Przez wieki w Europie różne języki traktowano jako uniwersalne. Teraz prym wiedzie angielski – nie tylko w skali europejskiej, ale globalnej. Jak to się stało?
W Europie różne języki pełniły tę funkcję. Za czasów istnienia Imperium Rzymskiego nauka i komunikacja międzynarodowa nie istniałyby bez łaciny. Po jego upadku znaczenie języka przez stulecia podtrzymywał Kościół katolicki. Z kolei renesans to ukłon w stronę francuskiego, zwłaszcza w polityce i życiu kulturalnym. XIX-wieczne środowiska naukowe zdominował niemiecki, a obecnie prym wiedzie język angielski – już nie tylko w skali europejskiej, ale i całego świata. Jak do tego doszło?
W poszukiwaniu drogi do Indii
Szacuje się, że obecnie prawie 2 miliardy ludzi znają angielski, co stawia go w czołówce najczęściej używanych języków na świecie. Początków takiego stanu rzeczy można upatrywać już w XVI wieku. Dlaczego? Pierwszym, najważniejszym krokiem w tym kierunku były brytyjskie podboje. Kilka lat po oficjalnie uznanym odkryciu Ameryki Północnej rozpoczęły się ekspedycje żeglarzy z kilku europejskich krajów. Wśród nich pojawił się również pływający pod angielską flagą Giovanni Caboto, znany też jako John Cabot. Mężczyzna (podobnie jak Kolumb) wyruszył z przekonaniem, że dotrze do Azji.
Pierwsze osady Europejczyków zaczęto tworzyć znacznie później. W 1585 roku powstało Roanoke – angielska osada znajdująca się w dzisiejszym stanie Karolina Północna. Jej los pozostaje niewyjaśnioną zagadką. Konflikty z rdzenną ludnością i kiepskie zaopatrzenie praktycznie uniemożliwiały rozwój. A w pewnym momencie mieszkańcy Roanoke… po prostu zniknęli.
Imperium, nad którym nie zachodzi słońce
Dalsza ekspansja przebiegała już skuteczniej. W 1607 roku powstała kolonia Jamestown, a później dwanaście kolejnych, należących do różnych krajów. Ameryka nie była w tym czasie jedynym kierunkiem interesującym Brytyjczyków. Siedem lat wcześniej została założona Angielska Kompania Wschodnioindyjska, utrzymująca swoje wpływy w Azji przez następne 250 lat. A oprócz tego – wyprawy do Afryki. Początkowo w celu poszukiwania złota. Niestety szybko okazało się, że bardziej opłacalny jest handel niewolnikami.
W XVII wieku w wieku w Afryce i Ameryce powstało wiele portów usprawniających całą procedurę. Europejskie towary płynęły do Afryki, gdzie wymieniano je na niewolników. Ludzie byli transportowani do Ameryki, w zamian za inne towary, które sprowadzano do Europy. Według różnych szacunków Wielka Brytania do początku XIX wieku mogła odpowiadać za sprzedanie nawet 3,5 miliona mieszkańców Afryki. Trafiali głównie do pracy na plantacjach i w kopalniach.
U szczytu potęgi Imperium Brytyjskie zajmowało około 1/4 powierzchni Ziemi i tyle też ludności skupiało. Było tak rozległe, że niezależnie od godziny, zawsze w jakiej jego części był dzień. Określano je więc mianem „imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce”.
Czytaj też: Niewolnictwo i krwawy podbój w imię Boga, czyli co Kolumb sprowadził do Ameryki
Legenda Muhlenberga
Liczba państw, które Wielka Brytania w swojej historii próbowała mniej lub bardziej skutecznie zaatakować, jest olbrzymia. Stuart Laycock w książce „Wszystkie kraje, jakie kiedykolwiek najechaliśmy” stwierdza, że na tej liście znajduje się około 90% świata. Jednak ostatecznie to Stany Zjednoczone w XX wieku przejęły pałeczkę w umacnianiu znaczenia języka angielskiego. Głównie za sprawą Hollywood.
Jednak zanim dojdziemy do przemysłu filmowego, dobrze byłoby najpierw ustalić, dlaczego w ogóle w USA mówi się dzisiaj po angielsku? Dosyć popularna historia wspomina o XVIII-wiecznym głosowaniu nad projektem ustawy wprowadzającej niemiecki jako język urzędowy na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Projekt ten miał zostać odrzucony jednym głosem – przeciwny był podobno m.in. Frederick Muhlenberg, polityk z Pensylwanii pochodzący z niemieckiej rodziny. Historia ta pojawia się w książce Franza Löhera „History and Achievements of the Germans in America” wydanej w 1847 roku i choć brzmi dosyć imponująco, brakuje przekonujących dowodów na to, że amerykański Kongres głosował kiedykolwiek nad podobną sprawą.
