Król Karol I Stuart 30 stycznia 1649 roku został skrócony o głowę. Dokładnie 12 lat później jego zemsta zza grobu dosięgła ludzi, którzy skazali go na śmierć.
W 1649 roku skonfliktowany z parlamentem król Karol I Stuart został skazany na śmierć przez powołany wyłącznie w tym celu Najwyższy Trybunał Sądowy. Egzekucję wykonano 30 stycznia. Po jego śmierci Anglię obwołano republiką. Cztery lata później, w konsekwencji wygranej przez antymonarchistów bitwy pod Worcester, rozwiązał się tzw. Długi Parlament. Władzę jako lord protektor przejął przywódca rebeliantów, Oliver Cromwell.
Nie cieszył się długo tym zaszczytnym stanowiskiem. Zaledwie pięć lat później zmarł z powodu nagłej choroby. Historycy przypuszczają, że pożegnał się ze światem w wyniku sepsy, która rozwinęła się w efekcie zakażenia tyfusem i malarią. Nie brakuje jednak głosów, że mógł zostać otruty przez swoich przeciwników. Jak było naprawdę – już się nie dowiemy. Po pierwsze, sekcję zwłok prowadził lekarz, który był zadeklarowanym rojalistów, więc mógł zwyczajnie ukryć dowody świadczące o zabójstwie. Po drugie, nawet dzięki dzisiejszym zaawansowanym narzędziom kryminalistycznym autopsji Cromwella nie da się powtórzyć. A to z uwagi na to, co stało się z jego ciałem…
Zemsta na królobójcach
Po śmierci Cromwella funkcję lorda protektora przejął jego syn Richard. Rządził jednak nieudolnie – i króciutko. Już 29 maja 1660 roku do Londynu przybył najstarszy żyjący syn Karola I i jako Karol II zasiadł na tronie. Restauracja Stuartów stała się faktem. Przyszedł czas rozliczeń. Karol II nie był szczególnie mściwy. Wydał nawet akt przebaczenia dla popleczników Cromwella. Jego łaska nie objęła jednak królobójców, czyli ludzi, którzy podpisali wyrok śmierci na jego ojca. Lista zawierała 59 nazwisk. Wszyscy zostali zaocznie uznani winnymi zdrady stanu.
Fakt, że trzech z nich – w tym sam Cromwell – leżało już w grobach, wydawał się nie przeszkadzać rojalistom. Skoro nie zdążyli ukarać zabójców Karola I za ich życia, postanowili to zrobić pośmiertnie. Na specjalny rozkaz izb Gmin i Lordów nakazano ich ekshumować. Szczątki „skazańców”, którzy zmarli od 2 do 10 lat wcześniej, wyciągnięto z krypt grobowych. Olivier Cromwell, John Bradshaw (przewodniczący trybunału) i Henry Ireton (generał armii parlamentu) mieli zawisnąć.
„Mercurius Publicus” doniósł później, że skute w łańcuchy truchła „wisiały do zachodu słońca, następnie obcięto im głowy, a ich nienawistne korpusy wrzucono do dołu pod szubienicą”. Nie był to koniec makabrycznego widowiska. Otóż odcięte głowy królobójców zatknięto na drewnianych tyczkach nad dachem Westminster Hall. Czaszka Cromwella „spoglądała” stamtąd z góry na Londyn przez kolejnych 25 lat, kiedy to burza złamała tyczki, a głowa spadła na ziemię. Później zaginęła bez wieści. Do dziś doczesnych szczątków dawnego lorda protektora nie odnaleziono.
Ulice spływające krwią
Trzej królobójcy, których zwłoki tak efektownie zbeszczeszczono, i tak mogli „mówić” o szczęściu. W momencie wykonania na nich wyroku „śmierci przez powieszenie” było im już wszystko jedno… Los, który spotkał innych zdrajców był nie do pozazdroszczenia. Klasyczna kara za zdradę stanu w Anglii obejmowała włóczenie, wieszanie i ćwiartowanie. I właśnie to miało spotkać oskarżonych, którzy podpisali i opatrzyli swoją pieczęcią rozkaz egzekucji na Karolu I. W książce „Wielka ucieczka” Robert Harris przywołuje „straszliwy wyrok odczytywany raz za razem przez przewodniczącego Sądu Najwyższego, który w tym momencie kładł na swojej głowie kwadratowy skrawek czarnego papieru”:
Na mocy wyroku tego sądu zostaniesz odprowadzony do miejsca, z którego tu przybyłeś, stamtąd zostaniesz zaciągnięty koniem na miejsce egzekucji, gdzie zostaniesz powieszony za szyję i kiedy będziesz jeszcze żywy, sznur zostanie przecięty, ty zaś zostaniesz pozbawiony przyrodzenia, a twoje wnętrzności będą wyciągnięte z ciała i spalone na twoich oczach. Potem twoja głowa zostanie oddzielona od reszty ciała, a to zostanie porąbane na cztery części. Później zaś zgodnie z wolą Jego Królewskiej Mości głowa i ćwiartki twojego ciała zostaną wystawione na widok publiczny. I niech Pan zlituje się nad twoją duszą.
