Jeńcy umierali długo i w męczarniach. Kilkanaście tysięcy ludzi wymordowano. Był to przedsmak piekła, jakie Mongołowie pod wodzą Czyngis-chana zgotowali Rusi.
W XIII wieku potężna terytorialnie, lecz rozdrobniona na szereg mniejszych księstewek Ruś była obszarem niekończących się sporów i wewnętrznych waśni. Od 150 lat – po niemądrej decyzji księcia Jarosława Mądrego – państwo było podzielone między książąt. Zmagało się jednak nie tylko z nieustannymi wojnami kniaziów, ale również z zagrożeniem z zewnątrz – ze strony Litwinów, Polaków, a później także Zakonu Kawalerów Mieczowych. Prawdziwy, śmiertelnie niebezpieczny wróg miał jednak dopiero nadejść. Ze wschodu.
Piekielne imperium
Nazwa Tatarzy, którą określa się część azjatyckich wojowników, przez Europejczyków była kojarzona z Tartarem – piekłem z greckiej mitologii. Wojowników o dziwnych twarzach i skośnych oczach, pojawiających się nagle na swych rączych koniach, by palić, mordować, porywać w jasyr, uważano za przybyszów z piekła. Mongolska potęga wzrosła w początkach XIII wieku za panowania Czyngis-chana, który zjednoczył plemiona Wielkiego Stepu i po pokonaniu lokalnych przeciwników (koczowniczych Połowców, Alanów, a następnie Gruzinów) skierował się na Ruś.
Gdy niedobitki Połowców dotarły do Kijowa z informacją o śmiertelnym zagrożeniu, książęta ruscy nie zignorowali sygnału. Wraz z sojusznikami wystawili potężną (jak na tamte czasy) 70-tysięczną armię i ruszyli przeciw wrogom. Do spotkania z 30-tysięcznym wojskiem mongolskim doszło nad rzeką Kałką 31 maja 1223 roku. Wcześniej Rusini zamordowali mongolskich posłów, wśród których byli i chrześcijańscy nestorianie. Ich obecność w szeregach pogan rozwścieczyła kniaziów ruskich, dlatego nakazali zabić wysłanników. Była to fatalna decyzja, bo zrywała możliwość jakiegokolwiek porozumienia z najeźdźcami.
Wojowie ruscy, przypominający uzbrojeniem zachodnioeuropejskich rycerzy, w bitwie przeciw lekkozbrojnej zwrotnej mongolskiej konnicy ponieśli druzgocącą klęskę. Rusini zresztą sami ją sprokurowali. Zamiast uderzyć wspólnie, skoordynowanym atakiem, do boju szli rozproszeni. Po przeprawie przez rzekę część sił ruskich została rozbita przez zdyscyplinowane oddziały mongolskie. Te nie czekały aż Rusini wraz Połowcami utworzą szyk. Z kolei reszta oddziałów książąt ruskich, widząc krwawą jatkę, zaczęła się wycofywać. Wkrótce zmieniło się to w bezładną ucieczkę, która jedynie wzmogła rzeź.
Śmierć bez kropli krwi
W wyjątkowo okrutny sposób najeźdźcy postąpili z broniącymi się w swoim obozie książętami: Mścisławem Romanowiczem (księciem kijowskim), Aleksandrem (turowskim) i Andriejem Długą Ręką (wiaziemskim). Wojownicy ze stepów, widząc gotowość do zażartej walki ze strony Rusinów, zaproponowali im poddanie się w zamian za uratowanie życia. Do obozu przeciwnika wysłano nawet chrześcijańskich posłańców, którzy klnąc się na rany Chrystusa, obiecywali, że ani jedna kropla książęcej krwi nie zostanie przelana. To samo przysięgali wodzowie mongolscy – Dżebe i Subetej.
Książęta ruscy uwierzyli w te zapewnienia. Odstąpili od dalszej obrony. Nie uratowali jednak życia. Istotnie – nie przelano ani jednej kropli ich krwi. Po zwycięskiej bitwie Mongołowie ułożyli skrępowanych kniaziów w rzędzie, a na nich położyli deski i drewniane pale – jako podłoże pod ucztę z okazji zwycięstwa. W ten sposób władcy Rusi umierali wiele godzin w męczarniach, miażdżeni przez ciężar ucztujących.
