna narracja dla grzecznych dzieci jak to Mieszko handlował jantarem i dzięki temu zbudował Gniezno i państwo Polan czyli Polskie. Drugi etap to odarcie z mitów chrztu w 966 roku i pokazanie całego tła politycznego tego wydarzenia. Nowe czasy widać zawitały do badań historycznych i otworzyły dyskusję na wielu płaszczyznach, które były dotąd tabu.
Słowo anachroniczny oznacza coś starego zdezaktualizowanego i nieprzystajacego do aktualnych czasów, słowa chronologia i chronos czyli czas i kolejność zdarzeń na jego osi są źródłosłowiem plus przedrostek ana czyli zaprzeczenie. Tłumaczenie słowa jako coś starego, zastanego, nienowoczesnego, nieadekwatnego do dzisiejszej rzeczywistości jest podane w wielu możliwych wariantach we wszystkich słownikach tak w formie drukowanej jak i w internecie. Nie można go używać w takim odniesieniu jak w powyższym tekście użyto go kilka razy. Pozdrawiam
Wyssane z palca historie.
Przecież to wyssane z palca historie i domysły.
Dlaczego artykuł o Piastach opaczyliście obrazem Michajłowicza pt” trzech bohateròw”, którzy są legandernymi założycielami państwa Ruskiego?
Bo to takie czasy dla wielkich ,znanych,szanowanych historyków odczytujących zamazane.Kopiuj -wklej
Sci fi pisz autor o smerfach i muminkach a nie anglosaską historię najstarszej cywilizacji syberyjskiej
Chciałabym jakoś grzecznie ale się nie da … dawno takich bzdur nie czytałam :D
Bzdury. Finansowanie działalności państwa nie brało się z handlu niewolnikami, gdyż gospodarka pieniężna dopiero zaczynała się pojawiać i w dodatku ówczesne waluty wcale nie wyglądały tak, jak dziś (żelazne siekierki, chusteczki płócienne – stąd słowo „płacić”, skórki zwierząt, a jeśli srebro, to głównie na wagę – wiadomo, że tak płacił żołd drużynnikom Mieszko I). Nie można było kupić na żadnym wolnym rynku ani wszystkiego, czego potrzebowała drużyna i prowadzenie wojen, ani też wynająć na nim robotników do budowy grodu. Zdobywano środki na to wszystko po prostu przez system podatków W NATURZE. To znaczy, poszczególne wsie razem z warsztatami książęcymi produkowały wszystko, czego do prowadzenia wojen było potrzeba, a dodatkowo w ramach powinności podatkowych (znów pod kierownictwem mistrzów rzemieślniczych) budowano grody, a także np. drogi, porty czy mosty (później nazwano takie prace szarwarkami). Oczywiście, sprzedaż ludności do niewoli ZMNIEJSZAŁA ilość potencjalnych podatników, gdyż sprzedany podatnik nie wyprodukowałby już garnków, zboża, mięsa ani tkanin dla wojska ani też nie zbudował ani kawałka wału. I co w zamian za to by książę dostawał? Srebro, które może i poprawiało wizerunek państwa, ale nie zwiększało jego możliwości obronnych? Mało tego, duża ilość cennych kruszców przy słabym państwie tylko zachęcała sąsiadów do najazdów. Nie mówiąc już o tym, że od kiedy Piastowie zajęli Polskę Południową, mieli już własne kopalnie srebra… Sprzedaż niewolników na dużą skalę się państwu NIE OPŁACAŁA – w odróżnianiu od przesiedleń. Czesi, którzy ją prowadzili, stracili w ten sposób możliwość stworzenie dużego państwa.
W tamtych czasach (i długo później) wojnę traktowano jako męską rozrywkę, a nie jako coś strasznego, zaś Piastowie, poszerzając swoje władztwo, likwidowali (choćby w imię samej tylko budowy silnego państwa, ale wiele wskazuje na to, że po prostu byli przeciwnikami nadmiaru przemocy) największe nadużycia, związane z niewolnictwem, mianowicie wojny, urządzane wyłącznie dla chwytania niewolników na sprzedaż, które zaczęto wszczynać, gdy na ziemie słowiańskie dotarli starsi bracia w wierze… O likwidacji niewolnictwa jeszcze nie myślano – to było społeczeństwo postantyczne, które traktowało je jako coś naturalnego, a nawet przejaw humanitaryzmu. Głównymi łowcami niewolników byli Czesi właściwi, ale i u nas szczególnie w Wielkopolsce znaleźli się chętni… Ciężko jest w tej sytuacji uważać zdominowane przez Piastów plemiona za niewinne ofiary. Ludność wolała być raczej przesiedlona 100 km dalej, niż sprzedana do Hiszpanii. Trzeba wszystko mierzyć miarą czasów – nie dzisiejszych, tylko ówczesnych. A co do „Dzikiego Zachodu”, to poczytajcie sobie, jak wyglądały Niemcy jeszcze wiele stuleci później.
Co do grodów, to te wielkopolskie nie zachowały się tak, jak egipskie piramidy, ale wał Poznania miał niewiarygodną wręcz szerokość 40 m… Nic dziwnego, że gdy cesarzowi niemieckiemu udało się przedrzeć w okolice Poznania, zamiast próbować oblężenia, zawarł czym prędzej pokój z Bolesławem Chrobrym. Przypuszczalnie w ogóle nie dowierzał, że takie fortyfikacje mogą istnieć, dopóki ich osobiście nie zobaczył. Jeśli taki wał miał 20 m wysokości, to strzały z łuków mogły docierać do jego korony z osłabioną siłą i nie robić krzywdy opancerzonym wojom.
Co do wojen między Piastami, to zaczęły się one dopiero od czasów Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. Początkowo były one skutkiem knowań małopolskich Toporczyków w osobie ich naczelnika Sieciecha, próbujących zająć miejsce Piastów, a potem – przyjęcia przez Polskę niemieckiego dynastycznego prawa salickiego, które spowodowało ostatecznie rozbicie dzielnicowe, po którym Polska się z trudem podniosła. Jeszcze gorzej było z tym na Rusi – aktualna wojna jest właśnie wojną dzielnicową… Pierwotnie Piastowie umieli się ze sobą dogadywać, gdyż synom książęcym wyznaczano URZĘDY, a nie – dzielnice, czyli osobne państwa.
Spokój, który mieli Słowianie na terenach Polski za Piastów, nie wziął się znikąd, nawet wziąwszy pod uwagę sprzyjającą akurat koniunkturę międzynarodową. Spowodowała go właśnie budowa grodów, we wcześniejszych jeszcze czasach, która skutecznie zniechęciła do najazdów koczowników. Pamiętajmy, że Polska to obrzeże Wielkiego Stepu, a i na Węgry nie jest tu daleko.
Dodam jeszcze, że jeśli Piastowie chcieli zdobywać cenne materiały (początkowo w Wielkopolsce było to istotnie srebro, potem raczej bardziej zaawansowane wyroby, np. jedwab), to nie musieli wcale w zamian oferować niewolników, gdyż mieli skóry zwierząt futerkowych, szczególnie bobrów, oraz czerwień (barwnik), a po zdobyciu dostępu do morza oraz ustanowienia władztwa na Mazowszu – również bursztyn. Były to towary, które uchodziły z kolei za cenne w obcych krajach. Co do bobrów, to początkowo skóry zdobywano po prostu przez polowania, ale już Bolesław Chrobry, dysponujący czymś w rodzaju instytutu naukowego łowiectwa, wprowadził regularną hodowlę bobrów (także na należących wówczas do niego Morawach).