Twórca scjentologii był – łagodnie mówiąc – paranoikiem. Co znalazło swoje ujście w operacji, którą wymyślił: totalnej inwigilacji amerykańskich instytucji.
Zaczęło się od dosyć prozaicznej kwestii – pieniędzy. W roku 1967 scjentolodzy utracili w Stanach Zjednoczonych status organizacji religijnej. Przyczyna była prosta: machlojki podatkowe. Otóż Internal Revenue Service (amerykańska skarbówka) ustalił, że fundusze, jakie pozyskiwali, trafiały bezpośrednio do kieszeni ich twórcy – L. Rona Hubbarda – oraz jego rodziny. Przy okazji stwierdzono też, że członkowie Kościoła scjentologicznego zalegają z podatkami na kwotę, bagatela, kilku milionów dolarów.
Innym prawdopodobnym powodem mogła być paranoja. Jak wspomina były scjentolog, zaangażowany w demaskowanie działalności sekty Hubbarda, Robert Vaughn Young, założyciel scjentologii był przekonany, że istnieje jakiś międzynarodowy spisek, który ma na celu prowadzenie skoordynowanych ataków na niego i jego „dzieło”. Uważał, że trzeba zidentyfikować wrogów, a następnie zdemaskować ich i zniszczyć.
Nauczymy ich prawidłowo o nas myśleć i pisać
W roku 1973 Hubbard zadecydował, że trzeba oczyścić dobre imię scjentologów (na mniejszą skalę takie akcje były realizowane już wcześniej). Opracował plan działania, który nazwano Operation Snow White. I bynajmniej nie chodzi tutaj o skojarzenia z bajkową Królewną Śnieżką. Po prostu uważał, że po tym, jak wszelkie instytucje i agencje amerykańskie zostaną oczyszczone z „nieprawomyślnych” dokumentów na temat scjentologów, staną się tak czyste jak śnieg.
Nie zamierzał marnować czasu na pozyskiwanie materiałów drogą urzędową. Postanowił, że należy zinfiltrować amerykańskie instytucje rządowe – wspomniany IRS, ale też Straż Przybrzeżną, Departament Sprawiedliwości czy nawet Drug Enforcement Administration. Łącznie w ciągu kilku lat trwania tej operacji zaangażowanych w nią było około 5000 osób, które zostały umieszczone w 136 agencjach rządowych łącznie w 30 państwach. Przy okazji można było namierzyć potencjalnych wrogów. Oraz zaingerować w prowadzone przeciwko Kościołowi śledztwa.
Cel był jeden: należało usunąć lub skorygować wszelkie „nieprawidłowe” dokumenty źle świadczące o działalności scjentologów. Wiele z nich ukradziono. Inne fałszowano i podkładano na miejsce oryginałów. Jak wyglądało to w praktyce, pokazuje chociażby przykład Nancy Many, 19-latki, która miała się zatrudnić w Boston Consumer Council. Jej zadaniem było wykradanie i kopiowanie wszelkich dokumentów, w których znajdowały się skargi na organizację Hubbarda. Ona sama wspominała, że nigdy nawet nie pomyślała o tym, że to, co robi, jest nielegalne. Uważała, że po prostu kradnie „papier Xeroxa”. Zresztą tak ta operacja była wszystkim przedstawiana.
Ten duet był wyjątkowo bezczelny
Istotną rolę odegrało dwóch „agentów” scjentologów: Gerald Wolfe i Michael Meisner. Jak się miało okazać, stali się oni również gwoździami do trumny operacji Snow White. Z początku mieli inwigilować IRS, gdzie Wolfe nawet się formalnie zatrudnił jako maszynista. Zatroszczył się również o identyfikatory, dzięki którym mogli się swobodnie poruszać po tej instytucji. To on odkrył, że w IRS ma się odbyć spotkanie poświęcone scjentologom. Zgodnie z instrukcjami zainstalował „pluskwę” w pokoju konferencyjnym. Następnie obaj podsłuchali i nagrali wszystko, siedząc w samochodzie na parkingu.
W swojej szaleńczej krucjacie przeciwko amerykańskim instytucjom scjentolodzy sięgali nawet po… regulacje prawne. W ten właśnie sposób posłużyli się przyjętym w 1967 roku Freedom of Information Act (FOIA), próbując przy jego pomocy wykazać, że instytucje federalne, a nawet wojsko czy CIA prowadzą szemraną działalność i chcą im zaszkodzić. Jak na ironię – w różnych portach na świecie odmawiano statkom Hubbarda wstępu, ponieważ uważano scjentologów za kamuflaż dla nielegalnych działań amerykańskiego wywiadu! I w tej sprawie wykazali się Wolfe i Meisner. Otóż kiedy namierzono prawników reprezentujących w batalii sądowej rząd, ci dwaj po prostu włamali się do ich biura, by odszukać i skopiować mogące zaszkodzić scjentologom dokumenty.