Pozostałych jeńców – szeregowych ruskich wojowników – po prostu wymordowano. Pod nóż poszło nawet 20 tysięcy ludzi. Spośród 18 książąt, którzy wzięli udział w wyprawie, życie straciło 10.
Czytaj też: Czy Czyngis-chan był największym mordercą w dziejach?
Rządy terroru
Po klęsce nad Kałką przyszła pora na brutalny i okrutny podbój całej Rusi przez tümeny (odziały liczące 10 tysięcy żołnierzy) mongolskie. Początkowo Mongołowie, dokonując gwałtów i rzezi oraz porywając tysiące ludzi w jasyr, łupili stepy czarnomorskie, jednak kilkanaście lat później wyruszyła kolejna wyprawa – Batu-chana, wnuka Czyngis-chana. I znów okazało się, że książęta ruscy są nieprzygotowani i skłóceni. Mongołowie spalili niemal wszystkie miasta na Rusi (m.in. Kijów). Uchował się jedynie Nowogród. Ofiary najazdów można liczyć w setkach tysięcy. Drugie tyle szło w niewolę.
Po podbiciu Rusi Mongołowie zainteresowani byli głównie ściąganiem haraczu i braniem ludzi w jasyr. Z pomocą ściągniętych z Chin specjalistów przeprowadzili pierwszy profesjonalny spis ludności ruskiej i na tej podstawie obliczyli wysokość podatków. W miastach zasiadali namiestnicy mongolscy, których zadaniem było zbieranie danin. Wyposażeni w garnizony zbrojnych byli praktycznie bezkarni. Mogli dowolnie stosować przemoc i tortury, zabijać oraz gwałcić kogokolwiek. Kroniki ruskie tamtego okresu pełne są opisów takich bestialstw.
Czytaj też: „Wszędzie był krzyk i jęk okrutny”. Jak wyglądało zdobycie Moskwy przez Tatarów w 1382 roku?
Ruś upokorzona
Dzięki systemowi podległości łamano charaktery ruskich książąt. Władca, który chciał panować w swojej dziedzinie, musiał jechać do Saraju (stolicy Złotej Ordy), by uzyskać tzw. jarłyk – potwierdzenie przyznania ziemi. Zanim jednak to się stało, musiał dosłownie poniżyć się przed Chanem. Godzinami leżał i skomlał o łaskę, bywał okrutnie lżony, ubierano go w mongolskie stroje i zmuszano do dziwacznych obrzędów. Wreszcie zmuszano do deklaracji, że zedrze z ludności wysokie podatki i będzie trzymał poddanych w ryzach, by się nie buntowali. W ten sposób wymuszano na ruskich książętach, by stosowali okrucieństwo, terror, grabież i bezprawie wobec swoich ludzi. Niestety, często w obawie przez mongolską zemstą tak właśnie postępowali.
Panowanie mongolskie na Rusi trwało blisko 160 lat. Według niektórych historyków i kulturoznawców odcisnęło ono niezwykle silne piętno na Rusinach, ich kulturze i mentalności, zaszczepiając im m.in. ślepe posłuszeństwo wobec władzy, akceptację okrucieństwa, kult siły itp. Ostatecznie dopiero w roku 1380, po bitwie na Kulikowym Polu, Rusini zdołali zrzucić jarzmo Złotej Ordy. Zwycięzca, książę Dymitr Doński jest do dzisiaj rosyjskim bohaterem narodowym.