Źródłem tej historii może być natomiast petycja niemieckich imigrantów z 1794 roku dotycząca tłumaczenia wszystkich aktów prawnych na ich język, by ułatwić Niemcom zapoznawanie się z obowiązującym w Ameryce prawem. Petycja faktycznie została odrzucona jednym głosem, jednak sam Muhlenberg nie brał udziału w głosowaniu. Miał natomiast skomentować później całą sytuację: im szybciej Niemcy staną się Amerykanami, tym lepiej.
Ostatecznie Stany Zjednoczone do dziś według prawa nie mają ustalonego języka urzędowego, choć faktycznie w użyciu jest angielski. Przyczyna najprawdopodobniej jest dosyć prozaiczna. Najbardziej znaczące kolonie w Ameryce Północnej były zakładane bądź zdominowane przez Brytyjczyków. I choć w stanie Pensylwania mniejszość niemiecka liczyła około 1/3 ludności, w skali całego kraju Niemcom nie udało się nigdy osiągnąć językowej przewagi.
Na wielkim ekranie
Początek XX wieku to intensywny rozwój przemysłu filmowego. Thomas Edison, dzierżący prawa patentowe kamery i kinetoskopu, dyktował innym reżyserom trudne do zaakceptowania warunki. Filmowcy nie należący do Motion Picture Patents Company musieli płacić za używanie kamer i organizowanie pokazów. Oczywiście nie wszyscy się na to godzili. MPPC próbowało walczyć z procederem unikania opłaty patentowej. Wynajęło nawet w tym celu swoich detektywów. Niepokorni producenci, w poszukiwaniu dogodnego miejsca do pracy, skupili się właśnie na ustronnym wówczas Hollywood.
Edison, próbując uniknąć konkurencji, przyczynił się przypadkiem do powstania olbrzymiego rywala. Hollywood z czasem stało się niemal synonimem amerykańskiego kina. To z kolei, wraz z muzyką pop, napędziło proces amerykanizacji kultury. Wkrótce świat zaczął podziwiać pierwsze hollywoodzkie gwiazdy, jak Rita Hayworth.
Czytaj też: Złote lata Hollywood: epoka wielkich hitów i surowej cenzury
Era internetowa
Ostateczne przypieczętowanie procesów globalizacyjnych nastąpiło w latach 70. i 80. XX wieku. W życie weszły bowiem rozwijane już od jakiegoś czasu koncepcje zdecentralizowanej sieci komputerowej. Protoplasta Internetu, ARPANET, powstał pod koniec 1969 roku na Uniwersytecie Kalifornijskim. Do projektu szybko dołączyły inne uczelnie.
Początkowo z sieci korzystali jedynie badacze i wojsko. Z czasem rozwinęły się pierwsze fora, powstał HTML, komunikatory i przeglądarki. Amerykański wynalazek podbił świat, niewyobrażalnie przyspieszając globalizację. W 2013 roku już niemal 40% światowej populacji korzystało z Internetu, a ponad 12 mld różnych urządzeń było podłączonych do sieci. I choć użytkownicy wciąż mieszkają w niemal każdym kraju na świecie – najwięcej treści powstaje właśnie w języku angielskim.
Źródła:
- Ferguson N., Imperium. Jak Wielka Brytania zbudowała nowoczesny świat, Kraków 2013.
- Morawski W., Imperium Brytyjskie – pionier globalizacji? [w:] „Globalizacja współcześnie. Komponenty i cechy charakterystyczne”, Warszawa 2018.
- Pennycook A., The Myth of English as an International Language [w:] „Disinventing and Reconstituting Languages”, Canada 2007.
KOMENTARZE (6)
A propos sprzedaży niewolników (kto ich „łowił” i komu sprzedawał) polecam artykuł, który na łamach Ciekawostek ukazał się w 2016 r.: „Niewygodna tajemnica niewolnictwa. To Murzyni sprzedawali Murzynów!” „Wbrew obiegowej opinii to nie Europejczycy polowali na czarnoskórych niewolników w Afryce.” Ciekawa dyskusja i komentarze pod artykułem, toczy się, ukazują się już 7 lat :)
Arabowie też do tego „rękę” przyłożyli.
„Przyłożyli rękę” to bardzo delikatny eufemizm. W praktyce zmonopolizowali cały handel niewolnikami w północnej i wschodniej Afryce, czerpiąc z tego gigantyczne zyski. Dlatego „niearabscy” handlarze ( a nie łowcy, jak wmawia nam popkultura) posuwali się stopniowo coraz bardziej na południe, gdzie kupowali „towar” od lokalnych kacyków – czasami za pomoc w rozprawie z wrogim plemieniem.
Brigitte Bardot jest Francuzka i nigdy nie miala nic wspolnego z Hollywood.
Oprócz tego że grała w westernach to faktycznie nic!
Jak edisson opatentowal kamere ktora wynalezli bracia Pathe?🤔