Równie bezczelni okazali się, przetrząsając dokumentację zgromadzoną w biurze Nathana Dodella, asystenta prokuratora generalnego USA. Niepostrzeżenie ukradli klucze, dorobili je i podrzucili z powrotem. Potem postanowili się „rozejrzeć” po tamtejszej bibliotece. Buszowali w niej kilkakrotnie, kopiując wszystko, co im się nawinęło – przez nikogo nie niepokojeni. Tylko raz pracujący do późna bibliotekarz zwrócił na nich uwagę i powiadomił FBI. Kiedy jednak przy kolejnej okazji zgodnie z zaleceniem zawiadomił służby, agenci sprawdzili sfałszowane przepustki i… puścili scjentologów wolno.
Agenci sypią. Plan się sypie. A naziści z FBI nas dręczą
W międzyczasie nad scjentologami zaczęły się zbierać ciemne chmury. Centrala nakazała Wolfowi i Meisnerowi powrót do Los Angeles. Kiedy zaś parę tygodni później pierwszy z nich został aresztowany, drugi został osadzony w areszcie domowym przez… samych scjentologów, ponieważ i na niego wystawiono już nakaz aresztowania. Udało mu się jednak przechytrzyć swoich strażników, uciec i skontaktować z FBI. Tak, zdecydował się oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości. A informacje, jakie przekazał agentom, okazały się wprost bezcenne.
Scjentologiczna układanka zaczęła się sypać. Kluczowy okazał się 8 lipca 1977 roku. W tym to dniu armia agentów przetrząsnęła biura scjentologów w Los Angeles i Waszyngtonie. Cała operacja trwała 21 godzin. Wzięło w niej udział 134 agentów FBI. Łącznie zarekwirowano 48 000 dokumentów, na których przewiezienie potrzeba było 16-tonowej ciężarówki. Co zaskakujące, znalazły się wśród nich nawet te, dotyczące Franka Sinatry czy Johna Wayne’a.
Oczywiście zdaniem scjentologów był to kolejny element spisku. Oraz – przede wszystkim – przejaw naruszenia ich wolności konstytucyjnej i religijnej. Wykorzystali to PR-owo. Przy współpracy z prawnikami wydali publikację The American Inquisition, w której porównali działalność FBI do metod Gestapo i przypisali agencji nazistowską mentalność.
Czytaj też: Charles Manson, Lato Miłości i kontrkultura lat sześćdziesiątych
Na tytuł męża roku L. Ron Howard nie miał szans
Posypały się akty oskarżenia wymierzone w członków Guardian’s Office, w tym żonę twórcy scjentologii, Mary Sue Hubbard. Do roku 1980 na karę więzienia skazano 9 z 11 członków GO. Mary Sue odsiedziała rok z pięcioletniego wyroku. Nawiasem mówiąc, w trakcie trwania operacji zawsze informowała męża o wszystkim ustnie, aby nie pozostał po tym żaden ślad. I faktem jest, że wśród 48 000 dokumentów FBI nie znalazło ani jednego, na którym widniałyby imię i nazwisko samego Hubbarda.
Co zaś zrobił twórca Kościoła i „kochający” mąż? Wziął nogi za pas. Wraz z trzema zaufanymi ludźmi wyjechał i ukrył się w Nevadzie, pozwalając, by żona zebrała cięgi za to, co sam zaplanował. Ostatni raz zobaczyli się w roku 1979. Później Hubbard za pośrednictwem scjentologicznej organizacji Sea Org zakupił szereg posiadłości, tym razem w południowej Kalifornii, gdzie miał nadzieję skutecznie schować się przed wrogami, którzy jego zdaniem wciąż deptali mu po piętach. Był przekonany, że agenci FBI czają się na niego… w krzakach. Był na tym punkcie zafiksowany do tego stopnia, że nawet nie podchodził do okien. Historia ta paranoją się zaczyna i na paranoi się kończy.
Bibliografia
- B. Corydon, L. Ron Hubbard Jr., L. Ron Hubbard. Messiah or Madman?, Lyle Stuart Inc., New Jersey 1987.
- C. R. Fee, J. B. Webb (red.), Conspiracies and Conspiracy Theories in American History, ABC-Clio, Santa Barbara 2019.
- S. A. Kent, S. Raine, Scientology in Popular Culture: Influences and Struggles for Legitimacy, ABC-Clio, Santa Barbara 2017.
- J. Reitman, Inside Scientology. The Story of America’s Most Secretive Religion, Houghton Mifflin Harcourt Publishing Company, New York 2011.
- H. B. Urban, The Church of Scientology. A History of a New Religion, Princeton University Press, Princeton 2011.
- H. Vescent, A. Gilbert, R. Colson, The Secrets of Spies: Inside the Hidden World of International Agents, Weldon Owen International, Richmond 2020.
- M. Wakefield, Understanding Scientology: the Demon Cult, Lulu.com, Morrisville 2009.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.