Bibliografia:
- Witold Chrzanowski: Wojna tatarska. Kraków 2006
- Lew Gumilow: Od Rusi do Rosji, Warszawa 2004,
- David Nicolle, Wiaczesław Szpakowski: Kałka 1223. Najazd Mongołów Czyngis-chana na Ruś, tłum. Tomasz Basarabowicz, seria „Kampanie”, z. 3, Osprey Publishing, Kraków 2008
KOMENTARZE (2)
Oglądam, oglądam, fajna reklama „Ciekawostek”, przyznaję, i…
…zacytuję „ważnego” historyka: „Nic nie zmienia się tak szybko jak przeszłość…”
:)
I. Oddajmy więc w tymże „nadrzędnym” celu „twórczych” zmian, głos rosyjskim tzw. „euroazjatom” (a należał do nich np. Puszkin).
M. Karmazin: „…należy w tym [tatarski najazd] nieszczęściu widzieć również DOBRE strony…” „Książęce wojny domowe mogłyby jeszcze trwać sto lub więcej lat, co doprowadziłoby kraj do całkowitej zguby.” „Moskwa zawdzięcza zatem swą wielkość chanowi.”
(…)
W. Kluczewski: „Gdyby pozostawić ich, ruskich książąt, samych sobie, rozszarpaliby Ruś na strzępy, na wiecznie skłócone udziały.” „Tatarski nóż brutalnie rozciął to, co tak potrafili zasupłać książęta.”
M. Nieczkina: „Okrucieństwo i zezwierzęcenie Tatarów… …w epoce feudalnej towarzyszyły ZAWSZE wszystkim wojnom. Również wówczas, kiedy ruscy feudałowie walczyli ze sobą, mordowano jeńców, oślepiano, brano do niewoli itd.”
G. Wiernadski: „…dziedzictwo mongolskie ułatwiało narodowi rosyjskiemu stworzenie IMPERIUM euroazjatyckiego.”
(…)
L. Gumiłow: „…system stosunków rosyjsko-tatarskich, istniejących do 1312 r., należy nazwać SYMBIOZĄ.”
(???!!!)
M. Heller: „Tatarzy zachowywali się wobec Rusinów TAK SAMO jak Rusini wobec swoich rodaków. Szkody poczynione przez Tatarów, straty w ludziach poniesione podczas wojny z nimi, PORÓWNYWALNE są […] ze szkodami i stratami będącymi wynikiem wojen domowych…”
…
Dla Rusi wg „euroazjatów” głównym wrogiem nie byli więc Tatarzy, a potęga papiestwa powstała za czasów Innocentego IV. Papiestwo było bowiem sojusznikiem Mongołów będących wówczas wg nowszych ustaleń: W WIĘKSZOŚCI chrześcijanami, głównie nestorianami, ale jednak…
Udało się papiestwu z nich, tychże Mongołów w tym Tatarów – z istotnym udziałem Ormian, zorganizować tzw. „żółtą krucjatę”, lecz agenci cerkwi kijowskiej wywołali gruzińskie powstanie skierowane przeciw Ormianom… Stąd 3 września 1260. pod Ajn Dżalut Mamelucy dokonali rzezi Mongołów (Ormianie + kontyngent tatarski, którzy nie odeszli by tłumić gruzińskie powstanie, zdążyli w większości zbiec z pola bitwy) w konsekwencji czego Tatarzy przyjęli religię… mameluckich zwycięzców.
…
II. Dlaczego to nie my „dogadaliśmy się” z Mongołami, Tatarami, a Rosjanie? Dlaczego Syberia jest ich?
Autor wpisu powyżej, niedawno swój artykuł zaczął tak: „..wyłaniali [się] z LASÓW, palili i mordowali, kradli i brali w niewolę całe rodziny, które pędzili na północ…”
Tatarzy?
Nie, LITWINI…
Tatarzy unikali lasów „jak ognia”, więc wystarczyło się tam właśnie przed nimi ukryć, co w lesistej Polsce nie stanowiło żadnego problemu. Ale, że Litwini sami chowali się w lasach…
Stepowa Ruś była zatem „kompatybilna” wobec też stepowców z mongolskich ord, tak jak puszczańskie: Polska i Litwa – wobec siebie…
(motto i cyt. z M. Heller, „Historia imperium rosyjskiego”, 2005.)
Zacytuj jeszcze Dugina, eurazjatycki miłośniku Kremla.