Choć nie wszystkich królobójców skazano na te okrutne tortury (kilku zostało skazanych na dożywotnie więzienie, a jeden z rozkazu Karola II został „ułaskawiony” i „normalnie” powieszony), to i tak egzekucje ciągnęły się przez tydzień. Był to prawdziwy festiwal makabry, podczas którego ulice Londynu spłynęły krwią…
Czytaj też: „Krew spływała jednostajnie, niczym piwo z przewróconej beczki”. Jak wyglądała egzekucja Karola I Stuarta?
Akt (nie)Łaski
O tym, jak mógł wyglądać ten XVII-wieczny horror, tak pisze w „Wielkiej ucieczce” Robert Harris:
Narzędzia kaźni rozłożone na Charing Cross, by królobójcy patrzyli w ostatniej godzinie życia na Banqueting House, gdzie stracono Karola I (…), kat, który spychał skazanych ze szczebla, krótka chwila, gdy dyndali na stryczku, dopóki nie stracili przytomności, następnie przecięcie sznura, wiadro z wodą, którą chlustano im w twarz, rozcinanie ubrań, ostry nóż, który pokazywano tłumowi, ucinanie członka i jąder, krzyki, krew, ekstatyczne jęki i wrzaski motłochu, ostrze przecinające skórę na brzuchu, wyciąganie trzewi rozgrzanymi do czerwoności szczypcami (…), ucinanie głowy, głuche walenie topora, gdy ćwiartowano ciało, król, który z chustką przyciśniętą do nosa przyglądał się temu z damami dworu z okna Holbein Gate (…).
Głowy dziesięciu królobójców zatknięto na piki rozstawione w okolicach Westminster Hall, na Moście Londyńskim i w innych miejscach publicznych. Rozczłonkowane ciała przybito nad bramą City. Przez ponad tydzień przyciągały ciekawskich, ale stopniowo ludzie przestali zwracać na nie uwagę – ot, zwykłe kawałki mięsa obdarte do kości przez ptaki. Postanowienia Aktu Łaski zostały wdrożone w życie, a królewscy urzędnicy odetchnęli z ulgą i zajęli się innymi sprawami.
Czytaj też: Tak zawsze kończą tyrani… i nielubiani królowie. 5 władców, których zamordowali ich właśni poddani!
Polowanie na zabójców Karola I
Radość urzędników była przedwczesna, bowiem nie wszyscy królobójcy zostali ukarani. Generał Edward Whalley i jego zięć, pułkownik William Goffe, postanowili uprzedzić „karzącą rękę sprawiedliwości”. Zanim negocjacje poprzedzające restaurację Stuartów i warunki Aktu Łaski zostały ostatecznie uzgodnione, sami „skazali” się na wygnanie. Na statek, którym popłynęli do dalekiego Bostonu, wsiedli 13 maja 1660 roku. Następnego dnia wydano nakaz ich aresztowania.
Gdy w Anglii zorientowano się, że dwaj zabójcy Karola I zdołali się wymknąć, zorganizowano za nimi pościg, który stał się największą nagonką w dziejach XVII-wiecznej Anglii. To właśnie na jej motywach Robert Harris oparł „Wielką ucieczkę”. Agenci rojalistów podążyli za uciekinierami przez ocean, a następnie gonili ich przez kilka stanów. Za każdym razem, gdy już deptali Whalleyowi i Goffe’emu po piętach, ci –ostrzegani przez lokalnych sympatyków – przemieszali się dalej. Z Massachusetts przedostali się do Connecticut (tam dołączył do nich jeszcze jeden królobójca, John Dixwell). W 1664 znów zmienili miejsce zamieszkania. Tym razem na Hadley (znów w Massachusetts).
O ich dalszych losach niewiele wiadomo. Wprawdzie Goffe od czasu do czasu wysyłał listy do swojej żony Frances, z których wynikało, że wiedzie mu się całkiem nieźle (w pewnym momencie przekazał jej, że już nie musi posyłać mu pieniędzy) – i bynajmniej nie zmienił zapatrywań politycznych, ale nie opisywał ze szczegółami nowego życia, jakie wiódł w Nowej Anglii. Prawdopodobnie razem z teściem założył niewielką firmę handlową, która prosperowała przez kilka lat.
Whalley zmarł między 1674 a 1675 rokiem. Po jego śmierci Goffe po raz kolejny się przeprowadził (a jakże – do Connecticut). Ostatni list wysłał do żony w kwietniu 1679 roku i uznaje się, że wkrótce po tym także pożegnał się ze światem. Prawdopodobnie został pochowany obok teścia w nieoznakowanym grobie w Hadley.
Inspiracja:
Inspiracją do napisania artykułu była książka Roberta Harrisa „Wielka ucieczka” (Albatros 2023).
Bibliografia:
- Norman Davies, Wyspy. Historia, Znak 2012.
- Christopher Hill, Oliver Cromwell, Państwowy Instytut Wydawniczy 1988.
- Kazimierz Jasiński, Król Karol I Stuart kontra Oliver Cromwell, Rzeczpospolita. Historia (dostęp: 20.09.2023).
- Barbara Meyer, Ostatnia podróż głowy, Focus.pl (dostęp: 20.09.2023).
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.