Putin zgromadził w czasie swych rządów gigantyczny majątek. Co posiada przywódca kraju, którego co piąty mieszkaniec znajduje się poza granicą ubóstwa?
29.08.2012, środa
Władimir Putin kurczowo trzyma się władzy, bo gwarantuje mu ona luksus godny monarchy z Zatoki Perskiej – twierdzą dwaj opozycjoniści, autorzy raportu o bogactwie otaczającym prezydenta. Opublikowanej wczoraj broszurze Borys Niemcow, znany polityk demokratyczny, w latach dziewięćdziesiątych wicepremier, oraz jego partyjny towarzysz z ruchu Solidarnost’ Leonid Martyniuk nadali ironiczny tytuł Życie niewolnika na galerach (pałace, jachty, samochody i inne akcesoria). Drwina polega na tym, że sam prezydent użalał się kiedyś publicznie nad swoim losem, mówiąc, że od czasu, kiedy stał się gospodarzem Kremla, „harował jak niewolnik na galerach i robił to od rana do nocy z pełnym zaangażowaniem”.
Majątek godny cara
Opozycjoniści opisują więc, w jakich warunkach trudzi się przywódca państwa. Z dwudziestu luksusowych rezydencji, którymi dysponuje dziś Putin, dziewięć zbudowano lub podniesiono z ruin w czasie jego rządów. On sam z rodziną mieszka w podmoskiewskim Nowo Ogariowie, które odziedziczył po Jelcynie. W tej posiadłości ma do dyspozycji przestronny pałacyk, basen i stajnię z wierzchowcami. Wakacje jak i jego poprzednik lubi spędzać w letniej rezydencji Boczarow Ruczej w Soczi nad Morzem Czarnym, gdzie często cumuje jeden z trzech prezydenckich jachtów.
Gospodarz Kremla osiem lat temu kazał odbudować XIX-wieczny zamek w podmoskiewskiej Barwisze i przywrócić mu blask. Rekonstrukcja liczącej 1300 metrów kwadratowych magnackiej siedziby, która przed bolszewickim przewrotem należała do baronów Meyendorffów, kosztowała jak piszą Niemcow i Martyniuk 100 milionów dolarów. Dwa razy większe były koszty rezydencji Jantar na zachodnim skraju Federacji Rosyjskiej, czyli w nadbałtyckim obwodzie kaliningradzkim.
Pałace Putina
A nad Morzem Czarnym, w pobliżu Gelendżyka, powstaje „Pałac Putina”, wielkopańska siedziba utrzymana w stylu włoskiego klasycyzmu. Jak niedawno zdradził Siergiej Kolesnikow, ukrywający się za granicą biznesmen należący niegdyś do kręgu bliskich przyjaciół Putina, kosztem miliarda dolarów wznoszony jest tam kompleks wypoczynkowo-sanatoryjny dla przywódcy państwa.
Niemcow i Martyniuk dowodzą, że Putin ma do dyspozycji formalnie należące do administracji prezydenta rezydencje w Sankt Petersburgu, na Kaukazie, nad Wołgą, na Syberii, a nawet w Paryżu. Tymczasem przywódcy USA, Niemiec czy Francji mają tylko po dwie…
Park samolotowy, z którego może korzystać Putin, też jest imponujący. Składa się z 43 samolotów oraz 15 śmigłowców. Jest wśród nich pięć czterosilnikowych odrzutowców dalekiego zasięgu Ił-96. Swoją flotyllę prezydent wzbogacił niedawno kosztem 105 milionów dolarów o Airbusa ACJ319, obliczoną na dziewiętnastu pasażerów latającą salonkę.
Przywódca Rosji ma także na czym popływać do wyboru trzy morskie jachty: 54-metrowy „Syrius”, 28-metrowy „Buriewiestnik” i 57-metrowa „Olimpia”. Ta ostatnia jednostka to podarunek znanego miliardera, właściciela londyńskiego klubu futbolowego Chelsea Romana Abramowicza. Do wypraw rzecznych służy zaś zmodernizowany niedawno pięciopokładowy statek „Rossija”.
Czytaj też: Rosyjskie ofiary Rosji [WYWIAD]
Niemoralne bogactwo
Rzecznik prasowy Putina Dmitrij Pieskow zapewnia, że jego szef korzysta tylko z należących do państwa rezydencji, samolotów czy jachtów i nic zdrożnego w tym nie ma. Niemcow w rozmowie z „Wyborczą” zwrócił jednak uwagę na to, że budowania coraz to nowych luksusowych rezydencji dla przywódcy kraju, którego co piąty mieszkaniec znajduje się poza oficjalną granicą ubóstwa, za moralne uznać nie można.
Autorzy raportu oszacowali również imponującą kolekcję zegarków, którą Putin zgromadził w czasie swych rządów. Podliczyli, że 11 świecidełek, które pojawiają się na prawym nadgarstku prezydenta (nigdy nienakładającego zegarka na lewy), jest w sumie wartych około 700 tysięcy dolarów. Na te cacka gospodarz Kremla, zarabiający oficjalnie około 110 tysięcy dolarów rocznie, musiałby pracować przez całą sześcioletnią kadencję.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Wacława Radziwinowicza „Putin, car Atlantydy. Droga do wielkiej wojny” (Wydawnictwo Agora 2023).
KOMENTARZE (5)
może dostał od bezdomnego…
W trumnie i tak nie ma kieszeni…
Na litość boską nie nazywajcie tego wypierdka, ogryzka, śmiecia, mordercy, sadysty, złodzieja, despoty, kmiota i szczura z KGB…carem…taki tytuł zobowiązuje do szlachetności pod każdym względem.Ten robal zasługuję tylko na to, by nasrać mu na grób, gdzie legnie kiedyś że swoim ukradzione majątkiem.
Hahaha a car kim był? Takim samym szczurem, morderca, wyzyskiwaczem ludu, żyjącym w przepychu, gdy rosyjska biedota głodowała.
Na litość boską nie nazywajcie tego wypierdka, ogryzka, śmiecia, mordercy, sadysty, złodzieja, despoty, kmiota i szczura z KGB…carem…taki tytuł zobowiązuje do szlachetności pod każdym względem.Ten robal zasługuję tylko na to, by nasrać mu na grób, gdzie legnie kiedyś że swoim ukradzione majątkiem.